Wszystko dzieje
się tak szybko, że kiedy wysyłałem ostatni zestaw swoich krótkich kawałków do
„Polski Niepodległej” wszyscyśmy się zajmowali wyłącznie mordowanymi przez
reżim Kaczyńskiego dzikami i nikomu nawet do głowy nie przyszło, że już za
chwilę okaże się, że PiS-owi nie wystarczyły dziki, ale przerzucił się na ludzi
i to ludzi absolutnie najwybitniejszych. Głupio mi więc bardzo, że w tych
kompletnie nowych okolicznościach przyrody, wracam do spraw tak bardzo z
dzisiejszego punktu widzenia nieważnych, no ale co robić? Nie możemy w końcu
się zgodzić, by jakieś lokalne porachunki, nawet i o zasięgu ogólnokrajowym,
zakłóciły nam porządek rzeczy. A zatem zapraszam i sam jestem ciekawy, o czym
będziemy dyskutować za dwa tygodnie.
Ostatnio uwaga publiczna została zaatakowana przez trzy tematy, czyli los
polskich dzików, escape roomy, oraz wysokość zarobków dyrektorów w Narodowym
Banku Polskim. Być może w odpowiedzi na ewentualne sugestie, że opozycja w
Polsce jest z siebie wydusić jakiekolwiek emocje wyłącznie gdy chodzi o
zwierzęta, pieniądze i medialnie atrakcyjną śmierć, główny stróż naszej
obywatelskości, czyli telewizja TVN24 przedstawiła na swoim internetowym
portalu historię kilku osób i ich zlekceważonego przez polskie państwo
człowieczeństwa. Przedstawiony przez portal tekst nosi tytuł: „Życie Uli mogło potoczyć się inaczej. Ale
urodziła się w Polsce”, a zaczyna się w następujący sposób:
„Człowiek to nie tylko ciało - mówi
niepełnosprawny fizycznie i pełnosprawny umysłowo 28-letni Mariusz. Skończył
studia prawnicze, ma marzenia. Ale wie, że gdy zabraknie rodziców, najpewniej
trafi do domu pomocy społecznej i marzenia się skończą. W jego wieku trafiła
tam Ula. I tkwi tam od 39 lat. - To wyrok dłuższy niż za zabójstwo - mówi”.
Oczywiście sam już fakt, że na uwagę, że „człowiek to nie tylko ciało”
pozwala sobie środowisko, które dotychczas stało na czele krucjaty mającej na
celu przekonanie nas, że życie jest zaledwie formą istnienia białka, robi
odpowiednie wrażenie, ja bym jednak chciał się odnieść do tytułu, a szczególnie
do adresowanych do Uli przez redakcję TVN24 wyrazów współczucia, że ona
urodziła się w Polsce. Oczywiście, ona zdecydowanie miała pecha. Pomyśleć
tylko, że wystarczyło się jej urodzić w Holandii, Belgii, Szwjcarii, czy
Wielkiej Brytanii i ci wrażliwi ludzie nie mieliby najmniejszego powodu, by jej
dziś współczuć. Podobnie zresztą jak Mariuszowi i innym bohaterom wspomnianego
reportażu.
***
Piszę te słowa, a jednocześnie myślę, że może oceniam ich niesprawiedliwie.
Może redaktorom TVN24 nie chodziło o to, że gdyby Ula i Mariusz urodzili się w
Belgii, to by się ich w odpowiednim momencie elegancko i kulturalnie
zamordowało i nie trzeba by im było się dziś męczyć. Może im chodziło wyłącznie
o warunki, w jakich oni żyją. O jakich warunkach mówimy? Wszystko wyjaśnia być
może ilustrująca tekst fotografia, gdzie najpierw widzimy zapewne ową Ulę,
która ma na szyi zawieszony święty medalik, a tuż obok komódkę z całą kolekcją
przeróżnych figurek i obrazków, a więc jest Serce Jezusa, jest też On Sam, jest
Matka Boska z Fatimy, jest naturalnie Krzyż, a nawet obrazek z Bazyliką Św.
Piotra. Czy to możliwe, że co dobrzy ludzie tak się użalając nad losem tych
cierpiących ludzi chcieli nam tylko powiedzieć, że im by tam w tej Genewie, czy
Amsterdamie zrobili na tych półeczkach porządek i wtedy naszym wyłącznym
problemem byłyby już tylko te dziki?
***
Sam temat owych dzików, a nawet wzmożona aktywność naszej opozycji, która
swoim czujnym oczkiem wyszukała nową okazję do podjęcia próby obalenia rządu
Prawa i Sprawiedliwości, nie stanowiłyby wystarczającego powodu, by się sprawą
zajmować w poważnym w końcu miejscu, jakim jest „Polska Niepodległa”, gdyby nie
pomysłowość czołowych przedstawicieli owej opozycji. Przy doprawdy bardzo
silnej konkurencji, pojedynek na idiotyzm dziesięciolecia wygrał bezdyskusyjnie
Paweł Kukiz oświadczając że:
„Strzelanie do prośnych loch jest
bandytką. To tak, jak Bandera kiedyś robił z Polakami”.
Ja wiem, że to co teraz powiem może zabrzmieć zbyt drastycznie, ale wygląda
na to, że w swojej, mocno charaktersytycznej dla siebie bezmyślności, Kukiz
paradoksalnie ustawił się w jednym szeregu z Banderą. Ja sobie bowiem bardzo
dobrze potrafię wyobrazić przesłuchiwanego przez jakiś sąd Banderę, który na
pytanie, czy on nie ma wyrzutów sumienia, że kazał mordować ciężarne polskie
kobiety, odpowiada: „A niby czemu? Przecież to mniej więcej tak, jakby
zastrzelić prośną lochę”.
