Smutna wiadomość jest taka, że,
jak się dowiaduję, „Polska Niepodległa” od tego miesiąca staje się miesięcznikiem,
co oczywiście sprawi, że będę nieco biedniejszy, a z drugiej strony będę się
starał te moje krótkie kawałki uczynić bardziej uniwersalnymi, co może sprawi,
że one nie będą w momencie publikacji tu na blogu aż tak staaaaare. Tymaczasem
jednak przesyłam tekst zaledwie sprzed tygodnia. Też oczywiście w tym
zagonionym świecie nieco zwietrzały, ale
na pewno odpowiednio zabawny. Zapraszam.
Kiedy dwa tygodnie temu wysyłałem do redakcji swoje kolejne refleksje na
bieżące tematy, nawet mi nie przyszło do głowy, jak bardzo słowo „bieżące” jest
pozbawione znaczenia w świecie, w którym wszystko zmienia się tak szybko, że
praktycznie cały świat może stanąć na głowie w ciągu zaledwie jednego dnia. Nie
chcę tu oczywiście sugerować, że faktycznie doszło do owej rewolucji, ale
przyznać trzeba, że naprawdę trudno się było spojrzewać, że padnie akurat na
Pawła Adamowicza. Tymczasem stało się tak, że Paweł Adamowicz, a więc ktoś, kto
w pewnym momencie został skreślony, i to skreślony wydawałoby się ostatecznie przez
wszystkich z wyjątkiem tych opętanych myślą, że nie ma nic gorszego jak
Jarosław Kaczyński, został zamordowany… no i w tym momencie okazało się, że tak
zwany antypis ma nowego świętego.
„To piekło zgotowała nam
partia rządząca. To oni zawsze narzucają ton i język.
To są ci sami politycy, którzy zabijają kijami państwo prawa
i odbierają nam nasze swobody obywatelskie.
To są ci politycy, którzy doprowadzili do tego
języka agresji”, oznajmił
na antenie stacji TVN24 znany nam skądinąd Władysław Frasyniuk. O jakim
piekle mówi pan Władek, tego oczywiście przysłowiowy biały człowiek nie
zrozumie, ale to oczywiście nie zmienia faktu, że stoimy po raz enty wobec
zagadki nie do odgadnięcia. „Ton”, „język”, „kije”? Przepraszam bardzo, ale czy
ktoś tu może zwariował?
***
Ja wiem, że ten tirowiec to w sumie drobiazg, ale biorąc
pod uwagę, że o nim tu dotychczas nie było zbyt wiele, zostańmy jeszcze chwilę
przy Władku. Otóż w tej samej wypowiedzi ów dziwny człowiek powiedział coś
jeszcze. Komentując śmierć Pawła Adamowicza, pozwolił on sobie na znacznie
dłuższą wypowiedź niż ta w temacie owych „kijów”. Posłuchajmy.
To ten człowiek, który nie zniósł presji więziennej,
ale w więzieniu nasłuchał się o zdradzieckich mordach. […]To był mord
polityczny. Nie wiem czy można to porównać, bo nie żyłem
w tamtych czasach. Był zaplanowany. To nie jest chory psychicznie
człowiek, bo wiedział kiedy uderzyć, którego dnia. O godz. 20, nożem
przebija serce nie tylko Pawłowi Adamowiczowi, ale także Jurkowi Owsiakowi
i nas wszystkich, którzy uczestniczyliśmy w zbiórce
na rzecz WOŚP.
Boję się polityków, którzy mówią: chory psychicznie. […] Dość łatwo obciążało
się człowieka chorobą psychiczną. […] To niewątpliwie emocjonalny
człowiek, który miał poczucie krzywdy. Jak każdy człowiek, który siedzi
w więzieniu. Ja też siedziałem w więzieniu. Natomiast
do tego doszła TVP, która wzmacniała poczucie krzywdy. Jestem przekonany,
że ten morderca miał przekonanie, że jest kolejnym Żołnierzem
Wyklętym, który ma do wykonania ostatnią misję
Nadal partia rządząca przesyła sygnał,
że z Żydami i złodziejami z Platformy trzeba skończyć.
Oczywiście każdy z nas ma tu
swoje własne przemyślenia, ja natomiast się zastanawiam, co tak naprawdę chciał
nam powiedzieć Władysław Frasyniuk. Czy jemu naprawdę chodziło o to, by nam
powiedzieć, że Paweł Adamowicz to Żyd-złodziej i komunista? Przepraszam bardzo,
ale ja prostestuję. Ktoś kto ma na nazwisko Adamowicz, nie może być Żydem.
***
Ktoś powie, że ja w tej
niełatwiej sytaucji bardzo sobie ułatwiam zadanie, podpierając się osobą może
nie aż tak niezrównoważoną jak przewodniczący Wałęsa, ale w sposób oczywisty
podejrzaną, a może nawet współodpowiedzialną. Otóż problem polega na tym, że tu
nie mamy do czynienia z pojedynczym obłędem, ale z całą serią wystąpień, które
bardzo jednoznacznie wskazują na to, że przed nami plan, w który zaangażowane
są osoby z różnych doprawdy stron sceny. Weźmy takiego ojca Ludwika Wiśniewskiego, dominikanina, znanego nam choćby z
tego, że podczas Mszy za duszę prezydenta Adamowicza skradł show takiej nawet
gwieździe jak Aleksander Hall. Ten mianowicie święty mąż wystąpił właśnie w niesławnej
audycji Moniki Olejnik „Kropka nad i”, gdzie przedstawił następującą opinię:
„Musimy reagować,
trzeba reagować na tego rodzaju zachowania. Nie można milczeć. Nie mogą milczeć
ludzie. Ktoś ostatnio pytał mnie co robić. Wydaje mi się, że należałoby
wreszcie spisywać i publikować. W takim to, a takim kościele padły takie, a
takie słowa. Wypowiedział taki, a taki ksiądz. Społeczeństwo ma uczyć, także
księży”.
