Polska reprezentacja przegrała swój ćwierćfinałowy mecz z Portugalią i choć nawet już tuż po meczu nie bardzo byłem w stanie zaobserwować, by miała miejsce jakaś szczególna eksplozji smutku, chciałbym w paru słowach powiedzieć, dlaczego nie jest szczególnie smutno mi. Otóż przede wszystkim – i jest to problem, z którym się zmagam od wielu już lat – ja nie jestem w stanie znieść sposobu, w jaki polskie media relacjonują występy polskich piłkarzy w tych czy innych turniejach. Intensywność owej najbardziej bezczelnej propagandy, a więc automatycznie poziom kłamstwa, jakim jestem zalewany przy każdej kolejnej okazji, doprowadza mnie do takiego stanu, gdzie niekiedy przyłapuję się na myśli, że może lepiej by było, gdyby nasi wreszcie dostali w tyłek tak, żeby ci wszyscy cwaniacy tym swoim wrzaskiem się zwyczajnie udławili.
A więc to jest jedno. Cyrk, jaki nasze media, i to wszystkie media, niezależnie od aktualnie realizowanych politycznych interesów, odstawiły po ostatnich dwóch zwycięstwach polskiej reprezentacji nad Ukrainą i Szwajcarią, stanowił widowisko tak żałosne, że już po paru minutach tego czegoś ja osobiście nie byłem w stanie nie myśleć, że może lepiej byłoby i tym razem zwyczajnie przegrać i przynajmniej w ten sposób uniknąć tej żenady.
Ale, jak mówię, to nie jest nic nowego. Z jakiegoś niezbadanego przeze mnie powodu, od wielu już lat, każdy sportowy sukces polskiej piłki nożnej, zostaje w jednym momencie najbrutalniej na świecie zniszczony występami medialnej bandyterki, która w jakiś przedziwny sposób uznaje, że piłka nożna to jest temat i idea, na których można się skutecznie powozić, i to przez dłuższy czas. No i niestety z tą samą skutecznością ów system uniemożliwia mi, bym się tak do końca cieszył naszymi sportowymi sukcesami.
A zatem, jest tak, że odpadliśmy z mistrzostw, przegrywając z Portugalią w rzutach karnych, a ja sobie myślę, że może takie rozwiązanie nie jest z naszego narodowego punktu widzenia aż tak złe, bo przede wszystkim pomyślmy, co by to było, gdyby to nie Błaszczykowski, tylko Ronaldo nie strzelił karnego i polska drużyna awansowałaby do półfinału? Spróbujmy sobie wyobrazić ten zalew najbardziej bezczelnego kłamstwa, w jakim musielibyśmy się pokornie taplać przez wszystkie te dni, które by na dzieliły od kolejnego meczu, tym razem już z Belgią, i to, jak owo kłamstwo musielibyśmy znosić tylko dlatego, że je autoryzują Robert, Kuba i Grzegorz.
No i tu pojawia się kolejna kwestia, mianowicie wspomniana Belgia. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że trenerowi Nawałce udało się stworzyć fantastyczny zespół, przed którym wiele sukcesów. Ja wiem, że czas, jaki minął od sukcesów drużyny Kazimierza Górskiego był zdecydowanie zbyt długi i wszyscyśmy byli spragnieni czegoś bardziej spektakularnego. Ale nie oszukujmy się. Wiele wskazuje na to, że gdyby to nie Błaszczykowski, ale któryś z Portugalczyków spudłował i polska drużyna awansowała do półfinału, to w owym półfinale dostalibyśmy od Belgów 0:5 i wtedy byśmy dopiero zobaczyli, jak wygląda prawdziwy wstyd.
Bo, powtórzę, nie oszukujmy się. Mecze z Ukrainą i Szwajcarią, wbrew temu, co wczoraj wygadywali telewizyjni komentatorzy, to nie były dobre mecze. Polska drużyna w obu wypadkach zagrała słabo, a to, że myśmy oba pojedynki wygrali, było przede wszystkim kwestią przypadku. No a poza tym, jeśli ma się ambicję zdobycia tytułu mistrza Europy – a takie perspektywy to tu to tam były otwierane – naprawdę jest coś nieeleganckiego w ogłaszaniu sukcesu po z trudem wywalczonych zwycięstwach nad drużynami takimi, jak Szwajcaria, czy Ukraina.
A więc to jest to, co ja czuję dziś, dzień po zakończeniu naszej polskiej przygody na mistrzostwach we Francji. Jest bardzo dobrze, że mamy zespół, jest jeszcze lepiej, że mamy najlepszych kibiców na świecie, natomiast prawdziwy turniej rozpoczyna się dopiero w przyszłym tygodniu, i Polski, podobnie jak tych satanistów z Islandii, tam nie będzie. I powiedzmy to sobie uczciwie – tak jest sprawiedliwie. Polska ma inne zadania.
Jak zawsze zachęcam do kupowania moich książek, dostępnych w ofercie księgarni pod adresem www.coryllus.pl.
Jak zawsze zachęcam do kupowania moich książek, dostępnych w ofercie księgarni pod adresem www.coryllus.pl.
Wszystko się zgadza, tylko czemu Islandia to sataniści?
OdpowiedzUsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńtak to prawda, że Polska a może bardziej Polacy mają inne zadanie np. na Islandii,gdzie dzięki Polakom liczba katolików chyba się potroiła i myślę, że nie wszyscy ale wielu z nich są przykładem dla potomków wikingów, żywej wiary w Trójcę Świętą.
P.S. No i mają fajnego biskupa Słowaka zresztą.
Pozdrawiam
Piotr
@piter
OdpowiedzUsuńSądziłem, że ta msza, którą oni odprawili wraz z kibicami po wygranym meczu z Anglią mówiła wszystko.
@Peter Szmon
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję.
@toyah
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie widziałem tego... widziałem tylko końcówkę i oni się po prostu cieszyli. Żadnej "mszy" tam nie zauważyłem, ale fakt, że jak się skończył mecz to ja po prostu skończyłem oglądać
@ toyah
OdpowiedzUsuńCytować Ciebie tu: "You can certainly stay calm and take care of yourself instead of those who don't give a fig about what you think."
Twoje słowa. Głupie, nie?
Tyle, że może się okazać, że to by nie było 5:0 z Belgią, tylko skromne 1:1 i karne z Walią...
OdpowiedzUsuńAle ja nie o tym. Kłamstwo o wspaniałych meczach i mnie bolało, ale po ostatnich epistolarnych rekolekcjach TO zabolało mnie szczególnie:
OdpowiedzUsuńhttp://businessinsider.com.pl/polityka/marek-belka-o-kryzysie-pis-obniza-podatki/xfh9eml
Nic o tym, jak to możliwe, że przy rosnącym na zielonej wyspie PKB po podniesieniu stawki VAT, wpływy z tytułu VAT spadały. O tym ani słowa...a winni są Ci, co nie mogą odwinąć mądrym słowem w ten pusty sagan...
@Michael Dembinski
OdpowiedzUsuńTo jest komentaż do mojej notki o piłce nożnej?
@beatcool
OdpowiedzUsuńZawsze mogło byc różnie, ale moim zdaniem dostalibyśmy zarówno od Belgii jak i Walii. To co nas spotkało w czwartek, to było rozwiązanie najbardziej hoonorowe.
@betacool
OdpowiedzUsuńNie wiedziałem, że Belka napisał książkę. Wygląda na to, że cały intelektualny wysiłek poszedł w tytuł.
Z takim tytułem to ma chyba większe szanse w Biedronce, gdyby w księgarni naukowej słabo poszło.
OdpowiedzUsuń