czwartek, 12 sierpnia 2021

O durnych aktorach i jeszcze durniejszych dziennikarzach

Jak pewnie wszyscy już wiemy, wczorajszy dzień dostarczył nam wrażeń, które nam wystarczą na kolejne miesiące, ja jednak, zamiast komentować niewątpliwą polityczną przenikliwość Jarosława Kaczyńskiego, który ku naszemu zdziwieniu, niemal z dnia na dzień, postanowił zaprzyjaźnić się z Pawłem Kukizem, czy w ogóle sam przebieg wypadków, który doprowadził w końcu do zaatakowania posła Dobromiera Sośnierza przez jakąś bandę wariatów, chciałbym poświęcić dzisiejszą notkę dziennikarzom, z obu stron politycznej – no bo przecież nie medialnej – sceny. Stało się bowiem tak, że w pewnym momencie, gdy po raz pierwszy raz od grubo ponad roku, nieopatrznie postanowiłem przełączyć się na TVN24, zorientowałem się, że tam jest znacznie gorzej i przypomniał mi się mój dawny tekst sprzed lat, w którym wysunąłem sugestię, że to nie aktorzy stanowią najgłupsze środowisko na tej planecie, ale dziennikarze właśnie. To jest bowiem coś co wczoraj właśnie, kiedy wsłuchiwałem się w relacje TVP Info i TVN24 na zmianę, mnie tak bardzo uderzyło: Dziennikarze są głupsi. Ktoś powie, że łatwo mi to mówić, bo nie było Andrzeja Seweryna. No ale czy to moja wina? Zapraszam. Jesteśmy w roku 2013.

 

 

       Trudno mi powiedzieć, czy mamy do czynienia z jakąś starszą już wypowiedzią Roberta Mazurka, czy może to jest co, czym on postanowił się z nami podzielić dopiero na fali ostatnich wydarzeń, ale owa opinia dotarła do mnie dopiero parę dni temu. Chodzi mianowicie o to, że wspomniany Mazurek określił aktorów, jako grupę zawodową jeszcze głupszą od dziennikarzy, co na pierwszy rzut oka robi wrażenie wyjątkowej ekstrawagancji, ale wszystko wskazuje na to, że Mazurek nie żartował, Zatrzymajmy się jednak na nim, dziennikarzu z całą pewnością nie najmądrzejszym, ale też jednak nie takim, do którego intelektualnie mógłby się choćby zbliżyć taki Maciej Knapika, by już nie wspominać o Knapika redakcyjnej koleżance Katarzynie Kolendzie Zaleskiej. A mimo to wystarczy spojrzeć na jego zdjęcie, które on z całą pewnością musiał osobiście zaakceptować i zatwierdzić, jakie w każdy poniedziałek publikuje tygodnik „W Sieci”, żeby widzieć, że jego opinie na temat aktorów są, nawet jeśli słuszne, to odrobinę bezczelne. Mam nadzieję, że czytelnicy tego bloga wiedzą, o co mi chodzi, bo nie bardzo wiem, jak inaczej mogę to, co chcę powiedzieć, wyjaśnić.

       A przecież, jak mówię, Mazurek to typowy w tej branży przeciętniak, a kto wie, czy nawet nie ktoś mieszczący się wyżej przeciętnej. Skoro jednak jesteśmy przy zdjęciach i tygodniku „W Sieci”, rzućmy okiem na jego wydanie z mijającego tygodnia, gdzie w pewnym momencie widzimy kolorowe, całostronicowe zdjęcie, nie, nie Jerzego Urbana, który ostatnio „autorom niepokornym” służy jako pierwsze źródło inspiracji, ale jak najbardziej „naszego” Krzysztofa Feusette. Stoi ten Feusette z wbitym prosto w obiektyw aparatu super-groźnym spojrzeniem, w pozie jakby za chwilę miał wysączyć przez zęby ów kultowy już w niektórych środowiskach tekst: „Na ziemię, psy! I morda w piach!”, a ja już się tylko zastanawiam, co go powstrzymało, by jeszcze sobie wsadzić między wargi zapałkę i spróbować wyglądać jak Brudny Harry. Czemu on tak się komicznie ustylizował? Otóż poszło o to, że inny dziennikarz, Tomasz Lis napisał, zdaje się, że na Twitterze, tekst w którym wspomniał nazwisko Feusette, no i ów Feusette postanowił go wykończyć, a po to, by go w tej akcji jakoś wesprzeć, redakcja „W Sieci” uznała, że tak będzie dobrze. A więc oprócz Mazurka, mam tego Feusette, a przecież to też nie jest koniec.

