Szczerze powiedziawszy, nie bardzo
paliłem się do tego, by to akurat redaktor Michał Rachoń pomagał mi w
opisywaniu różnego rodzaju politycznych zjawisk, no ale ponieważ nie umiałem
znaleźć odpowiedniej nazwy, która by łączyła media takie jak TVN24, „Gazeta
Wyborcza”, czy „Onet”, uznałem, że zaproponowane przez niego określenie
„Zjednoczona Korporacja Mediów Trzeciej RP”, choć nieco może za długie, może
ostatecznie być, zwłaszcza jest tu parę słów do powiedzenia. Otóż, jak pewnie
większość z Państwa wie, wczoraj najpierw agorowy portal OKO Press, a następnie
wszystkie inne zaprzyjaźnione media podały informację, że syn premier Szydło,
kiedyś bardzo młody, praktycznie niedoszły ksiądz, oraz człowiek przy pomocy
strasznego kłamstwa i wyprodukowanej w redakcjach plotki doprowadzony do
praktycznego nerwowego załamania, po latach pracuje w jednej z prywatnych firm
pod nowym nazwiskiem, jako tak zwany przedstawiciel handlowy. Jak znamy
możliwości wspomnianych redaktorów, właściwie sama ta informacja wystarczyłaby
do tego, by uruchomić przeciwko byłemu księdzu kolejną falę hejtu, no ale tu
jeszcze wisienką na torcie okazało się to, że udziały we wspomnianej firmie ma
nadzwyczaj ostatnio popularny Daniel Obajtek, a robotę swojemu synowi
najprawdopodobniej załatwiła mama.
Nowego nazwiska syna pani premier
wprawdzie nie ujawniono, wyjaśniając, że zainteresowane osoby prosiły by tego
nie robić i zastępując je skróconą formą Tymoteusz X, natomiast oczywiście
gdzie się tylko dało poinformowano, że jeśli komuś na tym zależy, to bez
problemu znajdzie odpowiednie informacje w Internecie, szukając informacji pod
charakterystycznym imieniem.
Czy były ksiądz Szydło, pracując na
swoim nowym stanowisku, coś ukradł, ewentualnie kogoś oszukał? Oczywiście
danych na ten temat póki co nie ma. Czy może on tę pracę otrzymał w sposób
nielegalny? Tego też akurat nikt nie sugeruje. A może jego tam nikt nie lubi? A
może pojawiły się nowe-stare informacje odnośnie jego kochanki i nieślubnego
dziecka? Tu też akurat nic się nie nie dzieje. Chodzi tylko o to, że pracuje,
ma inne nazwisko, że jak kto chce, może je ustalić, no i że pracę mu
prawdopodobnie załatwiła mama. No i o to, że wiadomość jest i jeśli popatrzy
się na reakcje w Internecie i poza nim, można już wiedzieć, że jest bardzo dużo
osób, których najnowsze losy księdza Tymoteusza zainteresowały na tyle mocno,
że część z nich życzy mu nawet śmierci, a sam Borys Budka w Sejmie zasugerował,
że „syn byłej premier Szydło specjalnie zmienił nazwisko, by móc w tajemnicy
okradać polskie państwo”.
I tak to się kręci, a jeśli my się wciąż
jeszcze czemuś dziwimy, to to już naprawdę jest tylko nasza wina. W końcu
mieliśmy wystarczająco dużo czasu, by na tego typu zachowanie nawet nie
specjalnie marszczyć brew. A jeśli ja dziś o tym piszę, to wyłącznie dlatego,
że jak ktoś bardzo inteligentnie zauważył, wprawdzie autorstwo owego
„dziennikarskiego śledztwa” zostało przypisane portalowi OKO Press oraz
osobiście redaktor Biance Mikołajewskiej, jak się okazuje, byłej żonie niesławnego
agenta Niemczyka, ale za to sama informacja ukazała się w Internecie niemal
dokładnie w tej samej minucie, podana przez wszystkie główne redakcje tworzące
wspomniane na początku Zjednoczoną Korporację Mediów Trzeciej RP. I to nie
podana tak, jak to się zwykle w Internecie czyni, że ktoś wrzuca wiadomość, a
inni podają ją dalej. Redaktorzy „Gazety Wyborczej”, „Onetu”, „Newsweeka”,
„Polityki” i wszelkich innych możliwych tytułów podali wiadomość o synu Beaty
Szydło jako swoją własną, w wersji jednobrzmiącej, z tą samą sensacyjną nutą.
Dokładnie o tej samej co do minuty porze.
No i jeszcze raz chciałbym wspomnieć
Borysa Budkę, który jako pierwszy na tym poziomie skomentował tę wiadomość: Syn
Beaty Szydło zmienił nazwisko, by bezkarnie okradać polskie państwo. Mnie
osobiście nie potrzeba już nic więcej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.