niedziela, 9 lutego 2020

PiS vs. PiS, czyli ostatni dupniak


       Zmarł Romuald Lipko, człowiek, który stworzył sukces popularnego zespołu Budka Suflera, a ja sobie myślę, że jeśli polska muzyka popularna dozna jeszcze kiedyś podobnego ciosu, to będzie to śmierć Zenka Martyniuka, czy może jeszcze bardziej Marcina Millera. I od razu proszę uprzejmie tych, którym przyszło czytać ten tekst, by ani im do głowy nie przyszło sądzić, że ja tu ze świętej pamięci Romualda Lipko szydzę. Wręcz przeciwnie, porównując go do autorów tak wielkich przebojów jak „Przez twe oczy zielone”, czy „Wolność”, chciałem powiedzieć, że gdy chodzi o naszą współczesną muzykę popularną nie było kompozytora bardziej uzdolnionego niż śp. Romuald Lipko. Ktoś powie, że to nieprawda, Miller i Martyniuk są więksi. Otóż nic podobnego. Jeśli przyjrzymy się twórczości Budki Suflera, a więc zespołu, za którego sukcesem, jak już wspomnieliśmy, od samego początku stał nieszczęśliwie nam zmarły niedawno Lipko, ani Miller, ani Martyniuk nie są w stanie stawać w konkury. Wystarczy wspomnieć takie przeboje Lipki jak „Bal wszystkich świętych”, „Dmuchawce, latawce, wiatr”, „Jolka, Jolka”, „Bo do tanga trzeba dwojga”, czy „Za ostatni grosz” – a przecież to wcale nie koniec – by zrozumieć, że ani Martyniuk, ani Miller, ani cała ta reszta, co by nie powiedzieć, bardzo zdolnych artystów, nie ma tu nic do gadania.
      A mimo to, że wypadałoby dziś złożyć hołd artyście wybitnemu, uznałem, że nie będę pisał o Lipce, ale, tak jak zawsze, o polityce. Otóż proszę sobie wyobrazić, że komentując odejście Lipki, Wiadomości TVP, ustami Danuty Holeckiej, ogłosiły, że oto zmarł wielki artysta i autor „tysiąca piosenek, które od razu stawały się hitami”. Ktoś powie, że nie ma znaczenia co mówi ten android, bo przede wszystkim on prawdopodobnie nie wie nic poza tym, że trzeba się trzymać tej szmaty i nie puszczać, a poza tym Lipko i wspomnienie tych parunastu może piosenek sobie świetnie radzą. Otóż nie do końca. To na co chciałem zwrócić uwagę, to na sposób – ja to widziałem i właściwie widzę za każdym razem jak owa Holecka pojawia się na ekranie mojego telewizora – w jaki propaganda, z którą od pewnego czasu mamy do czynienia, nas traktuje. Wspomniana Holecka staje przed nami, i ze znanymi nam już do porzygania drżącym głosem oraz dramatycznie ściągniętą twarzą, z najwyższym wysiłkiem powstrzymując łzy, informuje nas, że oto zmarł człowiek, który skomponował „tysiące” przebojów... i proszę zobaczyć, co się dzieje. Czy ktoś może zwrócił na to uwagę? Nikt. Zero. Z tego co widzę, muszę przyjąć, że czy ona by powiedziała „setki”, czy „miliony”, a może „miliardy”, nie miałoby to najmniejszego znaczenia, bo tu wcale nie o to chodzi, by wsłuchiwać się w słowo, ale wyłącznie w przekaz, czy na rzeczy może jeszcze bardziej mamy szlagwort tego cwaniaka McLuhana "medium is the message".
        A więc tu pojawia się ta Holecka i jej również wypadałoby poświęcić parę słów. Oto mamy jednego z czołowych propagandzistów obozu władzy, odczytującego kolejną informację i proszę  zwrócić uwagę na to w jaki sposób ona ową informację przekazuje. Czy na jej twarzy choć przez moment pokazuje się grymas wątpliwości co do tego „tysiąca”? Mowy nie ma. Ona robi wrażenie, jakby autentycznie była poruszona, że ktoś, kto napisał „tysiące” przebojów właśnie odszedł, a nam już tylko pozostaje nic innego jak te „tysiące” piosenek w koło przerabiać. Mało tego, chwilę później oglądamy reportaż o Lipce i tam również jak gdyby nigdy nic pada ów tysiąc”, tyle że tym razem w wykonaniu jakiejś Stepan, czy kogo oni tam mają do wygłaszania tych pełnych wzruszeń komunikatów.
      I w tym momencie zostawiamy śp. Romualda Lipko w wiecznym spokoju, modląc się, by Dobry Bóg, przyjął go do swoich świętych, i zupełnie gładko przechodzimy do tego wszystkiego, co ta śmierć za sobą pozostawia, a więc zwykłą ordynarną politykę. Otóż my wszyscy mamy oczywiście swoją wrażliwość, swoje marzenia, swoje przemyślenia i jestem pewien, że choćby Danuta Holecka wspięła się na najwyższy poziom bezmyślności, to, co ona mam nam do powiedzenia, nie będzie dla nas miało najmniejszego znaczenia. Dlaczego? Dlatego, że my swoje wiemy i to nie tylko gdy chodzi o twórczość Budki Suflera, ale w kwestii tak zwanej „wielkiej polityki”.
     To co mnie natomiast tu zajmuje, to bardzo mocne podejrzenie, że, nie wiem, czy większość, ale znaczna część towarzystwa, które Jarosław Kaczyński w mniej lub bardziej bezpośredni sposób zatrudnił, by w jego imieniu prowadzili politykę prowadzenia Polski do ostatecznego zwycięstwa, to jest w większości po pierwsze  banda idiotów, pod drugie cynicznych karierowiczów, a po trzecie wreszcie ludzi, którzy w momencie gdy tylko zmieni się wiatr, z tym samym zacięciem gotowi są wykonywać każde polecenia każdego z każdej strony.
      I, jak mówię, my sobie poradzimy, ale co z tymi, którzy tego cynizmu nie wytrzymają i uznają, że właściwie czemu tych durni nie wziąć za pysk i wystawić za drzwi? No bo czemu?





1 komentarz:

  1. No tak. 'Dmuchawce, latawce..' - Nad nami
    Dmuchawce, latawce, wiatr
    Daleko z betonu świat
    Jak porażeni
    Bosko zmęczeni [to są powiedzmy Karnowscy] . 'Jolka jolka' - Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak,
    Czemu zgasło też nie wie nikt,
    Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam,
    Ale nic nie jest proste w te dni. [to powiedzmy jest Pospieszalski] . Itd, itp.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...