Plan miałem taki, by dziś zostawić ten
blog w spokoju, no a już na pewno zadbać o to, by nie pojawiło się tu nazwisko ojca
Adama Szustaka. No i kiedy wszystko szło w dobrym kierunku, żona mnie
poinformowała, że na Twitterze wpadła na czyjś apel do pobożnych katolików, by
któryś z nich zechciał wyjaśnić, dlaczego 10 maja w polskich kościołach będzie
śpiewany psalm z Prawem i Sprawiedliwością w roli głównej, podczas gdy na całym
świecie pobożni ludzie śpiewają coś zupełnie innego. I to mnie zainspirowało do
tego, by jednak coś napisać i to w kwestii, która nie tylko od tygodnia mnie
prześladuje, a mianowicie, czemu ludzie potrafią być tak zawzięci w swoich
kompleksach, że od czasu do czasu wyłączają rozum – just
like that.
Otóż przychodzi ktoś, jak się domyślam
osoba na co dzień inteligentna i życiowo doświadczona, dowiaduje się od kogoś,
że w dniu wyborów prezydenckich w polskich kościołach księża będą wielbić Prawo
i Sprawiedliwość i ani jej przez myśl nie przejdzie, że to jest tak
beznadziejny absurd, więc wypadałoby może zwyczajnie sprawdzić, czy
rzeczywiście Episkopat zaordynował, by w niedzielę 10 maja porządek liturgiczny
zmienić zgodnie z życzeniem Kota Prezesa. Woli więc ów zahukany człowiek
kierować na Twitterze pytanie do nas, a przy okazji głupią plotkę do takich jak
on, zamiast zwyczajnie wpisać sobie proste hasło w wyszukiwarkę i mieć jasność,
że to nie Kościół przejął nazwę od PiS-u, ale PiS – tu akurat w osobie Ludwika
Dorna – sprytnie przejął owo „prawo i sprawiedliwość” od Kościoła.
Ale też nie o tę gnuśność chodzi tu
najbardziej, lecz, jak już mówiłem, o ową wiarę, że jeśli kogoś lub czegoś nie
lubimy, to każdy przyklejony do tego czegoś idiotyzm będziemy traktować z
najwyższą powagą. Mamy więc oto tego nieszczęsnego Szustaka. Podczas
wielodniowej dyskusji na jego temat na blogu Gabriela, pojawiło się tak wiele
ciężkich absurdów, że normalnie starczyłoby chyba na cały boży rok. Przychodzi
ktoś i informuje nas, że ojciec Szustak w swoim internetowym nauczaniu
powiedział, że seks analny jest jak najbardziej w porządku, ktoś inny z kolei
twierdzi, że ojciec Szustak naucza, że w porządku jest zdrada i nieuczciwość małżeńska,
ktoś jeszcze inny, że zdaniem Szustaka w ogóle dobra jest nieczystość, po nim
pojawiają się kolejni internauci i dostarczają dowody w postaci odpowiednich
linków, że ksiądz Szustak powiedział iż należy się tatuować, a jeśli egzorcyści
twierdzą inaczej, to jest to problem egzorcystów. Sam Gabriel w pewnym momencie
uwierzył, że ojciec Szustak wystąpił w filmie „Kler”... . I tak dalej i tak
dalej. Każdy przytomny człowiek wiedziałby, że żadne z powyższych nie mogło –
zwyczajnie nie mogło – się wydarzyć, a mimo to powtarza te ploty nie dlatego,
żeby wyrządzić komukolwiek krzywdę, ale z dobrego serca i w głębokim
przekonaniu, że ratuje świat przed zepsuciem. Czemu tak? Najprościej byłoby
powiedzieć, że przez to, że Szustak nie stąd ni zowąd zadeklarował się, że
będzie głosował na tego satanistę Hołownię, a to przecież musi oznaczać, że
wszystko zło, które o nim powiemy musi być prawdziwe, a nawet gdyby nie było,
to przecież być mogło.
I to w tym momencie kieruje mnie na
szersze wody Internetu, a więc i wspomnianego Twittera. Każdy kto tam bywa, a
choćby i od czasu do czasu, z pewnością miał okazję zauważyć wszystkie te memy,
na których widzimy na przykład Julię Piterę i jej rzekomą opinię, że Polska
powinna zrezygnować z własnego rządu i scedować swoje sprawy na Komisję
Europejską oraz europejskie sądownictwo; możemy tam też zobaczyć jakąś Sylwię Spurek,
która z kolei powie, że powinno się mordować małe dzieci, jeśli są dziećmi pobożnych
rodziców; kto inny wrzuci zdjęcie powiedzmy Mariusza Kamińskiego z rzekomym
cytatem, że pary popierające Koalicję Obywatelską powinny być sterylizowane;
niedawno ogromną popularność na wspomnianym Twitterze zdobył tweet, w którym
poinformowano masy, że premier Morawiecki zdecydował o wprowadzeniu Karty
Wyborcy PiS, dzięki której której będzie można korzystać z wszelkich możliwych
usług, no i oczywiście z tańszych zakupów. Ten ostatni idiotyzm był podawany
dalej nawet przez pierwszoplanowych polityków Koalicji Obywatelskiej i nikt z
nich nawet nie zadał sobie pytania, w jaki sposób oni planują sprawdzić, kto
głosował na kogo i czy ktoś tu – jakiś czytelnik „Faktów i Mitów” – nie spróbuje się wkraść w owo wybrane
towarzystwo na waleta. A po co się zastanawiać nad tego typu rzeczami, skoro
wiadomo, z kim mamy do czynienia? Przecież oni są źli, a skoro tak, to na pewno
stać ich na wszystko; no a poza tym nic nie zaszkodzi, jeśli się im tam coś dodatkowego
dokroi. W końcu i oni zasłużyli, no i zasłużyliśmy i my.
Myślę o tym wszystkim i po raz kolejny
dochodzę do smutnego przekonania, że to jest droga bez powrotu i nawet jeśli na
końcu pojawi się ściana, to my, z naszą zapiekłością i przekonaniem o własnej
nieskończonej przenikliwości, rozwalimy ją jednym splunięciem i pójdziemy dalej
i dalej.
Niedawno, również na Twitterze, pewna
nauczycielka wrzuciła zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego podczas jednego z
ostatnich wystąpień, tyle że w bardzo mocnym zbliżeniu, tak by udowodnić, że on
miał zdekompletowany garnitur, a w dodatku spodnie były brudne. Powiem
szczerze, że nawet mi się nie chciało temu zdjęciu przyglądać, natomiast biorę
pod uwagę, że faktycznie spodnie i marynarka Jarosława Kaczyńskiego były nie od
pary, no i że na spodniach była plama, a kto wie, czy nawet nie dwie. To co mnie
natomiast tu interesuje najbardziej, to stan umysłu owej kobiety i bardzo mocne
podejrzenie, że w sumie my tutaj nie jesteśmy bardzo inni od niej. A przed nami
oczywiście ściana. Ciekawe co się stanie za chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.