Po naszej polityczno-medialnej scenie
poruszam się od lat, więc nie muszę nikogo zapewniać, że tu akurat czuję się
jak ryba w wodzie. Dlatego też nieszczególne wrażenie zrobiła na mnie
wiadomość, że oto Jarosław Kaczyński pojawił się gdzieś w butach nie do pary. Ja
oczywiście rozumiem, że w tym wypadku chodzi o przestrzeń jak najbardziej
publiczną, więc sprawa jest poważniejsza. Przy okazji też nie daje mi spokoju fakt,
iż mnie również przynajmniej raz w życiu zdarzyło się wyjść z domu w różnych
butach. To jednak tutaj nie ma większego znaczenia, natomiast to co mnie tu
interesuje w sposób absolutnie wyjatkowy, to fakt, że Jarosław Kaczyński
pokazał się publicznie w butach nie do pary i to zdarzenie ni stąd ni z owąd wywołało
całą falę niewyobrażalnych wręcz szyderstw, włącznie z sugestiami, że mamy do
czynienia z klasycznym Alzheimerem, a fakt ten
ostatecznie wyłącza Kaczyńskiego, jako osobę psychicznie się nie
kontrolującą, z gry.
Od wielu już lat, a więc mniej więcej
od upadku PRL-u, czyli też od dnia kiedy to wszyscy ni stąd nie z owąd
zainteresowaliśmy się czymś wiecej niż faktem, że „komuniści to ruskie chuje”, ja
słyszę, że Jarosław Kaczyński miał niezasznurowane buty, lub odpadł mu guzik,
ewentualnie miał krzywo zapiętą marynarkę, a ostatnio że założył buty nie od
pary. Z tego co słyszę, to czego on się dopuścił stanowi taki skandal, że on –
i co ciekawe, tylko on – powinien zostać w jednej chwili zakuty w dyby i tym
sposobem odsunięty od spraw publicznych raz na zawsze. Tak to dziś się sprawy
mają.
Gdy chodzi o mnie, to ja patrzę na kolportowane
w Sieci zdjęcie i daję słowo, że nie wiem, czy te buty są faktycznie nie od pary, natomiast
mam wrażenie że tak to właśnie jest. Jeśli bowiem Jarosław Kaczynski, idąc na
zjazd owej Partii Republikańskiej, czy jak im tam akurat jest, założył na nogi
to co mu akurat wpadło w oko, to znaczy, że ja go nie opuszczę do końca życia.
Jeśli faktycznie tak jest, że Jarosław Kaczyński jest jedynym politykiem w
Polsce, dla którego dbałość o wizerunek sprowadza się do tego że on założy sobie
na nogi dwa buty nie do pary, to znaczy że, gdy chodzi o powszechnie rozumianą
politykę, to ja nie widzę nikogo poza nim, komu bym mógł zaufać. Jeśli bowiem
wśród tej bandy oszustów – nie będę ich wymieniał z nazwiska, bo to nie ma
najmniejszego sensu – z którymi mamy do czynienia na co dzień i którzy jedyne
co potrafią to się odpowiednio wystroić, trafiamy na kogoś dla kogo coś takiego
jak but ma znaczenie mikroskopijne, to ja wiem, że mam do czynienia z tym jednym
jedynym. A jeśli ktoś uważa inaczej, niech zdycha w nieświadomości.
Wydaje się, że znów to jest manipulacja, co oczywiście niczego nie zmienia. Łącznie z zadowoleniem z siebie wszystkich mądrali z tv/radia/twitera etc.
OdpowiedzUsuń