Wprawdzie
zapowiadałem powrót po długim weekendzie dopiero we wtorek, no ale nic nie stoi
na przeszkodzie bym już dziś przedstawił swój ostatni felieton z „Warszawskiej Gazety”.
Mam nadzieję, że jak na początek tygodnia odpowiednio rozwesalający.
Nie wiem, czy czytelnicy „Warszawskiej”
czasem zadają sobie pytanie, co słychać u Leszka Balcerowicza, podejrzewam
jednak że nawet jeśli, to nadzwyczaj rzadko i to też tylko w sytuacji gdy
któryś z nich zajrzy nieopatrznie do stacji TVN24, a ów człowiek będzie się
produkował obok Ryszarda Kalisza, czy ewentualnie Marka Migalskiego. No i nie
ma się czemu dziwić, bo choć Balcerowicz, obok Janusza Lewandowskiego, już
pewnie do końca świata zostaną zapamiętani we współczesnej polskiej historii,
jako główni sprawcy niewyobrażalnej wręcz ekonomicznej agresji, jakiej nasz
kraj i znaczna część jego mieszkańców została poddana pod koniec minionego
stulecia, to czasy są takie, że nawet Lech Wałęsa dla młodszych pokoleń stał
się osobą kompletnie obcą. Ponieważ jednak ja, trochę z nieprzymuszonej pasji,
ale też w ramach pewnych obowiązków, staram się zaglądać nawet na tak zwane
peryferia, pragnę wszystkich ciekawych poinformować, że ów Balcerowicz żyje i
kopie, tyle że praktycznie wyłącznie na Twitterze. Ma on tam swój profil i
dzień w dzień, od rana do wieczora, prowadzi swoją krucjatę przeciwko Prawu i
Sprawiedliwości, co by może nie było samo w sobie szczególnie ciekawe, gdyby
nie fakt, że owa krucjata to niemal wyłącznie krótkie bardzo, niekiedy wręcz
jednowyrazowe, komentarze adresowane do innych, podobnych do niego
antypisowskich wariatów, a których, co jeszcze ciekawsze, treść świadczy o tym,
że Balcerowicz najpewniej znajduje się dziś w ciężkim kryzysie ściśle
psychicznym.
Zaledwie parę dni temu na jego twitterowym
profilu ukazał się następujacy tekst: „Kto US make The dictators terrified”,
a tuż po nim „Schab -zapamiętać i rozliczyć!” i ktoś by w tym momencie
pomyślał, że mi o tego typu wybryki chodzi, jednak nie. Ja akurat mam w głowie
co innego. Otóż gdzieś tak między jednym a drugim, w odpowiedzi na rzuconą
przez kogoś uwagę, że widząc to co się dziś dzieje w TVP, zapewne sam Joseph
Goebbels poczułby się zawstydzony, Leszek Balcerowicz zamieścił następujący
komentarz:
„Goebbels
był potworem, ale nie fuszerem”
Czytam te słowa po raz kolejny już,
przypomina mi się niedawna wypowiedź pisarza Stasiuka na temat Polski, w której
ze wstydem stwierdził, że nasza polska, słynna na cały świat, nieudaczność
sprawiła że nawet Auschwitz musieli za nas wybudować Niemcy, i zaczynam
podejrzewać, że owa nienawiść do PiS-u, połączona ze straszliwą wręcz histerią,
zmusza tych ludzi do tego, by oni szukali, póki co zaledwie psychicznego,
wsparcia w marzeniach o jakiejś Godzilli – choćby w osobie współczesnego Goebbelsa,
czy Himmlera – która by wreszcie w owej opozycyjnej nędzy potrafiłaby zaprowadzić
porządek.
Ktoś zapyta, po co ja w ogóle wspominam
tego nieszcześnika. Czy chodzi mi o to, by mu dokuczyć i poczuć satysfakcję?
Otóż nie. Ja chciałem tylko pokazać, gdzie dziś się znajdują tamtejsi
bohaterowie. Donald Tusk, też głównie na Twitterze, jest tego upadku zaledwie
bardziej popularnym symbolem.
@toyah
OdpowiedzUsuńPo mojemu, w tym komentarzu Balcerowicz ocenzurował sam siebie. Stojąc w prawdzie powinien był bowiem skomentować: "Goebbels był potworem, ale nie fuszerem jakim ja byłem, póki miałem jakieś znacznie sprawcze".
Stasiuk wygląda mi na jakieś 60 lat. Stawiam więc dolary przeciw orzechom, że choćby osobiście nigdy nie chodził do przedszkola, to przynajmniej w podstawówce wbijano mu do głowy, jaki ma być Polak mały i, że Polak o Polsce nigdy nie mówi źle!
To wie każdy Polak, jeśli tylko jest Polakiem ze swojego stanowiska cywilizacyjnego. Ci zaś mający zaledwie polskie kwity, a obcą im polskość odczuwający jako ich osobistą krzywdę - hamulców żadnych nie mają. Na przykład w przysmarkiwaniu Polakom Auschwitz jako przyrodzonej intencji osobiście niewykonalnej z powodu przyrodzonej polskiej nieudaczności.
Obu takim typom wypada wskazać, że Niemcy nie tylko zbudowali i eksploatowali Auschwitz, ale też - nie mówiąc już o wszystkim wiadomej Warszawie - Niemcy zrabowali wtedy Polakom około 5 milionów (sic!) świń. I to oni są nieudacznikami, bo nie zdążyli ze wszystkimi świniami.
Pozdrowienia.
@orjan
UsuńNadzwyczaj to słuszna obserwacja. Niemcy - gapy.