poniedziałek, 10 lutego 2020

Matczak syn Matczaka, czyli o krętych ścieżkach, po których chodzą talenty


Jak pewnie część z nas zauważyła, dziś tekstu nie ma, bo ani mi nic szczególnego nie przyszło do głowy, ani też nie miałem za bardzo chwili, by się za coś wziąć. Teraz wprawdzie by się coś znalazło, ale ponieważ jest już za późno, pomyślałem, że wrzucę piosenkę, które przede wszystkim bardzo mi się podoba, a poza tym związana jest bezpośrednio z pewnym odkryciem, jakiego niedawno dokonałem, a o którym tu już wcześniej miałem okazję wspominać. Otóż, jak może niektórzy wiedzą, wśród najbardziej opętanych głosicieli demokracji w wydaniu ekstremalnym jedno z czołowych miejsc okupuje niejaki Marcin Matczak. Ja o tym Matczaku nie wiem nic, poza tym, że jest on towarzysko umocowanym prawnikiem z Warszawy, mocno aktywnym na Twitterze, publikując tam komentarze dokładnie tak samo chore, jak całe to towarzystwo, którego przedstawicielem sam się ogłosił, no ale i to jeszcze, że ma syna, który oto właśnie rozbił polską scenę hip-hopową, najpierw piosenką „Patointeligencja”, a ostatnio swoją płytą, która moim zdaniem stanowi najwybitniejsze osiągnięcie gatunku, nie wykluczone, że nie tylko tu w Polsce. Ze względu na fakt, że Mata – bo taki pseudonim nosi ten chłopaczek – to dziecko z najwyższej towarzyskiej półki, od razu pojawiły się podejrzenia, że to stary Matczak ze swoimi pieniędzmi i układami mu ten sukces zorganizował, i to jest oczywiście całkiem prawdopodobne, jednak biorąc pod uwagę fakt, że ów rynek – i to nie tylko tu w Polsce – jest tak zbudowany, że w ostatecznym rachunku zawsze ktoś komuś, czy to mówimy o Bobie Dylanie, czy Kasi Nosowskiej, musi coś za coś załatwić, ja nie mam innego wyjścia, jak albo próbować szukać owego ewangelicznego talentu, albo machnąć na to wszystko ręką. A ponieważ akurat ręce mam zajęte, to zakładam, że Mata, syn starego Matczaka, to nadzwyczajny talent i jedyne co mi mądrego przychodzi do głowy, to stwierdzić, że z tymi genami to chyba jednak nie taka prosta sprawa.
Jeśli ktoś nie lubi popu, do zobaczenia do jutra, w przeciwnym wypadku polecam piosenkę pod zabawnym tytułem „Żółte flamastry i grube katechetki”. Swoją drogą to bardzo charakterystyczne, że stary Matczak posłał swoje dziecko do katolickiego przedszkola.



