sobota, 29 marca 2014

Na co wzrok ociemniałym?

Jeśli ktoś miał okazję czytać moją drugą książkę zatytułowaną bardzo ładnie po Wałach Jagielońskich „Twój pierwszy elementarz”, być może pamięta, że pierwsza absolutnie notka, jaka się tam pojawiła, i w pewnym sensie otwiera tę książkę na poziomie symbolicznym, jest opatrzona hasłem „Abigail i Brittany Hensel”, a niżej stoi jak byk:
Bliźniaczki syjamskie, mieszkające w Stanach Zjednoczonych zrośnięte tak niefortunnie, że wyglądają jak człowiek o dwóch głowach. Kiedy dziennikarz, w jedynym dużym wywiadzie, jakiego dziś już 22 letnie dziewczynki udzieliły, zapytał je, jak to jest mieć dwie głowy, obie odpowiedziały, że tego powiedzieć nie potrafią, bo tak się złożyło, że mają tylko po jednej. A ja uważam, że jeśli ktoś myśli, że to nie jest bezpośredni dowód na istnienie Boga, to jego już nic nie przekona”.
Jakiś czas po ukazaniu się tej książki któryś z czytelników poprosił mnie, bym może wyjaśnił, o co mi chodziło z tym Bogiem, bo on nie rozumie. Ja, jako człowiek dobroduszny i zawsze zakładający, że ludzie, którzy do mnie przychodzą mają wyłącznie dobre intencje, oczywiście byłem gotów nawet poświęcić sprawie całą osobną notkę, jednak w tamtym akurat momencie tak bardzo byłem przekonany o tym, że zarówno to co powiedziała jedna z tych dziewczynek, jak i to co ja napisałem jako swój komentarz w sprawie jest tak pełne i jednocześnie mocne pod każdym względem, że dodatkowe objaśnianie sprawy wyjdzie jej tylko na gorsze, że nie dorzuciłem tam ani jednego słowa. Na takiej samej zasadzie, jak z całą pewnością psuje każdy dowcip objaśnianie pointy. Żart jest i mądry i śmieszny i inspirujący, a w momencie gdy tylko ktoś, kto go nie zrozumiał, pojawi się z pytaniem: „A o co chodzi, bo nie złapałem?” i my zaczniemy wszystko tłumaczyć, nie ma takiej możliwości, żebyśmy na końcu naszej przemowy usłyszeli serdeczny śmiech; to już pewnie bardziej znudzone: „Aha…”.
A więc nie wyjaśniłem mojemu czytelnikowi, co miałem na myśli, kiedy napisałem, że to iż te dziewczynki mają po jednej głowie, jest dowodem na istnienie Boga. W ogóle nie napisałem nic ani o Bogu, ani o duszy, ani o świadomości, ani nawet o owej nieprawdopodobnej wyjątkowości i niepowtarzalności każdej osoby ludzkiej. Jak znam życie, a przy okazji i siebie w tym życiu zanurzonym, pewnie raczej wrzuciłem jakiś tekst o Tusku, lub Palikocie, ewentualnie puściłem którąś z moich ulubionych piosenek.
I oto wczoraj syn mój pokazał mi na youtubie pewnego niewidomego od urodzenia człowieka, swoją drogą znacznie starszego od tych dziewczynek, które mimo że wyglądają jak jedna, to jest ich dwoje, który prowadzi swego rodzaju wideoblog, na którym wszystkim tym, którzy mają ochotę go słuchać, opowiada, jak to jest być niewidomym. I nie jest tak że on za każdym razem siada do tej kamery i tam ględzi, co mu przyjdzie do głowy. Nie. Formuła tego bloga polega na tym, że on otrzymuje pytania od ludzi, którzy chcą wiedzieć, jak wygląda jego niewidome życie, a on na te pytania, zawsze bardzo wesoło i sympatycznie i szczerze odpowiada.
Któregoś dnia ktoś go spytał, czy gdyby mu zaproponowano operację, która przywróci mu wzrok, on by się na to zgodził. I proszę popatrzeć i posłuchać, jak on na to pytanie odpowiada:



