Akurat nie stało się to nigdy
głównym tematem moich ostatnich notek, niemniej parę razy wspomniałem o tym, w
jak niezwykle trudnej sytuacji znalazł się cały obóz Dobrej Zmiany wobec konsekwencji
tego co się stało tydzień temu w Gdańsku, kiedy najpierw antyrządowa propaganda
oskarżyła PiS o faktyczne doprowadzenie do śmierci prezydenta Adamowicza, a
potem już tylko zaczęła się szykować do decydującego skoku, by przegryźć mu
gardło. Ja wiem, że już na drugi dzień po ataku doszło do spotkania na
Nawogrodzkiej, gdzie podjęto kluczowe dla sprawy decyzje, jednak i tak, widząc
jak udało się zachować wręcz stuprocentową dyscyplinę, jestem pełen podziwu dla
sposobu w jaki ta obrona została zorganizowana. A jestem pewien, że wszyscy
widzimy, jak nierówne były siły, kiedy to strona atakująca nie musiała
dosłownie nic, a wręcz mogła działać bez żadnych praktycznie ograniczeń,
podczas gdy po przeciwnej stronie można było wyłącznie milczeć i cierpliwie
znosić nawet najbardziej okrutne i bezczelne kłamstwo. I tak jest zreztą do
dziś. Oni stoją naprzeciwko nas jak - przepraszam za w sumie dość marne
porównanie - wygłodniałe wilki i tylko czekają aż zrobimy ten jeden jedyny
błąd, a nam lepiej nawet się nie ruszyć i jeden Diabeł wie, jak długo będziemy
musieli się tak trzymać.
Mnie tu jest doprawdy łatwo,
ale w końcu kogo obchodzą te teksty, zwłaszcza gdy tu nawet nie można znaleźć
porządnie zadbanego „języka nienawiści”? Co jednak mają zrobić ci biedacy z
wpolityce, czy tvp.info, że już nie wspomnę o jakimś pośle Tarczyńskim, czy
takim choćby Stanisławie Michalkiewiczu, który jak wiemy, w jednej chwili może
zostać uznany za przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości? Oni wszyscy nie mają
innego wyjścia jak siedzieć jak ta mysz pod miotłą i liczyć, że to jednak tamci
jako pierwsi nie wytrzymają.
Powyższe refleksje mam w głowie
oczywiście już od tygodnia, niemniej wczoraj zaatakowały mnie ze szczególną
mocą, kiedy skończyła się żałoba i niemal we wszystkich mediach pojawił się
komunikat, że gdy chodzi o „język nienawiści” każdy z nas powinien „zacząć od
siebie”, ale w tym akurat wypadku to „od siebie” oznacza „obóz rządzący” wraz z
„mediami publicznymi”, którzy są przede wszystkim odpowiedzialne za „poziom
publicznej debaty”. A gdy ktoś mnie pyta o konkrety, to bardzo chętnie
odpowiadam odwołując się do wpisu, jaki na Facebooku zamieścił nie kto inny jak
sam Rafał Trzaskowski, aktualny prezydent warszawiaków. Sam wpis jest
nadzwyczaj długi, co by świadczyło o tym, że on sam go pisać nie miał czasu i
tę robotę zlecił jednemu ze swoich asystentów, ponieważ jednak nad nim jest
jego podpis, będę traktował go jako wypowiedź Trzaskowskiego. Rzecz w tym, że
prezydent Trzaskowski zaczyna swoją mowę od wcześniej już wspomnianej
informacji, że każdy z nas powinien przede wszystkim bić w swoje piersi, jednak
ów apel wychodzi nam jak następuje:
„Rachunek sumienia trzeba rozpocząć od samego siebie. Niech każdy to
więc zrobi. Ja mogę tylko powiedzieć, że pamiętam, jak jeszcze niedawno moja
wstrzemięźliwość w mediach społecznościowych i brak odpowiedzi na zaczepki,
chamskie komentarze i manipulacje były odbierane jako brak determinacji i woli
walki (żeby było jasne - przez bardzo wielu komentatorów z obu stron polskiej
barykady). Nie ma inwektyw czy fajerwerków? Toż to nuda! Nie ma czego
komentować. Największy dziś podziw wzbudza miotanie się od ściany do ściany,
rozedrgana hiperaktywność i logorea, najlepiej podlana agresywną retoryką. Jest
czym się podniecać, lajkować, podawać dalej i jest treść na paski medialne (te
prawdziwe i te fejkowe)”.
