Trudno mi dziś powiedzieć z
całą pewnością, czy kiedykolwiek pisałem tu o swoim teściu, choć jestem prawie
pewien, że nie. A powiem szczerze, że z wielu powodów, byłoby warto. Czemu więc
nie pisałem? Otóż przede wszystkim dlatego, że gdyby on się dowiedział - a
swoich informatorów miał licznych - że ja tu, łącząc go z tym miejscem,
zbeszcześciłem jego honor, to już by było po mnie. A więc strach. Drugim
powodem był oczywiście szacunek jakim go zawsze darzyłem i świadomość, że on
zwyczajnie by sobie nie życzył, by jego imię pojawiło się w miejscu w
jakikolwiek sposób kojarzonym z PiS-em. Raz chyba, pisząc o tym, jak straszna
jest ta wojna, którą w polskie rodziny wprowadziła Platforma Obywatelska, jednym
zdaniem tylko wspomniałem o tym, że za owym podpuszczeniem, mój teść
ostatecznie odmówił uczestnictwa we wspólnych Wigiliach. Ktoś mu o tym doniósł,
i to niemal się skończyło katastrofą.
Dziś teść mój od ponad roku nie
żyje i jest własnością Niebios - co przyznaję, stanowi pierwszy powód, dla
którego dziś z czystym sumieniem w ogóle go
tu wspominam - a ja już tylko żyję ze spokojnym sercem oraz
świadomością, że byłem ostatnią osobą, która się z nim pożegnała i to pożegnała
w autentycznej przyjaźni i pokoju. O co więc chodzi z moim teściem? Otóż trzeba
nam wiedzieć, że to był absolutnie fantastyczny człowiek. Bardzo porządny,
pracowity, nadzwyczaj uczciwy, wesoły i w najlepszym słowa tego znaczeniu
inteligentny człowiek. Myślę, że o nim najlepiej zaświadczyłyby moje dzieci, które
do dziś z największym wzruszeniem wspominają go jako najwspanialszego dziadka. Ale
on miał coś jeszcze. Otóż jako stary, pochodzący z najporządniejszej rodziny
lwowiak, teść mój był osobą bardzo religijną, o bardzo konserwatywnych poglądach,
w tym sensie, że czy to w kwestii LGBT, czy aborcji, czy nawet Owsiaka
zachowywał bardzo wyraźny dystans… o ile oczywiście gdzieś tam nie pojawił się
PiS, to wtedy wpadał w konfuzję. Czemu zatem, ktoś spyta, on tak bardzo nie życzył
sobie, by choćby wspomnienie na jego temat pokazało się na „pisowskim portalu”?
Odpowiedź pewnie już większość z nas zna. Otóż on całym sercem nienawidził
Prawa i Sprawiedlwiości, Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, ojca
Rydzyka i wszystkiego, co się z tym wszystkim kojarzyło. Jego niechęć do PiS-u
była tak wielka, że, jak sądzę, to że myśmy akurat byli po „tamtej” stronie,
stanowiło dla niego największą życiową porażkę i, w sposób zupełnie naturalny,
winę za to zrzucał na mnie. Co ciekawe, moja teściowa, a jego zmarła przed wielu,
wielu laty, żona, która on kochał aż do końca swoich dni, miała identyczne do
naszych polityczne poglądy, tyle że kiedy ona jeszcze żyła, to ta wojna się dopiero rozkręcała, więc jakoś żyć się
dało.
Czemu tak? Jak to się stało,
że on, przy tym wszystkim, co tu wspomniałem, tak serdecznie zaangażował się w
walkę z Prawem i Sprawiedliwością? Czemu on do śmierci oglądał wyłącznie TVN24,
czytał „Gazetę Wyborczą”, a kiedy gdzieś się pokazywał Jarosław Kaczyński, to
odwracał wzrok? Kiedy był w szpitalu, lekarze, pielęgniarki, terapeuci go
uwielbiali, bo był grzeczny, sympatyczny, no i w nadzwyczajny zupełnie sposób
dowcipny, a skoro uwielbiali, to on ten czas znosił bardzo dobrze, zwłaszcza że
większość z personelu dzieliła jego polityczne poglądy i on sobie lubił z tymi
ludźmi wesoło plotkować. Czemu więc on, potrafiący rozmawiać na wszelkie
możliwe tematy, zainteresowany światem, od razu im wszystkim dał się poznać
przede wszystkim jako ktoś, kto nie lubi PiS-u?
Powiem zupełnie uczciwie, że
mimo tego, że mieliśmy chwile naprawdę trudne, bardzo lubiłem mojego teścia. Przez
ostatnie cztery miesiące - tak wyszło - to głównie ja się nim zajmowałem i
powiem zupełnie szczerze, że każda chwila z nim spędzona to była czysta radość,
nawet jeśli on nie mógł się powstrzymać, by mi od czasu do czasu dokuczać za
ten cały PiS.
I znów pojawia się to pytanie,
czemu on tak bardzo nie lubił PiS-u? Oczywiście sam mi tego nigdy nie
powiedział, bo raz, że nie było możliwości na ten temat w ogóle rozmawiać, no a
poza tym zastanówmy się, co on by mi powiedział, czego ja bym nie wiedział choćby
z listu, jaki zostawił ten biedny człowiek, który się spalił pod Pałacem
Kultury i który tak zachwycił biskupa Pieronka? Fakt był jednak, że owszem,
człowiek bardzo pobożny, o konserwatywnych bardzo poglądach, odbierający
dzisiejszy nowoczesny świat z najwyższą niechęcią, uważał, że Jarosław
Kaczyński i jego projekt to jest największe zło.
