poniedziałek, 14 stycznia 2019

O starej dobrej nienawiści od początku


      Prowadzę ten blog już za chwilę 11 lat i kiedy zaglądam do tekstów najstarszych, nie mogę nie zauważyć, że ich pierwszym tematem była nienawiść, oraz pragnienie śmierci, które w moim odczuciu stanowiły główną metodę Platformy Obywatelskiej najpierw na zdobycie władzy, potem na jej utrzymanie, a dziś na jej odzyskanie. Trudno mi oczywiście powiedzieć, jaki procent z czytających te refleksje to ludzie, którzy pamiętają tamten czas i lata wcześniejsze, jednak jestem pewien, że ci co pamiętają wiedzą też, co mam na myśli, kiedy wspominam o nienawiści, jako sposobie uprawiania polityki. Mam też nadzieję, że część z nas pamięta wywiad, jakiego jeszcze w roku 2011 udzielił ówczesnej wersji dzisiejszych „Sieci” Grzegorz Schetyna, gdzie powiedział, że Platforma Obywatelska najbliższe wybory przegra, jeśli cały swój program będzie opierać na szczuciu na Prawo i Sprawiedliwość. Ostatecznie przyszły nowe wybory i okazało się, że Schetyna się jednak grubo pomylił, no i trzeba było czekać kolejne cztery lata, by on - tym razem już w zupełnie nowej roli - miał z tego coś dla siebie. Nienawiść ostatecznie dostała w ryj.
      Ktoś zapyta, skąd te dzisiejsze przemyślenia. Otóż, jak wszyscy już pewnie wiemy, wczoraj, podczas dorocznej zabawy w dobroczynność, został zaatakowany przez nożownika niesławny prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz i z informacji jakie do mnie dochodzą, wynika, że z nim jest bardzo krucho. Oczywiście, nie będę udawał, że jakoś szczególnie ów temat spędza mi sen z powiek. Chodzi mi o to, że spośród wielu tragedii, jakie spadają na ten nasz świat to tu to tam, ta akurat porusza mnie od tak sobie. Oczywiście, źle jest gdy człowiek jest cierpiący, też jest niedobrze, gdy to tu to tam pokaże się jakiś wariat, by zrobic komuś krzywdę, natomiast jeśli faktycznie życzę Adamowiczowi, by z tego wyszedł, to przede wszystkim z tą myślą, że może się go wreszcie uda postawić przed sądam i on tam nam opowie o sprawach, które przez tyle lat ukrywał.
      W tym jednak, co się wczoraj stało jest coś, co mnie interesuje jeszcze bardziej niż los Adamowicza. Otóż patrząc na sylwetkę tego durnia z nożem, jego historię no i zachowanie podczas tego ataku, nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że ktoś wpadł na pomysł, że dobrze by było problem Adamowicza rozwiązać w sposób ostateczny i to co się wczoraj właśnie stało, odpowiednio zaaranżował, tyle że - tak jak to się im ostatnio często zdarza - ktoś inny tę robotę - na co, jak już wspomniałem, bardzo liczę, spieprzył.   
      Dzisiejszy tekst jednak będzie nie o Adamowiczu, lecz o sprawach znacznie poważniejszych, czyli o zwykłej nienawiści - o której dziś nagle wszyscy zaczęli pieprzyć trzy po trzy - a z mojego punktu widzenia najlepszym sposobem zwrócenia uwagi na sprawę będzie przypomnienie mojego tekstu jeszcze z marca 2008 roku pod tytułem „Wykopywanie taboretu”. Proszę bardzo:
      
    