Kiedyś nie byłem tak durny, miałem i kredki i piórnik
Miałem plan lekcji z Lionelem Messim, uczyłem się w domu do każdej kartkówki
Kiedyś nie byłem tak durny, grube katechetki, przynosiły nam mleko i marchewki
I każdy je pił i każdy je jadł i każdemu uszy się trzęsły
Nie ma dobra i zła, są tylko ci grzeczni i ci niegrzeczni
I wymieniają figurki z Lego na naklejki
Codziennie o 7:30 był apel, a potem różaniec
Najpierw uczyli nas musztry, a później mówiliśmy amen
Codziennie czytaliśmy Stary Testament i Nowy Testament
I słowo stawało się ciałem
I taki łysy ksiądz w okularach i dawał nam fajne kazania
W pierwsze piątki chodziliśmy na msze, w czwartki były zebrania
Ale takie dla rodziców, a nie dla nas, robili nam kanapki na śniadania
A siostry dawały je bezdomnym, kiedy ktoś z nas nie dojadał
A siostry robiły nam tosty i kazały całować nam chleb, gdy upadał i całowaliśmy ten chleb, gdy upadał
A teraz błagam, ty też mnie pocałuj, bo czekam na sygnał by wstawać
I choć gołym okiem widzę, że gdzieś łączy się niebo i ziemia
To wciąż jest daleko i bardzo się boję że w końcu opadnę z sił
I choć w sumie znam więcej dowodów na to że wcale cię nie ma
To postaram się żyć tak jakbyś był
I choć gołym okiem widzę, że gdzieś łączy się niebo i ziemia
To wciąż jest daleko i bardzo się boję że w końcu opadnę z sił
I choć w sumie znam więcej dowodów na to że wcale cię nie ma
To postaram się żyć tak jakbyś był
Kiedyś miałem piękną żonę i plastikowy zegarek
Myślę o tym gdy w telewizorze widzę śpiącą rybkę o czwartej nad ranem
I doceniam po latach leżakowanie chociaż ani razu wtedy nie spałem
I tak sobie myślę co jest z tym leżakowaniem teraz
A pamiętasz jak nieraz przed spaniem rozmawialiśmy o przeróżnych rzeczach
I czasem głupich nawet
Ale kładłem w tobie nadzieję i wiarę jak łokcie na parapet
Albo tę herbatę z granulek na ławie
Bo są rzeczy których nie wolno nam pić
I których nie wolno nam jeść jak na przykład jarzębiny
A gdy jemy ryby to musimy uważać na ości ale za to nie musimy aż tak bardzo pościć jak dorośli
A teraz dotknij mnie, tylko trochę wystarczy
Nie chcę wracać już do naszych wspomnień na tarczy
A teraz dotknij mnie, jeśli mnie słyszysz, bo tak bardzo chciałbym wiedzieć że patrzysz
I choć gołym okiem widzę, że gdzieś łączy się niebo i ziemia
To wciąż jest daleko i bardzo się boję że w końcu opadnę z sił
I choć w sumie znam więcej dowodów na to że wcale cię nie ma
To postaram się żyć tak jakbyś był
I choć gołym okiem widzę, że gdzieś łączy się niebo i ziemia
To wciąż jest daleko i bardzo się boję że w końcu opadnę z sił
I choć w sumie znam więcej dowodów na to że wcale cię nie ma
To postaram się żyć tak jakbyś był
I choć gołym okiem widzę, że gdzieś łączy się niebo i ziemia
To wciąż jest daleko i bardzo się boję że w końcu opadnę z sił
I choć w sumie znam więcej dowodów na to że wcale cię nie ma
To postaram się żyć tak jakbyś był





10 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ten kawałek Maty, ale jeszcze bardziej "bibliotekę trap"- jakbym samą siebie widziała w czasach przedmaturalnych

    OdpowiedzUsuń
  2. @bozenan
    Strasznie dobry i równy album.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trudno uwierzyć, że chłopak kilka miesięcy temu zdał maturę. Chciałabym mieć taką zdolność analizy i swojego otoczenia i taki dystans do tego wszystkiego.

      Usuń
  3. I jak tu wierzyć w zbiegi okoliczności. Marcin Matczak to kolega z klasy mojego bliskiego znajomego, o czym kiedyś już wspominałem. Mój znajomy uważa go za najbardziej zdolnego człowieka, jakiego poznał. I właśnie dzisiaj o tym rozmawiałem z nim rano. Także to może być całkiem logiczne odziedziczenie talentu. Jedyne na co ja osobiście mam nadzieję, to że tym razem zostanie on lepiej wykorzystany.

    Posłucham tego albumu, chyba w końcu do tego dojrzałem. A długo to trwało, ostatnio słuchałem Paktofoniki i OSTR jakieś 15 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @marcin d.
      Moim zdaniem, polski hip-hop to poziom światowy. Nie umiem tego porównać do czegokolwiek innego.

      Usuń
    2. Tak, coś w tym jest. Tekstowo szczególnie to widać, jak wyróżniają się na tle całej reszty u nas. Jakby byli mądrzejsi po prostu. Może zwykłe szare życie jako źródło inspiracji jest po prostu o niebo lepsze niż plastikowa bańka?

      Usuń
    3. Paktofonika i Kaliber44 - nie ma na całym świecie lepszego hip-hopu

      Usuń
    4. @bozenan
      Szczerze przyznaję, że gdy chodzi o Paktofonikę, to oni mi nigdy jakoś nie przypadli do gustu. Natomiast Kaliber - o tak! Kto wie, czy ta ich pierwsza płyta to nie jest największe osiągnięcie hip-hopu.

      Usuń
    5. @bozenan
      W sumie, w Polsce, tyle tych dobrych wykonawców/zespołów było, że ciężko byłoby mi określić co było najlepsze.

      Usuń
  4. @marcin d.
    Powiem Ci szczerze, że ja nigdy nie potrafiłem tego zbadać. Zwłaszcza że gdy idzie o młodego Matczaka, nie wydaje mi się, by on miał wiele okazji by poznać "szare życie".

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...