Gdyby ktoś nie znał języka, specjalnie dla niego całość przetłumaczę. Oto co ów człowiek mówi:
No nie wiem. Chętnie bym powiedział, że nie. To by dopiero brzmiało:‘Dziękuję. Obejdzie się”.
Przez pierwszych kilka dni musiałbym się uczyć, czym są kolory. Musiałbym się nauczyć tego, jak rzeczy wyglądają, a nie jak się je czuje. Musiałbym się dowiedzieć, czym jest odległość. Musiałbym się nauczyć rozpoznawać piękno. O czym się mówi, że jest ładne, a o czym, że jest brzydkie. Musiałbym się nauczyć, jak wygląda każda rzecz. Jak wyglądają zwierzęta, ptaki, koty, psy. Dziś mi wystarczy, kiedy wiem, że pies lub kot jest duży lub mały. A tu trzeba by było się tego wszystkiego uczyć od nowa. Strasznie dużo nowych rzeczy trzeba by się było nauczyć. Już teraz na samą myśl o tym boli mnie głowa.
No i byłoby strasznie dziwne zobaczyć jedzenie. Weźmy takie spaghetti, które w dotyku jest okropne. Gdybyś miał tylko ten dotyk, w życiu byś tego nawet nie tknął. Tak się jakoś jednak składa, że na talerzu spaghetti podobno wygląda dobrze. Owoce też są dziwne. Banan czy pomarańcza. Jarzyny mają dziwny zapach. Na przykład takie szparagi. Albo brokuły. Z powodu tego okropnego zapachu, ja ich nie jem. Nie lubię ich i już. Nie potrafię uwierzyć, że fotografie pokazujące jedzenie są zawsze takie duże. To jest niesamowite. Wszyscy chcą wciąż patrzeć na jedzenie. Czemu zdjęcia z jedzeniem nie są takie, by się mieściły w portfelu?
No i dziwne by było też zobaczyć, jak wyglądam ja sam. Ja wiem, jaki jestem w dotyku, czy w mojej świadomości, ale zobaczyć siebie po raz pierwszy byłoby czymś niesamowitym. Oglądać telewizję, filmy. Dźwięk plus ruchomy obraz, naprawdę? Te wszystkie 3D, HD i inne bajery? Strasznie tego dużo. Do roboty, naukowcy! Właściwie, to już niech będzie. Zgadzam się”.
A więc jeszcze raz: mamy te dwie dziewczyny, dziś już dorosłe kobiety, które nigdy nie poznały, czym jest życie osobno, w sensie i psychicznym i również fizycznym; dziewczyny, które wyglądają jak człowiek z dwiema głowami, i oto nagle się okazuje, że tu, jeśli nawet mamy do czynienia z jednym, w jak najbardziej dosłownym sensie, ciałem, to już z całą pewnością z dwiema pojedynczymi i tak bardzo unikalnymi duszami. A już za chwilę pojawia się ten niewidomy człowiek, który nam tłumaczy, jak mało tak naprawdę wiemy, mając do dyspozycji tylko ten nasz ułomny wzrok, ułomny słuch, smak, węch i jakże ułomny dotyk.
W innej części owego wideobloga, nasz niewidomy człowiek opowiada, jakie korzyści płyną z tego, że jest się niewidomym. A ja bym bardzo chciał wiedzieć, jakie korzyści widzą Abigail i Brittany Hensel w tym, że zostały tak niefortunnie uwięzione w jednym i tylko te ich głowy wskazują na to, że wszystko tak naprawdę jest na swoim miejscu. Bo mam bolesne wrażenie, że jeśli ktoś tu ma kłopoty, to tylko my i ta nasza dziecięca wręcz bezradność w widzeniu świata w jego naturalnym kształcie.

Serdecznie zachęcam do kupowania mojej nowej książki o języku angielskim, a jak ktoś nie ma, to i wspomnianego "Elementarza". A jeśli ktoś ma i jedną i drugą, proszę wspierać ten blog w każdy inny mozliwy sposób. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...