wtorek, 22 czerwca 2021

O butach, guzikach i sznurowadłach Prezesa

 

      Po naszej polityczno-medialnej scenie poruszam się od lat, więc nie muszę nikogo zapewniać, że tu akurat czuję się jak ryba w wodzie. Dlatego też nieszczególne wrażenie zrobiła na mnie wiadomość, że oto Jarosław Kaczyński pojawił się gdzieś w butach nie do pary. Ja oczywiście rozumiem, że w tym wypadku chodzi o przestrzeń jak najbardziej publiczną, więc sprawa jest poważniejsza. Przy okazji też nie daje mi spokoju fakt, iż mnie również przynajmniej raz w życiu zdarzyło się wyjść z domu w różnych butach. To jednak tutaj nie ma większego znaczenia, natomiast to co mnie tu interesuje w sposób absolutnie wyjatkowy, to fakt, że Jarosław Kaczyński pokazał się publicznie w butach nie do pary i to zdarzenie ni stąd ni z owąd wywołało całą falę niewyobrażalnych wręcz szyderstw, włącznie z sugestiami, że mamy do czynienia z klasycznym Alzheimerem, a fakt ten  ostatecznie wyłącza Kaczyńskiego, jako osobę psychicznie się nie kontrolującą, z gry.

         Od wielu już lat, a więc mniej więcej od upadku PRL-u, czyli też od dnia kiedy to wszyscy ni stąd nie z owąd zainteresowaliśmy się czymś wiecej niż faktem, że „komuniści to ruskie chuje”, ja słyszę, że Jarosław Kaczyński miał niezasznurowane buty, lub odpadł mu guzik, ewentualnie miał krzywo zapiętą marynarkę, a ostatnio że założył buty nie od pary. Z tego co słyszę, to czego on się dopuścił stanowi taki skandal, że on – i co ciekawe, tylko on – powinien zostać w jednej chwili zakuty w dyby i tym sposobem odsunięty od spraw publicznych raz na zawsze. Tak to dziś się sprawy mają.

       Gdy chodzi o mnie, to ja patrzę na kolportowane w Sieci zdjęcie i daję słowo, że nie wiem, czy te buty są faktycznie nie od pary, natomiast mam wrażenie że tak to właśnie jest. Jeśli bowiem Jarosław Kaczynski, idąc na zjazd owej Partii Republikańskiej, czy jak im tam akurat jest, założył na nogi to co mu akurat wpadło w oko, to znaczy, że ja go nie opuszczę do końca życia. Jeśli faktycznie tak jest, że Jarosław Kaczyński jest jedynym politykiem w Polsce, dla którego dbałość o wizerunek sprowadza się do tego że on założy sobie na nogi dwa buty nie do pary, to znaczy że, gdy chodzi o powszechnie rozumianą politykę, to ja nie widzę nikogo poza nim, komu bym mógł zaufać. Jeśli bowiem wśród tej bandy oszustów – nie będę ich wymieniał z nazwiska, bo to nie ma najmniejszego sensu – z którymi mamy do czynienia na co dzień i którzy jedyne co potrafią to się odpowiednio wystroić, trafiamy na kogoś dla kogo coś takiego jak but ma znaczenie mikroskopijne, to ja wiem, że mam do czynienia z tym jednym jedynym. A jeśli ktoś uważa inaczej, niech zdycha w nieświadomości.



1 komentarz:

  1. Wydaje się, że znów to jest manipulacja, co oczywiście niczego nie zmienia. Łącznie z zadowoleniem z siebie wszystkich mądrali z tv/radia/twitera etc.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...