Z jednej strony, przerwa,
jaką musiałem przeznaczyć na chorowanie, okazała się dłuższa od spodziewanej, z
drugiej jednak strony, cały ten COVID to zaraza, której nikomu nie życzę i ostatecznie mogę sie tylko cieszyć, że
mija pierwszy tydzień choroby, a ja właściwie dziękuję Panu Bogu, że to się
chyba faktycznie już kończy i to kończy prawdziwym hukiem. Trzeba Państwu wiedzieć, że opieka, jaką Polskie
Państwo obejmuje chorych na COVID, organizacja tej opieki, bieżące
monitorowanie stanu zdrowia, to coś, czego osobiście ani nie przeżyłem, ani się
przeżyć nie spodziewałem. Co trzy godziny, od rana do wieczora, mam raportować
swoje samopoczucie, w bezpośredniej rozmowie z przedstawicielem służb, co oczywiście
czyniłem chętnie i starannie przez 6 dni, tyle że wczoraj wieczorem nagle
zachciało mi się dość wcześnie spać i nie odebrałem telefonu z Centrali. Nie
minęła godzina, jak pod nasze okna podjechała straż pożarna oraz policyjny radiowóz, i do naszych drzwi zapukali jedni i drudzy, żeby
sprawdzić czy ja przypadkiem nie umarłem, albo przynajmniej do umierania się
nie wybieram. Trzech policjantów, trzech strażaków – to było coś, czego nawet
nasz kochany labrador nie wytrzymał, i uciekł z piskiem podkulając resztkę ogona. W sumie
jednak było bardzo sympatycznie, panowie pomachali mi z daleka, życzyli „zdrówka”
i sobie poszli. A ja poczułem autentyczną moc.
Ponieważ dziś czuję się
już właściwie dobrze, pomyślałem, że wrzucę najnowszy felieton dla „Warszawskiej
Gazety”, napisany jeszcze przed testem, trochę w temacie sprzed tygodnia, ,
warty każdego słowa. Zapraszam i do zobaczenie, może jutro, a może jeszcze za
chwilę.
Zdaję sobie sprawę z tego, że sprawa
jest na tyle niepoważna, że kiedy felieton ten trafi do kiosków, nikt może o niej niej nie pamiętać,
ja jednak chciałbym jej poświęcić dzisiejsze refleksje, ponieważ moim zdaniem z
paru względów wiąże się ona z czymś, na co powinniśmy mieć oko. Otóż, jak
wiemy, „Gazeta Wyborcza” opublikowała tzw. Taśmy Obajtka, i choć dziś już
właściwie wszyscy zgodnie twierdzą, że pieniądze jakie oni wydali na to swoje
śledztwo, równie dobrze mogli przepuścić na dziwki, dragi i alkohol, to
przyznajmy, że towarzystwo, które tak naprawdę nadaje sens ich trwaniu, trzyma
się mocno i wygląda na to, że kiedy ono będzie znikać z powierzchni Ziemi, to w
tym samym stanie obłąkania, z jakiego ono się nam dało poznać lata temu. Oto
popularna pisarka Manuela Gretkowska, komentując na Facebooku doniesienia na
temat tego, że prezes Obajtek dotknięty jest tak zwanym Zespołem Tourette’a,
jego chorobę nazwała dowcipnie Zespołem Taboreta, a nazwisko Obajtek równie
dowcipnie zmieniła na Osrajtek. Nie trzeba wspominać, że popis Gretkowskiej
wywołał wśród jej fanów autentyczny entuzjazm, gdzie deklaracje typu „kocham
Panią” należały do tych bardziej wstrzemięźliwych.
Gdyby ktoś uznał, że Gretkowska to upadła kobieta, którą poważni ludzi nie powinni się zajmować,
śpieszę poinformować, że już chwilę później na tym samym Facebooku specjalne oświadczenie opublikowało tak zwane Polskie Stowarzyszenie Zespołu Tourette’a, jednak nie po to, by sprzeciwić się wyszydzaniu owej choroby przez tak zwane polityczne i obywatelskie autorytety, ale żeby wyrazić swoje oburzenie tym, że pospolite chamstwo jakim się 15 lat temu popisał Daniel Obajtek, próbuje się
łączyć z cierpieniem osób autentycznie chorych. Oświadczenie tych państwa natychmiast oczywiście zostało w całości opublikowane przez Onet, wywołując kolejną falę komentarzy.
Nie wiem, co ma z tym wspólnego Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza, ale jego
prezes, niejaka Agata Stremecka pochwaliła się, tym razem na Twitterze, że ona sama „klnie jak szewc”, jest z tego bardzo dumna, no a Orlen powinien zostać natychmiast sprzedany prywatnemu inwestorowi.
No i kiedy wydawało się, że już nic więcej ciekawego nas nie spotka, gruchnęła wiadomość,
że gdzieś w Polsce jakaś wariatka wjechała swoim BMW na stację Orlenu i po dokonaniu ciężkich zniszczeń uciekła policji. Na opublikowanym w sieci nagraniu widzimy policjantów jak bezskutecznie próbują ją zatrzymać i dalej już tylko znajdujemy komentarze, że Polska Policja to banda tępych nieudaczników, którzy zamiast samochód przykładnie ostrzelać, postanowili się skompromitować.
A ja proponuję byśmy zobaczyli może najpierw jak do owej demonstracji odniesie się tak zwany
niezawisły sąd, no i jak by się do niej odniósł, gdyby tej pani podczas akcji cokolwiek się stało. No i najważniejsze, skoro już postanowiliśmy uznać, że policjanci to banda głupków, pomyślmy, jaka na
poziomie intelektualnym jest różnica między policjantem, a politykiem, pisarzem, dziennikarzem, czy profesorem uniwersytetu.
Pisałeś, że się gorzej czujesz, ale nie że COVID. Dobrze, że już najgorsze za tobą, zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuń@Mateusz
UsuńNie rozumiem. Nie czuję się gorzej, lecz lepiej. No i wciąż cierpię na COVID.
@toyah
UsuńChodziło mi o to, że w poprzednim wpisie napisałeś, że się 'pochorowałeś'. Myślałem, że jakieś zwykłe przeziębienie albo zjadłeś coś nieświeżego, czy może złe ciśnienie w związku z ciągłymi zmianami pogody, ale nie pomyślałem, że faktycznie poważnie zachorowałeś.
Nie wiedziałem, że Cię dopadło... Dobrze słyszeć, że jest już lepiej. Zatem dużo zdrowia. Uważaj na siebie i trzymaj się dzielnie.
OdpowiedzUsuń