Jak
pewnie wszyscy już wiemy, wczorajszy dzień dostarczył nam wrażeń, które nam
wystarczą na kolejne miesiące, ja jednak, zamiast komentować niewątpliwą polityczną
przenikliwość Jarosława Kaczyńskiego, który ku naszemu zdziwieniu, niemal z
dnia na dzień, postanowił zaprzyjaźnić się z Pawłem Kukizem, czy w ogóle sam
przebieg wypadków, który doprowadził w końcu do zaatakowania posła Dobromiera
Sośnierza przez jakąś bandę wariatów, chciałbym poświęcić dzisiejszą notkę
dziennikarzom, z obu stron politycznej – no bo przecież nie medialnej – sceny.
Stało się bowiem tak, że w pewnym momencie, gdy po raz pierwszy raz od grubo
ponad roku, nieopatrznie postanowiłem przełączyć się na TVN24, zorientowałem
się, że tam jest znacznie gorzej i przypomniał mi się mój dawny tekst sprzed
lat, w którym wysunąłem sugestię, że to nie aktorzy stanowią najgłupsze
środowisko na tej planecie, ale dziennikarze właśnie. To jest bowiem coś co
wczoraj właśnie, kiedy wsłuchiwałem się w relacje TVP Info i TVN24 na zmianę,
mnie tak bardzo uderzyło: Dziennikarze są głupsi. Ktoś powie, że łatwo mi to
mówić, bo nie było Andrzeja Seweryna. No ale czy to moja wina? Zapraszam. Jesteśmy
w roku 2013.
Trudno mi powiedzieć, czy mamy do
czynienia z jakąś starszą już wypowiedzią Roberta Mazurka, czy może to jest co,
czym on postanowił się z nami podzielić dopiero na fali ostatnich wydarzeń, ale
owa opinia dotarła do mnie dopiero parę dni temu. Chodzi mianowicie o to, że
wspomniany Mazurek określił aktorów, jako grupę zawodową jeszcze głupszą od
dziennikarzy, co na pierwszy rzut oka robi wrażenie wyjątkowej ekstrawagancji,
ale wszystko wskazuje na to, że Mazurek nie żartował, Zatrzymajmy się jednak na
nim, dziennikarzu z całą pewnością nie najmądrzejszym, ale też jednak nie
takim, do którego intelektualnie mógłby się choćby zbliżyć taki Maciej Knapika,
by już nie wspominać o Knapika redakcyjnej koleżance Katarzynie Kolendzie
Zaleskiej. A mimo to wystarczy spojrzeć na jego zdjęcie, które on z całą
pewnością musiał osobiście zaakceptować i zatwierdzić, jakie w każdy
poniedziałek publikuje tygodnik „W Sieci”, żeby widzieć, że jego opinie na
temat aktorów są, nawet jeśli słuszne, to odrobinę bezczelne. Mam nadzieję, że
czytelnicy tego bloga wiedzą, o co mi chodzi, bo nie bardzo wiem, jak inaczej
mogę to, co chcę powiedzieć, wyjaśnić.
A przecież, jak mówię, Mazurek to typowy
w tej branży przeciętniak, a kto wie, czy nawet nie ktoś mieszczący się wyżej
przeciętnej. Skoro jednak jesteśmy przy zdjęciach i tygodniku „W Sieci”, rzućmy
okiem na jego wydanie z mijającego tygodnia, gdzie w pewnym momencie widzimy
kolorowe, całostronicowe zdjęcie, nie, nie Jerzego Urbana, który ostatnio
„autorom niepokornym” służy jako pierwsze źródło inspiracji, ale jak
najbardziej „naszego” Krzysztofa Feusette. Stoi ten Feusette z wbitym prosto w
obiektyw aparatu super-groźnym spojrzeniem, w pozie jakby za chwilę miał
wysączyć przez zęby ów kultowy już w niektórych środowiskach tekst: „Na ziemię,
psy! I morda w piach!”, a ja już się tylko zastanawiam, co go powstrzymało, by
jeszcze sobie wsadzić między wargi zapałkę i spróbować wyglądać jak Brudny
Harry. Czemu on tak się komicznie ustylizował? Otóż poszło o to, że inny
dziennikarz, Tomasz Lis napisał, zdaje się, że na Twitterze, tekst w którym
wspomniał nazwisko Feusette, no i ów Feusette postanowił go wykończyć, a po to,
by go w tej akcji jakoś wesprzeć, redakcja „W Sieci” uznała, że tak będzie
dobrze. A więc oprócz Mazurka, mam tego Feusette, a przecież to też nie jest
koniec.
