Zmarł Romuald Lipko, człowiek, który
stworzył sukces popularnego zespołu Budka Suflera, a ja sobie myślę, że jeśli
polska muzyka popularna dozna jeszcze kiedyś podobnego ciosu, to będzie to
śmierć Zenka Martyniuka, czy może jeszcze bardziej Marcina Millera. I od razu
proszę uprzejmie tych, którym przyszło czytać ten tekst, by ani im do głowy nie
przyszło sądzić, że ja tu ze świętej pamięci Romualda Lipko szydzę. Wręcz
przeciwnie, porównując go do autorów tak wielkich przebojów jak „Przez twe oczy
zielone”, czy „Wolność”, chciałem powiedzieć, że gdy chodzi o naszą współczesną
muzykę popularną nie było kompozytora bardziej uzdolnionego niż śp. Romuald
Lipko. Ktoś powie, że to nieprawda, Miller i Martyniuk są więksi. Otóż nic
podobnego. Jeśli przyjrzymy się twórczości Budki Suflera, a więc zespołu, za
którego sukcesem, jak już wspomnieliśmy, od samego początku stał nieszczęśliwie
nam zmarły niedawno Lipko, ani Miller, ani Martyniuk nie są w stanie stawać w
konkury. Wystarczy wspomnieć takie przeboje Lipki jak „Bal wszystkich
świętych”, „Dmuchawce, latawce, wiatr”, „Jolka, Jolka”, „Bo do tanga trzeba
dwojga”, czy „Za ostatni grosz” – a przecież to wcale nie koniec – by
zrozumieć, że ani Martyniuk, ani Miller, ani cała ta reszta, co by nie
powiedzieć, bardzo zdolnych artystów, nie ma tu nic do gadania.
A mimo to, że wypadałoby dziś złożyć hołd
artyście wybitnemu, uznałem, że nie będę pisał o Lipce, ale, tak jak zawsze, o
polityce. Otóż proszę sobie wyobrazić, że komentując odejście Lipki, Wiadomości
TVP, ustami Danuty Holeckiej, ogłosiły, że oto zmarł wielki artysta i autor „tysiąca piosenek, które od razu stawały się
hitami”. Ktoś powie, że nie ma znaczenia co mówi ten android, bo przede
wszystkim on prawdopodobnie nie wie nic poza tym, że trzeba się trzymać tej
szmaty i nie puszczać, a poza tym Lipko i wspomnienie tych parunastu może
piosenek sobie świetnie radzą. Otóż nie do końca. To na co chciałem zwrócić
uwagę, to na sposób – ja to widziałem i właściwie widzę za każdym razem jak owa
Holecka pojawia się na ekranie mojego telewizora – w jaki propaganda, z którą
od pewnego czasu mamy do czynienia, nas traktuje. Wspomniana Holecka staje przed
nami, i ze znanymi nam już do porzygania drżącym głosem oraz dramatycznie
ściągniętą twarzą, z najwyższym wysiłkiem powstrzymując łzy, informuje nas, że
oto zmarł człowiek, który skomponował „tysiące” przebojów... i proszę zobaczyć,
co się dzieje. Czy ktoś może zwrócił na to uwagę? Nikt. Zero. Z tego co widzę,
muszę przyjąć, że czy ona by powiedziała „setki”, czy „miliony”, a może
„miliardy”, nie miałoby to najmniejszego znaczenia, bo tu wcale nie o to
chodzi, by wsłuchiwać się w słowo, ale wyłącznie w przekaz, czy na rzeczy może jeszcze bardziej mamy szlagwort tego cwaniaka McLuhana "medium is the message".
A więc tu pojawia się ta Holecka i jej również
wypadałoby poświęcić parę słów. Oto mamy jednego z czołowych propagandzistów
obozu władzy, odczytującego kolejną informację i proszę zwrócić uwagę na to w jaki sposób ona ową
informację przekazuje. Czy na jej twarzy choć przez moment pokazuje się grymas
wątpliwości co do tego „tysiąca”? Mowy nie ma. Ona robi wrażenie, jakby
autentycznie była poruszona, że ktoś, kto napisał „tysiące” przebojów właśnie
odszedł, a nam już tylko pozostaje nic innego jak te „tysiące” piosenek w koło
przerabiać. Mało tego, chwilę później oglądamy reportaż o Lipce i tam również jak gdyby nigdy nic pada ów „tysiąc”, tyle że tym razem w wykonaniu jakiejś Stepan, czy kogo oni tam mają do wygłaszania tych pełnych wzruszeń komunikatów.
I w tym momencie zostawiamy śp. Romualda
Lipko w wiecznym spokoju, modląc się, by Dobry Bóg, przyjął go do swoich
świętych, i zupełnie gładko przechodzimy do tego wszystkiego, co ta śmierć za
sobą pozostawia, a więc zwykłą ordynarną politykę. Otóż my wszyscy mamy
oczywiście swoją wrażliwość, swoje marzenia, swoje przemyślenia i jestem
pewien, że choćby Danuta Holecka wspięła się na najwyższy poziom bezmyślności,
to, co ona mam nam do powiedzenia, nie będzie dla nas miało najmniejszego
znaczenia. Dlaczego? Dlatego, że my swoje wiemy i to nie tylko gdy chodzi o
twórczość Budki Suflera, ale w kwestii tak zwanej „wielkiej polityki”.
To co mnie natomiast tu zajmuje, to
bardzo mocne podejrzenie, że, nie wiem, czy większość, ale znaczna część
towarzystwa, które Jarosław Kaczyński w mniej lub bardziej bezpośredni sposób
zatrudnił, by w jego imieniu prowadzili politykę prowadzenia Polski do
ostatecznego zwycięstwa, to jest w większości po pierwsze banda idiotów, pod drugie cynicznych
karierowiczów, a po trzecie wreszcie ludzi, którzy w momencie gdy tylko zmieni
się wiatr, z tym samym zacięciem gotowi są wykonywać każde polecenia każdego z
każdej strony.
I, jak mówię, my sobie poradzimy, ale co
z tymi, którzy tego cynizmu nie wytrzymają i uznają, że właściwie czemu tych
durni nie wziąć za pysk i wystawić za drzwi? No bo czemu?
No tak. 'Dmuchawce, latawce..' - Nad nami
OdpowiedzUsuńDmuchawce, latawce, wiatr
Daleko z betonu świat
Jak porażeni
Bosko zmęczeni [to są powiedzmy Karnowscy] . 'Jolka jolka' - Nie wiem ciągle dlaczego zaczęło się tak,
Czemu zgasło też nie wie nikt,
Są wciąż różne koło mnie, nie budzę się sam,
Ale nic nie jest proste w te dni. [to powiedzmy jest Pospieszalski] . Itd, itp.