niedziela, 28 grudnia 2014

O grubych panach i głupich paniach, czyli gender w odwrocie

Gdyby ktoś mi jeszcze godzinę temu powiedział, że ja kiedykolwiek jeszcze w życiu napisze choć słowo na temat Piotra Semki, albo stoczę się tak nisko, że zacznę pisać o kobiecie nazwiskiem Lena Kolarska-Bobińska, wzruszyłbym ramionami i powiedziałbym, żeby mi ten ktoś dał święty spokój. Tymczasem oto właśnie trafiłem na informację, że owa Kolarska-Bobińska w swoim komentarzu na Twitterze wyszydziła owego Piotra Semkę z powodu jego tuszy, i ja natychmiast pomyślałem sobie, że litości nie będzie.
Powiem szczerze, że nie wiedziałem, od czego mam zacząć ten akapit – czy od Bobińskiej, czy Twittera, ale nich będzie Twitter; prawdziwe mięso zostawimy sobie na koniec. Oto mamy ten Twitter i wydaje się, że on stał się ostatnio częścią naszej kultury w tym sensie, w jakim częścią kultury stały się owe tysiąc telewizyjnych kanałów, galerie handlowe, nauka języka angielskiego z Donaldem Tuskiem, zabójstwo pod Białą Podlaską, czy ewentualnie nowa piosenka Dawida Podsiadło. Mamy ów Twitter i nagle widzimy, że to tam, na Twitterze toczy się prawdziwe życie, i jeśli komukolwiek z nas przyjdzie do głowy, by się zainteresować tym, co w trawie piszczy, nie powinniśmy ani kupować nowego telewizora, ani męczyć się z pilotem i przełączać kanały kupionego w zeszłym roku, ale wejść do Internetu i tam poszukać informacji, kto gdzie i co napisał na Twitterze. A tam – i daję słowo, że mam co do tego coraz większą pewność – znajdziemy ich wszystkich, tyle że już nie odpowiednio ufryzowanych przed telewizyjną kamerą, czy mikrofonem wynajętego dziennikarza, ale dokładnie takich, jakimi oni są w rzeczywistości, z całym swoim bagażem, naprzeciwko tego laptopa.
Są trzy tego typu miejsca w Internecie, gdzie ludzie potrzebują powiedzieć, co im leży na sercu. Pierwsze z nich, mi akurat najbliższe, to blogi. Drugie, to Facebook, z którego korzystają dziś niemal wszyscy ludzie zamieszkującą naszą planetę, no i wreszcie ów Twitter, który, jak przypuszczam, przeznaczony jest dla polityków, dziennikarzy, artystów, literatów, no i ogólnie rzecz ujmując, celebrytów. To tam oni wszyscy, kiedy wrócą już do domu z pracy, nienagabywani przez nikogo, mogą wreszcie być sobą i tylko sobą. W jaki zatem sposób oni pokazują, że są ludźmi? Zwyczajnie. Tu możliwości jest wiele, a wśród nich nawet uwagi na temat kształtu ostatniej kupy, jaką zrobił ich pies, lub spalonej jajecznicy. Chodzi tylko o to, by wrócić z pracy do domu, zamknąć drzwi na klucz, włączyć komputer i powiedzieć coś, całkowicie niezobowiązującego.
Oto, jak się dowiaduję, na owym Twitterze jak najbardziej, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego w rządzie Ewy Kopacz Lena Kolarska Bobińska napisała komentarz, w którym ogłosiła rok 2015 rokiem odchudzania Piotra Semki. Wyjaśnię może tym, którzy żyją pełnią życia i sprawami nieważnymi się nie zajmują, że Piotr Semka to powszechnie szanowany prawicowy dziennikarz, który poza tym, że od czasu do czasu opublikuje gdzieś jakiś tekst, rzuca się publicznie w oczy tym, że jest bardzo gruby. Wprawdzie nie tak gruby, jak Ryszard Kalisz, Wojciech Mann, czy Anna Komorowska, ale, owszem, gruby. Gruby bardzo. I oto, jak już napisałem wyżej, na Twitterze zaprezentowała się owa Bobińska i wyszydziła Piotra Semkę z powodu jego tuszy. Dziś większość komentatorów albo zastanawia się czemu z tej Bobińskiej jest taka wieśniara, albo – i to może częściej – wzywa premier Kopacz do wyciągnięcia konsekwencji wobec swojej minister. Ja natomiast, od pierwszej chwili, kiedy usłyszałem o tym, co się stało, zastanawiam się tylko nad jednym: co Bobińska ma do Semki i jak bardzo to coś musi być potężne, że ona nie mogła się powstrzymać, by po wejściu na tego nieszczęsnego Twittera wyszydzić go z powodu jego tuszy. Ja nie wiem, jak to jest być ministrem, zwłaszcza w rządzie kogoś takiego jak Ewa Kopacz, jednak mogę się tego próbować domyślać. To musi być coś, co sprawia, że każdego dnia, kiedy człowiek wraca wieczorem do domu, jedyne o czym marzy, to jest nałożyć sobie poduszkę na głowę i zasnąć, najlepiej na zawsze. A już być Ministrem Nauki i Szkolnictwa Wyższego – to musi być wyzwanie nie lada. Tymczasem ona włazi na tego swojego i zaczyna rechotać, że Semka jest opasły.
Napiszę to jeszcze raz. Lena Kolarska-Bobińska, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, z nominacji Donalda Tuska i zatwierdzenia Ewy Kopacz. Ktoś powie, że to brzmi dumnie i bardzo poważnie. Kto inny z kolei przyjdzie i powie, że wręcz przeciwnie – tu mamy do czynienia z kpiną i kupą śmiechu. A ja się obawiam, że tu nie mamy do czynienia ani z jednym ani z drugim, ale jeszcze z czymś, co się wymyka wszelkim diagnozom. Otóż mamy ten Twitter, a on przyciąga najgorszy element, a najgorszy element, jak wiemy, zawsze się wymykał racjonalizacji. A zatem i tu niegdy się nie dowiemy, co Bobińska ma do Semki. Natomiast warto by się było naprawdę zastanowić, po co jest ów Twitter. Po co? W jaki sposób? W imię jakich interesów? Ale to jest już temat na osobną notkę.

Jak zawsze zachęcam wszystkich tych, którzy lubią tu przychodzić do kupowania moich książek. Do nabycia na stronie www.coryllus.pl.

1 komentarz:

  1. No wlasnie, zanikl zwyczaj normalnej rozmowy miedzy ludzmi wiec zeby cos powiedziec jest Twitter i Facebook. Nie uzywam ani jednego ani drugiego, bo nie mozna tam powiedziec prawdy, tylko przyjac jakas kreacje rzeczywistosci i tego sie trzymac, inaczej stracisz "lajki" i "suby" i w ogole masz przechlapane. Najbardziej te strony nadaja sie na akcje marketingowe roznych przedsiewziec i idei, szczegolnie jezeli na takie zupelnie nie wygladaja.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...