Wspominałem już o tym parę razy, ale ponieważ głupio tak lekceważyć czytelników, którzy są albo nowi, czy może się zagapili, powtórzę. Otóż, jeśli po naszym mieszkaniu wszędzie walają się numery tygodnika „W Sieci”, to głównie ze względu na sentymenty i emocje naszej najstarszej córki. Ona kiedyś, jeszcze przed laty, uznała, że bliźniacy Karnowscy to porządni, uczciwi i utalentowani dziennikarze, w obliczu znanej nam wszystkim sytuacji w polskich mediach, uczepiła się owej myśli jak pijany płotu, no i dziś, przez to, że już ma swoje pieniądze, kupuje ten tygodnik, i to niezależnie od tego, ile tam pojawi się tekstów sygnowanych przez Łukasza Warzechę, Krzysztofa Feusette, czy tę nieszczęsną Dorotę Łosiewicz.
Mieliśmy ostatnio wymianę, która zapowiadała się, jak wielka awantura, ale, choć obie strony pozostały na ustalonych z góry pozycjach, jakimś cudem zakończyła się pokojowo. Skoro jednak nie udało mi się wygrać tam, spróbuję powiedzieć, o co mi chodzi, tutaj. Otóż, jak z pewnością pamiętamy, dość niedawno, dziennikarz TVP Andrzej Turski, jeden z ostatnich, że tak to określę, autentycznych dinozaurów późnego PRL-u, prowadząc kultową gdzieniegdzie audycję pod nazwą „Panorama”, robił wrażenie słabo przytomnego, czego nie omieszkał zauważyć portal wpolityce.pl, i napisał w tej sprawie niezwykle prześmiewny komentarz, sugerując, że Turski występował po pijaku.
Stało się jednak tak nieszczęśliwie, że, jak się okazało, zachowując się tak, jak się zachowywał, Turski nie był wcale pijany, tylko bardzo ciężko chory, co zresztą niemal natychmiast udowodnił, umierając, no i pozostawiając redaktorów wpolityce.pl w sytuacji co najmniej niezręcznej.
Ktoś powie, że trudno. Shit happens. Dziennikarze generalnie chleją, wielu z nich chleje w sposób skandalicznie wręcz oficjalny, są tacy, którzy ze swoim stanem nie ukrywają się nawet w obliczu ogólnopolskiej kompromitacji, padło akurat na Turskiego, no a ponieważ ktoś taki jak on musiał budzić różnego rodzaje emocje, prawicowe dziennikarstwo w sposób naturalny połknęło haczyk… no i stało się. Otóż nic z tego. Tak to ewentualnie – choć i tu nie mam pewności – mógłbym się zachować ja, który jedyne, co ma, to ten telewizor i swoje nędzne doświadczenie. Jeśli jednak mówimy o firmie w rodzaju wpolityce.pl, można by się spodziewać, że oni akurat wiedzą więcej, a nawet, jeśli nie wiedzą, to mają różne sposoby, żeby sprawę zbadać. Jeśli jednak redakcja portalu wpolityce.pl rzuciła się na temat jak pijak na flaszkę żołądkowej gorzkiej, to akurat o nich świadczy to jak najgorzej.
I oto stała się rzecz absolutnie niezwykła. Władze TVP zrobiły coś, czego my od lat nie jesteśmy się w stanie doczekać ze strony tak zwanych „naszych”, a mianowicie, uznając, że ich kolega i przyjaciel został potraktowany w sposób rażąco niesprawiedliwy, i to na poziomie nie zwykłego politycznego mordobicia, ale życia i śmierci, postanowiło, że redaktor Jacek Karnowski dostaje dożywotni zakaz wstępu za próg firmy.
Ja Turskiego, jak większości prawdziwych funkcjonariuszy Systemu, szczerze nie znosiłem. Karnowskiego też nie lubię, choćby od czasu, gdy któryś z nich, wraz z Erykiem Mistewiczem i Janem Hartmanem, podczas mojego występu w programie Jana Pospieszalskiego, potraktował mnie, jak szmatę, jednak w konfrontacji Turski – Karnowski zdecydowanie chciałbym stać po stronie Karnowskiego. Niestety, nie mogę. Przede wszystkim dlatego, że Karnowski, jako pierwsza twarz portalu wpolityce.pl, jak również jego partnerka w interesach, wspomniana wcześniej Dorota Łosiewicz, prowadząca, nieznany mi akurat kompletnie, portal wsumie.pl, który, jak się okazuje był pierwszym dostarczycielem newsa na temat rzekomego pijaństwa Turskiego, zrobili z siebie kompletnych idiotów, i zamiast przeprosić i się zamknąć, nie dość, że postanowili udawać, że nic się nie stało, to jeszcze dziś rwą sobie włosy z głowy, drąc mordy na temat cenzury.
I oto mamy najnowszy numer tygodnika „W Sieci”, i bliźniaków Karnowskich, którzy tym razem do swojej cotygodniowej pogawędki zaprosili Jana Pospieszalskiego i Pawła Nowackiego, autorów programu TVP Info „Bliżej”. Tematem rozmowy jest rzekomy skandal związany z decyzją władz TVP, by za jego zaangażowanie w sprawę, wystawić Jackowi Karnowskiemu czarne papiery i go do firmy nie wpuszczać. Rozmowa jest odpowiednio długa, ilustrowana odpowiednimi zdjęciami, na których widzimy wszystkich czterech bojowników o wolność słowa w Polsce i na świecie, i żaden z nich ani jednym zdaniem nie wspomina o tym, co tak naprawdę stało za zorganizowanym przez TVP bojkotem osoby Jacka Karnowskiego. Cała czwórka aż kipi z oburzenia na antycywilizacyjne i antywolnościowe praktyki TVP, jednak choćby na krótki moment nie pojawia się w rozmowie nazwisko Andrzeja Turskiego. Jedyne, czego się dowiadujemy, to to, że TVP jest rzekomo w jakimś prawnym sporze z Karnowskimi, co w dodatku jest podobno bezczelnym kłamstwem. Pojawiają się wszelkie możliwe tematy, zaczynając od lasów państwowych, a kończąć na oczywiście Smoleńsku, nazwiska Barbary Fedyszak Radziejowskiej, Ryszarda Legutki, Zdzisława Krasnodębskiego, Mariana Brandysa, Herberta, abp Hosera, nawet księdza Popiełuszki – o Turskim ani słowa. Przepraszam, że to powtarzam już po raz setny, ale zupełnie jakby cała czwórka uznała, że czytelnicy tygodnika „W Sieci” to banda idiotów, którym wystarczy nawrzeszczeć do ucha, żeby przyjęli wszystko, co im się każe.
