poniedziałek, 12 października 2015

Dlaczego Diabeł nie lubi wolności słowa?

Jak z całą pewnością wszyscy wiemy, jeśli przyjrzymy się mu z perspektywy tego bloga, miniony weekend okazuje się czymś absolutnie cudownym. Dzięki zaangażowaniu osób, które się tu spotykają, udało się powstrzymać atak, jaki na parę krakowskich kościołów przeprowadziła zorganizowana grupa satanistów w celu sprofanowania Najświętszego Sakramentu, i dziś możemy powiedzieć, że Jezus jest Panem.
Gdyby ktoś nie do końca wiedział, w czym rzecz, krótko może przypomnę sekwencję zdarzeń. Oto na, przyznaję, że bardzo spóźnioną, wiadomość, że od wielu lat w Krakowie organizowany jest całkowicie bezkarnie festiwal muzyczny o jednoznacznie pogańskim, a więc moim zdaniem, z jedynego dostępnego punktu widzenia, satanistycznym charakterze, którego podstawowa idea sprowadza się do profanowania kościołów – kościołów oczywiście rzymsko-katolickich – napisałem tekst, w którym z jednej strony upomniałem wyjątkowo naiwnych proboszczów, a z drugiej, wezwałem czytelników do odpowiedniej aktywności. Mój apel przede wszystkim sprowokował czyn, a następnie przyniósł sukces, który historia zapamięta. Dzięki zaangażowaniu ludzi wiernych i pobożnych, ów czarny projekt został nieodwołalnie i ostatecznie zniszczony.
Pozostaje jedna kwestia, która wymaga wyjaśnienia. Oto w momencie, kiedy tu w Salonie24 ukazała się moja notka i wiadomość o tym, co się dzieje dotarła do krakowskiego Kościoła, zareagował jeden z nich i do administracji portalu wysłał pismo z żądaniem, by informacja o satanistycznym charakterze festiwalu została usunięta, które to żądanie zostało przez Administrację niezwłocznie i skutecznie wypełnione. Żeby grzesznie nie błądzić, zwróciłem się do Administracji z pytaniem, czy rzeczywiście poszło o to, że ja twórczość zespołu Current 93 określiłem jako satanistyczną, i okazało się, że tak – sataniści nie życzą sobie, by ich określać mianem satanistów, bo oni tak naprawdę są zaledwie takimi jak my chrześcijanami.
W tej sytuacji pomyślałem sobie, że skoro portal, na którym od wielu już lat realizuję się jako tak zwany „dziennikarz społeczny”, prowadzi politykę, gdzie wolność słowa jest praktykowana o tyle, o ile nie pojawi się ktoś, kto praktykowania jej zakaże pod groźbą sądu, dobrze by było przeprowadzić bardzo prosty eksperyment, dzięki któremu sprawdzimy, czy ów system działa uczciwie i w obie strony. Czy jest bowiem możliwe, że polityka prowadzona przez właścicieli Salonu24 jest taka, że wolność słowa jest tu faktem realnym dopóki ktoś – i to najprawdopodobniej ktokolwiek – nie każe się nam zamknąć? Czy wreszcie jest możliwe, że wystarczy, ktokolwiek napisał do Administracji list żądający usunięcia dowolnej notki z jedynym argumentem w postaci frazy: „…w przeciwnym wypadku będą się kontaktowali z Państwem nasi prawnicy w sprawie zniesławienia”, by administracja portalu zgodziła się w jednej chwili zapomnieć o podstawowych demokratycznych wartościach i uznać, że każdy może głosić, co mu leży na sercu, do czasu, gdy komuś innemu to się nie spodoba.
