Pamiętam to jak dziś, kiedy rozpoczynała się kampania przed wyborami w roku 2007, i dla większości przytomnych obserwatorów nie ulegało wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość wygra i samą kampanię i, w konsekwencji, wybory. Oczywiście, po tych czterech latach, jakie od tego czasu minęły, wielu z nas trudno jest w to uwierzyć, a jeszcze trudniej pamiętać, ale tak to właśnie było. To prawda, sondaże wyglądały różnie, czasem lepiej, czasem już nie tak dobrze, natomiast, przede wszystkim, przez znaczną część kampanii, właśnie w sondażach, PiS utrzymywał pewną przewagę, natomiast, co tu akurat może bardziej istotne, wedle powszechnej opinii – również przekazywanej oficjalnie – Platforma Obywatelska nie miała najmniejszej szansy, by tamte wybory wygrać.
Z czego wynikało to przekonanie? Głownie z powodu dewastującej dla Donalda Tuska różnicy w jakości obu kampanii. Proszę pamiętać o jednym. Tamtej jesieni jeszcze nie istniało coś takiego jak rząd Tuska. Nie mieliśmy przed sobą realnej ekipy, złożonej ze zgranej grupy zajętych pracą dla Polski fachowców, nie było też samego pana premiera, jeżdżącego między Sopotem a Warszawą, by trzymać wszystko w garści. Zamiast tego mieliśmy rozwścieczoną i kompletnie chaotyczną opozycję, która w dodatku, przy równie wściekłej i chaotycznej pomocy ze strony LPR-u, Samoobrony i jak najbardziej mediów, próbowała wprowadzić taki bałagan, żeby tych wyborów w praktyce nie trzeba było już nawet organizować. Jeśli idzie natomiast o wciąż jeszcze pracujący rząd, cokolwiek by o nich nie mówić, była to wówczas, w powszechnym bardzo odczuciu, jakaś kotwica. Coś stałego i w miarę pewnego. Tak to było, i ja to świetnie pamiętam.
Ale spójrzmy na samą kampanię. Obecnie, niektórzy pamiętają z niej jedynie słynne spoty Prawa i Sprawiedliwości, dziś opisywane jako kontrskuteczne, bo czy to zbyt agresywne, czy też obchodzące bokiem społeczne oczekiwania. Może one takie były, a może nie – wszystko jedno. Faktem jednak jest, że kampania prowadzona przez Prawo i Sprawiedliwość, mieściła się w ogólnie przyjętym politycznym standardzie. To była zwykła, profesjonalnie prowadzona, spokojna kampania. To natomiast, co robiła w tym czasie Platforma, stanowiło wyłącznie jej karykaturę. Coś na poziomie montypythonowskich żartów. Dziś akurat przypominam sobie jeden tylko, choć bardzo charakterystyczny, przypadek. Była sobie scenka, na scence stali – jeszcze wtedy nie ministrowie, a więc odpowiednio przaśniejsi i bylejacy – Grad i Grabarczyk, a obok nich stał stolik i cztery krzesła. No i opowiadali coś o tym, że PiS chce przewrócić stolik. Kiedy skończyli gadać, podeszli to tych krzeseł i zaczęli je przewracać. Ja nigdy nie potrafiłem zrozumieć anegdoty kryjącej się za tym pomysłem, natomiast to co było w tym wszystkim najbardziej uderzające, to sam sposób prezentacji. Stali tam, ten Grad z Grabarczykiem, z minami takimi, jakby chwilę wcześniej ktoś ich na tę scenkę siłą wepchnął i kazał odstawiać tę kpinę, ludzie przed telewizorami czerwienili się ze wstydu, a na sam koniec tej żenady, z tymi wciąż pustymi minami, oni zaczęli przewracać krzesła. A po tym popisie, pokazywało się tefauenowskie studio, w nim dwaj wynajęci komentatorzy, którzy zażenowani i ze smutnymi minami mówili, że niestety, kampania Platformy jest bardzo niemrawa.
I wtedy nastąpiły dwie rzeczy. Po pierwsze Leszek Balcerowicz, przy współpracy z jakąś przymasońską niemiecką fundacją, stworzył coś, co się nazwało Forum Obywatelskiego Rozwoju, i przy pomocy owej instytucji uruchomił bezprecedensową akcję propagandową na rzecz zaciągnięcia do wyborów młodzieży studenckiej. Agresywność tej kampanii, jej niewątpliwy profesjonalizm, i pieniądze jakie za nią musiały stać, nawet dziś – jednak w nowych i bardziej bezwzględnych czasach – robią wrażenie. Kulminacją owej kampanii stało się historyczne już hasło: „Zabierz babci dowód – idź na wybory”. Dziś mamy skłonność sądzić, że to ohydztwo zostało stworzone przez jakiegoś zdegenerowanego internautę. Nic bardziej błędnego. Pomysł z dowodem babci został ukuty na samych szczytach Systemu. I to jest oficjalnie potwierdzony fakt. A więc to było jedno. Forum Leszka Balcerowicza. Druga rzecz, to debata. Otóż zupełnie tak samo jak dzisiaj, System przez całe długie tygodnie namawiał Jarosława Kaczyńskiego, by zgodził się debatować z Donaldem Tuskiem. I im bardziej Kaczyński odmawiał, tym bardziej System naciskał. Dlaczego Premier nie chciał debatować z Tuskiem? Myślę, że pierwsza przyczyna była taka jak i dziś: zwykła ludzka niechęć do spotykania się z postacią tak jednoznacznie złą i zdemoralizowaną. Drugi natomiast powód, jak mi się zdaje, polegał na tym, że kampania rozwijała się wystarczająco dobrze i bez debaty, więc nie było potrzeby, by tam cokolwiek ruszać.
