wtorek, 20 października 2015

Niewolnica Isaura gościem Krakowskich Targów Książki

Zbliżają się (to już pojutrze) krakowskie targi książki, które dla mnie mają znaczenie szczególne z tego względu, że będzie miała tam swoją premierę moja najnowsza książka zatytułowana „39 wypraw na dziewiąty krąg”. Gdyby ktoś mnie poprosił o parę zdań na temat tego, w czym rzecz, odpowiedziałbym, że książka ta ma dwa poziomy: jeden z nich – i on moim zdaniem, stanowi jej wymiar podstawowy – to proste historie najbogatszych ludzi na Ziemi z drobnym dodatkiem odpowiednich refleksji, drugi natomiast, pozornie poboczny, a tak naprawdę stanowiący główny powód, dla którego owa książka w ogóle powstała, to poziom wyznaczony przez jej ostatni rozdział, zatytułowany „Powrót”. Bardzo polecam, a dziś, na zachętę, przedstawiam fragment rozdziału o człowieku, którego nazwisko poprzedza nazwa marki, którą stworzył czyli niewolnicy o imieniu Isaura.


„Wspomniane badania pokazały, że od roku 1970 do 1991 telewizja odegrała podstawową rolę w radykalnej zmianie świadomości kobiet odnośnie małżeństwa i rodziny. Już pierwsze z badań z tego cyklu wskazały, że na terenach objętych sygnałem telewizji Roberta Marinho nastąpił spadek urodzin i to znacznie większy, niż w innych rejonach kraju. Te same badania pokazały również, że w rejonach, gdzie odbierany był sygnał Globo, dramatycznie wzrósł współczynnik rozwodów.
Rzecz w tym, że Globo jest tu niemal monopolistą i gdy chodzi o kulturę popularną, Brazylijczycy nie znają praktycznie innego modelu rodziny i innej filozofii życia, niż te przedstawione w produkowanych przez Globo telenowelach. I jak już wspomnieliśmy, w najmniejszym stopniu nieprzystające do nauk Kościoła. Wedle wzorów przekazywanych przez Globo, klasyczna rodzina to bogate, przystojne, białe małżeństwo, mieszkające w mieście z maksymalnie dwójką dzieci, wolny czas spędzające na zakupach i nałogowej realizacji wszelkiego typu przyjemności. Przekaz wysyłany do widza przez produkowane przez Globo seriale nie pozostawia tu miejsca na jakiekolwiek wątpliwości: szczęśliwe rodziny to rodziny bogate z jednym dzieckiem, rodziny biedne, gdzie dzieci jest dużo, to rodziny odrzucone, wzgardzone i nieszczęśliwe. Szczegółowość badań, o których tu wspominamy, była tak duża, że udało się nawet stwierdzić, że 62 procent kobiet przedstawianych w brazylijskich serialach nie ma w ogóle dzieci, natomiast zaledwie 21 procent z nich tylko jedno. 26 procent bohaterek seriali zdradzało swoich partnerów, jednak najczęściej owa zdrada była przedstawiana, jako zasługująca na szacunek, gdyż jej celem było osiągnięcie osobistego, lub finansowego sukcesu, a sukces w tamtym przekazie stanowi wartość absolutną.
Nie trzeba oczywiście wspominać, że owe telenowele bardzo znacząco wpływały na rodzaj imion, jakie rodzice nadawali swoim dzieciom. Nawet u nas w Polsce po emisji brazylijskiego serialu ‘Niewolnica Isaura’ pojawiło się całe pokolenie dziewczynek o imieniu Izaura. W Brazylii, różnice między regionami, gdzie sygnał Globo nie docierał, a miejscami, gdzie te filmy były prezentowane, były, gdy o to chodzi, wręcz dewastujące.
Wspomnieliśmy o podobnej produkcji w Wenezueli, czy Meksyku, jednak wystarczy porównać choćby budżety filmów produkowanych przez Globo z budżetami przeznaczanymi na filmową produkcję Televisy, czy Venevision, by zobaczyć, że owe 125 tysięcy dolarów wydawane przez rodzinę Marinho na pojedynczy odcinek to 15 razy więcej, niż to, co kiedykolwiek przeciętnie gotowi by byli zapłacić Wenezuelczycy, czy Meksykanie. I tu widać dobrze, jak bardzo poważnie Brazylijczycy podchodzą do tej misji. Właśnie misji. Bo obok pieniędzy tam aż wrze od idei.
A zatem, z całą pewnością jesteśmy w stanie uwierzyć i w to, że Roberto Marinho był gorliwym katolikiem, wspierał walkę zarówno junty, jak i Kościoła Powszechnego z księżmi-rewolucjonistami w Ameryce Łacińskiej, i z cała pewnością, gdyby wcześniej nie zmarł, po śmierci Jana Pawła II tak jak my wszyscy krzyczałby „Santo subito!”, jednak kiedy sprawy zaczynały już dotyczyć sprzedaży, wszystko to stawało się zdecydowanie mniej ważne, by powiedzieć nieważne. A zatem, naprawdę trudno jest zrozumieć owe kontrowersje związane z jego osobą, które przez lata pojawiały się tu i ówdzie, bo nawet jeśli faktycznie on nienawidził ateistycznego komunizmu i jego przyjaciół w Kościele, to ów grzech zdołał odpracować po wielokroć w pracy, w przerwie między jedną Mszą Świętą, a drugą”.

Przypominam, że wszystkie moje książki dostępne są w księgarni na stronie www.coryllus.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...