Jak nieliczna z nas część zapewne wie,
Zbigniew Hołdys, w czasach późnego PRL-u lider popularnego muzycznego projektu
o nazwie „Perfect”, który najpierw zrobił karierę, parodiując zespół The
Police, następnie osiągnął sukces finansowy sprzedając bilety na swój występ w
roku 2000 na Stadionie Narodowym, a dziś internetowy komentator polityczny,
oraz niewątpliwy moralny autorytet w środowisku politycznej opozycji, na swoim
profilu na Twitterze opublikował następującą informację:
„Słuchajcie skurwysyny jebane, jak mnie który
kurwa obrazi, to mój rzecznik skieruje sprawę na drogę prawną, popierdoleńcy”.
Ów wpis nie jest nowy, bo pochodzi z
sierpnia 2017 roku, a dziś został nam przez kogoś odpowiednio przypomniany, i
osobiście nie potrafię sobie odtworzyć sytuacji, która artystę Hołdysa mogła aż
tak poruszyć, natomiast domyślam się, że musiało dojść do czegoś naprawdę
poważnego, że on zwyczajnie nie wytrzymał. Inna sprawa, że, choć dziś
zdecydowanie unikam wsłuchiwania się w głos owego intelektualisty, domyślam
się, że on może się znajdować w nastroju jeszcze gorszym. A myślę że mogę mieć
rację, obserwując to, w jaki sposób rozwija się kampania przed nadchodzącymi
wyborami prezydenckimi i w jak niepokojącym tempie przeciwnicy prezydenta
Andrzeja Dudy tracą swoje dotychczas wymęczane z takim wysiłkiem opanowanie.
Oto, proszę sobie wyobrazić, że podczas
przedwyborczej trasy po Kraju prezydent Duda spotkał się z pewnym człowiekiem,
który ze łzami w oczach i drżącym głosem podziękował mu za to, że dzięki
programowi 500+ on mógł wysłać swoją córkę na studia. W tym momencie,
propagandowe służby Koalicji Obywatelskiej oraz organizacji pokrewnych,
znalazły gdzieś jakiegoś człowieka, członka Prawa i Sprawiedliwości oraz
kandydata w niedawnych wyborach, i rozpętały akcję informującą, że to on jest
owym „wdzięcznym wyborcą” i całe wydarzenie jest wyłącznie żałosną ustawką.
Kiedy napięcie w Europie osiągnęło poziom zenitu, okazało się, że informacja o
ustawce jest błędna, a wdzięczny wyborca jest faktycznie wdzięcznym wyborcą i
to w dodatku z całym wachlarzem jak najbardziej mocnych argumentów.
Nie to jednak jest wydarzeniem tygodnia.
Otóż, jak już informowałem o tym na tym blogu, szefem kampanii prezydenta Dudy
została absolutnie zjawiskowa osoba, zupełnie naturalny kandydat na przyszłego
prezydenta, pani Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. Jak mówię, o tym, że pani
Kieryłło stanowi na naszej politycznej scenie jakość do tego stopnia wyjątkową,
że ja nie zdziwię się, jeśli za pięć lat ona stanie się jeszcze większą
rewelacją od ówczesnego Andrzeja Dudy, pisałem na tym blogu i dziś tę opinię
podtrzymuję tym bardziej, im bardziej obserwuje agresję, jaka została wobec
niej skierowana przez „Gazetę Wyborczą” z przyległościami. Jak pewnie dziś już
wszyscy wiemy, w noc poprzedzającą wybory samorządowe w roku 2018, Kieryłło
udała się na nocny spacer ze swoimi dwoma psami oraz 15-letnim synem, i jak
rozumiem, to dziecko, zakłóciło ciszę wyborczą, rozrzucając ulotki skierowane
przeciwko jednemu z kandydatów. W tym momencie wspomniany kandydat wyskoczył
zza rogu, rzucił się na dziecko, Kieryłło z kolei rzuciła się, by bronić syna,
kandydat w odwecie rzucił się na Kieryłło, założył jej na szyję tak zwanego
pół nelsona i zaczął ją dusić. Kiedy ta poczuła, że za chwilę straci
przytomność, wbiła zęby w przedramię kandydata i w ten sposób go obezwładniła.
