sobota, 19 stycznia 2019

Śmierć, czyli koniec fochów


Ponieważ mamy narodową żałobę po śmierci Pawła Adamowicza, proszę pozowlić mi na refleksję, która moim zdaniem powinna się bardzo dobrze wpasować w tę okazję. Poniższy tekst został opublikowany we wczorajszym wydaniu „Warszawskiej Gazety”.         


      Kiedy piszę ten tekst, ogólnopolska histeria wokół zabójstwa Pawła Adamowicza dopiero nabiera tempa i z tego co słyszę, dopiero drobna część mniejszych miasteczek oraz wiosek w kraju ogłosiła żałobę, jednak należy się spodziewać, że kiedy ten felieton ukaże się w druku, na mapie kraju nie będzie jednej miejscowości - dużej, małej, czy zupełnie mikroskopijnej - której władze zaniedbały swój udział w owym spektaklu powszechnego zakłamania. Oczywiście, jak sądzę, nawet sami organizatorzy tego przedsięwzięcia doskonale zdają sobie sprawę, że w momencie gdy ta fala ruszyła, zatrzymać jej już nie ma sposobu, bo stworzono sytuację, jak w tym starym dowcipie, kiedy to po przemówieniu Stalina owacje trwały nawet po tym, jak on już zniecierpliwiony poszedł w cholerę, bo i bez niego nikt nie był na tyle odważny, by jako pierwszy przestać klaskać. A opamiętanie prędzej czy później przyjdzie, choćby w dniu, kiedy umrze Lech Wałęsa i okaże się, że już nie ma sposobu, by jego wielkość odpowiednio godnie uczcić. Ale jeszcze coś: uważam, że po tym, do czego nasz zbiorowy idiotyzm nas dziś doprowadził, ów kac, z jakim pozostaniemy, sprawi to, że na śmierć Wałęsy, czy kogokolwiek innego z tej szajki, większość już tylko wzruszy ramionami.
       Nie byłoby pewnie jednak o czym gadać, gdyby nie coś znacznie gorszego. Otóż cokolwiek byśmy sobie nie myśleli o Pawle Adamowiczu, biorąc pod uwagę fakt, że zmarła było nie było osoba publiczna i to zdecydowanie z pierwszej półki, należałoby owo odejście uczciwie uczcić. Tymczasem sposób, w jaki owe dni są rozgrywane przez wszystkie strony politycznego konfliktu, zamiast oddać Adamowiczowi co mu się od nas należy, zostanie on w naszej pamięci jako żałosny teatr, którego ostatecznie będziemy się zwyczajnie wstydzić, a już na pewno wstydzić się będą ci, co dziś występują jako Adamowicza przyjaciele. Tacy politycy jak Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński, czy Mateusz Morawiecki zawsze będą mogli powiedzieć, że im ta śmierć wprawdzie snu specjalnie nie zakłóciła, no ale zwykła ludzka kultura kazała im robić dobrą minę do złej gry. Co natomiast powiedzą tamci, kiedy ktoś się ich zapyta, po co był im cały ten cyrk - tego doprawdy zgadnąć nie potrafię.
       Oglądam po raz dziesiąty w telewizji te 40 sekund, kiedy to Paweł Adamowicz pada na scenę Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ludzie wokół niego zamiast wiać gdzie pieprz rośnie, tańczą ten swój chocholi taniec, a publiczność macha w rytm muzyki smartfonami. Widzę to niewyobrażalne wręcz, bezmyślne szaleństwo ludzi, świętujących w zapamiętaniu początek owej agonii, słyszę radosny wrzask rozradowanego tłumu, no i wreszcie głos Jerzego Owsiaka ogłaszający koniec chwilowego smutku, powrót do zwyczajowego szaleństwa, no i oczywiście „koniec fochów”. I myślę sobie, że właściwie nie ma się czemu dziwić. Przy takim mistrzu ceremonii nie mogło być inaczej. Jaka śmierć taka żałoba.       
         

15 komentarzy:

  1. @toyah

    cytat: "i to nie jest nasze ostatnie słowo".