No, ale, tak naprawdę, nie chodzi nawet i o to. To że oni uważają nas wszystkich za durniów, to sprawa stara i wyjątkowo już nudna. Ja dziś chciałem naprawdę stanowczo wyrazić swoje poparcie dla postawy zaprezentowanej przez władze TVP. Oczywiście nie mam pewności, na ile intencje, jakie stoją za tą decyzją są czyste, a na ile wynikają one z prostej chęci dokuczenia komuś, kogo się szczerze nie znosi, niemniej jednak ja jestem pod autentycznym wrażeniem. Sępy należy tępić, a jeśli są to sepy szczególnie bezczelne, to tępić bez litości. To, co zrobiła TVP w stosunku do Jacka Karnowskiego, to jest coś, co od lat stanowi moje najskrytsze marzenie: doczekać czasów, kiedy oni – i tym razem nie mówię o „naszych”, ale jak najbardziej o „onych” – wszyscy z dnia na dzień zostaną zrzuceni z tego miejsca, które zajmują, do publicznego niebytu. Gdyby to ode mnie zależało, gdybym ja po raz pierwszy zobaczył jakiegoś Jacka Żakowskiego, Katarzynę Kolendę, Grzegorza Miecugowa, Monikę Olejnik, Jarosława Kuźniara, czy dziesiątki innych, jak przychodzą, by się lansować w miejscu, gdzie ja podejmuję decyzję, każdego z nich bym zwyczajnie wystawił za drzwi, z osobnym dla każdego oświadczeniem, informującym go, że za to, co zrobił, do końca życia będzie się mógł najwyżej produkować u siebie w domu. Gdybym był szefem telewizji o pewnej podstawowej autonomii, każdy człowiek na portierni zostałby bardzo starannie przeszkolony, by w momencie, gdy do budynku będzie próbował wejść którykolwiek z nich – Knapik, Kuźniar, Pałasiński… można wymieniać – wołał ochronę. I to, uważam, byłoby z mojej strony zachowaniem jak najbardziej naturalnym.
Na sam koniec jeszcze jedno konieczne wyjaśnienie, na wypadek, gdyby ktoś uznał, że ja uważam Jacka Karnowskiego, Dorotę Łosiewicz, czy całe to nasze prawicowe towarzystwo za równie zepsute, jak wspomniani wcześniej Żakowski, czy Kolenda-Zaleska. Nie. Ja wciąż wierzę, że oni są zepsuci jednak mniej, rzecz natomiast w tym, że ja przede wszystkim postępowanie władz TVP rozumiem, a poza tym, obawiam się – i daje słowo, że, kiedy to piszę, jest mi niewyobrażalnie przykro – że oni, nawet jeśli sa od nas podlejsi, mają znacznie więcej zwykłego ludzkiego charakteru, niż którykolwiek z nas. I to jest dopiero smutne.
Serdecznie proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta, czy to przez kupowanie książek, których okładki są tu bardzo starannie zaprezentowane, czy przez pomoc pieniężną na podany obok numer konta. W tej chwili akurat jest tak, że poza tym nie mam niemal już nic. Dziękuję.
Serdecznie proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta, czy to przez kupowanie książek, których okładki są tu bardzo starannie zaprezentowane, czy przez pomoc pieniężną na podany obok numer konta. W tej chwili akurat jest tak, że poza tym nie mam niemal już nic. Dziękuję.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPóźno już jest, dopiero teraz zajrzałem do Ciebie i ani mi w głowie było komentować jeszcze dzisiaj. Ale pozwól, że znów się ukłonię. To dzięki Tobie już od dawna zgadza mi się to, co zawsze podejrzewałem, że wszystko tak naprawdę rozgrywa się na zupełnie innej płaszcyźnie.
Z jednej strony wiem, że nie odkrywam Ameryki a z drugiej mam nadzieję, że wyrażam się wystarczająco jasno.
Bardzo. Ci dziękuję.
@Kozik
OdpowiedzUsuńA co, biedaku, u Ciebie? Pracujesz, jak sądzę.
@Toyah
OdpowiedzUsuńPracuję, pracuję, dość intensywnie. Weekend zapowiada się spokojnie to pozwolę sobie zawrócić Ci głowę mailem.
Komentarze po książce "Resortowe dzieci" pokazują że bracia Karnowscy bardzo się różnią od siebie w ocenie rzeczywistości i w zachowaniu, Jacek jest ten przyzwoitszy. Co do reszty to zgoda, nie mam zamiaru ich bronić, żałuję że tak późno wyleczyłem się z "naszym dziennikarzy" (ostatecznie jakoś przy okazji powstania tych wszystkich Wsieci, Dorzeczy itd.) ale lepiej późno niż wcale. Mieliście z Coryllusem kluczowy w tym udział, tak nawiasem, dziękuję.
OdpowiedzUsuń