Ja akurat nie jestem z
Warszawy, więc nie wiem, co to jest ta cała „logorea”, ale nie przeszkodziło mi
to w tym, by zauważyć, jak Trzaskowski swój apel uzupełnia informacją, że „jak by nie zaklinać rzeczywistości, winy nie
rozkładają się tu po równo”. A my już wiemy, o jaki „rozkład” tu chodzi.
Chodzi o rozkład, który w wynika ze świętej zasady, że zaczynamy naturalnie od
siebie, tyle że w taki sposób byśmy się najpierw dowedzieli, co na interesujący
nas temat mają do powiedzenia „tamci”.
Ktoś się zapyta, po co ten
dzisiejszy tekst, skoro żałoba już minęła i już za chwilę wszyscy i tak wrócimy
do stanu sprzed tygodnia. Otóż wcale nie jest to takie pewne, czy rzeczywiście
już za chwilę wszystko będzie tak jak było dawniej. Kto zabił Pawła Adamowicza,
tego wciąż nie wiemy i jest całkiem możliwe, że się tego nigdy nie dowiemy,
natomiast coś tam sobie myśleć możemy. Z tego co widzę, za tym, co się właśnie
stało stoi plan o wiele ciekawszy niż to, z czym się nam wydaje, że mamy do
czynienia. A o tym może świadczyć choćby to, że tuż po ataku na prezydenta
Adamowicza, jako pierwszy na miejsce przyjechał ambulans z literką „P”. A jeśli
to cokolwiek znaczy, to równie dobrze możemy podejrzewać, że mamy do czynienia
z kto wie, czy nie ostatnią próbą przejęcia władzy.
Mam nadzieję, że
to tyle, gdy chodzi o sprawy bieżące i teraz będę mógł się zabrać za książkę,
bo ona się pisze wyjątkowo powoli. A zatem proszę mi dać trochę wolnego.
Media i władza też niestety obrabiają sprawę zabójstwa P. Adamowicza tak jak swego czasu Smoleńsk. Dostaliśmy jakiś gotowy wsad by obie strony miały się o co kłócić ale co do konkretów to im dalej tym mniej jest wiadomo. Z ciekawości sprawdziłem te ambulansy i wyszło że to był wóz jaki przyjeżdża do złamań a nie do reanimacji. Kolejny przypadek czy cały czas było pilnowane by P. Adamowicz nie robił focha jak to mówi Juras i zszedł tak jak było zaplanowane?
OdpowiedzUsuńPartia żeby zniknąć i stracić swoje techniczne możliwości przejęcia władzy musi stracić swój żelazny elektorat, który się zwróci przeciwko niej. Tak to działa i po to oni pompują tą nienawiść bo wiedzą że to im gwarantuje trwanie. Gdyby byli normalni w sensie czysto ludzkim to ludzie by na nich machnęli ręką i znaleźli kogoś innego czy poparli po cichu silniejszego. To jest tak nakręcone że tylko robiąc swoje dobrze i odcinając im finanse można to z czasem osłabić. Za pomocą retoryki i PRu się nie uda.
Tak dla ścisłości - jako pierwszy przyjechał amulans z literką P/S więc wszystko się kupy nie trzyma.
OdpowiedzUsuńhttps://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/atak-na-prezydenta-gdanska-przyjazd-karetek-reanimacja,900206.html
Jak widać na filmie reanimacji na scenie dokonywał zespół z karetki P/S. dopiero transport odbywał się ambulansem z literką P. Ambulans P oraz S różnią się jedynie składem zespołu a nie wyposażeniem. Być może lekarz wsiadł potem do "P". Rany były tak czy inaczej śmiertelne.
OdpowiedzUsuńMyślę o czym inny. Otóż wiadomo kto zakładał agencje ochrony. Jeśli któryś z byłych sbków zaaranżował całą sytuację to bierność ochrony jest całkiem zrozumiała. Przecież to byłym sbkom zależy na zemście i obaleniu władzy. Wystarczyło "nakręcić" odpowiedniego psychola a potem stworzyć mu idealną sytuację do ataku.
OdpowiedzUsuńhttps://gp24.pl/dyskoteka-miami-nice-znow-otwarta-zobacz-zdjecia-z-imprezy/ar/4743213#!
