środa, 23 czerwca 2021

Czarną deską po łbie Jana Hartmana

 

Dziś chciałbym tu przedstawić kolejną serię swoich krótkich kawałków, zamieszczanych od dłuższego już czasu w miesięczniku „Polska Niepodległa” pod tytułem "Wezwani do tablicy". Tym razem mamy zestaw dość monotematyczny.

 

 

 

Uczciwie powiem, że nie umiem sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek pojawiła się tu postać krakowskiego profesora Jana Hartmana, podejrzewam jednak że nie, i tym samym jest mi z tego powodu bardzo wstyd, bo widzę tu z mojej strony bardzo duże zaniedbanie. Postaram się dziś jednak ten brak nadrobić z naddatkiem, a jest po temu świetna okazja, bo wspomniany Hartman postanowił na swoim blogu zaatakować abp. Jędraszewskiego, a zrobił to w sposób tak beznadziejnie głupi, że na miejscu prezydenta Dudy, ja bym mu ową profesurę, choćby tylko symbolicznie, odebrał. Oto, proszę sobie wyobrazić, we wzmiankowanym tekście Hartman napisał coś takiego:

Po ośmiu latach od swojej pierwszej nazistowskiej wypowiedzi arcybiskup metropolita krakowski Marek Jędraszewski dopuścił się w czasie uroczystości Bożego Ciała drugiej wypowiedzi w jednoznacznie hitlerowsko-goebbelsowskim stylu. Uważam za pewnego rodzaju publiczną zmowę dziennikarzy i komentatorów skupianie się przez nich wyłącznie na rutynowych faszystowskich wypowiedziach tego watykańskiego dygnitarza i agenta, to jest wypowiedziach wyrażających pogardę i nienawiść wobec LGBT. Zło jest zawsze stopniowalne – nie wolno lekceważyć homofobii i faszystowskiej nienawiści, niemniej czysty rasizm, segregujący ludzi wedle ich biologicznego uposażenia i łączących wartości kulturowe z tożsamością biologiczną, jest czymś jeszcze bardziej haniebnym i niebezpiecznym. Jest również przestępstwem w świetle polskiego prawa, które zakazuje nawoływania do nienawiści na tle rasowym”.

Pomijając już to czym abp Jędraszewski tak rozsierdził tego dziwnego człowieka, jest czymś moim zdaniem niewyobrażalnym, by było nie było człowiek o jakimś tam wykształceniu oraz intelektualnej pozycji, w publicznej debacie sięgał do argumentów jeszcze w latach 50-tych poprzedniego stulecia bardzo precyzyjnie i skutecznie wyszydzonych, jako „reductio ad hitlerum”. Wydawaoby się, że porównywanie do Hitlera osób, których z jakiegokolwiek względu się nie lubi, to poziom z jakich mamy do czynienia wyłącznie na politycznych demonstracjach organizowanych przez głupszą część socjalizującej młodzieży, a tymczasem proszę! Oto człowiek w wieku ponad średnim, z wykształceniem ponad wyższym, w dodatku – last but not least – żyd, co jakby w sposób oczywisty zobowiązuje w sposób szczególny. A tu taki wstyd.

 

***

 

Ktoś być może zapyta, cóż takiego krakowski arcybiskup takiego powiedział, że prof. Hartman stracił dla niego głowę? Otóż, szczerze powiem że ani ja tego do końca nie wiem, ani też sam Profesor nam tego nie tłumaczy. To znaczy, coś tam nam mówi, ale nie do końca. Posłuchajmy raz jeszcze mądrości tego człeka:

Nie pojmuję, jak to się dzieje, że wypowiedzi o ‘tęczowej zarazie’ – haniebne, głupie i świadczące o osobistym łajdactwie Jędraszewskiego – cytuje się i potępia z nieporównanie większą częstością i siłą niż brutalnie rasistowską uwagę o rezerwatach rzuconą w Pabianicach w 2013 r., gdy Jędraszewski był jeszcze biskupem w Łodzi. Czy kolejny nazistowski tekst Jędraszewskiego przejdzie bez echa? Mam nadzieję, że prasa oraz ludzie dobrej woli, w tym katolicy, wreszcie się opamiętają i Jędraszewskiego spotka zasłużony ostracyzm. Nie ma w Krakowie i Polsce miejsca dla nazistów, a już zwłaszcza nazistów reprezentujących organizację religijną, która brała udział w nazistowskiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 r. i z histeryczną konsekwencją broniła Hitlera do samego końca, nie bacząc nawet na to, że tenże Hitler hurtowo mordował katolickich księży.

Niby wiadomo. Jędraszewski użył – swoją drogą, jakże celnego – określenia w postaci „tęczowej zarazy”, jeszcze osiem lat temu, jako biskup Łodzi powiedział coś o „rezerwatach”, czego osobiście nie pamietam, ale brzmi mi to doś sympatycznie, tym razem jednak, jak rozumiem, chodzi o coś znacznie poważniejszego. Tylko o co? I znów, myślę że tak naprawdę, to co tak ubodło Hartmana nie ma większego znaczenia, natomiast ciekawe jest to, że ów mędrzec z jednej strony pisze coś o tym, że Hitler „hurtowo” mordował kapłanów Kościoła Powszechnego, a z drugiej sugeruje że oni niemal z automatu, z samej zasady, byli nazistami, którzy w 1939 roku dokonali napaści na Polskę, a potem „z hiteryczną konsekwencją” bronili Hitlera, który, jak już wspomjieliśmy, „hurtowo ich mordował”. A ja już w tym momencie nic z tego nie rozumiem? Kto tu był głupszy? „Hurtowo” mordowani księża, czy ten który ich „hurtowo” mordował? No a przy okazji, ja bym był tu bardzo ciekawy opinii Hartmana na temat hurtowo mordowanych żydów i ich odpowiedzialności za owe hurtowe morderstwa. No ale jestem pewien, że się sensownej odpowiedzi nie doczekamy. W końcu, jak wiemy, na histerię rady nie ma.

