poniedziałek, 10 lipca 2017

Astygmatyzm u osób niewidomych, czyli o intelektualnych zasobach totalnej opozycji

Byłem wczoraj na wizycie w miejscu, gdzie telewizor jest włączony na okrągło, a w nim, jeśli tylko nie ma jakiegos interesującego wydarzenia sportowego, czy ewentualnie któregoś z sensacyjnych filmowych przebojów, to już tylko pozostaje przekaz ze stacji TVN24. Ponieważ wizyta, jak to wizyta, zwykle odbywa się w weekend w porze przedwieczornej, kolejność zdarzeń jest następująca: sport, „Fakty”, „Fakty po Faktach”, no a potem już film. Czytelnicy tego bloga, zwłaszcza ci, którzy pamiętaja go jeszcze sprzed lat, wiedzą, że owa dziwna stacja nie jest w stanie wyprodukować czegoś na tyle wstrząsającego, by mnie akurat jakoś szczególnie poruszyć. Ja tu naprawdę przez te siedem, czy osiem już lat się nie oszczędzałem i zdążyłem nabrać właściwej odporności. Rzecz jednak w tym, że telewizji TVN24 od dwóch lat praktycznie nie oglądam, o tym, co się tam odbywa dowiaduje się z Internetu i stąd też wiem, że jest to miejsce, które, owszem, służy do prowadzenia bieżącej propagandy, jednak w o wiele większym stopniu robi wrażenie swego rodzaju przytuliska dla osób, o których w normalnych warunkach świat dawno by zapomniał. A więc TVN24 to dziś już praktycznie jedyne miejsce, gdzie można przypomnieć sobie, jak wyglądają i kim kiedyś byli Kazimierz Marcinkiewicz, Ludwik Dorn, Paweł Kowal, Włodzimierz Cimoszewicz, Grzegorz Kołodko, Jerzy Wenderlich, Henryk Wujec, Andrzej Celiński, Andrzej Olechowski, Roman Giertych i wielu jeszcze innych byłych polityków, którym z dawnych lat w rzeczy samej pozostała już tylko ta kiedyś tak ważna telewizja.
Widzę od czasu do czasu, najczęściej na stronie portalu tvn24.pl, że któryś z nich tam wystąpił i coś powiedział, i doprawdy nie mogę pojąć, jaki plan stoi za tą przedziwną polityką. Jakiż to głęboki umysł mógł wymyślić, że jeśli nam każe się słuchać Kołodki, czy Celińskiego, my nagle pójdziemy po rozum do głowy, nabierzemy niechęci do rządu Beaty Szydło czy do prezydenta Dudy i przy okazji najbliższych wyborów zagłosujemy na Platformę Obywatelską, względnie na Partię Razem?
No właśnie – Partia Razem. Otóż wczoraj, spędzając czas na niedzielnej wizycie zwróciłem uwagę, że gośćmi wieczornego programu „Fakty po Faktach” byli po kolei Tomasz Nałęcz, Antoni Dudek, Marek Migalski, no i wspomniany Zandberg. I słowo daję, że ja nie mam do TVN-u pretensji o to, że do tego towarzystwa nie doprosili kogoś z PiS-u, w końcu w TVP Info też bywa tak, że w debacie bierze udział trzech dziennikarzy, jeden z „Gazety Polskiej”, drugi z „W Sieci”, a trzeci z „Do Rzeczy”. Nie chodzi też o to, że o Nałęczu i Migalskim nikt już nie pamięta, a Zandberga i Dudka zwyczajnie nie rozpoznaje. Ludzie, którzy się udzielają w TVP Info często w większości również pozostają dla przeciętnego widza zwyczajnie anonimowi. Rzecz natomiast w tym, że Migalski, Nałęcz, Dudek i Zandber są już kompletnie i ostatecznie spaleni. Oni swój czas już mieli i nie ma takiej możliwości, by którykolwiek z nich nagle stał się na nowo dla kogokolwiek autorytetem. Tymczasem redaktorzy TVN24 zachowują się tak jakby oni wszyscy byli bohaterami jakiejś częściowo starej, a częściowo już odnowionej Solidarności, która już tylko przyczajona czeka aż jakiś nowy Wałęsa da im sygnał do ataku i wszystko się zmieni.