Wielu z nas zapewne potwierdzi, że
Mazurek ma rację, i że aktorzy od dziennikarzy są faktycznie głupsi, a ja sobie
myślę, że sprawa wymaga zdecydowanie więcej uwagi, a przez to i miejsca, no i
stąd te refleksje. No bo popatrzmy na tych dwóch: Mazurka i Feusette,
dziennikarzy oczywiście trzymających dość jednoznaczny standard, jednak raczej
wyższy niż niższy. Kogo moglibyśmy im przeciwstawić spośród aktorów. Tak by
nikt nam nie zarzucił, że nie jesteśmy niesprawiedliwi? Powiedzmy, że weźmiemy
tu Cezarego Pazurę, lub nawet tego Holendra, którego nazwisko akurat wyleciało
mi z głowy, ale który jest przez wielu z nas odpowiednio szanowany. Czy zatem
Pazura i ten drugi są od Mazurka i Feusette głupsi? No, może od Mazurka tak,
ale jak idzie o Feusette, wcale już takiej pewności nie mam, mimo że Mazurek
mnie przekonuje, że od niego też.
Ja wiem, że on tego bloga nie czyta,
ale gdyby jednak jakimś cudem to robił, to zapewne by zaprotestował, krzycząc,
że on wcale nie miał na myśli Pazury, tylko Olbrychskiego. A więc świetnie.
Proszę uprzejmie. Weźmy Olbrychskiego. Weźmy choćby i Kondrata. No ale każdy
chyba przyzna, że cokolwiek byśmy myśleli o Mazurku, czy nawet o Feusette,
Olbrychski to zupełnie inna kategoria wagowa. Jeśli decydujemy się na
Olbrychskiego, czy z aktorek Krystynę Jandę, to ja byłbym za tym, by w tej
konkurencji dziennikarze nie wystawiali Mazurka, ale, powiedzmy, Tomasza Wołka,
czy Kolendę-Zaleską. A jeśli już mówimy o Wołku, to czy nie znajdzie się ktoś,
kto powie, że Łukasz Warzecha wcale nie jest gorszy? Albo, skoro pojawiła się
postać Kolendy, to czy nie powie nam nikt, że jesteśmy niesprawiedliwi wobec
Dominiki Wielowiejskiej? Zresztą, wszyscy pewnie zdajemy sobie sprawę z tego,
że tu akurat możliwości jest znacznie więcej.
No dobra. Zapomnieliśmy o aktorach. Do
ścisłej czołówki największych bałwanów w branży wybraliśmy – to znaczy ja
wybrałem, ale myślę, że nikt się na mnie za to nie pogniewa – Daniela Olbrychskiego
i Krystynę Jandę. Ustaliliśmy już, że Wołek i Kolenda mają bardzo mocną
konkurencję; czy ma ją też tych dwoje? No dobra. Powiedzmy Maja Komorowska i
Wojciech Pszoniak. O tak! Pszoniak zwłaszcza. No a dalej? Kto poza Pszoniakiem?
Andrzej Chyra? Czy ja wiem? Jeśli nie brać pod uwagę tego, że on nie wie, jak
ma na imię Prezydent RP, a to w końcu nie jest rzecz aż tak bardzo
kompromitująca, to o nim wiele nie wiem. Zamachowski? Może. Jerzy Stuhr? Jan
Nowicki? No dobra, oni by się z całą pewnością nadawali.