I tu przechodzę do sensu tej
dzisiejszej notki. Otóż, kiedy w tych dniach zastanawiałem się nad tym
wszystkim, co nam po sobie pozostawił biskup Tadeusz Pieronek, pomyślałem
sobie, że jest bardzo możliwe, że on był bardzo podobny do mojego teścia. I to
stąd tak bardzo źle zniosłem ów hejt, który się na niego wylał za to tylko w
gruncie rzeczy, że on nie cierpiał PiS-u i że ta ogromna niechęć - niezależnie
od tego, skąd się wzięła i jak bardzo była usprawiedliwiona - tak bardzo
zakłóciła mu umiejętność realnego rozpoznania pewnej bardzo ważnej części
naszego świata. Powiem coś więcej. Notka ta ma na celu coś więcej niż tylko
przedstawienie tej niezwykłej zagadki, a mianowicie zwrócenie uwagi na to, że
skoro doszło do czegoś aż tak strasznego, to nie przez współdziałanie jakichś
zupełnie przypadkowych zdarzeń, ale musiało stanowić część bardzo starannie
obmyślonego planu.
Zastanawialiśmy się tu kiedyś
kto to taki - ta jedna szczególna osoba - wpadł na pomysł, żeby słowa Lecha
Kaczyńskiego „Bardzo dobry był Boruc bardzo”, przekręcić tak, by tam się
pojawił ów „Borubar”, załatwiając nam kilka kolejnych lat niewysłowionego hejtu
i ostatecznie śmierć. To naprawdę nie było takie proste. Osobiście nie jestem w
stanie sobie wyobrazić, jaki rodzaj umysłu mógł stać za tego rodzaju konceptem.
Podobnie, nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jaki rodzaj inteligencji mógł
wpaść na pomysł, by utrzymać władzę w taki sposób, by wprowadzić ów niepokój w
polskie rodziny. Ktoś powie, że to już mieliśmy u Orwella. To w jego słynnej
powieści cały System opierał się na owych dwuminutowych seansach codziennej nienawiści,
które sprawiały, że poza nimi nic już nie miało znaczenia. Ja jednak, wbrew
temu, co niektórzy z nas proponują, wcale nie uważam, że dzisiejszy świat, czy
nawet same rządy koalicji PO-PSL, to Orwell. Owszem, mieliśmy tam próby
równania do najlepszych, niemniej tu nawet nie ma porównania. Tu dziś, u nas,
jak się zdaje, wielu z nas przyjmuje tę propagandę - i to z bólem przyznaję,
pochodzącą z obu stron - w pełnym poczuciu komfortu. Nikt nikogo do niczego nie
zmusza, nikt nikomu niczego nie zakazuje. Tak naprawdę wystarczy tylko
telewizor, znajomi i pani w sklepie i wszyscy chodzimy jak w zegarku. To, jeśli
idzie o „nich”. „My” natomiast mamy Internet. I to on sprawia, że nagle śmierć
biskupa Pieronka wywołuje taką falę entuzjazmu i nie ma ani ludzkiej, ani
boskiej siły, która by sprawiła, by choć jeden z nas się zatrzymał i pomyślał.
I czemu tylko ja z każdym
dniem coraz bardziej się obawiam, że za jednym i drugim przekazem stoi ten sam
Czort?
" I czemu tylko ja z każdym dniem coraz bardziej się obawiam, że za jednym i drugim przekazem stoi ten sam Czort?"
OdpowiedzUsuńZapewne. Do tego jeszcze jest ludzka głupota itp.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Może nie glupota a grzech pierworodny?
Usuń@Mateusz G.
OdpowiedzUsuńGłupota to pojęcie zbyt abstrakcyjne bym się mógł do niego odnosić.
Ten temat jest w ogóle dosyć złożony, ale tak najogólniej ta głupota(w sensie - "nie muszę już więcej się zastanawiać bo już wszystko wiem, a poza tym autorytety mi powiedzą co mam myśleć") jako pierwsza mi się nasunęła ze względu na to, że chyba przy napuszczaniu ludzi na siebie to jest jeden z klawiszy na którym się gra najczęściej, drugi w kolejności to pycha.("wiem najlepiej na świecie")
UsuńTwój teść, jak zapewne "niektórzy" z moich bliskich, żył po prostu w innym świecie, który dobrze już był zanalizowany przez owego "czorta". Ciekawe jakie miał twój teść podejście do gen. Hallera, endecji i do Piłsudskiego? Może to by rzuciło jakieś światło na te sprawy. Pocieszam się, że kiedy żył mój św. p. dziadek, kresowy żołnierz AK, sybirak, kiedy pojawiło się PC z ich liderami w mediach, zaś ja wyraziłem moje wątpliwości, czy to dobra partia. dziadek powiedział mi po prostu, że to dobra partia. I koniec. Nie przekonał mnie, ale wróciło to do mnie w swoim czasie.
OdpowiedzUsuńOdnośnie Bp Pieronka powiem, że można go zrozumieć w kwestii uprzedzenia względem PiS, bo jeśliby mnie przekonywał do PiSu przede wszystkim min. Gowin, to ja też chyba bym uległ temu czortowi i znienawidził LK, JK i ich załogę.
Udanego sylwestra i jeszcze lepszego nowego roku z ręki Najwyższego.
@Magazynier
OdpowiedzUsuńWidzę, że pokusa szukania prostych odpowiedzi jak zawsze triumfuje.
Szczęścia i zdrowia w 2019 dla Ciebie i Twoich bliskich!
OdpowiedzUsuńZdrowia i pomyślności w Nowym Roku. Niech nasze ścieżki będą proste i z daleka od złego.
OdpowiedzUsuńUdanego nowego roku!
OdpowiedzUsuń