niedziela, 21 marca 2021

Czy Janusz Palikot zostanie ministrem propagandy w nowym Gabinecie Cieni

 

Dziś, mój najnowszy tekst przedstawiony w „Warszawskiej Gazecie”, który, jak sądzę, znakomicie uzupełnia to czym się tu w tych dniach zajmujemy. Zapraszam więc.

 

 

      Nie wiem jak czytelnicy „Warszawskiej Gazety”, ale gdy chodzi o mnie, to ostatnio odnoszę wrażenie, że cały atak opozycji koncentruje się już nie, jak dotychczas, na przedstawianiu kolejnych dowodów na to, że Prawo i Sprawiedliwość prowadzi Polskę do gospodarczego, kulturowego i cywilizacyjnego upadku, z którego nie będziemy już mieli możliwości się wydobyć, ale kolportowaniu drobnych, pozornie nieistotnych kłamstw, których liczba w pewnym momencie osiągnie taki poziom, że wyborcy prawicy zaczną wreszcie się zastanawiać, czy przypadkiem, nie popełnili oni w pewnym momencie jakiegoś błędu. Odnoszę wrażenie, że ktoś po tamtej stronie nagle uznał, że merytoryczna krytyka kolejnych działań rządu nie ma najmniejszego sensu, bo ona już dawno przestała na ludziach robić wrażenie, jako zbyt skomplikowana publicystycznie i tym samym zwyczajnie nieciekawa, i czymś znacznie skuteczniejszym będzie zarzucenie mediów serią dowolnie fałszywych informacji, które nawet jeśli zostaną natychmiast zweryfikowane, zaczną żyć własnym życiem, w głowach części obywateli się zalęgną i takie już tam zostaną.

     Stąd, mam wrażenie, zalew najpierw głównie internetowych plotek, powtarzanych, również w Internecie, przez aktywnych polityków opozycji, a następnie przenoszonych na oficjalne wystąpienia, gdzie jakiś Budka, czy Nitras zażądają zwołania specjalnego posiedzenia Sejmu. O jakich plotkach mówię? Otóż najróżniejszych: a to że ktoś na ręku Daniela Obajtka zauważył zegarek za pół miliona złotych, albo że właśnie się okazało, że Mateusz Morawiecki posiada kilka pałaców, których istnienie dotychczas utrzymywał w głębokiej tajemnicy, czy też że najnowsza kampania billboardowa na rzecz ochrony życia poczętego jest finansowana z budżetu państwa. To są jednak hity. Oni w zanadrzu mają też sprawy drobniejsze. Oto niedawno na swoim profilu na Twitterze senator Platformy Obywatelskiej Krzysztof Brejza zamieścił następującą informację:

W ostatnim czasie na terenie Warszawy DZIEŃ W DZIEŃ kradzionych jest 20-30 samochodów (głównie marki japońskie). To największy wzrost kradzieży aut od wielu lat. Stołeczna policja zupełnie nie radzi sobie z tym problemem. No ale priorytetem-Żoliborz i pacyfikacja kobiet”.

Kłamstwo to niemal w jednej chwili zostało ujawnione przez dane Policji, która poinformowała, że wedle danych z tego roku, liczba kradzieży samochodów w Warszawie nigdy nie była tak niska, a dziś wynosi średnio 7 aut dziennie, co oczywiście nie zmienia faktu, że ów Brejza informacji tej ani nie usunął, ani nie sprostował i dziś ona żyje sobie własnych życiem ku uciesze przeciwników władzy.

A ja się wciąż zastanawiam, skąd ta nowa strategia i kto jest jej autorem. I oto, proszę sobie wyobrazić, właśnie usłyszałem, że owym pomysłodawcą jest dawno tu nie oglądany Janusz Palikot. To on przedstawił ów plan oparty na założeniu, że nic nie zadziała jak duże kolorowe zdjęcie i krótkie celne kłamstwo. Nie wiem, czy to prawda, ale jeśli oni osiągnęli ten poziom desperacji, że do propagandowej roboty postanowili wynająć Palikota, to możemy naprawdę patrzeć w przyszłość z nadzieją.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...