Dziś chciałbym tu
przedstawić kolejną serię swoich krótkich kawałków, zamieszczanych od dłuższego
już czasu w miesięczniku „Polska Niepodległa” pod tytułem "Wezwani do tablicy". Tym razem mamy zestaw dość monotematyczny.
Uczciwie powiem, że nie
umiem sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek pojawiła się tu postać krakowskiego
profesora Jana Hartmana, podejrzewam jednak że nie, i tym samym jest mi z tego
powodu bardzo wstyd, bo widzę tu z mojej strony bardzo duże zaniedbanie.
Postaram się dziś jednak ten brak nadrobić z naddatkiem, a jest po temu świetna
okazja, bo wspomniany Hartman postanowił na swoim blogu zaatakować abp. Jędraszewskiego,
a zrobił to w sposób tak beznadziejnie głupi, że na miejscu prezydenta Dudy, ja
bym mu ową profesurę, choćby tylko symbolicznie, odebrał. Oto, proszę sobie
wyobrazić, we wzmiankowanym tekście Hartman napisał coś takiego:
„Po ośmiu latach od swojej
pierwszej nazistowskiej wypowiedzi arcybiskup metropolita krakowski Marek
Jędraszewski dopuścił się w czasie uroczystości Bożego Ciała drugiej
wypowiedzi w jednoznacznie hitlerowsko-goebbelsowskim stylu. Uważam za
pewnego rodzaju publiczną zmowę dziennikarzy i komentatorów skupianie się
przez nich wyłącznie na rutynowych faszystowskich wypowiedziach tego
watykańskiego dygnitarza i agenta, to jest wypowiedziach wyrażających
pogardę i nienawiść wobec LGBT. Zło jest zawsze stopniowalne – nie wolno
lekceważyć homofobii i faszystowskiej nienawiści, niemniej czysty rasizm,
segregujący ludzi wedle ich biologicznego uposażenia i łączących wartości
kulturowe z tożsamością biologiczną, jest czymś jeszcze bardziej haniebnym
i niebezpiecznym. Jest również przestępstwem w świetle polskiego
prawa, które zakazuje nawoływania do nienawiści na tle rasowym”.
Pomijając już to czym abp
Jędraszewski tak rozsierdził tego dziwnego człowieka, jest czymś moim zdaniem
niewyobrażalnym, by było nie było człowiek o jakimś tam wykształceniu oraz
intelektualnej pozycji, w publicznej debacie sięgał do argumentów jeszcze w
latach 50-tych poprzedniego stulecia bardzo precyzyjnie i skutecznie
wyszydzonych, jako „reductio ad hitlerum”. Wydawaoby się, że porównywanie do
Hitlera osób, których z jakiegokolwiek względu się nie lubi, to poziom z jakich
mamy do czynienia wyłącznie na politycznych demonstracjach organizowanych przez
głupszą część socjalizującej młodzieży, a tymczasem proszę! Oto człowiek w
wieku ponad średnim, z wykształceniem ponad wyższym, w dodatku – last but not
least – żyd, co jakby w sposób oczywisty zobowiązuje w sposób szczególny. A tu
taki wstyd.
***
Ktoś być może zapyta, cóż
takiego krakowski arcybiskup takiego powiedział, że prof. Hartman stracił dla
niego głowę? Otóż, szczerze powiem że ani ja tego do końca nie wiem, ani też
sam Profesor nam tego nie tłumaczy. To znaczy, coś tam nam mówi, ale nie do
końca. Posłuchajmy raz jeszcze mądrości tego człeka:
„Nie pojmuję, jak to
się dzieje, że wypowiedzi o ‘tęczowej zarazie’ – haniebne, głupie
i świadczące o osobistym łajdactwie Jędraszewskiego – cytuje się
i potępia z nieporównanie większą częstością i siłą niż
brutalnie rasistowską uwagę o rezerwatach rzuconą w Pabianicach
w 2013 r., gdy Jędraszewski był jeszcze biskupem w Łodzi. Czy kolejny
nazistowski tekst Jędraszewskiego przejdzie bez echa? Mam nadzieję, że prasa
oraz ludzie dobrej woli, w tym katolicy, wreszcie się opamiętają
i Jędraszewskiego spotka zasłużony ostracyzm. Nie ma w Krakowie
i Polsce miejsca dla nazistów, a już zwłaszcza nazistów
reprezentujących organizację religijną, która brała udział w nazistowskiej
napaści na Polskę we wrześniu 1939 r. i z histeryczną konsekwencją broniła
Hitlera do samego końca, nie bacząc nawet na to, że tenże Hitler hurtowo
mordował katolickich księży”.
Niby wiadomo. Jędraszewski
użył – swoją drogą, jakże celnego – określenia w postaci „tęczowej zarazy”,
jeszcze osiem lat temu, jako biskup Łodzi powiedział coś o „rezerwatach”, czego
osobiście nie pamietam, ale brzmi mi to doś sympatycznie, tym razem jednak, jak
rozumiem, chodzi o coś znacznie poważniejszego. Tylko o co? I znów, myślę że
tak naprawdę, to co tak ubodło Hartmana nie ma większego znaczenia, natomiast
ciekawe jest to, że ów mędrzec z jednej strony pisze coś o tym, że Hitler
„hurtowo” mordował kapłanów Kościoła Powszechnego, a z drugiej sugeruje że oni niemal
z automatu, z samej zasady, byli nazistami, którzy w 1939 roku dokonali napaści
na Polskę, a potem „z hiteryczną konsekwencją” bronili Hitlera, który, jak już
wspomjieliśmy, „hurtowo ich mordował”. A ja już w tym momencie nic z tego nie
rozumiem? Kto tu był głupszy? „Hurtowo” mordowani księża, czy ten który ich „hurtowo”
mordował? No a przy okazji, ja bym był tu bardzo ciekawy opinii Hartmana na
temat hurtowo mordowanych żydów i ich odpowiedzialności za owe hurtowe
morderstwa. No ale jestem pewien, że się sensownej odpowiedzi nie doczekamy. W
końcu, jak wiemy, na histerię rady nie ma.
