wtorek, 13 października 2015

Czy satanista może być chrześcijaninem?

Ponieważ w ostatnich dniach, zwłaszcza w tak zwanych środowiskach ultrakatolickich, zapanowała moda na bardzo krytyczne komentowanie nauk papieża Franciszka, a ja muszę przyznać z pokorą i bólem, że również moja wiara została tu wystawiona na dość ciężką próbę, chciałbym przypomnieć coś, co Ojciec Święty zechciał nam powiedzieć już jakiś czas temu, a co z biegiem miesięcy zostało przykryte przez medialne doniesienia na temat gestów, jakie on wykonał w stosunku do homoseksualistów, transwestytów, rozwodników, czy kobiet, które dokonały aborcji. Pisałem tu już o tym, że gdyby spojrzeć na papieża jak na następcę Świętego Piotra i namiestnika chrystusowego tu na Ziemi, i przypomnielibyśmy sobie, jak to zarówno Piotr, jak i sam Jezus, wielokrotnie znacznie cieplejszym wzrokiem spoglądali na grzeszników, czy wręcz na ludzi autentycznie upadłych, niż na tych, którzy chodzili w aurze tych czystych, byłoby też nam znacznie łatwiej oceniać sposób, w jaki papież postanowił pełnić swoją posługę. Pisałem o tym, ale sam najlepiej wiem, jak ciężko pokonać własne deficyty, więc może nie będę się tu jakoś szczególnie popisywał. Natomiast rzeczywiście chciałbym przypomnieć coś, co akurat nam wszystkim się bardzo spodobało, a mianowicie wypowiedź papieża, w której nas poinformował, że „kto się nie modli do Boga, ten się modli do Szatana”. Pamiętamy to zdanie, prawda?
Myślę sobie o tym i nagle się zastanawiam, czy wypowiadając swoje słowa, papież Franciszek był dosłowny, czy może chciał, byśmy potraktowali je, jako swego rodzaju intelektualną zabawę, gdzie na przykład Pan Bóg funkcjonuje jako prosta pobożność, natomiast Diabeł, jako grzech. A więc, czy jest możliwe, że Franciszek zaledwie chciał nas zachęcić do modlitwy, tak byśmy nie ulegali pokusie grzechu, natomiast o Diable wspominał z lekkim przymrużeniem oka, traktując go jedynie, jako taki obrazek dla ludzi prostych. Przyznać zresztą trzeba, że takie wyjaśnienie owej nauki bardzo by nas podtrzymało w naszych podejrzeniach co do słuszności wyboru, jakiego parę lat temu dokonali kardynałowie.
Otóż moim zdaniem jednak, mówiąc o Diable, papież Franciszek miał na myśli Diabła i nikogo więcej. Co więcej, jestem szczerze przekonany, że również mówiąc o modlitwie do Boga, miał na myśli Boga Jedynego w Trójcy Przenajświętszej, a więc Tego Który Niesie Pokój, i żadnego innego boga. Szczególnie dziś, kiedy mam parę solidnych powodów, by się nad tym zastanawiać, jestem niemal pewien, że kiedy papież mówił, że ludzie którzy nie modlą się do Boga Który Niesie Pokój, modlą się do Szatana, chciał nam powiedzieć coś znacznie ważniejszego, niż tylko, że dobrze jest się modlić i starać się nie grzeszyć. Nie miał też naturalnie na myśli ludzi – i to musi tu zostać powiedziane szczególnie mocno – którzy nie otrzymali łaski wiary i starają się żyć w pokoju, jako tak zwani ateiści, no bo jeśli ktoś się nie modli, to się nie modli, niezależnie od tego, czy po drugiej stronie stoi Bóg czy Szatan. Ale też jestem pewien, że mówiąc to co powiedział, nie miał papież na myśli jedynie instytucjonalnych satanistów, a więc tych wszystkich, którzy się przedstawiają jako członkowie Kościoła Świętego Lucyfera, czy jak się tam oni postanowili wabić. Gdyby tak było, to przede wszystkim powiedziałby on, że kto się modli do Szatana, ten się modli do Szatana, no a w tej sytuacji jego słowa byłyby nic nie warte. A jak wiemy, one były i są dla nas bezcenne
A zatem, zakładam, że kiedy papież mówił o Bogu i Szatanie, mówił o Bogu i Szatanie, natomiast uważam też, i chciałbym o tym powiedzieć tu na tym blogu – i to zwłaszcza w tych dniach – że źródłem wszelkiego zła jest grzech, a jedynym sprawcą grzechu jest Szatan. A grzech, wbrew temu co niektórzy nam pragną powiedzieć, wcale nie jest ani abstrakcją ani pojęciem umownym. Grzech to zamierzony i celowy chaos – chaos moralny, chaos intelektualny, chaos estetyczny – który nam Szatan oferuje jako alternatywę wobec naszej wiary, ale też wobec niewiary, jako swego rodzaju religię. I w momencie, gdy my zaczynamy traktować ów chaos jak przedmiot kultu i zamiast do Boga, modlimy się do Chaosu, to tym samym modlimy się do Szatana. A skoro tak, to można o nas z czystym sumieniem powiedzieć, że jesteśmy satanistami. I to niezależnie od tego, czy jesteśmy ateistami, czy czcicielami Lucyfera, czy jak najbardziej osobami ochrzczonymi, a nawet praktykującymi. Jeśli modlimy się do Chaosu, nie modlimy się do Boga, a jeśli nie modlimy się do Boga – modlimy się do Szatana. I tyle wszystkiego.

Przypominam, że w dniach od 22 do 25 października odbywać się będą w Krakowie targi, na których ja i Gabriel Maciejewski będziemy spotykać z czytelnikami. Tam też odbędzie się premiera mojej nowej książki zatytułowanej „39 wypraw na dziewiąty krąg” o spięciu między ładem właśnie, a chaosem. Póki co, wszystkich zapraszam do księgarni na stronie www.coryllus.pl.

1 komentarz:

  1. Z tymi interpretacjami tak już jest, że większość "katolików" kieruje się swoimi poglądami, a nie nauką Biblii, czy Ojców Kościoła.
    Najlepszym przykładem jest popieranie małżeństw homoseksualnych, "bo Jezus chciał, żeby ludzie byli szczęśliwi". Tylko gdzie tak jest napisane, to już ich nie obchodzi, bo mają własne zdanie, czego Pan Jezus chciał.
    Zauważyłem właśnie, że na festiwalu Unsound miał zagrać jutro nasz człowiek, czyli Tomek Budzyński ze swoim nowym projektem Rimbaud.
    Co ciekawe, nie był planowany w kościele, tylko w jakimś muzeum sztuki japońskiej.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...