OdpowiedzUsuńKlub zamknięto pod koniec sierpnia. Ale po kilku miesiącach wznowiono działalność. Nowym dzierżawcą lokalu został Gracjan Zwolak z Gdańska, były szef ochrony w klubie Miami Nice.
Szef Tajfuna.
Czytaj więcej: https://gp24.pl/dyskoteka-miami-nice-znow-otwarta-zobacz-zdjecia-z-imprezy/ar/4743213#!
Wystrój za dużą kasę(z przepychem) ale ochrona to typy ,które można spotkać z
OdpowiedzUsuńtanim winem w ręku.
Dziewczyny na parkiecie to w 40 % k... z agencji.
Narkotyki w tym miejscu to chleb powszedni...
to fragmenty z opinii o dyskotece.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,237,48404893,48404893,Miami_Nice_nowa_dyskoteka_w_Slupsku_.html
mafia? gangi? sbcja?
człowiek był szefem ochrony w tej dyskotece, w czasie kiedy był to burdel działający pod przykrywką dyskoteki. Następnie, w sierpniu 2010 został jej dzierżawcą. Sprawa śmierdzi.
OdpowiedzUsuńhttp://forum.gp24.pl/szef-ochrony-z-miami-t14187/
OdpowiedzUsuń@Marcin Izdebski
OdpowiedzUsuńDzięki za cenne komentarze.
Czyli Układ Gdański postanowił wymienić Adamowicza na kogoś innego, Adamowicz się nie podporządkował i komponent bandycki Układu postanowił Adamowicza skasować.
OdpowiedzUsuńTu są ciekawe przemyślenia:
http://blogmedia24.pl/node/81283
Gdyby chodziło tylko o śp. Adamowicza to by go znaleźli i ogłosili że samobój. Nie musieliby fatygować Owsiaka i jego imprezy. Sprawy lokalne są lokalne a ogólne są ogólne.
Usuń@Rafał Pajor
UsuńBez Owsiaka efekt nie byłby nawet w połowie tak korzystny.
@Rafał Pajor Może chodziło o to żeby wszyscy to widzieli?
UsuńWymyśliłem teorię spiskową taką że Adamowicz żyje :)
Bo wszyscy są przekonani o tym że widzieli jak Adamowicz był zamordowany. Ale tak naprawdę co widzieliśmy?
Byłoby to skomplikowana operacja i trochę osób musiałoby brać w tym udział ale to jest możliwe.
O ujawnienie tego nie musimy się martwić bo każdy kto zacznie o tym opowiadać będzie uznany za wariata.
poza tym - zgodnie Z chińska sztuką walki - odwracamy podejrzenia od siebie udając że chodzi o co innego. Przy okazji, ciekawe jest nazwisko adwokata z Gdańska, pełnomocnika "Tajfuna". To dość znany adwokat, ciekawe że firmie która ma siedzibę w prywatnym mieszkaniu i nie stać jej na opłacenie porządnych ochroniarzy i w ogóle działa jak firma krzak doradza tak znany mecenas.
OdpowiedzUsuńŁukasz Isenko, pełnomocnik agencji ochrony Tajfun twierdzi, że nikt w firmie nie miał świadomości, że szef ochrony próbował wprowadzić policję w błąd, składając fałszywe zeznania. Odnosząc się do wypowiedzi, że Dariusz S. chciał w ten sposób ukryć zaniedbania ochrony w trakcie imprezy, Łukasz Isenko zapewnił, że ta sprawa będzie analizowana i wyjaśniana także w agencji.
ja wiem ze można się nazywać Kowalski i być żydem albo Rozencwaj i być Polakiem można też nazywać się Isenko i nie mieć nic wspólnego z Rosją ani Ukrainą. Ale wiem tez że wielu Ukraińców przesiedlono na Kaszuby po akcji Burza.
hohoho proszę przeczytać to ciekawe:
OdpowiedzUsuńznowu pojawia się to nazwisko, tym razem zarysowano cień podejrzanych powiązań prokuratorskich z podejrzanymi
https://dziennikbaltycki.pl/zagadkowa-smierc-gdanskiego-bursztynnika-prokuratura-umorzyla-sledztwo/ar/1062952#aktualnosci
w skrócie :
OdpowiedzUsuńznany gdański bursztynnik zostaje znaleziony w basenie w swoim domu. Sekcja wykazuje uduszenie. Jedyni podejrzani to domownicy. Sprawa zostaje przeniesiona do Kartuz z powodu że prokuratorzy są powiązani z podejrzanymi. Sprawa zostaje umorzona - obrońca - i tu to samo nazwisko.
kolejna sprawa...