Swoją drogą, ja chyba już do końca życia nie zrozumiem, dlaczego ludzie,
których jedynym problemem wydaje się być to, że się lubią czasem napić, nie
potrafią pojąć, że jeśli ruch jest dwustronny, to znaczy, że może się zdarzyć,
że z naprzeciwka nadjedzie samochód.
***
Weźmy taką aktorkę Maję Ostaszewską. Ponieważ tak się złożyło, że kto inny
został wytypowany do reprezentowania polskiego filmu w swiecie, Ostaszewskiej
pozostał już tylko udział w różnego rodzaju doraźnie zwoływanych politycznych
manifestacji. Pierwszy raz dała ona znać o sobie przy okazji chwilowego
zamieszania w Parlamencie, stając na czele krucjaty na rzecz zabijania dzieci
poczętych:
„Nie możemy nigdy pozwolić na to, by
zabrano nam prawo do decydowania o sobie, o naszych ciałach. Szanuję bardzo
światopogląd innych ludzi, jednak podstawą jest nienarzucanie go innym. Każdy
może decydować w zgodzie z własnym światopoglądem”.
Przed minionymi Świętami Bożego Narodzenia, Ostaszewska znów dała o sobie
znać wypowiadając się na temat prawa do życia, jakie przysługuje rybie o nazwie
karp.
Nie było zatem możliwości, by owa gwiazda nie zabrała głosu w sprawie
dzika. Oto pełen cytat:
„Minister Środowiska jednym podpisem
skazuje na zagładę niemalże całą populację dzików!!! Do końca lutego
odstrzelonych ma być 210 000 z 229 000 żyjących w naszym kraju. W tym młode,
ciężarne lochy oraz osobniki żyjące w Parkach Narodowych. Decyzji tej,
wyjątkowo sprzeciwiają się sami myśliwi. Jeśli dojdzie do odstrzału tak
gigantycznej ilości dzików, oznaczać będzie to KONIEC TEGO GATUNKU W
POLSCE!!!!!”
Ktoś powie, że ona jest jeszcze lepsza od Kukiza. Otóż nie. Kukiz to absolutny
lider. Natomiast przyznaję, że Ostaszewska jest znacznie bardziej inspirująca.
I wcale nie chodzi najbardziej o to, że ona nie ma współczucia dla
nienarodzonych dzieci, natomiast jak najbardziej jej serce krwawi nad losem
nienarodzonych dzików. Mnie bardziej zastanawia fakt, że ona coś wspomina
na temat gatunku. Czy to możliwe, że ona mówi to co mówi wyłącznie dlatego, że
jej zdaniem najważniejsze jest dbanie o zachowanie gatunku? Czy to możliwe, że
zdaniem Ostaszewskiej miliard dzieci wte czy wewte z jej punktu widzenia nie
zmieni zbyt wiele, natomiast 200 tys. dzików do odstrzału to faktycznie
problem?
***
Może być oczywiście różnie, zwłaszcza gdy idzie o ścieżki którymi się
zataczają mysli ludzi takich jak Maja Ostaszewska, czy Paweł Kukiz, ja jednak
bym sugerował, że to jest poziom naszych tak zwanych elit. Ich pierwszoplanowi
przedstawiciele najprawdopodobniej w ogole nic nie myślą, nie mają żadnych
refleksji na jakikolwiek temat, ale zwyczajnie powtarzają to, co im
podpowiedzieli cwani politycy, którzy oczywiście jakieś tam swoje kalkulacje
mają. A zatem niewykluczone, że oni niedługo pojawią się na jakimś marszu
ubrani w żółte kamizelki i razem z przewodniczącym Broniarzem będą bronicć już
nie dzików, ale przepracowanych na śmierć nauczycieli, licząc na to, że ci
którzy Broniarzowi płacą te 12 patyków miesięcznie docenia i ich trud i coś tam
im może sypną.
***
A, jak wiadomo, sypanie nabiera tempa i urody. Oto, jak się dowiadujemy,
magazyn „Nowe Państwo”, wydawany przez Tomasza Sakiewicza z przyległoścami
przyznał doroczną Nagrodę im. Św Grzegorza reżyserowi działającemu pod ksywą
Patryk Vega. Jak czytamy w odpowiedniej informacji, wyróżnienie przyznawane
jest tym, „którzy mężnie stawali w
obronie prawdy w życiu publicznym w mijającym roku”. Dowiadujemy się też,
że wcześniej nagrodę otrzymali tacy wybitni Polacy, jak Lech Kaczyński, czy
Antoni Macierewicz, no a dziś padło na Vegę. W uzasadnieniu czytamy:
„Jego filmy przyciągają do kin
miliony widzów i potrafią wywołać histerię u strzegących poprawności przekazu
krytyków. A On i tak pozostaje sobą. Mówi o Bogu. Mówi o prawdzie. Gdy kilka
dni temu słuchałam jego opowieści o nowym projekcie filmowym, który ma
rozprawić się z pedofilią - nie miałam wątpliwości, że musi dostać naszego ‘Grzegorza’”.
Mnie w tym wyznaniu uderzyły dwie kwestie. Najpierw ten początek, odnośnie
tego, że filmy Vegi przyciągają i że wywołują histerię. Toż to wypisz wymaluj
Smarzowski i jego „Kler”, czyż nie? No a chwilę później to „słuchałam”, „nie
miałam wątpliwości”, oraz „nasz Grzegorz”. Rzeczywiście, to jest ich Grzegorz i
oni mogą sobie z nim robić co im przyjdzie do głowy.
Vega to ostateczna patologia kina - to taka moja mała histeria na jego temat.
OdpowiedzUsuń