        Wielu z nas zapewne potwierdzi, że Mazurek ma rację, i że aktorzy od dziennikarzy są faktycznie głupsi, a ja sobie myślę, że sprawa wymaga zdecydowanie więcej uwagi, a przez to i miejsca, no i stąd te refleksje. No bo popatrzmy na tych dwóch: Mazurka i Feusette, dziennikarzy oczywiście trzymających dość jednoznaczny standard, jednak raczej wyższy niż niższy. Kogo moglibyśmy im przeciwstawić spośród aktorów. Tak by nikt nam nie zarzucił, że nie jesteśmy niesprawiedliwi? Powiedzmy, że weźmiemy tu Cezarego Pazurę, lub nawet tego Holendra, którego nazwisko akurat wyleciało mi z głowy, ale który jest przez wielu z nas odpowiednio szanowany. Czy zatem Pazura i ten drugi są od Mazurka i Feusette głupsi? No, może od Mazurka tak, ale jak idzie o Feusette, wcale już takiej pewności nie mam, mimo że Mazurek mnie przekonuje, że od niego też.

        Ja wiem, że on tego bloga nie czyta, ale gdyby jednak jakimś cudem to robił, to zapewne by zaprotestował, krzycząc, że on wcale nie miał na myśli Pazury, tylko Olbrychskiego. A więc świetnie. Proszę uprzejmie. Weźmy Olbrychskiego. Weźmy choćby i Kondrata. No ale każdy chyba przyzna, że cokolwiek byśmy myśleli o Mazurku, czy nawet o Feusette, Olbrychski to zupełnie inna kategoria wagowa. Jeśli decydujemy się na Olbrychskiego, czy z aktorek Krystynę Jandę, to ja byłbym za tym, by w tej konkurencji dziennikarze nie wystawiali Mazurka, ale, powiedzmy, Tomasza Wołka, czy Kolendę-Zaleską. A jeśli już mówimy o Wołku, to czy nie znajdzie się ktoś, kto powie, że Łukasz Warzecha wcale nie jest gorszy? Albo, skoro pojawiła się postać Kolendy, to czy nie powie nam nikt, że jesteśmy niesprawiedliwi wobec Dominiki Wielowiejskiej? Zresztą, wszyscy pewnie zdajemy sobie sprawę z tego, że tu akurat możliwości jest znacznie więcej.

       No dobra. Zapomnieliśmy o aktorach. Do ścisłej czołówki największych bałwanów w branży wybraliśmy – to znaczy ja wybrałem, ale myślę, że nikt się na mnie za to nie pogniewa – Daniela Olbrychskiego i Krystynę Jandę. Ustaliliśmy już, że Wołek i Kolenda mają bardzo mocną konkurencję; czy ma ją też tych dwoje? No dobra. Powiedzmy Maja Komorowska i Wojciech Pszoniak. O tak! Pszoniak zwłaszcza. No a dalej? Kto poza Pszoniakiem? Andrzej Chyra? Czy ja wiem? Jeśli nie brać pod uwagę tego, że on nie wie, jak ma na imię Prezydent RP, a to w końcu nie jest rzecz aż tak bardzo kompromitująca, to o nim wiele nie wiem. Zamachowski? Może. Jerzy Stuhr? Jan Nowicki? No dobra, oni by się z całą pewnością nadawali.

