Trudno jest mi powiedzieć, kiedy w naszym życiu publicznym dokładnie pojawiło się pojęcie chamstwa, ale wydaje mi się, że po raz pierwszy zaczęto o nim wspominać mniej więcej wtedy, gdy Lech Wałęsa politycznie się usamodzielnił, powstało Porozumienie Centrum, a Jarosław Kaczyński zaczął być publicznie osobą rozpoznawalną. Oczywiście, jak wszyscy wiemy, chamstwo jako termin słownikowy istniało już dużo, dużo wcześniej, niemniej to właśnie wtedy zaczęto o nim wspominać w sensie kategorii społeczno-politycznej, przeciwstawiając je naturalnie tak zwanej kulturze i elegancji. Właśnie tak. Zawsze razem. Kulturze i elegancji.
Jak to zwykle bywa, wraz z pojawieniem się nowych pojęć, pojawili się ludzie, którzy mieli pomóc owe pojęcia spersonifikować. W naszej sytuacji politycznej stało się tak, że po stronie kultury i elegancji stanął cały ówczesny establishment, reprezentowany przez „Gazetę Wyborczą” i jej polityczną reprezentację w postaci rządu i środowisk rząd popierających, natomiast chamstwo przypadło całej reszcie. W pewnym momencie doszło do tego, że jeśli ktoś uznał za stosowne w dowolnym sporze stanąć po stronie władzy, bardzo często swój wybór tłumaczył tym, że on wybiera ludzi kulturalnych i eleganckich, natomiast z tymi co nie potrafią jeść nożem i widelcem, a w dodatku się pocą, nie chce mieć nic wspólnego. Takie to więc były początki nowej demokratycznej polityki w Polsce.
Jak wyglądała owa elegancja i to chamstwo w praktyce? Wydaje mi się, że najbardziej drastycznym tego przykładem był opisywany tu już parokrotnie występ Jacka Kuronia w telewizji, kiedy to zapytany przez dziennikarza (że też, cholera ciężka, zapommnialem, który to z nich był), dlaczego podał rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, odpowiedział, że on kiedyś siedział w jednej celi z pewnym esesmanem, no i ponieważ tak wyszło, że mu na przywitanie podął rękę, postanowił, że w tej sytuacji uścisku dłoni nie odmówi już do końca życia nikomu. Nawet komuś takiemu jak Jaroslaw Kaczyński. A więc to był przykład elegancji. Gdzie więc tu chamstwo? No chamstwo, to wiadomo – Jarosław Kaczyński. Wprawdzie tamta wypowiedź to jeszcze bardzo stare czasy, no ale jestem pewien, że każdy z nas potrafi wskazać bardzo dużo przykładów, kiedy to Jarosław Kaczyński właśnie pokazał jakim to on jest chamem.
Ja sobie oczywiście tu troszeczkę kpię, ale problem tak naprawdę jest znacznie poważniejszy. Niedawno przez całą Polskę przewinęła się dyskusja na temat chamskiego zachowania części uczestników uroczystości rocznicowych na Cmentarzu Powązkowskim. Chodziło o to, że kiedy pojawili się tam przedstawiciele władz, ludzie zaczęli buczeć, i to właśnie było to chamstwo. Chamstwo owo – buczenie na cmentarzu – było tak drastyczne, że dosłownie przez kilka dni, wszyscy akurat przebywający w kraju komentatorzy czuli się w obowiązku wyrazić swoje oburzenie. A ja jestem pewien, że i tak nie mieliśmy tego, co z pewnością byśmy przeżyli, gdyby wciąż jeszcze był wśród nas nie tylko Jacek Kuroń, ale i Andrzej Szczypiorski, Bronisław Geremek, czy Jerzy Turowicz na przykład, a więc ci, którzy najlepiej wiedzieli, w jaki sposób można wyrażać różnego rodzaju opinie w tak elegancki sposób, by nikt im nie mógł zarzucić, że są chamami.