Osobiście, bardzo liczyłem na to, że debaty nie będzie. Strasznie imponowało mi to, jak Jarosław Kaczyński stał cały czas ponad tym wszystkim, i miałem nieustanną satysfakcję, jak zarówno sam Tusk, jak i całe jego medialne zaplecze, bezradni krzyczą o tę debatę, i z każdym dniem stają się coraz bardziej zdenerwowani. A w dniu, kiedy premier Kaczyńśki oświadczył, że, jak idzie o debatowanie, to on chętnie, tyle że z kimś poważniejszym niż Donald Tusk… no choćby z Aleksandrem Kwaśniewskim, skakałem z radości. Ale miałem też swój własny powód, by błagać wręcz Jarosława Kaczyńskiego, by się z Tuskiem nie spotykał. Otóż ja wiedziałem, że tego typu konfrontacja, w dodatku zorganizowana przez, siłą rzeczy, środowiska Kaczyńskiemu wrogie, może przynieść zwycięstwo wyłącznie Tuskowi. Wiadomo było z góry, że Donald Tusk, wypudrowany, odpowiednio skadrowany, wyczyszczony z wszystkiego co u niego naturalne i go determinujące, nakręcony przez profesjonalny sztab kłamców, będzie w swoim żywiole. Że dla kogoś takiego jak Donald Tusk, jedyną okazją, by się pokazać w korzystnym świetle, będzie pokazanie się w świetle maksymalnie sztucznym, i w końcu będzie musiało dojść do tego, że cała naturalność, inteligencja, błyskotliwość i siła prawdy, jaka stoi za Jarosławem Kaczyński będzie jak psu na budę. I z tego wszystkiego zostanie tylko telewizyjny show. Taki „Taniec z gwiazdami” dla idiotów.
No i stało się tak, że nagle Jarosław Kaczyński na tę debatę się zgodził. Sztab Platformy aż wrzasnął z radości, natomiast ja się zacząłem zastanawiać, kto to taki namówił Premiera, by zmienił zdanie? W „Ojcu Chrzestnym” jest taka scena, kiedy to stary już bardzo Vito Corleone po raz setny uprzedza swojego syna, że ten kto do niego przyjdzie z propozycją rozmów będzie zdrajcą. Michael za każdym razem odpowiada, że tak, on wie, pamięta, a stary Don wciąż mu powtarza tę jedną rzecz. Pamiętaj, że ten, który zaproponuje rozmowy, to zdrajca. Uważam, że tak to właśnie się odbyło pamiętnej jesieni 2007 roku. Ktoś namówił Jarosława Kaczyńskiego, by kompletnie bez sensu i nie wiadomo po co, zmienił strategię i zgodził się na ów telewizyjny występ. Dziś wielu twierdzi, że ta niecała godzina, to idiotyczne przecież pytanie o ceny jabłek, czy wreszcie zachowanie sprowadzonych przez Sławomira Nowaka do telewizyjnego studia młodych chuliganów, zmieniło wynik wyborów. Osobiście z tą opinią się nie zgadzam. Myślę, że wynik wyborów został ustalony przez akcję FOR-u i gremialny udział w wyborach ludzi, którzy polityką nigdy się nie interesowali, nie mieli o niej żadnego pojęcia, ale potraktowali ten dzień jako okazję do dobrej zabawy. To było dobre parę milionów głosów. A to już wystarczyło. Sama debata, jeśli miała wpływ na przegraną PiS-u, to tylko taki, że jeszcze w trakcie bardzo dobrej kampanii, pozwoliła odciągnąć Jarosława Kaczyńskiego na jakiś tydzień od porządnej pracy na rzecz zwycięstwa. No i, niewykluczone, że uratowała Donalda Tuska przed jakimś ostatecznie go kompromitującym wybuchem wściekłości pod sam jej koniec.
