Okres
okołoświąteczny - w połączeniu też trochę z tym, że udało mi się skończyć
książkę - tak mnie rozleniwił, że zapomniałem wrzucić felieton z
zeszłotygodniowej „Warszawskiej Gazety”. Co niniejszym czynię. Jutro piątek, a
więc wydanie kolejne, do kupowania którego serdecznie zachęcam.
Przyznać muszę, że kiedy
zastanawiam się nad sytuacją, w jakiej znalazły się dziś media, czuje się
złapany w swego rodzaju pułapkę. Przede wszystkim mam ochotę wyjechać na wieś
otworzyć knajpę, zostać karczmarzem i resztę życia spędzić nalewając okolicznym
mieszkańcom wódkę do kieliszków, i w ten sposób nie musieć rejestrować tak
zwanych headline news. Z drugiej
strony głupio jest tak po prostu stracić zainteresowanie dla świata i wyłączyć
się kompletnie, zwłaszcza że w tym całym chaosie są miejsca, gdzie człowiek się
czuje zupełnie nienajgorzej, a niekiedy nawet ma poczucie, że właśnie się czegoś
nowego dowiedział i stał się przez to mądrzejszy.
Z prasą drukowaną, no i
oczywiście z telewizją, sytuacja, jak wiemy, jest raczej niewesoła, by nie
powiedzieć tragiczna, natomiast mamy ten nasz Internet, gdzie przy odrobinie
czujności naprawdę potrafimy odzielić ziarno od plew, a owo ziarno potrafi się
okazać naprawdę cenne. Wygląda niestety na to, że zaraza, która w pierwszej
kolejności sprowokowała mnie do myśli emigracji za karczmianą ladę, powoli
sięga już ostatniego bastionu rozsądku i zachowuje się jakby się szykowała do
demonstracji ostatecznego triumfu.
Proszę popatrzeć, co znalazłem
na popularnym Facebooku. Oto zdjęcie papieża Franciszka i rzekomy cytat z
papieża:
„Nie jest rolą polskiego Kościoła bogactwo i uprawianie polityki.
Kościół polski musi być z wiernymi i rozliczyć ogrom pedofilii w polskim
Kościele. Media toruńskie są zaprzeczeniem chrześcijaństwa”.
Ktoś powie, że to dzieło jakiegoś
wariata, którym nie należy się przejmować, obawiam się niestety, że tak nie
jest. Przede wszystkim zwróćmy uwagę, że tu mamy autentyczne kalki: „nie jest
rolą”, „bogactwo Kościoła”, „uprawianie polityki”, „ogrom pedofilii”, „media
toruńskie”… Przeciez to jest normalny przekaz głównego nurtu. Tego nie pisał
wariat, ale bardzo sprawny propagandzista.
A to przecież nie koniec.
Spójrzmy na szereg komentarzy, jakie się tam, pod tą informacją ukazały:
„Nawet papieża nie słuchają, tylko
biznesmena Rydzyka”
„Brawo papieżu Franciszku, od samego
początku mi się podobasz i mówisz otwarcie o złych poczynaniach również co
smutne naszych księży”
„Na zasady naszego Kościoła nie
papież jest potrzebny, ale Hitler”
„Boję się o Franciszka”…
W pewnym momencie pojawia się
ktoś, kto zwraca uwagę na to, że papież w ogóle nic takiego nie powiedział i
cała ta informacja to typowy fejk.
Ale tu też Internet reaguje
błyskawicznie:
„Może nie powiedział, ale powinien”
I tak dalej i tak dalej, a ja
się już tylko zastanawiam, dokąd to wszystko prowadzi. I wcale nie chodzi mi o
to, że jacyś zatrudnieni po godzinach redaktorzy „Gazety Wyborczej” będą
siedzieć w Internecie i tworzyć tego rodzaju newsy, ale o to, że tego typu
„informacje”, jeśli ich się namnoży odpowiednio dużo - a to wcale nie jest
takie trudne - doprowadzą do tego, że my
od nich zwyczajnie oszalejemy.
Co niekiedy, mam wrażenie, już
się stało.
Jak zawsze
zachęcam do kupowania moich książek. Czy to przez wydawnictwo pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl,
czy w warszawskim sklepie Foto-Mag, czy też częściowo też tu u mnie. Mój mail:
k.osiejuk@gmail.com.
He was at the center of a fake news story, but Denzel Washington says it's the mainstream media that's selling "BS." ..."If you don't read the newspaper, you're uninformed. If you do read it, you're misinformed,"
OdpowiedzUsuńNiby oczywiste,ale powoli myślenie przestaje być modne.