Tego co nasza europejska inteligencja nazwała „Jankowski
Gate” nie komentowałem, bo raz, że byłem zajęty czymś zupełnie inym, a poza
tym, pomijając głosy ludzi do których mam jeszcze mniejsze zaufanie niż do
chandlerowskiej tarantuli na porcji biszkopta, na temat tego co zmarły przed
laty ksiądz Henryk Jankowski wyprawiał poza godzinami pracy nie wiem zgoła nic.
Wiem, owszem, że nie stronił on od blasku świateł oraz związanego z nim
naturalnego przepychu, wiem też, że on ten blask cenił sobie nie mniej niż
setki powszechnie znanych i szanowanych osób, poczynając od Jerzego Urbana,
przez Jerzego Owsiaka, a kończąc na Ryszardzie Kaliszu, Lechu Wałęsie, czy
Kubie Wojewódzkim, poza tym, jak mówię, nie mam tu jakichkolwiek kompetencji.
Tym bardziej zresztą czuje się niekompetentny, kiedy słyszę, jak to dziś wielcy
działacze Solidarności lat 80, z Bogdanem Borusewiczem na czele, zaświadczają
własnym słowem i honorem, że oni od początku wiedzieli, że Jankowski to gwałciciel
i pedofil, a jako dowod na swoją prawdomówność przytaczają argument, że oni tam
byli i widzieli.
Nie zajmowałem się zatem
osobą oraz sprawą księdza Jankowskiego, co nie znaczy, że mnie w ogóle sprawy
naszego Kościoła i jego pasterzy nie ruszają. Jest wręcz przeciwnie. Oto w
ostatnich dniach odeszli od nas dwaj biskupi, katowicki biskup pomocniczy
Gerard Bernacki, oraz - ledwie wczoraj - słynny biskup Pieronek, a ja w tej
sprawie, jak najbardziej mam ochotę mówić.
Proszę sobie wyobrazić, że z
biskupem Bernackim miałem okazję spotkać się osobiście raz w życiu jeszcze
zanim otrzymał swoje stanowisko. Były lata 80-te, moi rodzice już od kilku lat
nie żyli, a ja większość czasu spędzałem z moją dziś żoną, a wówczas ledwie
ukochaną, siedzieliśmy sobie u mnie czekając na odwiedziny kolędowe i
niespodziewanie pojawił się u nas nie kto inny jak ksiądz Bernacki. Pamiętam,
że był bardzo grzeczny, wręcz ujmujący, księżowski jak z obrazka, no a ja mu
powiedziałem, żeby on sobie nie myślał, że my tu żyjemy na kocią łapę, po
prostu moja dziewczyna postanowiła razem ze mną przyjąć kolędę i tyle. Ksiądz Bernacki
bardzo się na to oburzył i powiedział, że jemu by coś takiego nawet przez głowę
nie przeszło, bo on zawsze zakłada, że ludzie są porządni i takie tam. Bardzo
miły był dla nas ksiądz Bernacki. Pamiętamy tamtą kolędę do dziś.
Minęło parę lat, ksiądz
został przez Jana Pawła II ustanowiony biskupem pomocniczym przy arcybiskupie
Zimoniu, no i był sobie tym naszym biskupem aż do roku 2012, kiedy to choroba
alkoholowa ostatecznie go pokonała, i to, jak się zdaje, z tak wielkim hukiem,
że papież Benedykt XVI nie miał innego wyjścia jak przyjąć jego rezygnację z duszpasterskich
obowiązków i nakazać opuszczenie diecezji. Biskup Bernacki wyjechał więc do
Zakopanego, gdzie zamieszkał w miejscowym klasztorze ojców Bonifratrów, by po
latach wrócić do rodzinnego Prudnika, i tam ostatecznie dokończyć żywota.