Dziś czasy są już decydowanie inne, no i zdecydowanie trudniejsze. Dziś mamy do czynienia przede wszystkim z prawdziwą ekipą, a nie bandą przypadkowych amatorów. Wprawdzie szczęśliwie skompromitowaną i w większości Polaków budzącą wyłącznie zmęczenie, jednak wciąż poważną ekipą zawodowo prowadzonych polityków. Same media też są zdecydowanie bardziej uważne i w tej swojej ostrożności perfidne. Ale, jak mówię, społeczna atmosfera jest już znacznie inna niż, powiedzmy, jeszcze w roku 2008. Forum Obywatelskiego Rozwoju wciąż działa, ale nie ma takiej możliwości, by tamtą akcję powtórzyć choćby w minimalnym wymiarze. Zwyczajnie brak klienteli. A sam Balcerowicz też już jest zajęty czym innym. Donald Tusk czuje się wyraźnie zmęczony i w sposób oczywisty nawet niezdolny do wygrzebania się spod tego pudru. I, tak jak nigdy dotąd, ma – i on, i ci co go prowadzą – wiarę, że jedyne co go może jeszcze uratować, to ta debata. Pewnie go nie uratuje. Nawet jeśli ją wygra, to jego zwycięstwo w normalnych ludziach wzbudzi wyłącznie wspomniane wyżej ziewanie. W końcu, ileż można patrzeć w oczy tej ruskiej maszyny, o której już jedyne co wiadomo na pewno, to to, że ona faktycznie działa dobrze. Tyle że co z tego? Komu to jeszcze imponuje?
Ale tak. To jest bardzo możliwie, że Donald Tusk zorganizowaną dziś publiczną debatę z Jarosławem Kaczyńskim wygra. I, z mojego punktu widzenia, jest to bardzo dobry powód, żeby się na nią nie godzić. Żadnych rozmów, żadnych spotkań. Wczoraj mieliśmy świetny przykład, jak ta kampania się pięknie rozwija bez tej debaty. Kiedy Jarosław Kaczyński, wściekłemu i wręcz poszarzałemu na twarzy Tuskowi, z uśmiechem powiedział, że on chyba stracił kondycję. Uważam, że to jest idealny kierunek. Trzeba dziś spokojnie patrzeć, jak Donald Tusk traci powoli przytomność i wesoło komentować, czy to podczas jakiś prasowych konferencji, czy spotkań z ludźmi, każdy jego gest, każdy ruch, każde słowo. Z uśmiechem. Jestem pewien, że czym bliżej będzie wyborów, tym bardziej radosne tego efekty będziemy mogli obserwować. A kiedy już na początku października Donald Tusk zacznie publicznie płakać, będziemy mogli uznać, ze prawda wreszcie zwyciężyła. I zobaczymy naszego premiera, jak siedzi w kąciku, cały zasmarkany, ze spływającym po policzkach tuszem i szminką i jęczy: „Ty tchórzu! Czemu to zrobiłeś? No czemu?” I na niebie pojawi się słońce.
Zwykle kulturalni ludzie tak nie postępują, ale ja zakładam, że sytuacja jest mało zwykła, w związku z tym pragnę poinformować wszystkich przyjaciół tego bloga, ze dzień 7 września, to dzień moich urodzin. Myślę więc, że jest to też świetny moment, by zwrócić się do każdego, kto ma odpowiednie możliwości, o to, by w ramach urodzinowego prezentu, kupił sobie moją książkę, ewentualnie coś wrzucił do skarbonki. Albo - w końcu, czemu nie? - jedno i drugie. Numer konta tuż obok. Dziękuję.
@toyah
OdpowiedzUsuńŚwięta racja - żadnych debat.
Swoja drogą nie wiedziałem, że Tusk ma tak kiepska kondycję. Może miękkiego wspomagania zabrakło?
Dilera zatrzymali?
PS
Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
Melduję, że czekam na książki (zamówiłem dwie, jedną na prezent). Mam nadzieję, że gdy się spotkamy w Warszawie (jestem pewien, ze po 9 IX będziesz tu bywał częściej) to otrzymam dedykację.
@raven59
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo.
Co do Tuska, ja myślę, że sprzęt zwyczajnie przestał działać.
A jak idzie o Warszawę, jak najbardziej. Od razu w pierwszy dzień.
Sto lat Toyahu.Niech Ci sie wiedzie.
OdpowiedzUsuńMasz calkowita racje.
Z nimi sie nie debatuje.
Poza tym wszyscy tu chyba mamy swiadomosc tego,ze to Tusk jest co najmniej politycznie i moralnie odpowiedzialny za tragedie smolenska.Z takimi ludzmi sie nie rozmawia.Ich sie przesluchuje i sadzi ale to juz w troche innej scenerii niz studio telewizyjne.
Swoja droga zastanawia mnie fakt prowadzenia rozmow ze sztabem PO w sprawie debaty.Czy to tylko draznienie ich czy moze cos gorszego?
Ale na te pytania moze Ty moglbys odpowiedziec?Jestes blizej:)
Pozdrawiam
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńTo pozory. Ja wcale nie jestem bliżej. Ale mam nadzieję, że oni się tylko z nimi drażnią.