 

***

 

No ale mamy wciąż tego naszego profesora i kolejne szczegóły, niestety jednak nie na temat „hurtowo” mordowanych ksieży, ale, jak rozumiem, równie hurtowej współpracy owych księży na rzecz swojej eksterminacji:

Negowanie zbrodniczej działalności Kościoła, umniejszanie roli papieskiego totalitaryzmu, gett żydowskich w państwie kościelnym i innych prześladowań w przygotowaniu Holokaustu, a w końcu relatywizowanie współpracy papiestwa z nazistami przed wojną, w czasie jej trwania i po jej zakończeniu – to część haniebnego, antysemickiego negacjonizmu. Obawiam się, że przemilczanie nazistowskiej retoryki pogrobowca Goebbelsa, którym jest Jędraszewski, ma te same podstawy i powody, dla których nie mówi się o napaści Kościoła na Polskę we wrześniu 1939 r. czy ewakuowaniu zbrodniarzy hitlerowskich przez Watykan do krajów, gdzie mogli bezpiecznie żyć pod zmienionymi nazwiskami”.

I tu, gdy chodzi o to, jak ludzki umysł może się zdegenrować, dochodzimy do punktu gdzie Jan Hartman – przypomnijmy że profesor uniwersytetu, i to aż Jagielońskiego –  ma pretensje, że się „nie mówi” o „napaści Kościoła na Polskę we wrześniu 1939 r. czy ewakuowaniu zbrodniarzy hitlerowskich przez Watykan do krajów, gdzie mogli bezpiecznie żyć pod zmienionymi nazwiskami”. A ja w tym momencie myślę sobie, że to jest bardzo ciekawe, dlaczego o tym się „nie mówi” i jedyny odważny w temacie okazuje się być prof. Jan Hartman. No i w tej samej chwili przychodzi mi do głowy pytanie, czemu się nie mówi też o tym, że to Kościół Katolicki najpierw wybudował obóz w Auschwitz, i to Kościół Katolicki zorganizował w powojennej Polsce system eksterminacji ludzi takich jak rotmistrz Pilecki i że to w koncu Kosciół Katolicki, a kto wie czy nie sam abp Jędraszewski, zamordował księdza Jerzego Popiełuszkę. To jest bowiem pytanie, na które odpowiedzi czeka cała Polska i jeśli go jej nie udzieli Jan Hartman, to gdzie szukać ratunku?

 

***

 

Tymczasem okazuje się, że wprawdzie na tę akurat diagnozę będziemy musieli poczekać, ale szczęśliwie sama koncówka Hartmanowskich refleksji prowadzi nas do wyjaśnienia, o co chodzi z tym Jędraszewskim. Jednak wszystko w swoim czasie. Zaczyna się bowiem tak:

Nikt nie może dziś zaprzeczać, że Kościół katolicki jest organizacją przestępczą, uprawiającą rozmaitego rodzaju kryminalne procedery na skalę masową i systemowo chroniącą sprawców przed odpowiedzialnością karną. Nie ma prób zaprzeczania tym faktom, czemu akurat dziwić się nie należy. A jednak władza i potęga Kościoła oraz zabobonność mas sprawiają, że zwycięża brutalna anomia moralna – żadne wiadomości o zbrodniach Kościoła nie są w stanie poruszyć sumień zdegradowanych i w gruncie rzeczy pozbawionych sumienia mas, którym wmówiono, że są ludźmi wyjątkowymi i czeka na nich pośmiertnie miejsce w niebie.

Czekający na niebo nie muszą się przejmować masowym mordowaniem i gwałceniem dzieci przez swoich przewodników, którzy do tego nieba mają ich zaprowadzić. Wszak wysłannikom samego Boga wolno wszystko. Taka jest z grubsza psychologia stojąca za masowym tolerowaniem nazistowskich księży, których w czasach hitlerowskich były tabuny, a dziś ostał się Jędraszewski.

I po tym wzruszającym przygotowaniu do ujawnienia najgłębszych podstaw myśli nazisty Jędraszewskiego dochodzimy do sedna:

Duchowa jedność, ciągłość i trwałość narodu polskiego ma swój konkretny i naukowo wymierny fundament. Jest nim jego biologiczna ciągłość i siła”.

[...]

Mam nadzieję, że ja już tego nie dożyję, ale mogę sobie to wyobrazić, że, powiedzmy, w roku 2050 nieliczni biali będą pokazywani innym rasom ludzkim tu na terenie Europy jak Indianie w USA w rezerwatach. Byli sobie kiedyś tacy ludzie, którzy tu zamieszkiwali, ale przestali istnieć na własne życzenie, ponieważ nie potrafili uznać, kim są od strony biologicznej.

 ***

W porządku jest ten nasz arcybiskup Jędraszewski. Czy ktoś z nas potrafiłby lepiej wyrazić to co wszystkim nam leży na sercu? Dbajmy zatem o naszych kapłanów jak o zdrowie. Niech będzie nawet, że o zdrowie narodu.

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...