Ktoś powie, że oni są tam wciąż dopraszani z tego prostego powodu, że to oni właśnie są owymi ostatnimi prawdziwymi intelektualistami, co ja, jako ktoś kto ma już swoje lata i sam lubi powtarzać, że lepiej już było, jestem w stanie zrozumieć. W tej sytuacji chciałbym się odnieść i do tego argumentu. Otóż wspomniałem wcześniej nazwisko Ludwika Dorna. Proszę sobie zatem wyobrazić, że on wczoraj też miał swój czas. Na portalu tvn24.pl, jako headline news przez pół dnia wisiał podpisany przez niego przeraźliwie długi tekst, zatytułowany „W królestwie ślepców jednooki jest królem. Nawet gdy ma astygmatyzm”, i jak można wyczytać z całości tekstu, chodzić tu musi albo o Jarosława Kaczyńskiego, albo w ogóle o PiS. Jak mówię, tekst Dorna jest bardzo długi i liczy ponad 2 tysiące słów, natomiast jego myśl sprowadza się do tego, że kiedy Polska przegrała batalię o prezydenturę Tuska 1 do 27, Jarosław Kaczyński, jego partia, a przy okazji rząd Beaty Szydło leżeli już na łopatkach i z każdą chwilą tonęli jeszcze bardziej, co Dorn wie stąd, że tak wskazywały sondaże. Niestety, po pewnym czasie tendencje się odwróciły i PiS zaczął zyskiwać, a to, zdaniem Dorna, przez to, że Grzegorz Schetyna postraszył Polaków, którzy już byli gotowi przekazać mu władzę, że zabierze im 500+. W tym momencie, uzyskując nową pewność siebie, Kaczyński postanowił, że nie ma co się zajmować Tuskiem i w ogóle opozycją, nie ma co tworzyć pozytywnych programów rozwoju, walczyć z korupcją, a zamiast tego, z jednej strony, demonstrować brutalną siłę, a z drugiej, konsekwentnie, nie oglądając się na nic, rozwijać dyktaturę. Ponieważ Plaforma na to nie potrafi znaleźć odpowiedzi, przegrywa. Oto końcowy fragment owego niezwykle głębokiej analizy:
Tak wygląda ‘wizja’ PiS, gdy zetrzeć z niej retoryczną pozłotkę. Mgliście i szaro. Skąd zatem przekonanie wielu, także niesprzyjających obecnemu obozowi władzy komentatorów, że PiS ‘wizję’ ma? Odpowiedź jest prosta – to zasługo tła, czyli najsilniejszej obecnie partii opozycyjnej – Platformy Obywatelskiej. Postanowiła ona w dniu kongresu przeciwnika odbyć swoją Radę Krajową i dać PiS-owi odpór. I dała taki, że najbardziej zażartym krytykom obecnej władzy kapcie smętnie pospadały. PiS mówił o tym, jak swoją władzę będzie umacniał i konsolidował, owijając to w sreberko rozwoju i społecznej solidarności. Jarosław Kaczyński mówił wyłącznie o władzy swojej partii, ale sprawiał wrażenie, że mówi o Polsce. Grzegorz Schetyna mówił wyłącznie o PiS i nawet nie starał się sprawiać wrażenia, że Polska dla niego istnieje. W królestwie ślepców jednooki jest królem, nawet wtedy, gdy cierpi na astygmatyzm”.
Oto zatem analityczny poziom, reprezentowany przez człowieka, który swego czasu, w powszechnej opinii, funkcjonował, jako ktoś o inteligencji co najmniej porównywalnej z „piekielną” inteligencją Jana Marii Rokity. TVN24 zamawia u Dorna komentarz na temat obecnej sytuacji politycznej w Polsce, a ten na to najpierw rozprawia coś na temat pamiętnego niby-głosowania w Radzie Europejskiej, później z równą powagą analizuje serię ewidentnie oszukanych partyjnych sondaży, stamtąd gładko przechodzi do 500+, jako nowej religii dla ciemnej masy, by skończyć na tym nieszczęsnym astygmatyzmie w jednym oku Jarosława Kaczyńskiego. Aż strach pomyśleć, co będzie, jeśli po Dornie kolejną analizę TVN24 zamówi u Kazimierza Marcinkiewicza i wtedy dopiero dowiemy się, jak wygląda astygmatyzm. Taki bardziej turbo. U ślepców.

Zapraszam wszystkich do ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia moje książki. Polecam.