@toyah
OdpowiedzUsuńJa się tylko obawiam, ze za namową kolejnego "doradcy" do debaty dojdzie.
Tusk to indywiduum - z takimi nie rozmawia się! Po prostu.
Dla niego liczy się tylko PR.
Wystarczy zobaczyć jak nagle przypomniał sobie o Polakach na Litwie.
Nawet do kościoła poszedł, no i z ambony przemawiał.
Ciekawe - do komunii przystąpił?
@Toyah
OdpowiedzUsuńSto lat w zdrowiu i bez zmartwień!
Masz rację. Uczciwy, kulturalny i inteligentny człowiek ma marne szanse w dyskusji z szołmenem, kłamcą i demagogiem.
Do tego tak pięknie wytresowanym.
Ale poczekajmy - wypali się wkrótce.
Więksi twardziele niż ten chłopaczek z boiska pękają.
Ano właśnie! Miejmy nadzieję, że nie pojawią się, tak jak miało to miejsce przy poprzednich wyborach spin-doradcy a la Sal Tessio...
OdpowiedzUsuń@raven59
OdpowiedzUsuńJestem pewien, ze przystąpił. Cóż to dla niego?
@zawiślak
OdpowiedzUsuńNie ma wątpliwości, że się pojawią. Miejmy tylko nadzieję, że on ich nie posłucha.
@Toyah
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, a zwłaszcza wygranej w wyborach!
W tamtą debatę zaangażowany był Andrzej Urbański. Teraz znów nagle wypłynął w mediach. Jakoś mnie to niepokoi.
Też jestem zdecydowanie przeciw debacie.
@Marylka
OdpowiedzUsuńTyle że on był wtedy szefem TVP. I dziś twierdzi, że osobiście był przeciwko.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJak było wtedy, wcale nie jestem pewna. Teraz jest przeciwko i bardzo sensownie i fajnie o tym mówi. Tylko że on zawsze mówi sensownie i fajnie, a ja zawsze podejrzewam, że coś się za tym kryje. Nie zapomnę mu, że zwiał z PC do PPL.
Rano, w dzień debaty, Tusk albow Gw albo w radio użył sformulowania sygerującego hm.. miepełne "mężczynstwo" Kaczyńskiego. Czyli wezwał Go na ubitą ziemię.Ten jako czlowiek honoru "wziął to na klatę" mimo,że byl bardzo przeziębiony.Ale wtedy wg mnie musiał!!! Rozhulaląby się akcja "hiacynt".Kto wie o czym piszę, to wie.reszta niech się domyśla.Takich faktów jest więcej.Np. co robił Tusk i Rokita o 12 w południe 21 października 2005 ( po wyborach) u Kwaśniewskiego?Po tej wizycie Rokita wygłosił wieczorem słynną frazę o mleczarzu o 5-tej.
OdpowiedzUsuń10 kwietnia roku pamietnego któraś ze stacji mówiła o ladowaniu na Juznym.Tych rzeczy nie można odnaleźć w archiwach TVP i radia.
Ukłony dla Pani Toyahowej
Krzysztofie z okazji urodzin życzę całej rodzinie dobrobytu (dobrostanu) tj. wszelkiej pomyślności, a Tobie żadnych trudności z podjęciem upragnionej pracy, czy odpowiedzialnej, zaszczytnej i honorowej służby wobec Narodu.
OdpowiedzUsuńJeśli debata publiczna to przede wszystkim kogo z kim?...., oraz w jakim celu?...także nad czyimi ustaleniami i propozycjami?....
Pozdrawiam - Zbigniew
@Marylka
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście. On nigdy nie był pod wodą. To jest człowiek przed którym nawet Olejnik się kurczy. No ale sama powiedz. Czyż nie jest słodko mieć swojego człowieka w tym żmijowisku?
@kryska
OdpowiedzUsuńRokita. Dobrze że o nim przypomniałaś. To dopiero kariera!
Łask Bożych w obfitości!
OdpowiedzUsuń@Toyahu
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Twoją książkę zamówiłam już jakiś czas temu, ale wciąż się nią delektuję. Jednak jeśli zakup drugiej jakoś przyczyni się do wsparcia Twojej kampanii, to z przyjemnością ją zamówię i komuś sprezentuję.
Tymczasem pozwalam sobie zamieścić w pełnej wersji, wierszyk którego I zwrotka kiedyś Ci się spodobała. Podesłał mi go mój znajomy wraz ze zdjęciem plażowym niejakiego Sławka Nowaka, że to niby o nim, choć dla mnie, jak się dokładniej wczytałam, adresat jest zgoła inny, pozdrawiam
(żeby się zmieścił muszę go chyba umieścić w dwóch wpisach, za co przepraszam)
I.
