piątek, 13 sierpnia 2021

Czy Donald Tusk to emisariusz z planety Crktw5?

 

Nie chcę oczywiście przez to powiedzieć, że gdybym właśnie nie wyjeżdżał do Przemyśla, a więc miasta ludzi brudnych, dzikich i – jak to kiedyś stwierdził prezydent Komorowski – nie płacących podatków, to w sobotę, niedzielę, czy nawet w poniedziałek, tu by się coś ukazało, jednak fakt jest taki, że ja faktycznie za chwilę wyjadę na weekend do swojego Przemyśla i do czasu jak wrócę, tu się nie ukaże nic nowego. Dziś natomiast na odchodne, przedstawiam Państwu swój najnowszy felieton dla „Warszawskiej Gazety”. Jak widzimy, o Donaldzie Tusku, ale cóż nas dziś jest w stanie równie mocno zainspirować? Oplucie Dobromira Sośnierza? Nie żartujmy.

 

      Ja zdaję sobie sprawę z tego, że nieustanne traktowanie Donalda Tuska – z przerwą na tego narkomana Sikorskiego – jako pierwszego bohatera naszych codziennych emocji, może robić wrażenie nienajlepsze, niemniej jednak ja, zwłaszcza gdy aktywność wspomnianego Tuska sprawiła, że nie ma dnia, by on się po raz kolejny nie skompromitował, nie bardzo widzę możliwość udzielania się w jakichkolwiek innych tematach. Wszystko bowiem wskazuje na to, że to właśnie Donald Tusk jest bohaterem naszej dzisiejszej ekscytacji. Przyznam że nie bardzo lubię wierzyć, że to co się wokół nas dzieje jest wynikiem specjalnie dla nas opracowanego planu, niemniej jednak odnoszę ostanio wrażenie, że wspomniany powrót Donalda Tuska z brukselskiej emigracji to jest wynik bardzo starannie zaplanowanej operacji, na końcu której stoi wciąż zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach w roku 2023. I to zwycięstwo, jakiego świat nigdy wcześniej nie widział.

       W czym rzecz? Otóż odnoszę wrażenie – a ono jest na tyle silne, że postanowiłem się mim podzielić i tu, a więc w miejscu, którego wymazać się nie da – że powrót Donalda Tuska do kraju zostaŁ sprowokowany nie przez jakieś szczególne kalkulacje brukselskich urzędników, którzy uznali że to on właśnie, a nie ktokolwiek inny, jako ów rycerz na białym koniu, odsunie Prawo i Sprawiedliwość od władzy. Za owym ciekawym planem musiał stać sam Jarosław Kaczyński, który, sobie tylko znanym sposobem, doprowadził do jego powrotu, a wszystko to w jednym jedynym celu, czyli pokazaniu Polakom że nie ma dla nich nic gorszego jak władza odmóżdżonego  idioty.

         Przykładów pokazujących to jak Donald Tusk realizuje plany władzy jest oczywiście cała masa, a kolejne informacje docierają do nas niemal każdego dnia. Ja natomiast z prawdziwą przyjemnością chciałbym zwrócić uwagę na słynną już dziś wypowiedź – no nie wiem, jak go tytułować – Króla Europy, kiedy ów zadeklarował, że dziś systuacja jest taka, że dla kobiety urodzenie dziecka, zwłaszcza w sytuacji gdy ono zażyczy sobie przeżyć jakieś 20 lat, to jest katorga.

       Dziś nikt chyba, nie tylko ja, nie wie, co strzeliło do głowy Donaldowi Tuskowi, by wyrzucić z siebie te słowa. Oczywiście jest bardzo prawdopodobne, że jego doświadczaenia jako rodzica, a poza tym najnowsza wiedza, jaką on uzyskał podczas swojego pobytu w Brukseli, wskazują bardzo jasno na to, że dzieci to nie ten geszeft, no i Donald zaledwie wyraził tu swoją opinię. Efekt jednak jest taki, że po zaledwie kilku tygodniach swojego pobytu w Polsce, i po tym jak ludzie zorientowali się, że mają do czynienia z autentycznym kosmitą, zamiast się zamknąć i spróbować zorientować się w sytuacji, uznał on za stosowne poinformować Polki i Polaków, że posiadanie dzieci to nieszczęście, a próba marzenia o nich to głupota. Przepraszam bardzo, ale jak tu nie myśleć, że ten nasz prezes Jarosław Kaczyński to naprawdę wybitny umysł?



2 komentarze:

  1. @toyah

    On jest dobrze dobrany dla zrobienia tutaj rozpierduchy. Chodzi bowiem o dopasowanie się do światopoglądu wyewoluowanej w międzyczasie ulicznej tłuszczy. Wiele wskazuje, że - technicznie biorąc - zachodzi tutaj implementacja spirali takiej jak opisywał Marx. Ulica zawiodła, zagranica też, więc teraz znowu ulica, ale na poziomie o obrót spirali wyżej. Potem będzie znowu zagranica, itd - ad nauseam.

    W toku tego planu zachodzi stopniowe alienowanie się części współobywateli, którzy odrywają się od Polski, od wspólnoty, od kultury, a z nienawiścią wrzeszczą: "my Polacy"! Jacy "my"?

    Odrzucają jakakolwiek więź z pisiorami, kukizem, itd. i kogo tam sobie jeszcze upatrzą. A patrzą na nich z góry i w tył niczym pasażerowie przedniej części warszawskiego tramwaju w czasie okupacji. A to jeszcze nie jest koniec ich ewolucji.

    Tusk właśnie do nich przyjechał i musi się dopasować.

    OdpowiedzUsuń
  2. @orjan
    A ja mam mocne przeczucie, że on niedługo stąd wyjedzie.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...