piątek, 2 października 2015

Czy Michał Kamiński potrzebuje egzorcysty?

Mimo bardzo szczerych starań, znów niestety nie zdążyłem z kolejną notką. W tej sytuacji, zachęcam do czytania „Warszawskiej gazety”, a w niej mojego felietonu o tak zwanym „Misiu”.

Gdyby ktoś mi powiedział jeszcze wczoraj, że którykolwiek z tych felietonów poświęcę Michałowi Kamińskiemu, wzruszyłbym ramionami i poprosiłbym, żeby ze mnie nie kpić. Tymczasem on dziś zrobił coś, co sprawiło, że tym razem litości nie będzie. I od razu pragnę zapewnić, że wcale nie chodzi mi o emitowany w tych dniach do tak zwanego „porzygania” klip, gdzie Kamiński śpiewa piosenkę o swojej nieugiętej szlachetności, ale o coś dużo bardziej znaczącego.
Oto komentując wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy w Nowym Jorku, Kamiński najpierw – zgodnie zresztą z przyjętą przez rząd narracją – pochwalił Dudę za to, że udało mu się wreszcie uniknąć plucia na Polskę, a następnie gładko przeszedł do eksploatowanego bez końca spotkania Prezydenta z Jarosławem Kaczyńskim i powiedział mniej więcej coś takiego:
No bo po co on tam do Prezesa poszedł? Chyba nie po to, by nakarmić kota”.
Wypowiedź ta została kompletnie zlekceważona, a następnie zniknęła w odmętach zapomnienia, i ktoś powie, że nie ma się co dziwić. W końcu wspomniane lata to czas takiego zbydlęcenia – zbydlęcenia, swoją drogą, które w efekcie doprowadziło do zbrodni – że trudno się przejmować wszystkim. Ja jednak uważam, że i ze względu na osobę autora owego bon motu, jak i na kontekst, tego akurat Kamińskiemu, do czasu aż on w końcu zechce łaskawie opuścić ten padół, zapomnieć nie wolno. Bo w czym rzecz? Oto mamy z jednej strony Jarosława Kaczyńskiego, człowieka dotkniętego przez los w sposób dla nas, normalnych ludzi, wręcz niewyobrażalny, starszego pana, który w niemal modelowej samotności dokonuje żywota, nie mając już praktycznie nikogo, poza być może wspomnianym kotem, a z drugiej tego nażartego byczka z zegarkami za setki tysięcy, który nagle, na widok ich dwojga, uznaje za stosowne zacząć rechotać.
I znów ktoś powie, że to też nic takiego. Przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu przez te wszystkie lata zostało skierowanych naprawdę wiele niewymownie obelżywych gestów. I to jest również prawda, tyle że one zawsze stanowiły jakąś tam, mniej lub bardziej sensowną, reakcję. Tutaj owa złośliwość była w sposób moim zdaniem wręcz doskonały bezinteresowna. Ona nie niosła w sobie choćby śladu ewentualnej, skierowanej czy to pod adresem prezydenta Dudy, czy prezesa Kaczyńskiego, polemiki. To był czysty , niczym nie wymuszony hejt, w rodzaju tego, z jakim niekiedy mamy do czynienia w programie „Szkle Kontaktowym”, kiedy czytamy nadsyłane do programu esemesy.
Tyle że i nawet tu Kamiński przebił ich wszystkich w ten sposób, że oni plując, plują w ramach podrzuconego im tematu. Kamiński, jak mówię, był tu idealnie bezinteresowny. A biorąc pod uwagę jeszcze to, że on, w odróżnieniu od tych nieszczęśników, tak naprawdę świetnie wie, jak się rzeczy mają i o co w tym wszystkim chodzi, możemy podejrzewać, że za tym stoi coś absolutnie wyjątkowego, co zasługuje już tylko na egzorcyzmy.

Szybkimi krokami zbliża się seria kolejnych targów książki, a z nimi moja nowa książka o wielkich rodzinach finansowych. Póki co jednak, zachęcam do odwiedzania księgarni na stronie www.coryllus.pl, gdzie można kupować niemal wszystko, co zostało wydane dotychczas.

2 komentarze:

  1. Może Wszechwieczny i sprawiedliwy
    Z kotem na rękach,
    Spojrzy litościwie
    Het tam gdzie czystej złości ogary
    Stroją z wiecznością
    Piekielne zegary,
    By pluszom dusz marnych
    Odmierzać bezczas



    OdpowiedzUsuń
  2. @betacool
    A co to takiego? Jakiś egzorcyzm?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...