OdpowiedzUsuńNa folwarku dzień jak co dzień
Lecz zadumał się przechodzień
Oto widzi dziwne zwierzę,
Które gdacząc wzdyma pierze
Z zewnątrz śpiku, w duchu kwoka
Trawi wzniośle, żre z rynsztoka
Skutkiem tego miks w żołądku
Na nic ziółka, litry wrzątku
Żółć pęcznieje, wzdyma śpika
Już nie strawi, trza nocnika!
Trzoda, flora, fauna- wszystko!
Opuszczają swe siedlisko
Bo jak śpiku nie wytrzyma
Jak nic druga Hiroszima
A w pakiecie Nagasaki
Tyle litrów ma kloaki
Szczęściem chlewik był otwarty
Śpiku w środku, z zewnątrz warty
Rozwiązanie to przejściowe
Trza tu jakąś mądrą głowę
Furkot skrzydeł- sowa leci
I w te słowa: głupie dzieci!
Wsadźcie śpika między ludzi
Sobie ulży, a im zbrudzi
Mają teraz takie sieci
Gdzie nie wysrasz, dalej leci
On tam będzie jak u siebie
Będzie gwiazdą na ich niebie
Ale jak to- miauknął mruczek
Szambo gnije, nie ma spłuczek?
Dzieci, dzieci, po co, na co
Za ten klozet jeszcze płacą
Z tego gówna lepią książki
Ciężkie za to są pieniążki
Chcecie dowód tego bzika?
Charcie otwórz drzwi chlewika!
W środku indyk już spełniony
Kału, żółci kilotony
Na to wszystko wchodzi sowa
I od razu w takie słowa:
Śpiku drogi, gwiazdko z nieba!
Dałeś więcej niż nam trzeba
A za płotem ludzkość cała
Też by z Ciebie trochę chciała
Słowo miłe mądrej sowy
Łechce w koral imć indora
Miłość własna za to karze
By zakrzyknął: na mnie pora!
Na odchodne gulgnął jeszcze:
Ciągle trwaj ta piękna chwilo!
Z chlewu Siebie dla ludzkości
Wezmę w liściu siedem kilo!
II.
OdpowiedzUsuńNa folwarku zawierucha
Łatek zerwał się z łańcucha
Biega, szczeka i ujada
Gdzie ta sowa, bo mi biada!
Przyleciała adresatka
Skomleń i biadoleń łatka
Zamiast wstępu, powitania
Pieskie żale i żądania:
Ej ty sówsko, ty ptaszysko!
Robisz ze mnie pośmiewisko
Ja przez ciebie wszystko stracę
Budę, michę no i pracę
Indyk, który był tu zerem
Tam przez ciebie ma karierę
Moja klęska z niej wynika
Musisz zbrzydzić ludziom śpika!
Może jaśniej psie nie lichy
Sformułujesz swoje zdanie
Co ma indyk do twej michy
Gdzie tu jakie wynikanie?
Łatek piesek wyszczekany
Nie dał zbić się z pantałyku
Zwykle przyłóż go do rany
Teraz gardło drze w przełyku:
Wiedz, że przez twe „mądre” głupstwo
Indyk robi tam za bóstwo
Kala ludzi swoim łajnem
Cementując tym ferajnę
Generalnie pomysł fajny
Nie żal ludzkiej mi ferajny
Lecz w szczególe jest do bani
Wśród ferajny moja Pani
A na świecie tak już jest:
Jaki Pan taki pies!
Sowa na to- spadła łuska!
Nawet mi się zaćma zdarza
Jeśli Pani w szambie pluska
Łatku robisz za gówniarza!
„Gówniarz plus buda- to se ne uda!”
Rechoczą chórem na Łatku łatki
A ich właściciel dobity tą zdradą
Już rwie się do budy pakować manatki
Czekajże psino!- woła go sowa
Ja wciąż tu jestem a ze mną ma głowa
A w głowie już pomysł kiełkami wschodzi
Podlej je czynem a los ci nagrodzi:
Pędź teraz chyżo a nie zgub swych portek
I szukaj parobka, wołają go Piotrek
Giez to straszliwy, lecz ma też dar boży
Przyziemność wyraża w mowie przestworzy
Powiesz o śpiku- on z tego wiersz stworzy
Kunsztowny stylem a frazą hoży
Pani gza lubi a może i więcej
Pewnikiem więc przyjmie wiersz na swe ręce
Ponieważ zaś ona- dusza towarzyska
Poniesie go w kloakę i zaczną się igrzyska
Jak dalej pójdą figle?
Nie kołem już fortuny
Nabiorą wiatru w żagle
I przebiegłości kuny
Co więcej rym-kuplety
Zdobędą autorytet
Przez proces rym-poety
Śpik da im immunitet
Kiedy mój plan wypali
Ludzi opuści histeria
Każdy nosem swym ustali:
Szambo to nie perfumeria!
