niedziela, 7 marca 2021

Czy przeciętny profesor uniwersytetu może być głupszy od przeciętnego psa?

Z jednej strony, przerwa, jaką musiałem przeznaczyć na chorowanie, okazała się dłuższa od spodziewanej, z drugiej jednak strony, cały ten COVID to zaraza, której nikomu nie  życzę i ostatecznie mogę sie tylko cieszyć, że mija pierwszy tydzień choroby, a ja właściwie dziękuję Panu Bogu, że to się chyba faktycznie już kończy i to kończy prawdziwym hukiem.  Trzeba Państwu wiedzieć, że opieka, jaką Polskie Państwo obejmuje chorych na COVID, organizacja tej opieki, bieżące monitorowanie stanu zdrowia, to coś, czego osobiście ani nie przeżyłem, ani się przeżyć nie spodziewałem. Co trzy godziny, od rana do wieczora, mam raportować swoje samopoczucie, w bezpośredniej rozmowie z przedstawicielem służb, co oczywiście czyniłem chętnie i starannie przez 6 dni, tyle że wczoraj wieczorem nagle zachciało mi się dość wcześnie spać i nie odebrałem telefonu z Centrali. Nie minęła godzina, jak pod nasze okna podjechała straż pożarna oraz policyjny radiowóz, i do naszych drzwi zapukali jedni i drudzy, żeby sprawdzić czy ja przypadkiem nie umarłem, albo przynajmniej do umierania się nie wybieram. Trzech policjantów, trzech strażaków – to było coś, czego nawet nasz kochany labrador nie wytrzymał, i uciekł z piskiem podkulając resztkę ogona. W sumie jednak było bardzo sympatycznie, panowie pomachali mi z daleka, życzyli „zdrówka” i sobie poszli. A ja poczułem autentyczną moc.

Ponieważ dziś czuję się już właściwie dobrze, pomyślałem, że wrzucę najnowszy felieton dla „Warszawskiej Gazety”, napisany jeszcze przed testem, trochę w temacie sprzed tygodnia, , warty każdego słowa. Zapraszam i do zobaczenie, może jutro, a może jeszcze za chwilę. 

 

 

 

          Zdaję sobie sprawę z tego, że sprawa jest na tyle niepoważna, że kiedy felieton ten trafi do    kiosków, nikt może o niej niej nie pamiętać, ja jednak chciałbym jej poświęcić dzisiejsze refleksje, ponieważ moim zdaniem z paru względów wiąże się ona z czymś, na co powinniśmy mieć oko. Otóż, jak wiemy, „Gazeta Wyborcza” opublikowała tzw. Taśmy Obajtka, i choć dziś już właściwie wszyscy zgodnie twierdzą, że pieniądze jakie oni wydali na to swoje śledztwo, równie dobrze mogli przepuścić na dziwki, dragi i alkohol, to przyznajmy, że towarzystwo, które tak naprawdę nadaje sens ich trwaniu, trzyma się mocno i wygląda na to, że kiedy ono będzie znikać z powierzchni Ziemi, to w tym samym stanie obłąkania, z jakiego ono się nam dało poznać lata temu. Oto popularna pisarka Manuela Gretkowska, komentując na Facebooku doniesienia na temat tego, że prezes Obajtek dotknięty jest tak zwanym Zespołem Tourette’a, jego chorobę nazwała dowcipnie Zespołem Taboreta, a nazwisko Obajtek równie dowcipnie zmieniła na Osrajtek. Nie trzeba wspominać, że popis Gretkowskiej wywołał wśród jej fanów autentyczny entuzjazm, gdzie deklaracje typu „kocham Panią” należały do tych bardziej wstrzemięźliwych.

        Gdyby ktoś uznał, że Gretkowska to upadła kobieta, którą poważni ludzi nie powinni się zajmować, śpieszę poinformować, że już chwilę później na tym samym Facebooku specjalne oświadczenie opublikowało tak zwane Polskie Stowarzyszenie Zespołu Tourette’a, jednak nie po to, by sprzeciwić się wyszydzaniu owej choroby przez tak zwane polityczne i obywatelskie autorytety, ale żeby wyrazić swoje oburzenie tym, że pospolite chamstwo jakim się 15 lat temu popisał Daniel Obajtek, próbuje się łączyć z cierpieniem osób autentycznie chorych. Oświadczenie tych państwa natychmiast oczywiście zostało w całości opublikowane przez Onet, wywołując kolejną falę komentarzy.

        Nie wiem, co ma z tym wspólnego Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza, ale jego prezes, niejaka Agata Stremecka pochwaliła się, tym razem na Twitterze, że ona sama „klnie jak szewc”, jest z tego bardzo dumna, no a Orlen powinien zostać natychmiast sprzedany prywatnemu inwestorowi.

        No i  kiedy wydawało się, że już nic więcej ciekawego nas nie spotka, gruchnęła wiadomość, że gdzieś w Polsce jakaś wariatka wjechała swoim BMW na stację Orlenu i po dokonaniu ciężkich zniszczeń uciekła policji. Na opublikowanym w sieci nagraniu widzimy policjantów jak bezskutecznie próbują ją zatrzymać i dalej już tylko znajdujemy komentarze, że Polska Policja to banda tępych nieudaczników, którzy zamiast samochód przykładnie ostrzelać, postanowili się skompromitować.

       A ja proponuję byśmy zobaczyli może najpierw jak do owej demonstracji odniesie się tak zwany niezawisły sąd, no i jak by się do niej odniósł, gdyby tej pani podczas akcji cokolwiek się stało. No i najważniejsze, skoro już postanowiliśmy uznać, że policjanci to banda głupków,  pomyślmy, jaka na poziomie intelektualnym jest różnica między policjantem, a politykiem, pisarzem, dziennikarzem, czy profesorem uniwersytetu.

 



4 komentarze:

  1. Pisałeś, że się gorzej czujesz, ale nie że COVID. Dobrze, że już najgorsze za tobą, zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mateusz
      Nie rozumiem. Nie czuję się gorzej, lecz lepiej. No i wciąż cierpię na COVID.

      Usuń
    2. @toyah
      Chodziło mi o to, że w poprzednim wpisie napisałeś, że się 'pochorowałeś'. Myślałem, że jakieś zwykłe przeziębienie albo zjadłeś coś nieświeżego, czy może złe ciśnienie w związku z ciągłymi zmianami pogody, ale nie pomyślałem, że faktycznie poważnie zachorowałeś.

      Usuń
  2. Nie wiedziałem, że Cię dopadło... Dobrze słyszeć, że jest już lepiej. Zatem dużo zdrowia. Uważaj na siebie i trzymaj się dzielnie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...