Muszą jednak Państwo przyznać, że nie
jest aż tak łatwo. Aktorów znamy całą masę, ale nie jest tak prosto zacząć od
Frączewskiego, przez Gajosa, by skończyć na Annie Seniuk i powiedzieć, że oni
są głupsi od Macieja Knapika, Andrzeja Morozowskiego, Jarosława Kuźniara,
Justyny Pochanke, czy Jacka Pałasińskiego, że wspomnę tylko przedstawicieli
jednej jedynej stacji telewizyjnej. A gdzie Polsat? Gdzie TVP? Gdzie wreszcie
Superstacja z jej czołową gwiazdą Janiną Paradowską?
Otóż moim zdaniem, Robert Mazurek,
twierdząc, że aktorzy są głupsi od dziennikarzy, jest w bardzo dużym błędzie.
Te wszystkie lata spędzone w zawodzie, który polega wyłącznie na tym, by się
ćwiczyć w sztuce kłamstwa doskonałego, musiały uczynić w mózgach aktorów szkody
niewyobrażalne. Nie da się zachować człowieczeństwa, jeśli owo człowieczeństwo
zostaje niejako zakwestionowane już na samym początku tej kariery. Mam jednak
wrażenie, że wielu aktorów, szczególnie tych zaczynających dopiero karierę,
zdając sobie sprawę z zagrożeń, bardzo dba o to, by skoro już mają upaść, to
żeby przynajmniej się przy tym za bardzo nie potłuc. Czemu tak jest? Nie wiem?
Może dlatego, że jak by na nich nie patrzeć, oni mają pewien talent, który
sprawia, że są jednak artystami. Oczywiście, gdy idzie o ludzi takich jak
Olbrychski, Pszoniak, czy Nowicki, dla nich nie ma już żadnego ratunku, ale
kiedy czytam, czy oglądam występy któregoś z tych mniej zaawansowanych, odnoszę
wrażenie, że z nimi można by było przynajmniej spróbować porozmawiać. Mam tu na
myśli choćby Krzysztofa Majchrzaka, czy nawet tego bałwana Lindę.
Jeśli idzie o dziennikarzy, nie jestem w
stanie wskazać jednego, z którym miałbym ochotę zamienić choćby jedno słowo.
Tam już mamy czyste nieszczęście. Czy to jest Tomasz Terlikowski, czy Bronisław
Wildstein, czy oczywiście Żakowski ze swoim bratem bliźniakiem Najsztubem, ja
bym się im nawet bał podać rękę. A popatrzmy na tych wszystkim młodych, dopiero
startujących w tym zawodzie, jak jakaś Arletta Zalewska, czy ta cizia z Polsatu.
Przepraszam bardzo, ale to ja już chyba wolę towarzystwo Moniki Olejnik.
O tak! Robert Mazurek pewnie bardzo by
chciał wierzyć w to, że on i jego koledzy są w jakikolwiek sposób lepsi od
Janusza Gajosa, Piotra Fronczewskiego, czy Anny Seniuk, ale nic z tego. Tu
nawet nie ma porównania. Jak już bardzo chcą, niech się próbują potykać z
jakimiś politykami, choć też im nie wróżę wielkiego powodzenia. No, najwyżej,
jak trafią na tego dziwnego człowieka w sukience i doczepionym biustem, bo już
Palikot może się okazać zbyt twardy.
Chciałbym jakoś ładnie i możliwie
spektakularnie zakończyć tę, samą w sobie spektakularną, bo aż ociekającą
celebrytami, notkę, i nie przychodzi mi do głowy nic poza tym, by wstawić tu
pewne zdjęcie. Już może bez komentarza. Bo ono komentuje się samo zupełnie
dobrze. Proszę się mocno złapać krzeseł, nabrać głęboko powietrza, i do dzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.