Ja oczywiście nie przeczę, że wiadomość o tym, że austriacki Trybunał Konstytucyjny uznał za stosowne powtórzyć drugą rundę wyborów prezydenckich, jakąś karierę tu u nas zrobiła, nie zmienia to jednak faktu, że to jest news o takiej sile, że nawet gdybyśmy go musieli wysłuchiwać od rana do wieczora – od czego jesteśmy zdecydowanie zbyt daleko – to wciąż byłoby za mało. Tymczasem wiadomość o tym, że w Austrii doszło do sfałszowania wyborów prezydenckich i owo fałszerstwo było tak ewidentne, że nawet System nie był w stanie nic temu zaradzić, jest moim zdaniem wiadomością, która wywraca do góry nogami cały porządek europejski, jaki znamy. Część z nas wiedziała to od paru już lat, jednak to dopiero dziś dowiadujemy się całkowicie oficjalnie, że współczesna Europa to gniazdo żmij, dla których cała ta gadanina o demokracji to śmiechu warty kabaret. Bardzo proszę, byśmy się przez chwilę przyjrzeli z pewnym skupieniem temu, co się właśnie stało. W Austrii odbyły się wybory prezydenckie i w momencie gdy okazało się, że Austriacy zagłosowali na antyeuropejską prawicę, Europa najzwyczajniej w świecie wybory sfałszowała. A więc zrobiła coś, co starsi z nas pamiętają z najbardziej ciemnych czasów komunizmu, a ci bardziej oczytani z doniesień na temat tego, jak się sprawy mają w dyktaturach w tak zwanym trzecim świecie. I to się właśnie wydało. Współczesna Europa fałszuje wybory dokładnie tak samo jak oni.
Pamiętam, jak w roku 2010, po tym jak Jarosław Kaczyński przegrał wyścig o prezydenturę z Bronisławem Komorowskim, napisałem na tym blogu tekst, w którym pokazałem, jak to owe wybory zostały sfałszowane. Odezwał się na to mój serdeczny przyjaciel, komentator o nicku Lemming, i stwierdził, że ja nie mogę tak mówić, bo w momencie gdy dochodzi do fałszowania wyborów mamy do czynienia z tak zwanym „game changer”, a to jest coś, czego nasza cywilizacja nie jest w sani znieść. W tak zwanych miękkich dyktaturach można sobie pozwolić na wiele, kandydata do prezydentury można nawet zabić, ale wyborów się nie fałszuje. Sprawa zwycięstwa Bronisława Komorowskiego w roku 2010 nigdy nie została wyjaśniona, natomiast dziś dowiadujemy się, że sześć lat później w Austrii sfałszowano wybory prezydenckie i teraz trzeba je będzie powtórzyć. Czy w tej sytuacji pojawi się tu ktoś, kto powie, że moje podejrzenia z roku 2010 to jakiś absurd i co najwyżej dowód moich kompleksów? Czy ktoś mi zacznie tłumaczyć, że żyjemy w cywilizowanej i zjednoczonej Europie, dla której przestrzeganie prawa oraz zasad demokracji stanowi wartość najwyższą, a pomysł, by w tym świecie mogło dojść do sfałszowania aktu wyborczego, to czysty absurd?
Otóż doszliśmy do tego punktu właśnie. W Austrii odbyły się wybory prezydenckie i w obawie, że zwycięzcą może się okazać kandydat prawicowo-konserwatywnej części społeczeństwa, System postanowił wynik owych wyborów sfałszować. Powtórzę to raz jeszcze: w samym sercu nowoczesnej Europy doszło do fałszerstwa wyborczego i tego faktu nic już nie zmieni.
To, z czym bowiem mamy do czynienia, to w rzeczy samej jest ów „game changer”, z tą drobną różnicą, że ci, którzy go opracowali, nie przewidzieli, że element, który oni uznali za nieistotny, czyli naród, nie da się z tej gry tak łatwo wyeliminować. Przyznam szczerze, że jest to wiadomość na tyle wstrząsająca, że ja się im nie dziwię, że najwyraźniej nie mają ochoty w ogóle na ten temat rozmawiać.
Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupować wszystkie moje książki.
Zapraszam wszystkich do księgarni pod adresem www.coryllus.pl, gdzie można kupować wszystkie moje książki.
Z takim tytułem to i chyba w "Biedronce" łatwiej, jakby w księgarni naukowej słabo poszło.
OdpowiedzUsuńPierwszy komentarz jest efektem upałów. Powinien się bowiem ukazać pod wczorajszym postem, a dotyczy nowej książki pana Belki, którego niektórzy tytułują profesorem. Dla mnie to po prostu pan Belka, a książka ma prosty jak prosta belka tytuł "Selfie".
OdpowiedzUsuńZ tą różnicą, że game change nastąpiła wcześniej i teraz nie wiem czy to był Brexit czy może wybór Dudy.
OdpowiedzUsuń@Arkadiusz Balwierz
OdpowiedzUsuńOczywiście że wybór Dudy.
@betacool
OdpowiedzUsuńTak też myślałem.