niedziela, 26 stycznia 2014

Za kim kibicuje minister Bieńkowska?

Z minister Bieńkowską, miałem kłopot przez wiele lat; jeszcze od czasu, kiedy ona była zaledwie jakimś urzędnikiem tu w Katowicach, a ja o jej istnieniu nawet nie wiedziałem. Otóż wracałem z synem pociągiem z Warszawy, w pewnym momencie zaszliśmy do „Warsu”, i tam ją zauważyliśmy. Przede wszystkim pewnie przez to, że trudno nie zauważyć ładnej, samotnej blondynki z laptopem, a poza tym dlatego, że ona od samego początku stała się obiektem bezpośredniego zainteresowania ze strony dwóch podpitych żuli.
W pewnym momencie, prawdopodobnie zachęceni jej uprzejmym uśmiechem, żule się do niej dosiedli, i cała trójka zaczęła sobie wesoło gawędzić. Ja oczywiście, jak już powiedziałem na samym początku, nie miałem pojęcia, że owa sympatyczna pani to przyszła minister w rządzie Donalda Tuska. Mimo to jednak, to, że ona tak łatwo się z nimi zaprzyjaźniła, zrobiło na mnie wrażenie.
Wrażenie bardzo mieszane. Przede wszystkim oczywiście, trudno jest mieć szacunek do eleganckiej kobiety, która zaczepiana przez dworcowe męty, nie powie im, żeby się od niej odpieprzyli, ale przeciwnie, robi wrażenie , jakby ich towarzystwo zupełnie jej nie przeszkadzało. Z drugiej strony, było w tym coś imponującego. W końcu ja sam, jak wiemy, na widok snujących się w mojej okolicy meneli, ani nie uciekam, ani się od nich nie odganiam, ale zawsze znajduję dla nich czas i owego czasu nie uważam za stracony. A więc, kiedy Elżbieta Bieńkowska przestała być osobą anonimową, myślałem sobie o niej raczej dobrze, niż źle. Ile razy ją widziałem, patrzyłem na nią, jak na kobietę, która zaczepiona w pociągu przez dwóch pijaczków, nie spojrzała na nich z pogardą z nad swojego laptopa, ale odłożyła robotę i z nimi zwyczajnie pogadała. Przyzna chyba każdy, że coś takiego potrafi uwieść.
Po raz pierwszy, jak pomyślałem sobie, że tamten incydent w pociągu jednak chyba świadczy o Bieńkowskiej bardziej źle, niż dobrze, a więc to, iż ona tak chętnie zgodziła się zaprzyjaźnić z tymi żulami, wynikało nie z jej otwartości na świat, ale wręcz przeciwnie, to było wtedy, gdy Donald Tusk uczynił ją drugą osobą w rządzie, a, ostatnio niezbyt przyjazne władzy, media ujawniły, że ona nosi tatuaże. Przepraszam bardzo, ale, przy całym moim zrozumieniu dla dzieci, które potrzebują się dziarać, ja nie jestem w stanie pojąć, co stoi za tym, że się tatuuje kobieta niemal 50-letnia. Tu musi się dziać coś bardzo szczególnego. Coś, wobec czego tamto zdarzenie z pociągu już nie wygląda tak egzotycznie.
No i nagle Elżbieta Bieńkowska odsłoniła się kompletnie, rzucając to swoje „No, sorry”. Tu więc te tatuaże, tam znowu tych dwóch pijaczków, tu to „sorry”… Przepraszam bardzo, ale wygląda na to, że nasz premier ma niezwykły talent do wynajdywania prawdziwych okazów. I to naprawdę bez znaczenia, czy mówimy o kobietach, czy mężczyznach.

Powyższy tekst ukazał się w ostatnim numerze "Warszawskiej Gazety", a więc ja już swoje za niego dostałewm, niemniej jednak, jak zwykle, serdecznie proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta, czy to przez kupowanie książek, których okładki są tu bardzo starannie zaprezentowane, czy przez pomoc pieniężną na podany obok numer konta. W tej chwili akurat jest tak, że poza tym, nie mamy niemal już nic. Dziękuję.

6 komentarzy:

  1. To chyba przypadek dosyć częstej słabości kobiet do mężczyzn o agresywnej powierzchowności, ciągnących za sobą jakieś legendy przestępcze.
    Zapewne atawizm z czasów jaskiniowych.
    Zdaża się też u mężczyzn o chwiejnej, kobiecej osobowości. Taki Olbrychski szczycił się znajomością z jakimś Masą, czy Kiełbasą.
    W sumie nic wielkiego, lecz akurat u urzędnika instynktowna sympatia dla kryminalistów jest w zasadzie nie wskazana.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Chlor
    Czy w jej wypadku akurat mieliśmy do czynienia z atawizmami, czy uwarunkowaniami kulturowymi, mógłbym chętnie dyskutować.

    OdpowiedzUsuń
  3. "wygląda na to, że nasz premier ma niezwykły talent do wynajdywania prawdziwych okazów"

    A gdzie tam przypadek, w Sosnowcu mamy podobny przypadek polityka PO. Oni najwidoczniej wszyscy tak mają.

    Zapraszam na mojego bloga sosnowieckimoher.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. @Moher Sosnowiecki
    Szczęście, że oni wszyscy nie zostali jeszcze ministrami. Ale kto wie? Kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Toyah
    Też mam wrażenie, że najlepsze dopiero przed nami ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na odreagowanie polecam zobaczyć załogę palikocią do wyborów do PE. To jest dopiero leninowska zgraja. Przy nich taki Sławku Nowaku to pospolity rzemiecha na etacie majstra od budzików. Spoko koleś jak mówią na dzielni.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...