Zaś indyk mój serdeńku
Jeszcze chwilkę ma robotę
Jako, że z gzem ma na pieńku
Spotka się z nim już w Sobotę.
Radosny szczek łatka dobiegł ptaka skroni
O dzięki ci sowo! bo choć wiedziałem że dzwoni
dzięki tobie już wiem, w którym to kościele
Zrobię wszystko jak kazałaś- uratuje Panią Elę!!
Jak to fajnie na Pana bloga wejść i dowiedzieć się czegoś, czego się nie wiedziało, zobaczyć wydarzenia z ostatnich lat z innej perspektywy. Osobliwy jest Pański, jak i PiS-u tok rozumowania, no ale cóż, każdy ma prawo do swoich interpretacji...
OdpowiedzUsuńJedni mówią, że Kaczyński szuka wykrętów od debaty, bo się boi, inni dlatego że debata będzie nieobiektywna, bo zorganizowana przez wspierające PO media, za to debata w neutralnym centrum programowym będzie zupełnie OK... I tak w kółko.
Był za to wywiad, przeprowadzony w zeszły piątek przez dziennikarzy TVP INFO i Polsat News z Panem Kaczyńskim i muszę powiedzieć, że nie dalej jak wczoraj widziałem w TVN 24 dziennikarza maglującego ministra Rostowskiego mocniej niż dziennikarze TVP i Polsatu maglowali J. Kaczyńskiego. Zwłaszcza, że nie potrafili z nim podyskutować na tematy ekonomiczne, w których Pan Kaczyński porusza się z trudnościami, a w dodatku jest niekonsekwentny (skoro trzeba podnieść podatki dla najbogatszych, to czemu za swoich rządów tej grupie je obniżył?) i mówi bez konkretów (pewne zasoby, z których się jakieś wydatki sfinansuje, bez wskazania co to jest).
Szczerze mówiąc, na tyle na ile mam czas obserwować tę kampanię, to mam wrażenie, że PiS robi coraz więcej ruchów, żeby tylko przegrać, a wypowiedzi polityków przypominają gadanie człowieka, któremu ktoś pluje w twarz, a on mówi, że deszcz pada.
Wszystkiego najlepszego Panie Krzysztofie. Niech się Panu wiedzie lepiej niż teraz.
A wpadłem tu dziś ze zwyczajnej ciekawości, czy skomentuje Pan dzisiejszą deklarację Zyty Gilowskiej, że (zgodnie z art. 14 Ustawy o NBP) nie będzie angażowała się w kampanię wyborczą. Ale post był napisany zanim Pani Gilowska opamiętała się.
Skoro Ksiadz sie odezwal, to i ja, rownie zwiezle - 100 lat, nasz Wieszczu!!!
OdpowiedzUsuńPS jest jakis fetysz debaty, jako faktu ze dwoch ludzi schodzi sie w jednym miejscu i gada, a inni ich sluchaja. Rozumiem ze to bylo wazne w czasach antycznych, bo to byl jedyny sposob propagowania oraz scierania pogladow na sprawy wazne dla ogolu.
W epoce cyfrowej debata tak pojeta jest do niczego niepotrzebna. Debata Tusk - Kaczynski toczy sie od 2005 roku, toczy sie nieprzerwanie, 24/7 jak mawiaja Amerykanie. Poglady i idee zderzaja sie codziennie, caly czas, wlasciwie wielokrotnie w jednym momencie.
@Zibik
OdpowiedzUsuńOtóż to. W jakim celu? Po co? Dla kogo?
@Don Paddington
OdpowiedzUsuńBez tego - ani rusz. Dziękuję Księdzu serdecznie.
@Elżbieta Borkowska
OdpowiedzUsuńNiestety, muszę Cię zawieść. Koszt mojej kampanii nie przekroczy 150 zł. To będzie najtańsza kampania na świecie.
Ja zbieram pieniądze wyłącznie na przeżycie.
@Elżbieta Borkowska
OdpowiedzUsuńCudo! Dziękuję. I podziwiam talent.
@Student SGH
OdpowiedzUsuńPrzyznaję. Ci dziennikarze z Polsatu byli beznadziejni. W sensie dosłownym.
Jak idzie o Gilowską, myślę, że ona miała wyjście albo zostać w RPP, albo trzymać się tej debaty, której i tak by nie było. Wybór oczywisty.
Ciekawa sprawa z tymi ruchami. Czy zauważył Pan pewną prawidłowość, że tylko kompromitujące słowa lub gesty po stronie PiS-u mają konsekwencje ostateczne? Nie ma natomiast takiej kompromitacji po stronie Platformy, SLD, czy PSL-u, która by decydowała o czymkolwiek. Jak Pan myśli, czemu tak jest?
@LEMMING
OdpowiedzUsuńPewnie że tak. Dziś debata jest potrzebna wyłącznie kłamcom.
Stu lat w zdrowiu życzę.:)
OdpowiedzUsuńMoje dwie łapy pod tym tekstem - nie debatuje się z notorycznymi kłamcami.
