środa, 25 sierpnia 2021

O strzale w kolano, kiedy już nie wypada w łeb

     Jak czytelnicy tego bloga wiedzą, dni które sobie powoli mijają spędzam na rekolekcjach poznańskich Pomocników Matki Kościoła i dzięki temu w znacznym stopniu jestem wyłączony ze śledzenia bieżących wydarzeń. Ponieważ jednak tak do końca zapomnieć o świecie się nie da, co jakiś czas docierają do mnie strzępki informacji, w tym i ta że poseł Franciszek Starczewski próbował przedrzeć się przez granicę polsko-białoruską i zostawić tam pakunek, podobno z żywnością i lekarstwami. Dzięki szybkiej i skutecznej akcji - niestety nie mówię tu o standardowym odstrzeleniu zamachowca - straży granicznej, do przerzucenia towaru nie doszło.

      Ja oczywiście mam świadomość, co się wyprawia we łbach niektórych z nas i wiem też, że świadomymi sytuacji jest też polski rząd i podległe mu służby, w związku z czym wiem i ja i oni, że poseł Starczewski, podobnie jak wcześniej paru innych jego kolegów z oddziału, w tych pudłach i workach, mieli faktycznie kanapki z mielonką,oraz ibuprom plus paczkę plastrów, ewentualnie po prostu parę śmierdzących skarpetek i rolkę papieru toaletowego, ale też nie mogę nie zauważyć, że kiedy oni tam się z tymi żołnierzami gonili, to czort jedyny wiedział, co oni kombinują. Jasne jest że ja tu sobie zaledwie teoretyzuję, ale o ile się domyślam, kiedy ów poseł Konieczny, któremu ostatecznie udało się przerzucić to coś na drugą stronę, to nikt go wcześniej nie sprawdził, co on tam niesie. Czy przepadkiem nie narkotyki, broń, czy nie daj Boże granat. I znów, wiem, że to jest tylko teoria, ale, przepraszam bardzo, i co z tego? Jaka jest gwarancja, którą można położyć na szali bezpieczeństwa państwa, że z tej histerii, której wszyscy jesteśmy świadkami, poseł Konieczny dzień wcześniej zwyczajnie nie oszalał i nie postanowił wziąć spraw w swoje ręce? Jaki jest więc powód, by zanim on rozpocznie swój bieg, nie położyć go na ziemi i przynajmniej nie sprawdzić, co on tam niesie? Czy to że my wiemy, że to jest tylko nędzna polityka głupiej opozycji, to jedna rzecz, ale czy to znaczy, że w momencie gdy pojawi się jeden pajac z drugim, to procedury przestają działać?

      Ktoś powie, że trzeba być elastycznym. Głupio jest podstawiać nogę, że już nie wspomnę o strzelaniu, posłance Jachirze. No dobrze, ale spójrzmy głębiej. Jak wiemy, o tym co się dzieję na granicy Polski z Białorusią, wie nie tylko cała Polska, ale też cały świat, ta szczególna jego część, która żartować nie lubi i nie ma ochoty. Nigdy. Ludzie tam się kręcący doskonale wiedzą, że jest miejsce na świecie, gdzie ze względu na silne emocjonalne wzmożenie, tradycyjna czujność nieco osłabła. Czy naprawdę trudno jest sobie wyobrazić, że na tej naszej granicy któregoś dnia pojawi się kobieta z reklamówką, a nawet i bez, zacznie przekonywać pilnujących przejścia żołnierzy, że jest przedstawicielką organizacji Amnesty International, która przyszła z misją dobrej woli,  ci, zamiast ją zgodnie z procedurami sprzątnąć, zaczną z nią dyskutować i w tym momencie nastąpi wielkie bum? Niemożliwe? Ciekawe czemu.

      Jest terroryzm, jest wojna, są granice i cały świat już wie, że wobec zagrożenia zewnętrznego, kłopoty wewnętrzne to pestka. I słusznie. No bo przecież, nie oszukujmy się: co jest groźnego w takim pośle Szczerbie, Jońskim, czy nawet Donaldzie Tusku? Dlatego też cały ów świat stara się przede wszystkim chronić granice, zarówno te fizyczne jak i cywilizacyjne, po to by obcy nie zaczęli wprowadzać tu i tam swoich porządków. Dlatego też służby graniczne są wyposażone w ostrą broń, a prawo państwowe w bardzo restrykcyjne przepisy. Przepisy mówią że granic - wszelkich granic - nie wolno przekraczać, bo za nieposłuszeństwo można nawet oberwać... no, powiedzmy, w kolano. 

      O czym tą drogą przypominam tym wszystkim, którzy chyba o tym zapomnieli...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...