piątek, 19 marca 2021

Bronisław Komorowski, czyli to żyje!

 

Czas jaki minął od poprzedniego odcinka „Wezwanych do tablicy”, czyli serii krótkich komentarzy na tematy w miarę bieżące, jakie każdego miesiąca przedstawiam czytelnikom „Polski Niepodległej”, spędziłem w znacznej części na chorowaniu, ale ponieważ powoli się już zbieram, myślę że mamy dobry czas, bym mógł Państwu przedstawić to co się powinno już niedługo ukazać w kolejnym wydaniu wspomnianego miesięcznika. Dziś właściwie wyłącznie o dwóch tak zwanych „prezydentach”. Polecam.

 

 

Zmarł Jan Lityński, z tej okazji w jednym z warszawskich kościołów odbyła się Msza Święta, a skoro Msza Święta, to ze swoich norek wygrzebali się tak zasłużeni ludzie Kościoła jak Adam Michnik, Rafał Trzaskowski, czy Bronisław Komorowski. Ten ostatni, skorzystał z okazji, by po latach dać o sobie publicznie przypomnieć, dał się zawieźć do telewizji TVN24 i tam wyrzucił z siebie wszystko co mu w ostatnich miesiącach leżało na sercu, a nikt go za bardzo nie chciał słuchać. Z tego co do nas dotarło, warto zwrócić uwagę na trzy kwestie. Przede wszystkim, zabrał ów wesoły człowiek głos na temat tabliczek, jakie w kilku miejscach kraju z porozwieszał pewien homoseksualny prowokator, w ten sposób uruchomiając falę hejtu pod adresem Polski i ogłosił co następuje:
To jest więcej niż wstyd. To jest gigantyczna strata wizerunkowa dla Polski. Tutaj dostarcza to obecna ekipa władzy, bo przecież to z jej podpuszczenia były te decyzje gminne. Dzisiaj każdy będzie raczej pamiętał Polsce tego rodzaju ekscesy, jak te decyzje gminne w Polsce. To się nie mieści w kategoriach współczesnej cywilizacji”.

       A ja właściwie jestem w stanie ze szczęśliwie nam minionym prezydentem częściowo się zgodzić. W końcu te tabliczki faktycznie narobiły Polsce wstydu – w końcu taki był ich cel – tyle że nie bardzo wierzę w to, żeby ów wstyd to coś co przyprawia kogokolwiek z tej bandy zdrajców, a już zwłaszcza kogoś takiego jak Bronisław Komorowski, o ból serca. Wszyscy pamiętamy cztery lata tamtej prezydentury i  gdy chodzi o wstyd, to trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek był w stanie skompromitować Polskę bardziej niż on wtedy. I to bez jednego słowa, bez jednego gestu, bez jednego oddechu. Jemu akurat wystarczyło być.

 

***

 

I pewnie jakoś byśmy to wystąpienie Komorowskiego przeżyli, gdyby on nie wychodził poza te tabliczki, no ale niestety na tym seria wystąpień się nie zakończyła. Otóż, kiedy już ów dzielny mąż wypowiedział się na temat wstydu, postanowił się wziąć za konkretne osoby i tak jak to on, wybigosował Daniela Obajtka. Posłuchajmy:

To jest jednak sygnał świadczący o tym, że jeśli tacy ludzie, jak pan Obajtek, robią kariery, z takimi wątpliwościami co do ich uczciwości. Każda przyzwoita partia powinna się zastanowić, czy to nie jest sygnał ostrzegawczy, że w naszych własnych szeregach do głosu dochodzą cwaniacy, kombinatorzy, złodzieje, łobuzy i różnego rodzaju męty polityczne. Według mnie PiS stoi już w obliczu zorganizowanego procederu łupienia na różny sposób Polski przez ich działaczy na szczeblu centralnym, powiatowym, gminnym. To jest sygnał dla przyzwoitych ludzi, także w ich partii”.

Oto dwie wypowiedzi, które w normalnych czasach pewnie zrobiłyby jakieś tam publiczne wrażenie, ponieważ jednak nie żyjemy w czasach normalnych, granice naszej tolerancji zostały przez minione lata znacznie przesunięte. Co więcej, wydaje się że nie ma takich słów, których nie można by potraktować jako elementu języka polityki, gdzie cel jednak uświęca środki, a skoro tak, to o jednej z najważniejszych publicznych postaci można zupełnie bezkarnie powiedzieć, że to „cwaniak, kombinator, złodziej, łobuz i różnego rodzaju męt polityczny”. W końcu nie da się ukryć, że jest wiele osób, którym wypowiedź Komorowskiego przypadnie do gustu, a przecież o to tu tylko chodziło.

