Mój stosunek do dobroczynnej inicjatywy
pod nazwą „Szlachetna Paczka” był niemal od samego początku mocno ambiwalentny.
Z jednej strony, dzięki przekazowi, jaki uzyskiwałem rok w rok od mojej córki,
która postanowiła się w to przedsięwzięcie zaangażować, miałem przekonanie,
że to jest coś naprawdę solidnego i
właściwie najbliższego temu, co sobie wyobraząmy jako autentyczną
dobroczynność, a z drugiej strony, ogromne wątpliwości budziła we mnie osoba
księdza Stryczka, a więc człowieka, który to wszystko stworzył i czym kierował.
Mówiąc konkretnie, bardzo mi się podobał system, według którego tę ksiądz
Stryczek swoją „paczkę” zorganizował, gdzie najpierw grupa w gruncie rzeczy
anonimowych wolontariuszy wyszukuje w okolicy ludzi z największymi potrzebami,
a następnie kolejna grupa, tym razem już całkowicie anonimowych darczyńców, owe
potrzeby zaspokaja. Nie spodobało mi się natomiast bardzo to, jak w pewnym
momencie nie mogłem nie zauważyć, że ksiądz Stryczek to człowiek rażąco zły i podły,
człowiek, który ludźmi, którym organizuje pomoc wyłącznie gardzi, jako
nieudacznikami, którzy sami sobie zgotowali swój nędzny los.
I oto nagle, jak pewnie większość z nas
wciąż to dobrze pamięta, ksiądz Stryczek został mocno zaatakowany przez,
wydawało by się zaprzyjaźniony, Onet. Atak ten był tym bardziej niespodziewany,
bo, jak się wkrótce okazało, przygotowywany od wielu miesięcy i zabezpieczony
naprawdę solidną pracą wywiadowczą. Powiem szczerze, że kompletnie do dziś nie
pojmuję, czemu System postanowił wykończyć księdza Stryczka, faktem jest
jednak, że go wykończył i, jak wiele na to wskazuje, nadzwyczaj skutecznie.
Jednak to nie wszystko. Jak wiele na to
wskazuje, uderzenie w księdza Stryczka stanowiło zaledwie sposób, by uderzyć w
cały jego projekt, a więc doprowadzić do upadku, ewentualnie przejęcia, „Szlachetnej
Paczki”. A świadczyć o tym mogą wieści dochodzące od dłuższego czasu z Krakowa.
Otóż tam się odbywa zwyczajne przeciąganie liny, przekształcającer się ostatnio
w klasyczne mordobicie między ludźmi księdza Stryczka, a... no właśnie, kim?
Ludźmi Onetu? Kim konkretnie? O tym że tam się szykuje jakaś znacznie grubsza
sprawa, niż moglibyśmy podejrzewać, przekonał mnie dwa teksty zamieszczone w „Gościu
Niedzielnym”, w których podjęta zaostała wręcz histeryczna próba ratowania
pozycji zarówno księdza Stryczka, jak i jego znajomego, którego ten wyznaczył
na swoje stanowisko, mianowicie innego księdza, Grzegorza Babiarza. I to też
bym jednak potraktował w miarę obojętnie – w końcu nie ma się co dziwić, że „Gość
Niedzielny” trzyma stronę Kościoła, nawet jeśli reprezentowanego przez jakieś
dziwne towarzystwo – gdyby nie sposób, w jaki ta obrona jest prowadzona, a
mianowicie w kompletnym obłędzie. Proszę spojrzeć, co wyprawia autor
najnowszego tekstu, Piotr Legutko, próbując nas przekonać, że powinniśmy bronić
„Szlachetnej Paczki” pod dotychczasową dyrekcją. Otóż tam nie ma słowa o
przyczynie i celach tej wojny, jednego słowa o ludziach próbujących odebrać „Paczkę”
ludziom ks. Stryczka – wyłącznie panegiryk na cześć ks. Babiarza, byśmy
zobaczyli jaki to święty człowiek. Czego się więc dowiadujemy? Tego mianowicie,
że ks. Babiarz jest „psychologiem, praktykującym
psychoterapetą, neurobiologiem, ale także patrologiem, czyli ekspertem od
nauczania ojców Kościoła. By ich zrozumieć, nauczył się łaciny i greki, a dla
zgłębienia literatury przedmiotu opanował również niemiecki, włoski, francuski
i rosyjski. Wgryzał się w komentarza Ambrozjastra do listów św. Pawła,
przemierzając samotnie bezdroża Etiopii. Emocje studził... nurkując. [...] Przez pięć lat codziennie oglądał z okna
swojego mieszkania Zamek Królewski na Wawelu. [...] Studiując naturę ludzkiej wolności, przekppał się przez cała masę
psychologicznych eksperymentów. Szukał w nich odpowiedzi na pytanie: dlaczego
ludzie, którzy wcześniej byli przyjaciółmi, nagloe stają się wrogami? Potem
sprawdzał, co jest jeszcze głębiej, czy istnieje potwierdzenie wolności w
świecie neurobiologii. Szukać należy z mądrymi, dlatego Zapraszał do swojego
wawelskiego mieszkania profesorów, m.in. Danutę Dudek i Jerzego Vetulaniego.