Oczywiście moment gdy Władysław Frasyniuk wspomina coś na
temat żołnierzy wyklętych w kontekście zabójstwa prezydenta Adamowicza robi
odpowiednie wrażenie, tu jednak wchodzimy stopień wyżej, a ponieważ mamy do
czynienia z osobą duchowną, powiedzmy, że tych stopni jest jeszcze więcej. Otóż
wygląda na to, że ojciec Wiśniewski, apelując do, jak rozumiem, każdego z nas,
byśmy brali udział w niedzielnych nabożeństwach z ołówkiem i kajecikiem, w
którym będziemy zapisywali, co nasz ksiądz powiedział na kazaniu, lub
ewentualnie wspomniał podczas modlitwy, a jeśli tylko zauważymy, że on rzucił
coś niezbyt prawomyślnego z punktu widzenia osób słuchających kazania ojca
Wisniewskiego z czterech pierwszych rzędów gdańskiej bazyliki, byśmy natychmiast
donosili o tym do odpowiednich władz, cofnął nas wszystkich do niezapomnianego
roku 1984, kiedy to bez ołówka i kajecika porządnej Mszy zwyczajnie nie było.
***
My tu sobie, jak widać, wesoło żartujemy, choć przyznaję,
że w kontekstach wesołych nie za bardzo, wiele jednak wskazuje na to, że ci,
którzy bardzo liczą na to, że smierć Pawła Adamowicza utoruje im drogę do
zwycięstwa w nadchodzących wyborach, najpierw europejskich, potem
parlamentarnych, no i wreszcie prezydenckich, zachowują się, jakby autentycznie
stracili poczucie rzeczywistości. Oto portal tvn24.pl - a niewykluczone, że
również znacznie szerzej dostępna właściwa telewizja - jako headline news podał
informację, że „służby wiedziały o
poglądach politycznych Stefana W [i nic z tym tym nie] zrobiły. O co chodzi? Otóż wedle informatorów TVN24, służby
więzienne miały psi obowiązek wiedziec, i co ciekawsze wiedziały, że zabójca
Pawła Adamowicza w więzieniu znielubił Platformę Obywatelską, o czym
poinformował swojego wychowawcę, a co, zdaniem redaktorów stacji, stanowiło
bardzo oczywisty powód, by go albo zamknąć w specjalnym ośrodku dla tak zwanych
„bestii”, albo przynajmniej objąć stałą obserwacją. W końcu, jak wiemy, nie
może być tak, by „po wolności” kręcili się jacyś podejrzani o to, że nie lubią
Platformy Obywatelskiej. Nie może być wręcz tak, by służby nie zdawały sobie
sprawy z tego, co dany obywatel sądzi na temat sytuacji politycznej w kraju,
kogo popiera, a komu nie chce zaufać. W końcu od czego są służby jak nie od
dbania o bezpieczeństwo państwa?
A więc powtórzmy to raz jeszcze. Niech ktokolwiek kto
popiera obecną władzę, a tym bardziej nie ma zaufania do tej, która jako jedyna
jest uprawniona do tego, by rządzić, ma się na baczności. Wielki Brat patrzy.
***
Zrobiło
się nam jakoś smutno, na koniec więc dwa kawałki, moim zdaniem nastrajające
nadzwyczaj pozytywnie. Otóż przede wszystkim, jak się okazuje żona i córka śp.
Adamowicza zniosły to nieszczęście bardzo dobrze. Chwilę bowiem po powrocie ze swojego nowego domu w
Stanach Zjednoczonych do Polski obie wystąpiły przed kamerą wspomnianej stacji
TVN24 i zawołały radośnie: „Paweł został
zamordowany na światełku do nieba i ja proszę w tym momencie, by Jurek Owsiak
kierował orkiestrą dalej, bo on zawsze obiecał, że on gra do końca świata I
jeden dzień dłużej. Zwyciężymy i siema!”
A
zatem, siema. Miejmy nadzieję, że to piekne pozdrowienie wesprze samego Lecha
Wałęsę w jego najnowszym projekcie, zapowiedzianym przez niego samego na
Facebooku. Otóż ukazało się tam zdjęcie na którym Przewodniczący z nieznanym bliżej
nikomu mężczyzną pozują do kamery, a pod spodem mamy informację o treści wręcz
szokującej: „Planujemy wykonać skok z wysokości 50 tys. metrów”.
Z
poufnych informacji dowiadujemy się, że do mieszkania Przewodniczącego wszedł
człowiek przedstawiający się jako Felix Baumgarten, opowiedział mu jak parę lat
temu skoczył z kosmosu na Ziemię i zaproponował, że może by tak kolejny atak
przeprowadzić wspólnie. No i Lechu się zapalił. Ale czy to prawda, Diabeł jeden
wie. O tak! On to wie z całą pewnością.
Czas, kiedy ukaże się moja nowa książka
zbliża się nieuchronnie, tymczasem jednak polecam to co jest i czeka, a
mianowicie choćby pierwszą część refleksji na temat języka angielskiego i jego
nauczania. Tu: https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kto-sie-boi-angielskiego-listonosza/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.