No i wreszcie nasze modlitwy zostały wysłuchane i Prezes
podjął odważną decyzję, by na zbity pysk ze swojego rządu wywalić Jarosława
Gowina. Chętnie bym owo wydarzenie jakoś oryginalnie skomentował, jednak – jak to
niestety ostatnio coraz częściej bywa – mam wrażenie, że niemal wszystko co
mogłoby zostać potraktowane jako oryginalne, wykorzystałem już z naddatkiem, i
dziś jedyne co mi pozostaje to przypominanie swoich dawnych słów. Oto więc mój
tekst jeszcze sprzed ośmiu lat, napisany dla „Warszawskiej Gazety”, a następnie
powtórzony tu na blogu, gdzie swoją radość z aktualnych wykopek prezentuję w
sposób niemal doskonały. Bardzo proszę.
Gdybym miał
opisać swój stosunek do Jarosława Gowina, musiałbym sięgnąć pamięcią do
zdarzenia sprzed lat, kiedy to z moim synem pojechaliśmy do Krakowa na koncert
Morrisseya, i wychodząc z dworca, natrafiliśmy na wspomnianego Gowina. Szedł ów
Gowin z naprzeciwka, a więc najprawdopodobniej na pociąg do Warszawy, ciągnął
za sobą walizkę na kółkach, a ja myślałem tylko o jednym: że gdyby mu tak
podstawić nogę, albo zwyczajnie kopnąć w tyłek, i zobaczyć, jak on i ta jego
walizka wspólnie się wywalają, można by autentycznie zakosztować smaku życia.
Toniemy niestety
jednak wszyscy w cywilizacji, w dodatku ograniczeni przepisami prawa, gdzie
nawet jeśli się da w pysk zdrajcy i zaprzańcowi, można trafić do pudła, a w
najlepszym wypadku stracić ciężko i uczciwie zarobione pieniądze, splunęliśmy
więc tylko przez ramię, i poszliśmy coś zjeść.
Tak się więc
oto przedstawia stan moich emocji i sumienia, gdy idzie o osobę Jarosława
Gowina.
Ktoś spyta,
czemu akurat dziś postanowiłem się nim zajmować. Otóż doszły mnie słuchy, że
prominentny i zasłużony poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin został
przyjęty przez Jarosława Kaczyńskiego i panowie o czymś sobie pogadali. Cześć
z komentatorów spekuluje, że Gowin przyszedł do Kaczyńskiego, aby sprawdzić
warunki swojego ewentualnego przejścia do PiS-u, kiedy to już Donald Tusk nie
będzie miał innego wyjścia, jak go – wraz oczywiście z wszystkimi jego
sojusznikami – z partii wyrzucić. No i w związku z tymi spekulacjami pojawiają
się różnego rodzaju niepokoje.
W tej sytuacji,
mam dla wszystkich zaniepokojonych dwie informacje. Jedną dobrą, a drugą
niestety nie najlepszą. Otóż jestem mocno przekonany, że nie ma takiej
możliwości, by Gowin, Godson, i kto tam jeszcze pozuje na platformerskiego
konserwatystę, zostali przyjęci do PiS-u. Tak źle i głupio na szczęście jeszcze
nie jest. Jeśli idzie o przyjmowanie kogo bądź, PiS akurat dotychczas zachowuje
dość czyste konto. Natomiast – i to już jest wiadomość niewesoła – odnoszę
bardzo przykre wrażenie, że Jarosław Kaczyński szykuje się na przyszłe
rządzenie w taki oto sposób, by partia, jaką Gowin założy po wyrzuceniu go z
Platformy, i z którą najprawdopodobniej jednak jakoś tam wejdzie do Sejmu, była
przyszłym koalicjantem Prawa i Sprawiedliwości. Ot tak, na wszelki wypadek.
W tej sytuacji
mam do powiedzenia tylko jedno. Wchodzenie w koalicję z kimś takim jak Gowin i
cała ta reszta bałwanów, która z siedzenia okrakiem na płocie uczyniła cnotę,
jest czymś znacznie gorszym, niż robienie politycznych interesów nawet z
Leszkiem Millerem. To jest coś jeszcze gorszego, niż codzienne znoszenie
obecności Romana Giertycha.
Przepraszam
bardzo, ale jeśli tak ma wyglądać przyszły rząd, gdzie przyszłość Polski będzie
się rozstrzygała w politycznych przepychankach pomiędzy Jarosławem Gowinem a
Jarosławem Kaczyńskim, to ja się wycofuję. Końcówka mojego życia jest dla mnie
zbyt cenna, by marnować ją na codzienne użeranie się z własną bezradnością.
@toyah
OdpowiedzUsuńOn się był ucapił niczym ten polny pies i ranna rosa.
Śp. Lepper jaki był, taki był, ale przynajmniej miał jakiś charakter, a ten?
Temu się zawsze wydawało, że samo jego istnienie to powód do hołdów. Pasożyt.
Usuń@orjan
UsuńTo prawda. Gowin to plazma. On równie dobrze mógłby nie istnieć. No dobra... mógłby pracować na uniwersytecie.
@Pavel
UsuńW sumie to i tak dziwne, że go już na samym początku nikt nie kopnął w zadek.
Żałuje Pan prawda? Czasami taki prosty kop potrafi jednak wyprostować jakieś zwoje w mózgu. Z całym nieszacunkiem dla p. Gowina .
Usuń@Pavel
OdpowiedzUsuńPewnie że trochę żałuję, ale z drugiej strony, gdybym jego kopnął, to wielu mogłoby się poczuć niesprawiedliwie zlekceważonych.