wtorek, 3 listopada 2015

Czarny poniedziałek, czyli idą po nas

Ja zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że ponieważ czytelnicy tego bloga w większości są ludźmi wolnymi i dla nich nazwa „Szkło Kontaktowe” mówi tyle tylko, by wywołać proste wzruszenie ramion, to, o czym chciałbym opowiedzieć dziś, może robić wrażenie zwykłej straty czasu. Jednak mimo to, chciałbym namówić wszystkich do chwili skupienia. Otóż – a miałem to okazję powtarzać tu kilkakrotnie – owo „Szkło Kontaktowe” to nie jest w żaden sposób jeszcze jeden propagandowy trik, którym z większym lub mniejszym sukcesem próbowano nam przez minione lata zawrócić w głowie. Rzecz w tym, że owo „Szkło Kontaktowe” to audycja absolutnie wyjątkowa, nieporównywalna z jakimkolwiek innym telewizyjnym, czy radiowym programem, której zasługi dla propagandy Systemu są nie do przecenienia. Zadebiutował – proszę zwrócić uwagę na tę datę – w styczniu 2005 roku, i od tego czasu nadawany jest nieprzerwanie dzień w dzień, przez pełną godzinę, niemal w najlepszym czasie oglądalności, i jeśli przez te dziesięć już ponad lat zdarzyło się, że któregoś dnia „Szkła Kontaktowego” nie było, przypadki te można policzyć na palcach jednej ręki, a związane one z wydarzeniami o mocy historycznej.
Śmiem podejrzewać, że przez minione 10 lat, a tak naprawdę zapewne przez okres znacznie, znacznie dłuższy, nie dane nam było doświadczyć przykładu propagandowej agresji na takim poziomie bezwzględnej skuteczności, jak w wykonaniu autorów i aktorów owej audycji. Mogę się mylić, ale zaryzykuję i postawię dolary przeciwko orzechom, że żadne inne narzędzie systemowej propagandy, przez minione 10 lat nie osiągnęło takich sukcesów w zniszczeniu morale polskiego społeczeństwa, jak właśnie „Szkło Kontaktowe”. Powiem więcej – z pewnego szczególnego punktu widzenia, nic przez minione lata nie wyrządziło Polsce tyle krzywd, co „Szkło Kontaktowe”, nawet zbrodnia smoleńska.
I oto, proszę sobie wyobrazić, że wczoraj „Szkła Kontaktowego” nie było. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Czy to było jakoś zapowiedziane? Nie wiem. Czy to był tylko wypadek, czy większy plan? Też nie mam na to odpowiedzi. Faktem jest, że praktycznie po raz pierwszy od 10 lat „Szkła Kontaktowego” nie było. Wczoraj wieczorem w całej Polsce, ale przecież nie tylko, o godzinie 22.00 przed telewizorami zasiadły setki tysięcy widzów gotowych do przeżywania tego, co im da ich ukochane „Szkiełko”… i nagle okazało się, że nie tym razem. A kto wie, czy może jeszcze kiedykolwiek.
Jak mówię, nie wiem, o co chodzi, nie rozumiem, co się stało, nie znam planów właścicieli stacji, ale – zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę nową polityczną sytuację – nie mogę lekceważyć takiej możliwości, że coś się rzeczywiście dzieje.
A zatem pozostając w spokojnym oczekiwaniu pragnę zwrócić uwagę na coś, co dla mnie jest niemal równie ważne, jak nie wyemitowanie przez TVN24 kolejnego odcinka „Szkła Kontaktowego”, a co się z tym wydarzeniem wiąże w sposób bezpośredni. Otóż chwilę wcześniej, w programie „Czarno na białym”, pokazano nam bardzo pobożną i szczerze kochającą się rodzinę, zmuszoną przez Kościół do życia w niesakramentalnym związku i autentycznie cierpiącą z tego powodu, że ten sam Kościół zakazuje im przyjmowania Komunii, zobaczyliśmy tę kobietę, jak klęczy ze swoimi dziećmi i wspólnie odmawiają modlitwę, a następnie ich sytuację skomentowano twardym, nie znoszącym sprzeciwu głosem biskupa. No a po chwili już zamiast wspomnianego „Szkła Kontaktowego” obejrzeliśmy inny kultowy program stacji TVN24, tak zwany cykl „Ewa Ewart przedstawia”, a w nim film zatytułowany „Pozwólcie mi umrzeć”, poświęcony pewnemu człowiekowi, który cierpi na bardzo rzadką i nieuleczalną chorobę o nazwie „klasterowy ból głowy”, a która sprowadza się do tego, że głowa boli tak, że człowiek wyje z bólu i nic na to nie można poradzić. Zobaczyłem początek tego filmu, gdzie pokazano nam żonę tego człowieka i jego dwóch synów, jak stoją bezradni nad jego łóżkiem i patrzą jak on strasznie właśnie wyje i jak jedynym już dla niego ratunkiem jest śmierć.
Dalej oczywiście już nie patrzyłem, trochę dlatego, że to faktycznie był widok nie do zniesienia, ale przede wszystkim dlatego, że ja doskonale znam tę ich czarną grę. Wyłączyłem więc telewizor i zająłem się innymi sprawami, a w głowie mi pozostała już tylko jednak myśl: czy to możliwe, że nowe sytuacje tworzą nowe wyzwania i od dziś będzie podobnie, tylko bardziej? Przekonamy się już niedługo i bardzo się boję, że już wkrótce zatęsknimy za „Szkiełkiem”.

Wszystkich zainteresowanych zachęcam do odwiedzania księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupować moją najnowszą książkę zatytułowaną „39 wypraw na dziewiąty krąg”. Szczerze polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...