Okazja do tego pojawiła się niemal natychmiast. Oto bloger o nicku Nerwica Eklezjogenna, którym osobiście gardzę i z którym nie życzę sobie mieć nic wspólnego, napisał poświęconą mojej osobie notkę, w której, oraz pod którą, pojawiły się opinie sugerujące, że jestem „katolickim kibolem, szkodzącym Kościołowi dupkiem i donosicielem, który zamiast mózgu ma zawartość kibla, jest zbyt nawet tępy na milicjanta, co jest podkreślane nawet przez jego fizyczność”.
Przyznam uczciwie, że ów zestaw obelg pozostawił mnie w nastroju całkowicie obojętnym. To co o mnie sądzi bloger Nerwica Eklezjogenna i jego fani, w najmniejszym stopniu mnie nie rusza i, jeśli oni mają życzenie nazwać mnie małym Hitlerem, ubekiem i pisowską szmatą – proszę uprzejmie. Ja się w swoim ciele nie czuję się na tyle słabo, by pierwszy lepszy bałwan był w stanie mnie poruszyć. A więc oświadczając z jednej strony, że sugestie zawarte w notce Nerwicy Eklezjogennnej spłynęły po mnie, jak po kaczce, pragnę poinformować, że uznałem za bardzo dobry pomysł, by ją użyć do mojego eksperymentu i skierowałem do administracji Salonu24 wiadomość o niemal identycznej treści, jaką oni parę dni wcześniej otrzymali od organizatorów krakowskiego festiwalu, włącznie z tym głupim „pozdrawiam” na końcu:
Na łamach państwa portalu ukazał się dzisiaj wypełniony oszczerstwami i pomówieniami artykuł popełniony przez blogera podpisującego się Nerwica Eklezjogenna. Domagam się usunięcia tego tekstu w trybie natychmiastowym, w przeciwnym wypadku będą się kontaktowali z Państwem moi prawnicy w sprawie zniesławienia w stosunku do mojej osoby”.
Powiem uczciwie, że byłem absolutnie i do końca pewien, że oni mnie zlekceważą i że jeśli nawet uznają za stosowne się jakoś odezwać, powiedzą, żebym spieprzał, bo jestem niepoważny; że najprawdopodobniej albo od razu rozpoznają prowokację, albo, jeśli będą zbyt zajęci sobą, uznają, że ja jestem zbyt mały, żeby im grozić. Tymczasem, proszę sobie wyobrazić, oni notkę Nerwicy Eklezjogennej natychmiast wysadzili w powietrze.
I ja się teraz już tylko zastanawiam, co tam u niech się dzieje? Jak ten system pracuje? Czy to możliwe, że oni uwierzyli, że ja ich faktycznie podam do sądu za to, że publikują teksty jakiegoś nieboraczka, w których on mówi o mnie brzydko? Nie. To zwyczajnie nie wchodzi w grę. Moim zdaniem właściciele Salonu24 doszli do tego momentu, gdzie reagują już tylko na tupnięcie i krótki rozkaz. A niewykluczone, że i przy pomocy owych niezwykle sprytnych algorytmów do obsługi Salonu, tych samych, które na przykład automatycznie nie pozwalają w tytule notki użyć słowa „kretyn”, czy „erekcja”, również automatycznie usuwane są notki, gdy ktoś wypowie słowa „sąd”, „prawnicy”, „pomówienie”, lub fraza „w trybie natychmiastowym”.
I moim zdaniem, to by nam naprawdę wiele wyjaśniało, gdy chodzi o działanie systemu.
Na sam koniec, chciałem przeprosić mojego kumpla-blogera Nerwicę Eklezjogenną, że go użyłem do swoich paskudnych gierek, i notka, z której on był z pewnością szalenie zadowolony wyleciała w kosmos. Przepraszam Cię, stary, no ale sam rozumiesz. Każdy ma swoje miejsce na tym świecie. Tak to już jest, że aby jedni korzystali, drudzy muszą być wykorzystywani.