       Muszą jednak Państwo przyznać, że nie jest aż tak łatwo. Aktorów znamy całą masę, ale nie jest tak prosto zacząć od Frączewskiego, przez Gajosa, by skończyć na Annie Seniuk i powiedzieć, że oni są głupsi od Macieja Knapika, Andrzeja Morozowskiego, Jarosława Kuźniara, Justyny Pochanke, czy Jacka Pałasińskiego, że wspomnę tylko przedstawicieli jednej jedynej stacji telewizyjnej. A gdzie Polsat? Gdzie TVP? Gdzie wreszcie Superstacja z jej czołową gwiazdą Janiną Paradowską?

       Otóż moim zdaniem, Robert Mazurek, twierdząc, że aktorzy są głupsi od dziennikarzy, jest w bardzo dużym błędzie. Te wszystkie lata spędzone w zawodzie, który polega wyłącznie na tym, by się ćwiczyć w sztuce kłamstwa doskonałego, musiały uczynić w mózgach aktorów szkody niewyobrażalne. Nie da się zachować człowieczeństwa, jeśli owo człowieczeństwo zostaje niejako zakwestionowane już na samym początku tej kariery. Mam jednak wrażenie, że wielu aktorów, szczególnie tych zaczynających dopiero karierę, zdając sobie sprawę z zagrożeń, bardzo dba o to, by skoro już mają upaść, to żeby przynajmniej się przy tym za bardzo nie potłuc. Czemu tak jest? Nie wiem? Może dlatego, że jak by na nich nie patrzeć, oni mają pewien talent, który sprawia, że są jednak artystami. Oczywiście, gdy idzie o ludzi takich jak Olbrychski, Pszoniak, czy Nowicki, dla nich nie ma już żadnego ratunku, ale kiedy czytam, czy oglądam występy któregoś z tych mniej zaawansowanych, odnoszę wrażenie, że z nimi można by było przynajmniej spróbować porozmawiać. Mam tu na myśli choćby Krzysztofa Majchrzaka, czy nawet tego bałwana Lindę.

      Jeśli idzie o dziennikarzy, nie jestem w stanie wskazać jednego, z którym miałbym ochotę zamienić choćby jedno słowo. Tam już mamy czyste nieszczęście. Czy to jest Tomasz Terlikowski, czy Bronisław Wildstein, czy oczywiście Żakowski ze swoim bratem bliźniakiem Najsztubem, ja bym się im nawet bał podać rękę. A popatrzmy na tych wszystkim młodych, dopiero startujących w tym zawodzie, jak jakaś Arletta Zalewska, czy ta cizia z Polsatu. Przepraszam bardzo, ale to ja już chyba wolę towarzystwo Moniki Olejnik.

       O tak! Robert Mazurek pewnie bardzo by chciał wierzyć w to, że on i jego koledzy są w jakikolwiek sposób lepsi od Janusza Gajosa, Piotra Fronczewskiego, czy Anny Seniuk, ale nic z tego. Tu nawet nie ma porównania. Jak już bardzo chcą, niech się próbują potykać z jakimiś politykami, choć też im nie wróżę wielkiego powodzenia. No, najwyżej, jak trafią na tego dziwnego człowieka w sukience i doczepionym biustem, bo już Palikot może się okazać zbyt twardy.

       Chciałbym jakoś ładnie i możliwie spektakularnie zakończyć tę, samą w sobie spektakularną, bo aż ociekającą celebrytami, notkę, i nie przychodzi mi do głowy nic poza tym, by wstawić tu pewne zdjęcie. Już może bez komentarza. Bo ono komentuje się samo zupełnie dobrze. Proszę się mocno złapać krzeseł, nabrać głęboko powietrza, i do dzieła.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...