piątek, 14 grudnia 2018

Zmiana warty, czyli bitwa rozdzieranych koszul

Żeby nie przedłużać przerwy, która została wymuszona przez pracę nad nową książką, dziś już przedstawiam swój najświeższy felieton z „Warszawskiej Gazety”. I może jeszcze bardzo pouczająca anegdota. Otóż wysłałem ten tekst Piotrowi Bachurskiemu, a on mi odpisał w następujący między innymi sposób:
Jesteśmy niezależną gazetą więc mamy prawo do własnej oceny. W Gazecie Polskiej taki tekst nie mógłby się ukazać”.
Bardzo zachęcam.
         

      Myślę, że większość z nas ma świadomość pozycji, jaką w Prawie i Sprawiedliwości zajmuje Jarosław Kaczyński. I nie chodzi mi bynajmniej o to, że jest on prezesem partii, czy nawet tak zwanym kingmakerem, bo to jest nomen omen oczywista oczywistość. Kiedy mówię o pozycji, mam na myśli to, że tam przede wszystkim każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że gdy jego zabraknie, partia w jednej chwili przestanie istnieć. I stanie się tak nawet wtedy, jeśli on odpowiednio wcześniej wyznaczy swojego następcę. Myślę też, że ci z nas, którzy interesują się krajową polityką na tyle by wiedzieć, jak ona jest zbudowana i jak funkcjonuje, nie raz mieli okazję zadumać się i nad tym, jak bardzo w gruncie rzeczy Prawo i Sprawiedliwość jest kolosem na dwóch nogach, które nawet jeśli nigdy nie były gliniane, to przez ten nieprawdopodobny wysiłek któregoś dnia mogą dłużej już nie dać rady utrzymać tego, co je tak strasznie wyczerpuje. Bo prawda jest taka, że to wszystko może runąć jeszcze zanim Prezes ogłosi swoje odejście.
      Skąd te ponure refleksje? Otóż oglądałem parę dni temu tę część posiedzenia Parlamentarnego Klubu Prawa i Sprawiedliwości, gdzie Jarosław Kaczyński zwrócił się ze słowem również do nas przed telewizorami. I wcale nie chcę tu komentować tego, co było treścią jego wystąpienia, choć mam wrażenie, że ono zawierało również aluzję do tego, o czym napisałem wcześniej; że z tych słów przebijała dość wyraźnie troska o to, co będzie dalej. Ale, jak mówię, nie to moim zdaniem zasługuje na naszą największą uwagę. To bowiem, co rzuciło mi sięw oczy to organizacja sceny oraz publiczności, oraz zachowanie tych wyróżnionych krzesłem w pierwszym rzędzie.
       Oto mamy tak zwany stół prezydialny z marszałkami Sejmu  i Senatu, mównicę z Prezesem, a przed sceną rząd wspomnianych krzeseł, gdzie siedzą sami wybrani, a więc Premier, ministrowie i najważniejsi posłowie… i każdy ich gest, każde spojrzenie wskazuje na to, że oni są z jednej strony przerażeni myślą, że kolejny dzień może sprawić, że ten układ się nagle zmieni, a z drugiej, każdy z nich wręcz staje na głowie, by się broń Boże się nie zagapić i nie spóźnić z brawami dla kolejnej myśli Prezesa.
       Ja rozumiem, że mamy spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami gdzieś w terenie i ludzie, którzy tam przyszli co chwilę biją brawo, a niekiedy nawet wznoszą pełne entuzjazmu okrzyki. Sytuacja kiedy robi to premier rządu i jego ministrowie, to nie są już proste emocje, ale czyste lizusostwo. Sytuacja, kiedy Minister Spraw Wewnętrznych gwałtownie odkłada na kolano telefon, by wznieść jak należy dłonie do oklasków, budzi wyłącznie zażenowanie i każe się zastanawiać nad tym, co oni, przepraszam, ale szykują.
      Tym bardziej czarno widzę moment, kiedy on odejdzie. Już słyszę ten dźwięk rozdzieranych koszul.