      Może zabrzmi to jak fikcja, niestety jest najczystszą prawdą.
      Otóż spotkałem niedawno pewnego obywatela. Pełny standard: wyższe wykształcenie, rodzina, samochód, porządna praca, bardzo miła powierzchowność, niewymuszona uprzejmość. W pewnym momencie obywatel ów poskarżył mi się, że od pewnego czasu onet nie chce umieszczać jego postów i że jego zdaniem robi to ze względu na słowo “ścierwo”. Pisze on bowiem tekst zaczynający od słów “Wy piso-bolszewickie ścierwo” i onet tego nie puszcza. Chodzi teraz o to, żeby “ścierwo” zastąpić czymś innym, tylko czym?
      Rozmawialiśmy dłużej i mój znajomy powiedział, że jemu osobiście jest wszystko jedno, kto będzie rządził i w ogóle jest mu ogólnie wszystko jedno, ale ma jedno marzenie. Chce zobaczyć Kaczyńskich, Ziobrę, Gosiewskiego, Girzyńskiego, Szczygłę w kajdankach, a potem już z radością przeżywać każdy dzień, wiedząc, że wszyscy oni gniją w więzieniu.
      Kiedy mu powiedziałem, że jak już PiS przestanie istnieć, to trzeba będzie się pozytywnie za czymś opowiedzieć, odpowiedział spokojnie i bez śladu emocji, że od czasu rządów Mazowieckiego on osobiście nie obstawia nikogo szczególnie, ale chce, żebym zrozumiał, że to wszystko jest nieistotne, wobec tej jednej jedynej emocji:
      „Niech pan zrozumie. Jak już będą wreszcie wieszać Kaczyńskiego, to ja będę pierwszy, który z radością wykopie spod niego ten taboret. Bo ja nie mówię o polityce, o rządzeniu, o tym czy oni coś tam zrobili dobrze, czy źle. Ja ich po prostu nienawidzę.
      Mój rozmmówca ani się nie denerwował, ani nie używał brzydkich słów, ani nie miał szczególnie złej miny. Po prostu chciał mi wytłumaczyć swój stosunek do, jak to określał “piso-bolszewii”. Nie dyskutował, nie przekonywał, nie był ciekawy moich opinii – po prostu najuczciwiej na świecie tłumaczył swoją polityczną postawę.
      Przyznam, że osobiście nie sądzę, żeby onet.pl specjalnie ignorował mojego znajomego, urażony słowem “ścierwo”. Jeśli się czyta codzienne komentarze internautów, trudno się słowem “ścierwo” poczuć szczególnie zaszokowanym. Nienawiść - czysta, żywa, najszczersza nienawiść do wszystkiego, co reprezentują bracia Kaczyńscy ubierana jest na forum onetu w tak fantazyjną retorykę, że tu nie może chodzić o kolejne słowo. I nie o słowach chcę pisać. Chodzi mi mianowicie o ogólne podejście.
      Wszyscy jesteśmy okropnie rozdyskutowani, wielu z nas uważa, że ma rację i że ta nasza racja jest tak szczera, że wystarczy krok, a uda się osiągnąć choć minimalne zbliżenie. Jest jednak przy tym tak – i część z nas zdążyła tego boleśnie doświadczyć – że niekiedy po przeciwnej stronie zamiast argumentu spotykamy jedynie prostą, czystą niechęć. Niechęć ta manifestuje się różnie; czasem jest to zdanie typu “A wam tam w PiSie ile płacą za te komentarze?”, a czasem jasne i proste: “Pisiory, zamknąć dzioby”.
      Po rozmowie z moim znajomym nagle uzmysłowiłem sobie, że oto po raz pierwszy z taką uczciwością i szczerością zostałem skonfrontowany z całym sednem obecnego sporu. Mój rozmówca nie obrażał mnie, nie złościł się na mnie, nie lekceważył mnie kąśliwymi docinkami. Zwyczajnie przedstawiał stan rzeczy. Chodzi mianowicie o nic innego, jak o najzwyklejszą, najdoskonalszą nienawiść i tyle. Reszta to już tylko tak zwany PR, czy jak mu tam. Gdzie więc miejsce na rozmowę? Gdzie czas na szukanie porozumienia i zgody? Wszędzie może, ale nie w tym temacie.
      Mądrzy komentatorzy, znawcy przedmiotu, analitycy bardziej i mniej obiektywni starają się rozpoznać scenę polityczną i społeczną w kraju. Ośrodki badania opinii publicznej mierzą stosunek społeczeństwa do tego czy innego polityka, tego czy innego zdarzenia, a doświadczeni eksperci przedstawiają swoje analizy i proponują rozwiązania. Ostatnio wszyscy zajmujemy się niską oceną społeczną pana Prezydenta. Okazuje się bowiem, że 50% społeczeństwa uważa, że Prezydent powoduje konflikty, 21%, że nie wpływa na nic, 46%, że jest gorszy od prezydenta Kwaśniewskiego, 21%, że zdecydowanie źle wpływa na wizerunek Polski, 58%, że nie reprezentuje godnie Polski, etc. etc. I wszyscy zastanawiamy się, dlaczego, oraz co można i trzeba zrobić, żeby nie było tak źle.
Mnie natomiast wśród pytań sondażowych brakuje jednego, podstawowego: jaki procent z osób badanych i badających żyje od rana do nocy jednym, pięknym marzeniem: by być w końcu tym pierwszym, który wykopie taboret?

Powyższy tekst pochodzi z mojej pierwszej książki „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie”, która jest już sprzedana. Jak słyszę od Coryllusa, na najnowszą można liczyć dopiero w lutym, a niewykluczone że dopiero w marcu. Tego co jest już i jeszcze, proszę szukać na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, a wszelkie pytania zgłaszać do mnie, czyli na adres mailowy k.osiejuk@gmail.com.


7 komentarzy:

  1. Szaleństwo się rozkręca, na fejsiku piszą teksty typu "murem za Adamowiczem" a jako zdjęcie profilowe mają zdjęcie dzika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ktoś już Panu powiedział,że jest w Panu dużo podłości?Jeśli nie,to ja mogę być pierwsza.
    Nie pierwszy to tekst Pana,słowa Pana wypowiadane w momencie,w którym najlepiej byłoby zamilknąć....

    OdpowiedzUsuń
  3. I nic Pan nadal nie zrozumiał..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Unknown
      Nie mów do mnie "Pan". Dla Ciebie jestem "spaślun".

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Czasami prawda jest tak bolesna że ciężko to znieść. Ale żeby od razu pluć jadem?

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...