Podczas gdy nikt, ani z jednej czy z drugiej strony nie kwestionuje przebiegu
wypadków – tyle że Kieryłło twierdzi, że żadnych ulotek nie było – dziś
wspomniana wcześniej „Gazeta Wyborcza”, a za nią cała propaganda reprezentująca
wyborcze interesy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, zajmuje się wyłącznie tworzeniem
kolejnych memów na temat szczęk Jolanty Turczynowicz-Kieryłło.
Powtarzam, z tego co zaobserwowałem,
nikt absolutnie nie kwestionuje faktu, że wspomniany kandydat Kieryłło dusił i
to dusił w sposób bezdyskusyjny – na to mamy nawet zeznania wezwanych na
miejsce służb oraz odpowiednie papiery z obdukcji – nie zmienia to jednak
faktu, że polityczna propaganda uczepiła się tych zębów jak pijany płotu i
wałkuje temat kompletnie bez sensu od kilku już dni – co jak na nasze standardy,
stanowi wynik nadzwyczaj dobry. Czemu tak? Czy chodzi o to, by dokuczyć
prezydentowi Andrzejowi Dudzie? Czy może chodzi o to, by do tego stopnia
skompromitować jego politykę personalną, by ostatecznie skompromitować i jego
samego? Otóż nie. W moim odczuciu, dziś wszyscy od lewicy do prawicy mają
świadomość, że nie ma takiego sposobu by odebrać Andrzejowi Dudzie drugą
kadencję, natomiast walka toczy się z jednej strony o zajęcie jak najlepszej
pozycji na najbliższe lata, a z drugiej o zniszczenie Jolanty
Turczynowicz-Kieryłło, kobiety która w sposób zupełnie oczywisty w następnym
rozdaniu bierze wszystko. Pisałem o tym już wcześniej, a dziś tylko powtarzam:
kto będzie następcą Jarosława Kaczyńskiego, zwłaszcza gdy przed nim jeszcze
długie lata panowania, wiedzieć dziś nie możemy. Jeśli jednak mowa o wyborach w
roku 2025, nie mam wątpliwości, że – jeśli tylko nie stanie się nic
nieoczekiwanego – całkowicie naturalnym kandydatem będzie Kieryłło, kobieta,
której nazwisko póki co, za każdym razem gdy mam je po raz kolejny napisać,
muszę sprawdzać.
I to stąd ten wrzask. Oni wiedzą. Na co
dzień są głupi i gnuśni, ale tego nie omieszkali zauważyć. Stąd ten wrzask.
Na głupotę i gnuśność sympatyków opozycji tylko Boża Opatrzność może zaradzić. Natomiast dla ludzi którzy już są przebudzeni to co pisze gazownia to jest jak najbardziej medal i pochwała dla p. Jolanty i przyjmowanie kosztów kampanii na swój rachunek. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńOpozycja trzyma poziom, ale z oceną tej pani, a tym bardziej mianowaniem jej przyszłym kandydatem na prezydenta, to byłbym mocno ostrożny. Już mieliśmy jedną panią Kluzik-Rostkowską, co też była objawieniem w podobnej sytuacji. Ja już jestem mocno nieufny. Czas pokaże, co z tego wyjdzie.
OdpowiedzUsuń@marcin d.
OdpowiedzUsuńJa Kluzik nigdy nie traktowałem jako objawienia. I nie umiem sobie wyobrazić by ktokolwiek ją tak traktował.
To dobrze, ale że się okaże kompletnie farbowanym lisem albo wręcz sabotażystką, też Pan się nie zorientował dopóki nie było za późno, prawda? Wtedy każdy porządny człowiek był w lekkim szoku, więc łatwiej było nas oszukać. Niemniej oni są cwani, a ludzie są słabi. Więc po owocach ich poznamy.
UsuńJa ją ledwie tolerowałam w kampanii 2010. Karierowiczka? Bez wątpliwości tak. W porównaniu z panią Kieryłło nie ma szans pod żadnym względem. Nie będę szczegółowa, bo mimo iż antyfeministka (jestem) nie mam zamiaru znęcać się nad upadłą panią JKR. Zobaczymy za 5 lat. Póki co ma wygrać PAD. Nie lubię gowinowców, ale trzeba szukać i nie zamykać się na wszystko.
Usuń@Jola Plucińska
UsuńTo jest nasza koleżanka. Potwierdzam - karierowiczka.