OdpowiedzUsuńi znowu to samo nazwisko
jakaś specjalizacja w obronie gangsterów?
http://wyborcza.pl/1,87648,16731228,_Kamienna_Twarz__zada_kasy.html?disableRedirects=true
strona Tajfuna już nie działa, dotarłem do niej przez webarchieve
OdpowiedzUsuńto jakaś wojna gangów, panie
OdpowiedzUsuńDariusz S., zatrzymany wczoraj ochroniarz z firmy obsługującej finał WOŚP w Gdańsku, miał wcześniej postawione dwa zarzuty - udziału w pobiciu mężczyzny w 2016 roku oraz kierowania wobec niego gróźb karalnych. Proces w tej sprawie jeszcze nie ruszył w gdańskim sądzie.
https://niezalezna.pl/255563-nowe-informacje-o-szefie-ochrony-finalu-wosp-w-gdansku-dariusz-s-mial-wczesniej-zarzuty
i tradycyjnie pan I...o znowu broni gangstera (byłego policjanta
to jakiś śmierdzący układ gdański
coraz lepiej
OdpowiedzUsuńale bagno!
Nieco więcej zdradza Łukasz Isenko, obrońca reprezentujący syna i żonę zamordowanego. - Moi klienci od samego początku zaprzeczali, że mają cokolwiek wspólnego ze śmiercią Jarosława N.. Nie było zresztą żadnych bezpośrednich dowodów, które mogłyby na to wskazywać. Prokuratura opierała zarzuty tylko na tym, że znajdowali się oni w domu w momencie, w którym N. zginął. Co więcej, nie było też żadnych dowodów, które wykluczałyby inne wersje wydarzeń, chociażby taką, iż ktoś w nocy włamał się na teren posesji i zamordował Jarosława N. W mojej ocenie nie wykluczono także tego, że cała sytuacja była wynikiem nieszczęśliwego wypadku - mówi.Rodzina N. wspólnie prowadziła firmę specjalizującą się w tworzeniu artystycznej biżuterii z bursztynu. Jarosław N. był pasjonatem bursztynu, nie tylko nim handlował, ale i wytwarzał bursztynową biżuterię.To nie pierwsza tragedia, jaka w ostatnich latach wydarzyła się w rodzinie N. W ubiegłym roku w tragicznym wypadku zginęła Małgorzata, bratowa Jarosława, która wypadła z okna swojego mieszkania. Gdańska prokuratura w poprzednich latach wielokrotnie zajmowała się sprawami rodziny N. Postępowania dotyczyły głównie "nieporozumień rodzinnych". Wszystkie zostały umorzone.
Czytaj więcej na:
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Umorzono-sledztwo-w-sprawie-zabojstwa-znanego-gdanskiego-bursztynnika-n75279.html#tri
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Umorzono-sledztwo-w-sprawie-zabojstwa-znanego-gdanskiego-bursztynnika-n75279.html
@Marcin Izdebski
OdpowiedzUsuń3miasto rządzi.
drążę dalej...
OdpowiedzUsuńPełnomocnik firmy ochroniarskiej Tajfun Łukasz Isenko zapytany, jaką funkcję w firmie sprawuje Dariusz S. odparł, że "nie jest upoważniony do komentowania".
"Dariusz S. był zatrudniony w firmie, był tego wieczoru (podczas ataku na prezydenta Gdańska - red.) tam na miejscu, ale kierownik zabezpieczenia i szef firmy był (też) na miejscu i jest to pan Gracjan Wolak".
i wreszcie wypływa nazwisko pana Zwolaka (uciekła pierwsza litera) tak, tego samego od dyskoteki w Słupsku o której pisałem w poprzednich komentarzach
https://niezalezna.pl/255694-nowe-informacje-o-dariuszu-s-nie-byl-szefem-ochrony-podczas-finalu-wosp-w-gdansku
https://wiadomosci.wp.pl/akcja-ratunkowa-pawla-adamowicza-bledna-decyzja-lekarzy-6356053453744257a
OdpowiedzUsuńnieżle...
49 minutowa reanimacja na scenie, zima, zamiast w karetce
OdpowiedzUsuń@Marcin Izdebski
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o kontakt na k.osiejuk@gmail.com