    Właśnie w telewizyjnej relacji z wczorajszego przewozu zauważyłem, że na karawan tuż, tuż podjeżdżający do Bazyliki Mariackiej ktoś z tłumu wrzucił wiązankę żółtych tulipanów.

    Jedną. Pro memoria.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teoria mówi że to ma być taki ichni Smoleńsk.
    Ale widać że przegrzewają temat.
    Obstawiam że za miesiąc prawie nikt o tym nie będzie mówił, będą nowe impulsy, dziki, korniki, jeszcze przekop mierzei jest to zagospodarowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Politycznie rzecz biorąc, to żałoba skończy się, kiedy młody Wałęsa będzie chciał kandydować na Prezydenta M. Gdańska, a z kandydowania nie zrezygnuje Pani Dulkiewicz. Tutaj Jarosław Wałęsa nie będzie miał argumentu, że to on bardziej kontynuuje dzieło Adamowicza, więc będzie musiał mówić, że Adamowicz Ok, ale nie do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Skoro Adamowicz był taki dobry, to dlaczego nie był kandydatem PO?

      Usuń
    2. @Grudeq
      Mnie najbardziej ekscytuje frekwencja podczas tych wyborów. Wtedy dopiero zobaczymy zaangażowanie gdańskiego ludu.

      Usuń
    3. @Leszek152
      Wszyscy wszystko wiedzą.

      Usuń
    4. @toyah

      Nawet Czaskoski miał sposobność dowiedzieć się, że bez księdza nic nie da się porządnie załatwić.

      Podobno nawet K.Lubnauer przyszła do kościoła. Jest to gest godny świeckiej uwagi, bo śp. P. Adamowicz był dla niej (cyt.) "politykiem skompromitowanym" a dla Nowoczesnej jego kandydatura była absolutnie nieakceptowalna.

      za:
      https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/katarzyna-lubnauer-adamowicz-jest-dla-nas-nie-do-zaakceptowania,816836.html

      Usuń
    5. Ups! Oczywiście R.Trzaskowski! Dość już nienawiści.

      Usuń
    6. Internet wiele rzeczy pamięta:
      https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-po-zatrudnila-internetowych-hejterow/3g9k4r

      Usuń
    7. @orian
      Z tego co widzę, nawet Święcicki przyjął Komunię.

      Usuń
  4. Mam sporo znajomych od Ustki po Gdańsk, jeszcze z zamierzchłych studenckich czasów i tylko jedna rodzina z Gdańska ma wyważone zdanie na temat śmierci śp. Pawła Adamowicza, to ci, którzy nigdy na niego nie głosowali. O wszystkich nie wiem, ale nie jest dobrze. W październiku 2010 byłam na pracowym tygodniowym szkoleniu w Gdańsku i w czasie przerwy, w holu oglądaliśmy na wielkim ekranie wiadomości, to było tuż po ataku Cyby. Zza zasłony obserwowałam jedną jedyną stronę. Dziś jest podobnie. Nie ma z kim gadać. Nie jestem dobrej myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jola Plucińska
      Twój problem - podobnie jak zresztą mój - polega na tym, że się obracasz w nieodpowiednim towarzystwie.

      Usuń
  5. Zawsze byliśmy zgodni. do 2005 roku. Policzyłam, że do 2005 znaliśmy się 18 lat, z niektórymi dłużej (rodziną) a z niektórymi trochę krócej. Do 2015 była sielanka, wszyscy zadowoleni (oprócz mnie i takiej jednej rodziny - byliśmy tylko zniesmaczeni), ale nadal nie uważam, że to jest nieodpowiednie towarzystwo, stoimy po dwóch stronach barykady, wiemy o tym, ale wciąż gadamy ze sobą, bo te minione 18 lat zobowiązuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jola Plucinska
      Słowa "nieodpowienie" użyłem w tym sensie, że oni nie jest reprezentatywne politycznie.

      Usuń
  6. Aha. Niech zatem tak będzie. Obyś miał racje.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...