piątek, 6 listopada 2015

Jerzy Urban vs. Czesław Kiszczak - prowadzenie na punkty

Umarł Czesław Kiszczak, a ponieważ przed nim jeszcze odeszli Wojciech Jaruzelski i Florian Siwicki, należy stwierdzić, że z najbardziej że tak powiem kultowych bohaterów schyłkowej komuny, został już tylko Jerzy Urban, A ja, choć zdaję sobie sprawę z tego, że powinniśmy się wszyscy cieszyć, muszę zauważyć, że przynajmniej w naszej rodzinie nastroje są bardzo różne. Moja najmłodsza córka choćby jest akurat przerażona, a to, proszę sobie wyobrazić, z tego powodu, że wczoraj przed południem czytała jakiś tekst w tygodniku „W Sieci” wspominający komunistyczne zbrodnie lat 80. I nagle krzyknęła: „Żeby ten Kiszczak wreszcie zdechł!” No a on natychmiast wziął i zdechł, a ona się już tylko boi, że jest czarownicą.
Z kolei moja żona, kiedy już późnym wieczorem zrobiła mniej więcej porządek z wszystkim szkolnymi papierami i jakoś doszła do siebie po kolejnym dniu tej harówy, przyszła do mnie, uśmiechnęła się szeroko i zapytała: „Słyszałeś, że umarł Kiszczak? Jak fajnie!”. No a ja jej na to mówię, że moim zdaniem nie stało się nic szczególnego. W końcu wszyscy umieramy, niektórzy wcześniej, niektórzy później, jedni w wielkim bólu, inni spokojnie we śnie, część z nas w kompletnej samotności, inni z kolei otoczeni miłością najbliższych, a zatem, jeśli się zastanowić przez krótką choćby chwilę, to cóż takiego spotkało Kiszczaka? Zwłaszcza w porównaniu z losem, jak spotkał pewną moją koleżankę z pracy, cudowną, śliczną Monikę, u której pewnego dnia, jeszcze zanim zdążyła wyjść za mąż i założyć rodzinę, stwierdzono guz mózgu i lekarzom nie udało się jej z tego wyciągnąć. Cóż takiego spotkało Czesława Kiszczaka? Dożył późnej starości i umarł plewiąc grządki w swoim ogródku, jak nie przymierzając Don Vito Corleone. Tyle wszystkiego, że musiał jeszcze dostać cholery widząc, jak Jarosław Kaczyński odzyskuje władzę. Tu zresztą mam drobną uwagę na marginesie do części z nas, czytających dziś ten tekst. Jeśli Wy też dostaliście cholery widząc, jak Jarosław Kaczyński odzyskuje władzę, pamiętajcie, że nie jesteście samotną wyspą.
Umarł więc Czesław Kiszczak i powoli odchodzi do historii pewien bardzo ważny okres w naszym życiu. Już zostało postanowione, że jego akurat nie będziemy ani żegnać na Powązkach, ani też władze nie zorganizują mu kompanii honorowej, i to jest wiadomość oczywiście dobra. A ja mimo to ani się nie śmieję, ani nie płaczę, bo jak powiedziałem – i cóż takiego wyjątkowego się stało? Czy może rozległo się wycie Złego? Nic podobnego. Umarł zaledwie jakiś staruszek. Kolejny staruszek – przy okazji przepraszam Stanisława Kociołka, że o nim zdarzyło mi się zapomnieć – przeszedł na drugą stronę, a my się rozglądamy i widzimy, że w gruncie rzeczy pozostał już tylko jeden z nich, a reszta to już ci z drugiego rzutu – sami bohaterowie naszej wolności.
Został więc już tylko ostatni z nich, Jerzy Urban. A ja, przepraszam bardzo, ale ja w żaden sposób nie jestem w stanie wzbudzić w sobie owej szczególnej emocji związanej z oczekiwaniem na jego śmierć. Jeśli dziś już za chwilę media poinformują, że Jerzy Urban dostał ciężkiego zawału serca w trakcie wizyty w którymś z ekskluzywnych warszawskich burdeli, mój puls nie przyspieszy ani o jedno uderzenie. Ja mam wymagania znacznie bardziej ambitne. Skoro więc mówimy już o burdelach, niech się przynajmniej okaże, że on trafił na jakieś niedoświadczone dziecko, które nie zdążyło mu na czas ściągnąć z ryja tej folii.
To, proszę państwa, nazywa się namiastka satysfakcji, a nie wiadomość, że umarł 90-letni staruszek.

Już za chwilę wychodzę na targi książki, które przez najbliższe trzy dni będą się odbywać w Centrum Kongresowym w Katowicach. Będę ja, będzie Gabriel Maciejewski, będą nasze książki. Stoisko ma numer 23. Żyć nie umierać! A kto ma za daleko, niech zajrzy do księgarni na stronie www.coryllus.pl i też będzie mógł sobie poużywać. A już za miesiąc, po kolei – Opole, Warszawa i Wrocław. Jesteśmy wszędzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...