Moje książki są do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, w sklepie Foto-Mag tuż przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, no i ewentualnie tu: k.osiejuk@gmail.com. Naprawdę warto.

20 komentarzy:

  1. Ja myślę, że on tak prędko to nie ma zamiaru jeszcze odchodzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @piter
      Z tego co widzę, nie jest źle.

      Usuń
    2. I też jest pocieszające. Jeszcze przynajmniej dekada.

      Usuń
  2. O tym, ze to wszystko sie trzyma na Jaroslawie Kaczynskim wiedza tez wyborcy PO&Co , komentujac czesto, nawet przy herbacie, ze zycza mu smierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Izabela Mazur
      I dlatego życzą mu śmierci. Swoją drogą ciekawe, że oni potrafią myśleć.

      Usuń
    2. A jednak jakieś światełko w ciemnej dolinie. Piszesz w konkluzji o rozdzieraniu koszul. To nie byłoby takie złe, gdyby do koszul się ograniczyło. Obawiam się że może sięgnąć do niewymownych części garderoby. I dlatego lepiej żeby to nie wypadło zimową porą.

      Usuń
  3. A lizusostwo to inny problem. Z czego wynika i co z tym zrobic?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Izabela Mazur
      Boją się utracić swoją pozycję.

      Usuń
  4. Niestety widzę to samo. W 2007 i w 2011 roku pomyślałam przez chwilę, że wszyscy widzą, to co ja. Potem dostałam obuchem w łeb. Trochę to trwało zanim zaczęłam się z tego śmiać. Większość moich pracowych znajomych i moich ulubionych znajomych wyśmiewa PIS, śmieję się razem z nimi - oni ze mnie a ja z nich. Nie jest tragicznie, bo jeszcze dotąd nikt nie umarł ze śmiechu. Oby ten Kaczor żył jak najdłużej. Dla niektórych Pan Kaczor :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Jola Plucińska
    Niech żyje żyje nam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Leszek, a gdybyś tak spróbował zamknąć gębusię tej Roxanie. Pokazałbyś swoją moc. No bo Chris Horse jest już lepszy od tej grafomanki. Ma większą elastyczność pod względem słowotwróstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to się rozchodzi! Kochajmy się!

      Usuń
    2. @Wacek
      Nie karmimy trolli. Pamiętasz?

      Usuń
    3. @Magazynier
      Ja usuwam jego komentarze, a więc efekt jest taki, że Ty gadasz sam ze sobą.

      Usuń
    4. Ok. Właśnie sobie przypomniałem.

      Usuń
  7. @All
    Przylazł tu w ciągu dnia internauta Roxana cały zasmarkany, że on sobie nie życzy by go nazywać trollem, bo on jest "pełnoprawnym bloggerem". Czy ktoś ma może jakieś namiary na jego blog?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Chciałem "go" wczoraj zapytać czy "on" uprawia tą swoją dezynsekcję na jakimś blogu, ale słusznie uznałem, że go pewnie wywalisz i będę gadał ze scianą.
      Co do tekstu - bardzo cenne spostrzeżenia.
      Dzięki.

      Usuń
    2. @Adam R
      Tak czy inaczej, z nim akurat radzimy sobie bardzo dobrze. Zanim wyłączyłem moderację, tu przyłaziły ich dziesiątki. On jest jedyny, który odważył się założyc konto, ale z jednym można żyć.

      Usuń
  8. To jest niestety poziom polskiej prawicy. Nie żeby na lewicy było lepiej, ale kto by się tym przejmował. A w PiS niestety nie widać żadnego ale to żadnego godnego następcy. Nie mówiąc o partnerze. Ciekawe, czy to Kaczyński jest taki straszny, czy oni tacy ograniczeni. Obawiam się, że niestety to drugie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest modus operandi wiekszosci dużych firm, zwłaszcza państwowych. Takich, co to żywią i bronią. Problem w tym, że to jest partia, nie firma.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...