Taka debata to oczywista przegrana, bo usłużne media w tym pomogą i odpowiednio to skomentują.
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
TVPinfo wywaliłem z pilota.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
@Toyah
OdpowiedzUsuńNawet 150 zł wystarczy jak jest dobry pomysł. Z moich obserwacji wynika że te wszystkie plakaty i ulotki i tak padają ofiarą walk pomiędzy "sztabami" i są po prostu ordynarnie zdzierane a więc tysiące złotych idą w błoto. Lepsza strona internetowa z programem, nikt nie podrze!
Przy okazji, właśnie dziś zauważyłam na moim osiedlu, że wszystkie hydrofornie i rozdzielniki prądu oblepione są gębą Gibały z PO (krewny Gowina). Podobno tak jest w całym mieście. Chyba zgłoszę to do jakiejś gazety bo to zdaje się nielegalne ale może się mylę.
Co do wierszyka to rzeczywiście ten mój Piotrek ma chyba talent do takich rymowanych podchodów z kluczem:)
Toyahu!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! Najlepszego! Jak to było takiej jednej starej wesołej piosence: "Niech życie Ci da to wszystko o czym marzysz!" :)
A o tych debatach, to wiedziałem, że jeśli napiszesz to właśnie napiszesz to co dzisiaj. Tylko tego smaczku z Tessiem nie przewidziałem - no ale Ty jesteś niezrównany.
No i fajnie tak patrzyć jak oni wszyscy tak się miotają, że "co za tchórzostwo!" Słuchałem dziś trójki cały dzień i stwierdzam, że również to tałatajstwo w stylu Marii Czubaszek też się uaktywniło.
No niech się miotają. My wiemy, że oni nie podlegają Kodeksowi Honorowemu Boziewicza jako choćby tchórze, zdrajcy i kłamcy.
Jeszcze raz 100 lat, Twoje Zdrowie!
Trzymaj się Toyahu! Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńA z debatami masz rację. Zostawić ten cyrk w spokoju i nie brać w tym udziału.
100 lat, wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuń@Elżbieta Borkowska
OdpowiedzUsuńW Katowicach, z kolei, wszędzie jest tylko jakaś lalunia z Platformy. Dosłownie wszędzie. Nic poza tym. Tylko ona.
Za miesiąc, wszyscy będą na jej widok rzygać. Moim zdaniem to są pieniądze wyrzucone w błoto.
@Przemo
OdpowiedzUsuńDziękuję. Szkoda że Cię tu nie ma. ALe byśmy zrobili kam[panię!
@Kozik
OdpowiedzUsuńDziękuję. Trzeba przyznać, że w Ojcu Chrzestnym było wszystko. To jest dla nas jak jakaś biblia, prawda?
@Elżbieta
OdpowiedzUsuńi być może wygra. Duża kasa, pewność zwycięstwa. Ważne kto liczy głosy..
Przykład z listami Króla, Nowego Ekranu jest znamienny.
@toyah
OdpowiedzUsuńpardon- pisałem do Elżbiety a to toyah napisał o laluni - więc poprzedni post powinien być adresowany do
@toyah
@xe
OdpowiedzUsuńA o co chodzi z listami Króla? Nie znam sprawy.
@toyah
OdpowiedzUsuńSto lat, zdrowia i wszelkiej pomyślności dla Ciebie !!!
oraz dla Twojej rodziny.
PS
Nie pisałem u Ciebie na blogu, chyba od "wieków". Ale odwiedzałem Ciebie systematycznie, podsuwałem Twojej wpisy innym do lektury itp. Na komentarze nie starczyło sił i czasu.
Książkę nabyłem. Większość tekstów znam z lektury w sieci. Tak, że póki co czeka na lepszy moment, gdy będę chciał je przypomnieć sobie. Albo pójdzie między ludzi jako prezent. A wtedy kupię następną.
Serdeczne pozdrawiam !
@Gracjan
OdpowiedzUsuńDziękuję. I polecam się na przyszłość.
@Toyah
OdpowiedzUsuńA, masz na myśli Asię...
@toyah
OdpowiedzUsuńZ grubsza, najpierw zaginęły jego dokumenty zgłoszenia kandydatury a jak się znalazły się to zakwestionowano ich akurat tyle żeby do wymaganej liczby zabrakło 39 a ostateczną uchwałę o nieprzyjęciu zgłoszenia komisja podjęła 15 godzin po wymaganym prawem terminie.