 

***

 

Jest jednak trzeci fragment wystąpienia Bronisława Komorowskiego, bezpośrednio już nawiązujący do pierwszego powodu, dla którego uznano za stosowne go w ogóle przypomnieć, czyli do śmierci Jana Lityńskiego. Otóż, jak wiemy, do kościoła, w którym miała miejsce Msza za duszę Zmarłego nie została wpuszczona Zofia Romaszewska, która została tam wydelegowana z wieńcem od Prezydenta RP. I tu już naprawdę Komorowski miał wszelkie powody, by się nie odzywać, a jeśli już, to żeby rzucić tam jakiś bon mot w swoim stylu i w ten sposób pokazać, to co o nim i tak już wszyscy wiemy, czyli że to bałwan. Tymczasem najwidoczniej uznał on, że nadszedł czas na to, by zilustrować swoim własnym przykładem to co miał na myśli, wspominając o „cwaniakach, kombinatorach, łobuzach i różnego rodzaju mętach politycznych” i w ten oto sposób przedstawił swoje zdanie na temat tego co się stało:

Na szczęście nie popsuła ona atmosfery pogrzebu i w kościele Mszy żałobnej za duszę Janka Lityńskiego i uroczystości pogrzebowych. Myślę, że pani Zofia Romaszewska jednak odczuła również absolutny brak akceptacji dla jej zachowań, jej słów, ze strony opinii publicznej. W internecie to było widać – została bardzo ostro postawiona do pionu. I słusznie, bo w moim przekonaniu złamała dobry zwyczaj cywilizacji zachodniej, a także wynikające z kultury polskiej – nie sposób w dniu pogrzebu zgłaszać pretensji do rodziny zmarłego o to, że jest za mało miejsc w kościele.

O co tu się obrażać? I jeszcze robić przykrość rodzinie z tego tytułu. Co, mieć pretensje, że w ogóle pogrzeb organizuje? Zamiast grzecznie postać sobie albo zgłosić się odpowiednio wcześnie, żeby być zapisaną na listę. Przychodzi pani Zofia Romaszewska za 5 minut przed rozpoczęciem Mszy i dziwi się, że jej nie traktują w sposób ekstra nadzwyczajny. To jest jakiś przerost egotyczny absolutnie”.

I tu faktycznie pojawia się pytanie, czemu on zdecydował się powiedzieć to co powiedział? Tu z całą pewnością nie mogło chodzić ani o politykę, a więc przekonanie, że jeśli on w ten sposób zareaguje, to pewien rodzaj umysłów te słowa przyjmie z uznaniem. Oczywiście, wiemy  że po stronie opozycji są ludzie, którzy zaakceptowaliby gdyby nawet Komorowski powiedział o Romaszewskiej, że ma „wypierdalać”, no ale to jednak nie to. A więc może on tak z tej swojej głupoty uznał, że  w ten sposób filozoficznie rozwinie chamstwo do jakiego doszło? Otóż moim zdaniem też nie. Taka głupota w naturze nie istnieje. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to to, że Bronisław Komorowski postąpił tu w sposób całkowicie dla siebie naturalny, łamiąc wszelkie bariery już nie intelektualne, ale cywilizacyjne. On, zachęcając Zofię Romaszewską, by zamiast marudzić, „grzecznie” postała przed kościołem, a potem poszła w cholerę, zachował się jak ten pies, który, gdy mu się chce siknąć, to sika. Ani rozum, ani polityka, ani nawet cywilizacja nie mają tu nic do rzeczy. Pozostaje, jak już wspomniałem, czysta natura.

 

***

 

Aby jakoś zakończyć te dzisiejsze refleksje, pomyślałem że wspomnę o nikim innym jak Lechu Wałęsie, który ostatnio się czymś zdenerwował i na swoim profilu na Facebooku wrzuca po kilka razy dziennie kilkunastominutowe wykłady na temat tego, jak to on nigdy nie był Bolkiem, a wszystkie dotyczące jego kłamstwa wymyśliła żona Kiszczaka i prof. Cenckiewicz. Siedzi Lech Wałęsa przed kamerą na tle białej firanki, odczytuje kolejne oświadczenia i tak, jak mówię, po kilka razy dziennie. Na mnie zrobiło największe wrażenie to, jak on przy którejś z okazji przyznał, że on wprawdzie każdy z tych tekstów napisał sam osobiście, natomiast, owszem, jak już napisał, to poprosił swojego sekretarza, by ten mu poprawił błędy ortograficzne, które Lechu niestety robi. A zatem, jeśli ktoś się dziwi, że te jego przemówienia są pozbawione błędów ortograficznych, to tylko dzięki korekcie przeprowadzonej przez pana sekretarza. A ja już się tylko zastanawiam, jak to było z Bronisławem Komorowskim. Kiedy on mówił, że Zofia Komorowska miała stać pod kościołem „grzecznie”, to skąd wiedział, że „grzecznie”, a nie „gżecznie”?

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...