Prowadzę ten blog już za chwilę 11
lat i kiedy zaglądam do tekstów najstarszych, nie mogę nie zauważyć, że ich
pierwszym tematem była nienawiść, oraz pragnienie śmierci, które w moim
odczuciu stanowiły główną metodę Platformy Obywatelskiej najpierw na zdobycie
władzy, potem na jej utrzymanie, a dziś na jej odzyskanie. Trudno mi oczywiście
powiedzieć, jaki procent z czytających te refleksje to ludzie, którzy pamiętają
tamten czas i lata wcześniejsze, jednak jestem pewien, że ci co pamiętają
wiedzą też, co mam na myśli, kiedy wspominam o nienawiści, jako sposobie uprawiania
polityki. Mam też nadzieję, że część z nas pamięta wywiad, jakiego jeszcze w
roku 2011 udzielił ówczesnej wersji dzisiejszych „Sieci” Grzegorz Schetyna, gdzie
powiedział, że Platforma Obywatelska najbliższe wybory przegra, jeśli cały swój
program będzie opierać na szczuciu na Prawo i Sprawiedliwość. Ostatecznie
przyszły nowe wybory i okazało się, że Schetyna się jednak grubo pomylił, no i
trzeba było czekać kolejne cztery lata, by on - tym razem już w zupełnie nowej
roli - miał z tego coś dla siebie. Nienawiść ostatecznie dostała w ryj.
Ktoś zapyta, skąd te dzisiejsze przemyślenia. Otóż, jak wszyscy już pewnie
wiemy, wczoraj, podczas dorocznej zabawy w dobroczynność, został zaatakowany
przez nożownika niesławny prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz i z informacji
jakie do mnie dochodzą, wynika, że z nim jest bardzo krucho. Oczywiście, nie
będę udawał, że jakoś szczególnie ów temat spędza mi sen z powiek. Chodzi mi o to, że spośród wielu tragedii, jakie spadają na ten nasz świat to tu to tam, ta akurat porusza mnie od tak sobie. Oczywiście, źle
jest gdy człowiek jest cierpiący, też jest niedobrze, gdy to tu to tam pokaże
się jakiś wariat, by zrobic komuś krzywdę, natomiast jeśli faktycznie życzę
Adamowiczowi, by z tego wyszedł, to przede wszystkim z tą myślą, że może się go
wreszcie uda postawić przed sądam i on tam nam opowie o sprawach, które przez
tyle lat ukrywał.
W tym jednak, co się wczoraj stało jest coś, co mnie interesuje jeszcze
bardziej niż los Adamowicza. Otóż patrząc na sylwetkę tego durnia z nożem, jego
historię no i zachowanie podczas tego ataku, nie zdziwiłbym się, gdyby się
okazało, że ktoś wpadł na pomysł, że dobrze by było problem Adamowicza
rozwiązać w sposób ostateczny i to co się wczoraj właśnie stało, odpowiednio zaaranżował,
tyle że - tak jak to się im ostatnio często zdarza - ktoś inny tę robotę - na
co, jak już wspomniałem, bardzo liczę, spieprzył.
Dzisiejszy tekst jednak będzie nie o Adamowiczu, lecz o sprawach znacznie
poważniejszych, czyli o zwykłej nienawiści - o której dziś nagle wszyscy
zaczęli pieprzyć trzy po trzy - a z mojego punktu widzenia najlepszym sposobem
zwrócenia uwagi na sprawę będzie przypomnienie mojego tekstu jeszcze z marca
2008 roku pod tytułem „Wykopywanie taboretu”. Proszę bardzo:
Może zabrzmi to
jak fikcja, niestety jest najczystszą prawdą.
Otóż spotkałem
niedawno pewnego obywatela. Pełny standard: wyższe wykształcenie, rodzina,
samochód, porządna praca, bardzo miła powierzchowność, niewymuszona uprzejmość.
W pewnym momencie obywatel ów poskarżył mi się, że od pewnego czasu onet nie
chce umieszczać jego postów i że jego zdaniem robi to ze względu na słowo
“ścierwo”. Pisze on bowiem tekst zaczynający od słów “Wy piso-bolszewickie
ścierwo” i onet tego nie puszcza. Chodzi teraz o to, żeby “ścierwo” zastąpić
czymś innym, tylko czym?
Rozmawialiśmy
dłużej i mój znajomy powiedział, że jemu osobiście jest wszystko jedno, kto
będzie rządził i w ogóle jest mu ogólnie wszystko jedno, ale ma jedno marzenie.
Chce zobaczyć Kaczyńskich, Ziobrę, Gosiewskiego, Girzyńskiego, Szczygłę w
kajdankach, a potem już z radością przeżywać każdy dzień, wiedząc, że wszyscy
oni gniją w więzieniu.
Kiedy mu
powiedziałem, że jak już PiS przestanie istnieć, to trzeba będzie się
pozytywnie za czymś opowiedzieć, odpowiedział spokojnie i bez śladu emocji, że
od czasu rządów Mazowieckiego on osobiście nie obstawia nikogo szczególnie, ale
chce, żebym zrozumiał, że to wszystko jest nieistotne, wobec tej jednej jedynej
emocji:
„Niech pan zrozumie. Jak już będą wreszcie wieszać Kaczyńskiego, to ja
będę pierwszy, który z radością wykopie spod niego ten taboret. Bo ja nie mówię
o polityce, o rządzeniu, o tym czy oni coś tam zrobili dobrze, czy źle. Ja ich
po prostu nienawidzę.”