***
No ale mamy wciąż tego
naszego profesora i kolejne szczegóły, niestety jednak nie na temat „hurtowo”
mordowanych ksieży, ale, jak rozumiem, równie hurtowej współpracy owych księży
na rzecz swojej eksterminacji:
„Negowanie zbrodniczej
działalności Kościoła, umniejszanie roli papieskiego totalitaryzmu, gett
żydowskich w państwie kościelnym i innych prześladowań
w przygotowaniu Holokaustu, a w końcu relatywizowanie współpracy
papiestwa z nazistami przed wojną, w czasie jej trwania i po jej
zakończeniu – to część haniebnego, antysemickiego negacjonizmu. Obawiam się, że
przemilczanie nazistowskiej retoryki pogrobowca Goebbelsa, którym jest
Jędraszewski, ma te same podstawy i powody, dla których nie mówi się
o napaści Kościoła na Polskę we wrześniu 1939 r. czy ewakuowaniu
zbrodniarzy hitlerowskich przez Watykan do krajów, gdzie mogli bezpiecznie żyć
pod zmienionymi nazwiskami”.
I tu, gdy chodzi o to, jak
ludzki umysł może się zdegenrować, dochodzimy do punktu gdzie Jan Hartman –
przypomnijmy że profesor uniwersytetu, i to aż Jagielońskiego – ma pretensje, że się „nie mówi” o „napaści Kościoła
na Polskę we wrześniu 1939 r. czy ewakuowaniu zbrodniarzy hitlerowskich
przez Watykan do krajów, gdzie mogli bezpiecznie żyć pod zmienionymi nazwiskami”.
A ja w tym momencie myślę sobie, że to jest bardzo ciekawe, dlaczego o tym się
„nie mówi” i jedyny odważny w temacie okazuje się być prof. Jan Hartman. No i w
tej samej chwili przychodzi mi do głowy pytanie, czemu się nie mówi też o tym,
że to Kościół Katolicki najpierw wybudował obóz w Auschwitz, i to Kościół
Katolicki zorganizował w powojennej Polsce system eksterminacji ludzi takich
jak rotmistrz Pilecki i że to w koncu Kosciół Katolicki, a kto wie czy nie sam
abp Jędraszewski, zamordował księdza Jerzego Popiełuszkę. To jest bowiem
pytanie, na które odpowiedzi czeka cała Polska i jeśli go jej nie udzieli Jan
Hartman, to gdzie szukać ratunku?
***
Tymczasem okazuje się, że
wprawdzie na tę akurat diagnozę będziemy musieli poczekać, ale szczęśliwie sama
koncówka Hartmanowskich refleksji prowadzi nas do wyjaśnienia, o co chodzi z
tym Jędraszewskim. Jednak wszystko w swoim czasie. Zaczyna się bowiem tak:
Nikt nie może dziś
zaprzeczać, że Kościół katolicki jest organizacją przestępczą, uprawiającą
rozmaitego rodzaju kryminalne procedery na skalę masową i systemowo
chroniącą sprawców przed odpowiedzialnością karną. Nie ma prób zaprzeczania tym
faktom, czemu akurat dziwić się nie należy. A jednak władza i potęga
Kościoła oraz zabobonność mas sprawiają, że zwycięża brutalna anomia moralna –
żadne wiadomości o zbrodniach Kościoła nie są w stanie poruszyć
sumień zdegradowanych i w gruncie rzeczy pozbawionych sumienia mas, którym
wmówiono, że są ludźmi wyjątkowymi i czeka na nich pośmiertnie miejsce
w niebie.
Czekający na niebo nie
muszą się przejmować masowym mordowaniem i gwałceniem dzieci przez swoich
przewodników, którzy do tego nieba mają ich zaprowadzić. Wszak wysłannikom
samego Boga wolno wszystko. Taka jest z grubsza psychologia stojąca za
masowym tolerowaniem nazistowskich księży, których w czasach hitlerowskich
były tabuny, a dziś ostał się Jędraszewski”.
I po tym wzruszającym
przygotowaniu do ujawnienia najgłębszych podstaw myśli nazisty Jędraszewskiego
dochodzimy do sedna:
„Duchowa jedność,
ciągłość i trwałość narodu polskiego ma swój konkretny i naukowo
wymierny fundament. Jest nim jego biologiczna ciągłość i siła”.
[...]
„Mam nadzieję, że ja
już tego nie dożyję, ale mogę sobie to wyobrazić, że, powiedzmy, w roku
2050 nieliczni biali będą pokazywani innym rasom ludzkim tu na terenie Europy
jak Indianie w USA w rezerwatach. Byli sobie kiedyś tacy ludzie,
którzy tu zamieszkiwali, ale przestali istnieć na własne życzenie, ponieważ nie
potrafili uznać, kim są od strony biologicznej”.
W porządku jest ten nasz arcybiskup Jędraszewski. Czy ktoś z nas potrafiłby lepiej wyrazić to co wszystkim nam leży na sercu? Dbajmy zatem o naszych kapłanów jak o zdrowie. Niech będzie nawet, że o zdrowie narodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.