14 komentarzy:

  1. Szkoda czasu na zajmowanie się tzw "śpiochem".
    Bodaj dwa m-ce temu czytałem, że ogląda pan od czasu do czasu TVN- "przypadkiem włączyłem TVN"
    ps
    Dbając o zdrowie psychiczne nie oglądam tv od lat!

    OdpowiedzUsuń
  2. @Komentator
    Od lat? No, no! To zupełnie tak jak ja od lat otrzymuję komentarze, w których ktoś się chwali, że nie ogląda telewizji i w ten sposób jest ode mnie lepszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie. Ja tez od wielu lat Tv nie oglądam. Ba, nawet telewizora nie posiadam. I wcale tym nie chce swojej, rzekomej, wyższości ukazać. Jeno duchowo łączyć się z podobnie myślącymi.

      Usuń
    2. @Sebastian Cebula
      Pan, Panie Sebastianie, się nie liczy. Ja mówiłem o ludziach, którzy w ten sposób - i tylko w ten - komentują moje teksty. Jeśli tylko wspomnę o tym, że coś zobaczyłem w telewizji, zamiast trzymać się tematu, oni natychmiast piszą, że nie oglądają i jest im z tym bardzo dobrze.
      Swoją drogą, ja znam bardzo dużo osób, które nie mają w domu telewizora. Ich jest znacznie więcej, niż nam się zdaje.

      Usuń
  3. „I co tam u ciebie?” – spytał. „Umieram, mistrzu, powoli umieram” – odpowiedział kolega. „To dobrze, przyjacielu” – odrzekł. „Bardzo trudno byłoby żyć wiecznie”.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest jeden taki, który w ostatnich miesiącach - czy ja wiem - chyba do imentu zwariował. To jakiś socjolog czy politolog, nie wiem, za PO często go widywałam w tv. Zajrzyj na jego twitter. Nie chce się wierzyć po prostu.

    https://twitter.com/JablonskiDoktor

    Ciekawe czy i jego zapraszają do tvn.

    Mela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mela
      On nie zwariował. To jest projekt.

      Usuń
    2. Zajrzałem też. Skierowany do raczej mało wymagających odbiorców. Przypomina mi telewizję idącą po prąd itp. projekty. Jest ich od roku - dwóch na YT całkiem sporo.

      Usuń
    3. Jeśli jest jak mówisz, jeśli to tak na zimno, z premedytacją, to jest to diabelstwo bardziej przerażające niż jakieś pojedyncze opętanie.

      Mela

      Usuń
    4. @Mela
      Ja bym tak daleko nie szedł. Moim zdaniem to jest zwyczajnie głupie. Po cholerę się aż tak angażować, by odkryć coś, co każdy z nas wie i tak.
      Czy mógłbym Cie prosić, byś komentując zaznaczała opcję "nazwa", a nie "anonimowy"? To jest naprawdę żaden problem.

      Usuń
  5. Podoba mi się określenie "przytulisko". Całkiem ciekaw myśl i wszystko zdaje się ją potwierdzać. Można by jeszcze dodać "także dla tych, którym kiedyś udało się przez jakiś czas oszukać Jarosława Kaczyńskiego". Jest ich juz w sumie całkiem spora grupa. I jak ładnie się teraz bratają ze starymi bywalcami. Chyba faktycznie łączy ich wspólny los dinozaurów polskiej polityki.

    Swoją drogą tylko kwestia czasu, kiedy pan Gowin do nich w końcu znowu dołączy oficjalnie. Oni mają coś wspólnego z Dornem, taki podobny rodzaj szczególnej aparycji, z którą niełatwo jest obcować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo przepraszam, ale z przytoczonego tekstu chyba wynika, że to jednak nieudolny Schetyna ma astygmatyzm w królestwie ślepców. To jedno. A co do konstelacji gwiazd która rozbłyskuje na firnamencie TVN; rzeczywiście lista nazwisk brzmi zabawnie i raduję się wielce że nie mam możliwości ich oglądania- prawie zapomniałem że istnieją. Ale ich obecność, wydaje mi się, ma związek z korzeniami Waltera w jego telewizyjnej działalności. Jak przypomnę sobie telewizyjną dwójkę z czasów Urbana, to kojarzy mi się ona ze Studiem Lato, gdzie obok kilku nowocześnie wyglądających błyskotek wciąż brylowały jakieś odgrzewane kotlety z Alibabkami i Ireną Santor na czele.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...