Radio Wnet:"Paulina i Marek Król ok. godz 12.00 dostali dostęp do listy podpisów. Z ich weryfikacji wynika, że część podpisów została przez OKW słusznie zakwestionowana. Wątpliwości wzbudziły jednak fakty uznania wadliwości podpisów: na części kart , gdzie był wyraźnie i napisany PESEL a niewyraźnie napisane nazwisko ( w kontekście ostatniego orzeczenia w podobnym przypadku SN), lub wykreślenie całej ulicy na Ursynowie, której mieszkańcy złożyli niezakwestionowane podpisy.Po sprawdzeniu okazało się, że ulica figuruje w wykazie ulic OKW jako należąca do terenu okręgu wyborczego nr 43.Na koniec jedna , bardzo ważna okoliczność: nie wiadomo , bo takiej możliwości nie było, ile podpisów przejrzał dziś Marek Król z żoną."
I OCZYWIŚCIE CISZA W MEDIACH...
@toyah,
OdpowiedzUsuńWitam. Szczegóły tamtego czasu nie pamiętam zbyt dobrze ale pamiętam, ze partia Po i Tusk byli do niczego, ze mimo 'hałasu' PiS miał 'moral high ground' i, że w chwili kiedy usłyszałem o propozycji debaty to modliłem się by J.K nie dał się wmanewrować w takie przedsięwzięcie. Pamiętam, że cały system, wraz z Kwaśniewskim na czele, robił wszystko aby uwiarygodnić swojego kandydata. Wpierw przez debatę własnie Tuska z Kwaśniewskim a potem z J.K. Co do momentu przełomowego to możemy się spierać ale ja zbladłem w chwili kiedy usłyszałem że J.K na debatę się zgodził bo wiedziałem, że przez sam czyn spotkania się z Tuskiem uwiarygodni jego kandydaturę. Ja modliłem się aby J.K. powiedział, że poważna debata toczy się w sejmie, że każdy przeciętny Polak który śledzi co się dzieje wie na czym stoi, i że Tusk to tylko 'gadka' i nic więcej.
Ale tak nie stało. Wielka szkoda bo od momentu debaty Tusk stał się 'wiarygodnym' kandydatem w oczach pop'u i nie tylko, a do tego momentu J.K. miał wszystkie karty dla siebie (was holding all the cards). I dla mnie to było oczywistą oczywistością. Uważałem wtedy i dalej uważam tę debatę za największy błąd poprzedniej kampanii.
P.S. Happy birthday to you, happy birthday to you, happy birthday dear toyah, happy birthday tooooo you!
@Marylka
OdpowiedzUsuńAsię? Jaką Asię? Kluzik? Nie. On startuje z Rybnika.
@adthelad
OdpowiedzUsuńMoże i tak. Może to tamta debata wszystko załatwiła. Ja jej nie odebrałem jako porażki Kaczyńskiego, lecz jedynie uwiarygodnienie Tuska, ale pamiętam, że taki Marek Migalski określił ja jako 4-0 dla Tuska. Możliwe zatem, że taki też był odbiór powszechny.
Tak czy inaczej. Do pewnego momentu powszechna opinia była taka, że PiS wygrywa te wybory z palcem w nosie.
Dziękuję za ładną piosenkę.
@Toyah
OdpowiedzUsuńTo był żart. W związku z "naszymi".
a co sądzisz o tym toyahu:
OdpowiedzUsuńhttp://mdabrowski.salon24.pl/340718,prezentacja-ekspertow-przed-zespolem-parlamentarnym-08-09-2011
@Marylka
OdpowiedzUsuńI tak nie rozumiem. Gdybyś widziała, jaki jestem chory, to byś się nie dziwiła.
@xe
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe. Inna sprawa, że wszystko już zostało powiedziane. teraz trzeba tylko czekać na odpowiedni moment i ich pozbawić... nie, nie wolności. Jestem za źródłami utrzymania. Niech idą mieszkać do lasu. W Bieszczadach jest dużo miejsca.
@Toyah
OdpowiedzUsuńGrypa? Tu też chorują, a ja się panicznie boję zarazić.
Cokolwiek Ci jest, współczuję.
@Marylka
OdpowiedzUsuńOna to chyba. Od tych cholernych upałów. Grubi na Sybir!
@Toyah
OdpowiedzUsuńA pewnie ze tak.
Kaczyński powinien zaproponować debatę w TV Trwam!
OdpowiedzUsuńJeżeli już wspominamy "poprzednią debatę" to przypomnijmy, że jedynym medium w którym miał oparcie PiS było Radio Maryja. I być może dzięki temu wygrał.
@xe
OdpowiedzUsuńWygrał, bo System, zajęty odsuwaniem od władzy SLD, się zagapił i pozwolił ludziom podejmować samodzielne decyzje. Przynajmniej na początku kampanii. Wystarczyło.
To też, ale propaganda przedwyborcza była maksymalna. Jedynym medium gdzie PiS mógł normalnie mówić było RM i TV Trwam. Doskonale pamiętam przedwyborcze wywiady red. Grzesiowskiego w radiowej jedynce. Pamiętam też swoje zdumienie przekształcające się w osłupienie kiedy Grzesiowski dalej tam pracował i nadal pracuje!
OdpowiedzUsuń