Mój rozmmówca
ani się nie denerwował, ani nie używał brzydkich słów, ani nie miał szczególnie
złej miny. Po prostu chciał mi wytłumaczyć swój stosunek do, jak to określał
“piso-bolszewii”. Nie dyskutował, nie przekonywał, nie był ciekawy moich opinii
– po prostu najuczciwiej na świecie tłumaczył swoją polityczną postawę.
Przyznam, że
osobiście nie sądzę, żeby onet.pl specjalnie ignorował mojego znajomego,
urażony słowem “ścierwo”. Jeśli się czyta codzienne komentarze internautów,
trudno się słowem “ścierwo” poczuć szczególnie zaszokowanym. Nienawiść -
czysta, żywa, najszczersza nienawiść do wszystkiego, co reprezentują bracia
Kaczyńscy ubierana jest na forum onetu w tak fantazyjną retorykę, że tu nie
może chodzić o kolejne słowo. I nie o słowach chcę pisać. Chodzi mi mianowicie
o ogólne podejście.
Wszyscy jesteśmy
okropnie rozdyskutowani, wielu z nas uważa, że ma rację i że ta nasza racja
jest tak szczera, że wystarczy krok, a uda się osiągnąć choć minimalne zbliżenie.
Jest jednak przy tym tak – i część z nas zdążyła tego boleśnie doświadczyć – że
niekiedy po przeciwnej stronie zamiast argumentu spotykamy jedynie prostą,
czystą niechęć. Niechęć ta manifestuje się różnie; czasem jest to zdanie typu
“A wam tam w PiSie ile płacą za te komentarze?”, a czasem jasne i proste:
“Pisiory, zamknąć dzioby”.
Po rozmowie z
moim znajomym nagle uzmysłowiłem sobie, że oto po raz pierwszy z taką
uczciwością i szczerością zostałem skonfrontowany z całym sednem obecnego
sporu. Mój rozmówca nie obrażał mnie, nie złościł się na mnie, nie lekceważył
mnie kąśliwymi docinkami. Zwyczajnie przedstawiał stan rzeczy. Chodzi
mianowicie o nic innego, jak o najzwyklejszą, najdoskonalszą nienawiść i tyle.
Reszta to już tylko tak zwany PR, czy jak mu tam. Gdzie więc miejsce na
rozmowę? Gdzie czas na szukanie porozumienia i zgody? Wszędzie może, ale nie w
tym temacie.
Mądrzy
komentatorzy, znawcy przedmiotu, analitycy bardziej i mniej obiektywni starają
się rozpoznać scenę polityczną i społeczną w kraju. Ośrodki badania opinii
publicznej mierzą stosunek społeczeństwa do tego czy innego polityka, tego czy
innego zdarzenia, a doświadczeni eksperci przedstawiają swoje analizy i
proponują rozwiązania. Ostatnio wszyscy zajmujemy się niską oceną społeczną pana
Prezydenta. Okazuje się bowiem, że 50% społeczeństwa uważa, że Prezydent
powoduje konflikty, 21%, że nie wpływa na nic, 46%, że jest gorszy od
prezydenta Kwaśniewskiego, 21%, że zdecydowanie źle wpływa na wizerunek Polski,
58%, że nie reprezentuje godnie Polski, etc. etc. I wszyscy zastanawiamy się,
dlaczego, oraz co można i trzeba zrobić, żeby nie było tak źle.
Mnie natomiast
wśród pytań sondażowych brakuje jednego, podstawowego: jaki procent z osób
badanych i badających żyje od rana do nocy jednym, pięknym marzeniem: by być w
końcu tym pierwszym, który wykopie taboret?
Powyższy tekst
pochodzi z mojej pierwszej książki „O siedmiokilogramowym liściu i inne
historie”, która jest już sprzedana. Jak słyszę od Coryllusa, na najnowszą
można liczyć dopiero w lutym, a niewykluczone że dopiero w marcu. Tego co jest
już i jeszcze, proszę szukać na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, a wszelkie
pytania zgłaszać do mnie, czyli na adres mailowy k.osiejuk@gmail.com.
Szaleństwo się rozkręca, na fejsiku piszą teksty typu "murem za Adamowiczem" a jako zdjęcie profilowe mają zdjęcie dzika.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś już Panu powiedział,że jest w Panu dużo podłości?Jeśli nie,to ja mogę być pierwsza.
OdpowiedzUsuńNie pierwszy to tekst Pana,słowa Pana wypowiadane w momencie,w którym najlepiej byłoby zamilknąć....
@Unknown
UsuńOczywiście, wielokrotnie. Ty.
I nic Pan nadal nie zrozumiał..
OdpowiedzUsuń@Unknown
UsuńNie mów do mnie "Pan". Dla Ciebie jestem "spaślun".
To akurat prawdą nie jest.
OdpowiedzUsuńCzasami prawda jest tak bolesna że ciężko to znieść. Ale żeby od razu pluć jadem?
Usuń