wtorek, 11 lutego 2020

Ja długo piechotą na Ruś?


      Wręczono Oscary i wśród wielu wrażeń, które zwykle nam towarzyszą przy tej okazji, niemal największych wzruszeń dostarczyły rozpowszechnione niemal natychmiast przez wszystkie nasze media zdjęcia obecnych tam naszych artystów, którzy niestety, jak zawsze, nie mogli się powstrzymać, i zamiast rozsądnie przystosować się do chyba dla wszystkich jasnych standardów, postanowili się powygłupiać, w stylu znanych nam jeszcze z dawno minionych szkolnych wycieczek. Reżyser filmu „Boże Ciało”, oraz towarzyszący mu aktorzy, jak wiele na to wskazuje, gdziekolwiek się pojawili, albo udawali że biegną, albo niespodziewanie kucali, albo zasłaniali sobie jedno oko, albo wymyślali coraz to zabawniejsze w ich mniemaniu gesty, zupełnie jakby chcieli pokazać, jacy są wyluzowani i jak się fantastycznie komponują w tych światłach Hollywoodu. Wprawdzie tym razem nikt chyba nie pluł gumą do żucia w kamerę, jak przed rokiem Borys Szyc, ani przewracał się ze śmiechu, jak jego filmowa koleżanka Kulig, ale owszem, pytanie, czemu oni to robią, wracało.
      I oto nagle, odpowiedź na tę zagadkę przyszła przede wszystkim z zupełnie niespodziewanej strony, a w dodatku jeszcze w formie tak zawstydzającej, i jednocześnie perwersyjnie pokrętnej, że chyba od dziś będziemy musieli kwestię polskiej sztuki rozrywkowej zamknąć w sposób ostateczny, przyczepić na niej kartkę z trupią czaszką i napisem „Uwaga! Wysokie napięcie, nie dotykać!” i wiać gdzie pieprz rośnie. Proszę sobie mianowicie wyobrazić, że chyba nigdy dotychczas tu na tym blogu nie widziana, Kinga Rusin zamieściła na swoim Instagramie coś takiego. (Tak na marginesie, proszę mnie nie pytać, kto to jest Kinga Rusin. Jeśli ktoś nie wie, może sobie wyguglować). A teraz proszę się przygotować na serię wstrząsów. Nic nie zmyślam:
Na wczorajszej prywatnej imprezie Beyonce i Jaya Z rozmawiałam z Adele... o butach, a Jay Z uczył mnie imprezowego układu tanecznego. Wiem, że brzmi to surrealistycznie. Ale posłuchajcie od początku... Tylko ok. 200 osób na małej klubowej przestrzeni, z najlepszą muzyką, z zakazem robienia zdjęć (powyższe to wyjątek poimprezowy). Ulica zamknięta i pilnie strzeżona, wejście kuchennymi drzwiami, żeby nie dało się nikogo sfotografować. Impreza, na której wszyscy mogą się wyluzować i zaszaleć! Każdy dostaje na wejściu... kapcie (nie weszłam w tę opcję) i bawi się bez skrępowania do białego rana. Zaczęło się od rozmowy z Adele o moich szpilkach (namawiała mnie na kapcie, które sama miała na nogach). Szczerze, nie poznałam jej, bo jest teraz szczupła jak przecinek. Gadałyśmy zaśmiewając się do momentu kiedy powiedziała, jak się nazywa. Rozmowa z Adele była przepustką do miłej konwersacji z Rihanną. A później już było totalne szaleństwo! Jay Z uczył mnie układu tanecznego (bezskutecznie bo skomplikowany, ale za to było śmiesznie). Beyonce patrząc na mój brokatowy, świecący garnitur stwierdziła ze śmiechem, że ją przyćmiłam (miała na sobie ciemnogranatową, welurową suknię), z Leo DiCaprio tańczyłam przez chwilę za rękę (taka była konwencja, a ja stałam z boku), otoczony wianuszkiem dziewczyn Bradley Cooper posyłał mi uśmiechy, ale chyba dlatego, że jego też rozśmieszył mój taniec z Jayem Z. Klan Kardashianek (Kim, Kourtney, Khloe) bawił się we własnym gronie. Kanye West i Travis Scott wzięli udział w radosnym jam session gospodarzy. Popis na scenie dał Puff Daddy, a pod sceną parkietem zawładnęli jego synowie. Charlize Theron zaproponowała mi kawałek pizzy, kiedy z ciekawości zajrzałam do pudełka, które niosła (do jedzenia do wyboru była pizza, kawior, ostrygi lub homary). W towarzystwie Lany del Rey był reżyser JoJo Rabbit -Taika Waititi, z nim rozmawiałam najdłużej, o jego filmie, który uwielbiam.
Zapomniałam o paru osobach: Margot Robbie, Adriana Lima, Jessica Alba, Reese Whiterspoon, Jeff Bezos, Timothe Chalamet, Spike Lee... Ot, takie zwykłe przyjęcie. Do hotelu wróciłam o 7:00.
     Wystarczy? Nic z tego. Oto coś, co przyćmiewa wszystko, niemal jak święcący garnitur Kingi Rusin welurową sukienkę Beyonce.



I tak się kończy świat, nie hukiem, lecz skomleniem”.

6 komentarzy:

  1. Przypuszczam,że psychologia posiada jakiś termin.którym może zdefiniować tego typu....no właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też nie wiedzieli kto to Rusin i ocenili po nazwisku i zachowaniu/wyglądzie? Kinga z Rosji zaprasza do Hoolywood na darmową pizzę. Jak myślisz, że pukamy od spodu w dno to zobacz ciąg dalszy na polskiej wersji elle.com https://www.pudelek.pl/polscy-celebryci-zazdroszcza-kindze-rusin-imprezowania-z-gwiazdami-sprobuj-mnie-zabrac-nastepnym-razem-6477536711272577a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem zerknąć,ale obawa przed rakiem mózgu wzięła górę.

      Usuń
  3. @crimsonking
    Widziałem. I wciąż czekam na oświadczenie któregoś z nich, że jej tam w ogóle nie było. Wtedy pozostanie nam tylko świadomość, że to jest tylko starsza pani z menopauzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że aż tak nie odwala kobietom podczas menopauzy. Jestem pewna, że jej tam nie było, opis całej imprezy to poziom mojej jedenastoletniej siostrzenicy, która tak właśnie by opisała spotkanie z celebrytami.
      Mogę tylko powtórzyć za pewnym internautą: jaka szkoda Kinga, że musisz wracać

      Usuń
  4. Aż dzisiaj zajrzałem na ten wpis, żeby to zobaczyć na własne oczy. Tam jest takie interesujące zdanie "Kinga chciała mieć czas, aby się zabawić i spotkać z przyjaciółmi." Myślę, że to dużo wyjaśnia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...