[...] Prof. Vetulani, choć daleki od
Kościołóa, był z gospodarzem tamtych spotkań bardzo blisko związany. –
Widziałem w nim człowieka – nie boję się tego powiedzieć – wierzącego, przez
jego szacunek dla wartości i prawdy”.
A o co chodzi z tą „Paczką”? Kto się tak
naprawdę zasadził najpierw na ks. Stryczka, a teraz na ks. Babiarza i w jakim
celu? Tego się nie dowiadujemy. Natomiast wiemy, że to jest fantastyczny facet,
kumpel tego starego narkomana i aborcjonisty Vetulaniego, którego cenił za umiłowanie
prawdy i wartości, który przez pięc lat
oglądał przez okno Wawel.
Śpiewał kiedyś Bob Dylan: “‘Cause something is
happening here, but you don’t know what it is, do you, Mr. Jones?” Może się
doczekamy. Mam nadzieję, że już niedługo.
Ciekawe jak wyglądają statystyki pomocy "Szlachetnej Paczki"? A rozliczenia finansowe? A swoją drogą - Toyah, jeśli prosi o pomoc, to robi to osobiście i prosi nas, indywidualnie. To nie musi być dla niego przyjemne, jednak nasza pomoc - jak najbardziej stosowna.
OdpowiedzUsuńTen artykuł w Gościu Niedzielnym nie chyba nie jest skierowany do jego czytelników ale jest publiczną petycją do tych, którzy usunęli ks. Stryczka, aby zgodzili się na ks. Babiarza, bo przecież bywa na tych samych salooonach, na których bywają przeciwnicy obu księży i sam Vetulani rękę mu ściskał.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że uczą czytelników, że nie ma solidnej organizacji publicznej bez błogosławieństwa autorytetów zewnętrznych w stosunku do Kościoła i co najmniej mu niechętnych.
Kiedy wreszcie przestaniemy aspirować, eh!
Sam fakt, że jesteśmy w Kościele powinien za wszystko wystarczeć i nie potrzebujemy żadnego usprawiedliwiana swojej obecności i działalności.
P.S. Ja myślę, że chodzi o prostą rzecz, o WOSśP. WOśP pikuje w dół. Natomiast "Szlachetna Paczka" była firmowana przez księży i szła do góry. To mogło się wielu nie podobać. Wcale się nie zdziwię jak po odsunięciu księży WOśP i "Szlachetna Paczka" połączą fronty, aby stać się "nowym i prawdziwym Kościołem", co to ludzi rozumie, eh!
@mniszysko
UsuńZgodnie z prawem O'Sulivana, w miarę dobierania do władz instytucji coraz to wybitniejszych "intelektualistów", nawet najporządniejsza instytucja z czasem staje się coraz bardziej lewacka.
Przywódcami powinni być ludzie ideowi, ale idealiści. To trzeba dopilnować, bo zrelatywizowane lewactwo wpycha się "na chama".
@mniszysko
OdpowiedzUsuńProszę sobie wyobrazić, że dokładnie to samo sobie pomyślałem. Że to jest robota tak zwanej Bandy Owsiaka.
ksiądz, który szuka wyjaśnień ludzkiej natury w eksperymentach psychologicznych...Dziękuję, reszty nie trzeba.
OdpowiedzUsuńps. o topieniu Szlachetnej paczki jako konkurencji WOŚP mówiło się od dawna
Ksiądz...psycholog i neurobiolog, który się wgryza...ohyda
UsuńAkurat rozmawiałem z kimś o tym felietonie i okazała się konfuzja dotycząca nazwiska Legutko.
OdpowiedzUsuńDlatego trzeba podnieść, że z okręgu Małopolska - Świętokrzyskie naszym kandydatem do Parlamentu Europejskiego jest RYSZARD Legutko, a nie ten Piotr, o którym mowa w tutejszym felietonie.
A ja sie bardzo ucieszylam, kiedy to nagle okazalo sie, ze ksiadz Babiarz przejmie prezesowanie (niestety, tylko na tydzien; potem tamci znow go zdjeli..) Tak zwyczajnie, po prostu: ze to jednak czlowiek KK bedzie mial nad tym piecze. Wlasnie dlatego, ze golym okiem widac po co Onet wymyslil te gigantyczna akcje i w efekcie przejecie: chca za wszelkia cene pokazac ze dobroczynnosc ma byc "laicka", bron Boze z Kosciolem kojarzona.
OdpowiedzUsuńTam w Onecie jest jakies diabelskie zaciecie w tej sprawie. Oni czuwaja nad kazdym posiedzeniem zarzadu, maja tam swoich usluznych. Tuz po odwolaniu Babiarza, poznym wieczorem, natychmiast przepytywal do jakis dziennikarzyna, wywiad ukazal sie o 7 rano dnia nastepnego. Cos obrzydliwego ten wywiad":
https://www.google.com/amp/s/krakow.onet.pl/rozmowa-z-odwolanym-w-nocy-prezesem-wiosny-jak-pan-sie-znalazl-w-posiadaniu-tego/1rbj5qd.amp
@Jestnadzieja
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się ten Babiarz, ale dziś go bronię, bo zdecydowanie Mars napada.