A wiec to tyle gdy chodzi o
pierwszego z dwóch zmarłych biskupów. Mimo że biskup Pieronek był nie dość, że
o wiele bardziej znany od biskupa Bernackiego, by nie powiedzieć, że jego sława
jako przedstawiciela Kościoła dorównywała sławie największych polskich
duszpasterzy, na temat jego życia osobistego wiem równie niewiele, jak na temat
księdza prałata Jankowskiego. A więc nie mam pojecia, czy biskup Pieronek
chlał, puszczał się, współpracował z bezpieką, gwałcił niewinne dzieci i
pobożne panny, kradł i uwielbiał drogie gadżety. Dwie natomiast rzeczy wiem z
całą pewnością. Otóż biskup Pieronek, gdy chodzi o naukę Kościoła, zachowywał
pozycję jednoznacznie wierną, by nie powiedzieć konserwatywną, natomiast w
kwestii życia publicznego, z jednej strony głosił poglądy bardzo
antykomunistyczne, a z drugiej całym sercem, całą dusza i całym rozumem
nienawidził PiS-u. Gdybym miał streścić jego poglądy polityczne, najchętniej
sprowadziłbym je do dwóch wypowiedzi: pierwsza z nich to ta, że lewicowe
feministki należy spalić kwasem siarkowym, a druga że czasy wobec których stoi
dziś Polska to dyktatura bezprawia i niesprawiedliwości.
Zmarł więc biskup Tadeusz
Pieronek i żałobę jaka ogarnęła cały nowoczesny świat można porównać tylko do
tej, jaką obserwaliśmy w przypadku odejścia tak wybitnych autorytetów, jak
Wisława Szmborska, Władysław Bartoszewski, czy Kazimierz Kutz. Biorąc pod uwagę fakt, że Biskup nie miał jakichś nadzwyczajnych zasług dla Kościoła i jego popularność związana była wyłącznie z tym, że lubił się udzielać medialnie, zastanawiam, skąd ta atmosfera utraty? Czy bardziej poszło o ten kwas siarkowy,
czy może o owo bezprawie i niesprawiedliwość. Kiedy tak sobie na ten temat
dumałem, odpowiedzi na tę zagadkę udzielił nam sam ksiądz profesor Alfred
Wierzbicki - gdyby ktoś nie pamiętał, to ten sam, który swego czasu publicznie
powiedział, że popierając PiS, Kościół „zrobił z siebie głupka”, za co został
równie publicznie upomniany przez swojego biskupa. Oto ów komentarz: „Były sytuacje, w których biskup Pieronek
potrafił zmieniać swoje poglądy, wymieniając jako przykład jego wcześniejsze
wypowiedzi dotyczące feministek. Był człowiekiem refleksyjnym, a człowiek,
który myśli, nie widzi rzeczywistości czarno-białej i się waha”.
Już w momencie gdy piszę ten
tekst, słucham wypowiedzi wiecznie niezastąpionego ministra Jarosława Gowina,
który najpierw opowiada o swojej wielkiej przyjaźni z biskupem Pieronkiem, jak
oni się niemal co dziennie spierali o to, czy rząd Prawa i Sprawiedliwości to
dpobro, czy zło, a następnie, by nam pokazać, jakim to fantastycznym
czlowiekiem był śp. Tadeusz Pieronek, opowiada sensacyjną wręcz anegdotę, o
tym, jak to biskup Pieronek swego czasu faktycznie i stale spotykał się z
oficerem Służby Bezpieczeństwa, prowadząc z nim wyczerpujące rozmowy, jednak po
każdym z takich spotkań, udawał się do Kurii, gdzie równie szczerze z
wszystkiego zdawał sprawozdanie Arcybiskupowi. Taki był. Taki właśnie był ów
niezłomny ksiądz.
Biedny biskup Pieronek, biedny
minister Gowin. Ciężko naprawdę poruszać się w tej strasznej, czarno-czarnej
mazi. Może faktycznie powinni obaj w pewnym momencie pójść śladami biskupa Bernackiego i zacząć zwyczajnie chlać.
Środek farmazoński za Pieronkiem i Gowinem się ciągnie http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=24541&Itemid=46
OdpowiedzUsuńSmrodek
OdpowiedzUsuń@z boku widać lepiej
OdpowiedzUsuńJa Dakowskiemu wierzę z bardzo mocnym umiarkowaniem. A tę Drogę Krzyżową widziałem i jeśli mam byc szczery, to bardziej bym się czuł przekonany, gdyby oni mi wrzucili zdjęcie tego domu bp Pieronka z numerem 666.
O zmarłych dobrze albo wcale. No to wcale.
OdpowiedzUsuńcały TVN powinien iść chlać.
OdpowiedzUsuń@Dariusz
OdpowiedzUsuńNo to będzie dobrze. Jutro.
Mam wrażenie, że oni wcześniej doszli do tego wniosku.
OdpowiedzUsuń... do wniosku rzecz jasna odnośnie picia z gwinta.
Usuń