Wszystkich zainteresowanych informuję, że w dniach 22-25 października organizowane są w Krakowie targi książki, na których będę podpisywał swoją najnowszą książkę o ludziach z dziewiątego kręgu. Zapraszam wszystkich bardzo serdecznie. Jako, że hala Expo w Nowej Hucie nie jest budynkiem sakralnym, sataniści, okultyści, magowie i poganie, są jak najbardziej mile widziani. W międzyczasie zachęcam do kupowania moich książek w księgarni na stronie www.coryllus.pl.







18 komentarzy:

  1. Ciekawy tekst. Ja mam w związku z nim takie pytanie. Panowie (Pan i Pan Coryllus) prowadzicie niezależną aktywność, proszę mi powiedzieć - na ile ona może być niezależna skoro jesteście zależni m.in. od Salonu24? Czy nie lepiej byłoby poświęcić jakieś środki finansowe i uruchomić własny serwer z własnym oprogramowaniem blogowym? W takiej sytuacji opisywane przez Pana incydenty nie miałyby miejsca, albo miałyby ale w mniejszym stopniu - serwer jednak gdzieś trzeba umieścić np. skorzystać z Amazonu (ale to też jakaś tam zależność).

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. @piter
    To nie my jesteśmy zależni od Salonu24. To Salon24 wisi na nas.
    A tak na marginesie, Pan wie, o jakich "środkach finansowych" jest mowa?

    OdpowiedzUsuń
  3. @All
    Informuję, że powyższy tekst z Salonu24 został usunięty przez Administrację.

    OdpowiedzUsuń
  4. @toyah

    Tak, wiem. Pracuję w tej branży.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawica Pańska moc okazała!
    Prawica Pana wzniesiona wysoko!
    Prawica Pańska moc okazała!

    Bardzo się cieszę z twojego sukcesu. Przede wszystkim jednak dziękuję Bogu bez którego wsparcia sprawa by się nie udała.

    Do tego też namawiam wszystkich. Dziękujmy Panu i prośmy o jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podaję link do dzisiejszego artykuliku w krakowskim Dzienniku Polskim:
    http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/8986152,diabel-na-unsoundzie,id,t.html

    OdpowiedzUsuń
  7. @piter
    Tak? To świetnie. Niech więc Pan się skontaktuję z Coryllusem i zaproponuje mu współpracę.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Jo
    Kłamią bezczelnie. Zosia nie pisała do nikogo żadnych listów. Hanka dzwoniła tylko raz do proboszcza, ale została potraktowana odmównie. Listy do Kurii i do proboszczów pisali czytelnicy bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak podadzą Was do sądu, to mogę przyjść zeznać, że to ja między innymi pisałam list do Kurii.

    OdpowiedzUsuń
  10. OT

    Jesteś na Interii, ale dopiero dzisaj. Mają refleks...

    http://muzyka.interia.pl/koncerty/news-unsound-festival-promuje-satanizm-kuria-zabronila-wystepu-cu,nId,1902452

    KONCERTY Dzisiaj, 12 października (07:44)

    OdpowiedzUsuń
  11. @Gosia Czachor
    To mnie wsadzą za namawianie do popełnienia przestepstwa.

    OdpowiedzUsuń
  12. @tpraw
    Jak znam życie, wpolityce.pl napisze o tym za miesiąc, że własnie odkryli coś tam.

    OdpowiedzUsuń
  13. @toyah

    Niestety - pracować a mieć moc sprawczą to dwie różne rzeczy. Innymi słowy, siedzę w branży, wiem jakie są realia ale niewiele, jako ten trybik, mogę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Napisałem na interii stosowne streszczenie wydarzeń i link do twojej strony, ale usuneli.

    OdpowiedzUsuń
  15. @piter
    Za to my możemy bardzo dużo. Wystarczy ze weźmiemy kredyt.

    OdpowiedzUsuń
  16. @teraz
    Pewnie uraziłeś czyjeś uczucia

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluje utracenia tego artysty. Ma Pan odwage cywilna, jakiej nie ma wiekszosc katolikow (ze mna wlacznie). Jest Pan takim ks. Oko wsrod blogerow:-)

    P.S. Na marginesie: mysle, ze w kosciolach w ogole nie powinno byc innej muzyki i imprez niz religijne. A wiec zadnych zaduszek jazzowych, zadnych spotkan poetow, etc. Za 2 tygodnie jest koncert Branforda Marsalisa w tym samym Kosciele i tez uwazam to za niestosownosc. Lubie jazz, ale moze byc grany w Filcharmonii albo w klubie. Niekoniecznie w obecnosci Najswietszego Sakramentu.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Anorektyczny Japończyk
    Ja bym z tą tak zwaną "muzyką religijną" był bardzo ostrożny. Bywa, że ona jest w tym akurat miejscu wybitnie niestosowna. Najbezpieczniej byłoby tam zachować tradycyjną surowość.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...