niedziela, 2 marca 2014

Janusz Palikot - człowiek na czasy ostateczne

Wszystko zaczęło się od tego, że wczoraj poszliśmy do naszego kościoła na mszę za Żołnierzy Wyklętych, no i przez to dziś rano, mimo że to niedziela, przeważnie zbijaliśmy bąki. Żona moja poszła ze swoimi kolegami i z psem na spacer, a ja do tego stopnia nie wiedziałem, co z sobą zrobić, że włączyłem telewizor, a tam akurat szykowało się zorganizowane przez Donalda Tuska spotkanie w sprawie Ukrainy. Najpierw pojawił się Michał Kamiński, usiadł nalał sobie czegoś do filiżanki i siedział. Po chwili przyszli Miller z Cimoszewiczem i Sawickim, stanęli z boku i zaczęli gadać, po nich przylazł Palikot, i natychmiast podszedł do tych trzech, ładnie się z nimi przywitał i nawiązał pogawędkę z Cimoszewiczem. W międzyczasie przyszli Dorn, Ziobro i jeszcze ktoś, ale wszyscy zajmowali się sobą, natomiast grupa Palikot, Miller, Cimoszewicz i Sawicki stała i gadała.
No i wreszcie zjawił się Jarosław Kaczyński, a ponieważ okazało się, że dla niego przygotowano miejsce dokładnie tam, gdzie się akurat spotykała ta banda komuchów, oni wszyscy ruszyli do niego, by się przywitać. No i, jak już pewnie dzięki naszym mediom wszyscy wiemy, Millerowi, Cimoszewiczowi, i Sawickiemu Kaczyński podał rękę, natomiast Palikotowi pokazał, że nic z tego nie będzie.
Myślę, że również wszyscy wiemy, o co poszło. Otóż ponieważ przez wiele, wiele ostatnich lat Palikot stał na czele kampanii zniesławiającej pamięć po zmarłym w Smoleńsku Lechu Kaczyńskim, i robił to w sposób obrażający zasady, których przestrzega się nawet w środowisku sępów, robaków i pająków, został przez środowiska pamięć po Lechu Kaczyńskim kultywujące poddany bezwzględnemu ostracyzmowi, a sam Jarosław Kaczyński nie mógł też potraktować go w inny sposób, niż właśnie taki. Mógł Kaczyński, biorąc pod uwagę pewną szczególną perspektywę polityczną, przyjąć pewien kompromis w stosunku do Millera, Cimoszewicza, a nawet Sawickiego; jeśli idzie o Palikota, sprawa była poza dyskusją. Oczywiście natychmiast pojawiły się głosy, że ten Kaczyński to jednak chamiszcze, no ale to nic nie szkodzi. My wiemy, że tak jak było, było dobrze; bardzo dobrze.
Mnie jednak nie tyle zastanawia reakcja Jarosława Kaczyńskiego, co zachowanie Janusza Palikota. Wiemy wszyscy, co przez te wszystkie lata zdarzyło mu się powiedzieć na temat zmarłego Prezydenta. Otóż był tam zarzut, że Lech Kaczyński był durniem, pijakiem i osobą umysłowo chorą; że wspólnie ze swoim bratem, który był od niego psychicznie, ale i biznesowo, uzależniony, obaj wspólnie i w porozumieniu niszczyli Polskę i Europę; że wreszcie to tak naprawdę Jarosław Kaczyński zorganizował smoleńską katastrofę. Myśl powstała taka, że Jarosław Kaczyński, wiedząc że śmierć brata pozostawi go na scenie politycznej niezagrożonego, bez jakiejkolwiek konkurencji, a w dodatku wyposażonego w mit smoleńskiej zbrodni, który go będzie uwiarygadniał i nieustannie wzmacniał, kazał Lechowi lądować w tej mgle, licząc na to, że samolot się rozbije, wszyscy zginą, a wtedy on sam, niesiony ową smoleńska legendą, zostanie prezydentem, premierem i szefem aparatu przemocy.
To było coś, co Palikot niejednokrotnie nie tylko sugerował, ale formułował wręcz dosłownie. Ja to wszystko pamiętam i więcej na temat tego człowieka pamiętać nie potrzebuję. I teraz zastanówmy się, co sobie myślał Janusz Palikot, kiedy te informacje puszczał w przestrzeń publiczną. Pierwsza możliwość jest taka, że on wiedział, że to wszystko nieprawda, ale uznał, że prawidła walki politycznej takie zachowanie dopuszczają. Druga natomiast to ta, że on był w tym wszystkim bardzo szczery, i faktycznie wierzył w to, że Jarosław Kaczyński tak właśnie swoją polityczną karierę uznał za stosowne zorganizować. Trzeciej możliwości nie ma. No ale skoro tak, to ja kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć, skąd mu przyszło do głowy dziś do Kaczyńskiego wyruszać z tą ręką? Jeśli on wiedział, że Jarosław Kaczyński jest niewinny, to powinien też był wiedzieć, że on tego typu oszczerstwa mu nie wybaczy. Jeśli natomiast jego przekonanie o winie Kaczyńskiego było autentyczne, jak on w ogóle mógł chcieć komuś tak podłemu podawać rękę? Moim zdaniem, przy zachowaniu podstawowej ludzkiej wrażliwości, i jedno i drugie zwyczajnie nie mieści się w głowie.
Ale jest jeszcze inna możliwość. Otóż niezależnie od tego, czy Janusz Palikot wierzy w to, że to Jarosław Kaczyński cynicznie wysłał swojego brata na śmierć, czy nie, on jednocześnie musi uważać, że tego typu postępek może funkcjonować jako grzech tylko w wymiarze objętym przez polityczny pijar. Dla Palikota – nie polityka, ale człowieka – zabójstwo, nawet nie innego człowieka, ale własnego brata, dokonane w dodatku dla politycznej kariery, jest czymś tak realnym, naturalnym i w istocie rzeczy stojącym poza światem ocen moralnych, że on w opisywanym przez nas wypadku był szczerze przekonany, że Jarosław Kaczyński potraktuje go dziś, jak politycznego partnera. A już na pewno nie będzie się gniewał. On by się nie gniewał.
I to jest właśnie odkrycie, jakiego dokonałem dziś, kiedy zobaczyłem Janusza Palikota, jak na spotkaniu poświęconemu kryzysowi ukraińskiemu wyciąga do Jarosława Kaczyńskiego. Janusz Palikot to człowiek, który sam może swojego brata dla politycznej kariery nie kazałby otruć, udusić czy zastrzelić, ale już patrząc na całą sprawę chłodnym okiem z boku, nie widzi w takim postępowaniu niczego szczególnie drastycznego. I to jest coś, co uważam za warte tego, by o tym wspomnieć w kolejnej już notce na tym blogu. No i co jest warte tego, by to zanotować i zapisać w pamięci. Powtórzę jeszcze raz: Janusz Palikot, to człowiek, który uważa, że nawet jeśli nie wypada zamordować własnego brata, w czynie tym nie ma co szukać elementów szczególnie szokujących. Wkroczmy z tą wiedzą w nowy tydzień.

Jutro kierujemy do druku książkę o uczeniu języka angielskiego. Zbieramy na jej wydanie, no i, jak zawsze też, na życie. Będę wdzięczny za każdy gest. Dziękuję.

2 komentarze:

  1. to chyba nie Sawicki tylko Iwiński

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jacek Wiktor
    Iwińskiego nie zauważyłem, natomiast Sawicki był na bank.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...