Ktoś pewnie spyta, po co ja znów wracam do tematu, który, jak by nie było, ledwo co omawiałem przy okazji świętego oburzenia, jakie w związku z napowązkowym buczeniem ogarnęło naszego kolegę Michała Dembińskiego? W końcu w tej sprawie – zwłaszcza że i sama dyskusja była długa i treściwa – powiedziane zostało już niemal wszystko, a przede wszystkim, parokrotnie też, owa bardzo oczywista prawda, że chamstwa już od ponad dwóch lat nie ma. Zjawisko chamstwa, wobec przejmującej ciszy z jaką spotkało się choćby pewne wystąpienie Janusza Palikota, przestało istnieć. Myślę sobie jednak, że zostało jeszcze coś, co należy koniecznie powiedzieć. Otóż wydaje się, że tak naprawdę chamstwo stanowi zamierzchłą historię już od bardzo dawna. Ono zniknęło z listy moralnych i kulturowych kategorii właściwie dokładnie wtedy, kiedy stało się kategorią ściśle polityczną. A więc na początku lat 90. To właśnie wtedy, niemal w ciągu jednej nocy, postanowiono, że podział polityczny w Polsce biegnie między ludźmi niekulturalnymi, a ludźmi kulturalnymi, gdzie człowiekiem kulturalnym jest Jacek Kuroń, który wspaniałomyślnie podaje rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, a niekulturalnym Jarosław Kaczyński, który tej reki nie chce pocałować.
I tu, skoro wróciło już to nazwisko, przejdę do konkluzji. Proszę zwrócić uwagę jeszcze raz na ów kuroniowy popis z esesmanem w roli głównej. Na pytanie o to podawanie ręki, Kuroń miał z dziesięć sposobów, by się zachować naprawdę elegancko. Ja na przykład, na jego miejscu odpowiedziałbym dziennikarzowi, że on gówno wie. Właśnie tak bym powiedział: „Gówno pan, panie jakiś tam, wiesz”. Albo może nieco ładniej, a więc na przykład „Odpierdol się pan ode mnie”. Zareagowałbym w ten sposób, bo jestem przekonany, że grzeczność, no i też zwykła ludzka lojalność, wymaga szczerości, a nie jakichś niby-intelektualnych krętactw. Niestety, Kuroń zachował się jak najgorszy prostak, i zaczął wspominać tamtego szkopa. A wspominając go, zrobił dwie rzeczy: ludziom głupim i niewrażliwym zasugerował, jaki to z niego fantastyczny facet o sercu jak worek, a Jarosławowi Kaczyńskiemu – oczywiście za nic w świecie prosto w oczy – dał do zrozumienia, że nie powinien zapominać, jakie miejsce zajmuje w hierarchii, i żeby się z tej ręki aż tak nie cieszył. I dzięki temu między innymi, do dziś w powszechnej świadomości to Kuroń funkcjonuje jako osoba niezwykle elegancka i kulturalna. A Jarosław Kaczyński wręcz przeciwnie. I w ten właśnie sposób, konsekwentnie, działa cała nasza przestrzeń publiczna.
Wczoraj, Michał Dembiński, z którym przez ostatnie dni jestem w stronie ciągłej polemiki, zamieścił u siebie na blogu tekst, w którym, w sposób niemal jednoznaczny, zasugerował podobieństwo między Jarosławem Kaczyńskim, a hiszpańskim generałem Franco. Piszę specjalnie „zasugerował”, bo tak to właśnie było. On nie napisał, że Kaczyński to faszysta. Aby tak napisać, Michał musiałby być szczery i odważny. A on szczery i odważny jest tylko wtedy, gdy w grę nie wchodzi polityka. A zatem on zaledwie elegancko sugeruje. Ni z gruszki ni z pietruszki, wyskakuje z suchą informacją na temat najnowszej historii Hiszpanii, tylko po to, by nagle podzielić się refleksją, że kiedy on myśli o niegdysiejszym Franco, to tak mu akurat po głowie chodzi dzisiejsza Polska. Ja się oczywiście po raz kolejny zdenerwowałem, bo ludzie kulturalni doprowadzają mnie najczęściej do szału, i napisałem Michałowi, że „gówno wie”. Ja wiem, że pewnie złośliwiej by było powiedzieć coś w rodzaju: „Uważam, stary, że nie masz racji”, no ale ja chciałem grzecznie. Jak kolega do kolegi. Z szacunkiem. No i okazało się, że zachowałem się jak cham i prostak.
W tej sytuacji, przepraszam bardzo, ale wygląda na to, że ja już zupełnie od tego neo-PRL-u straciłem orientację. Wszystko mi się już popierdoliło. Tu Mazowiecki, tu Tusk, tam pisarz Stasiuk z aktorem Kondratem, gdzieś się nagle pojawia Wałęsa, za nim idzie Kutz z Palikotem, a nie należy zapominać o człowieku wręcz psychicznie kulturalnym, czyli redaktorze Tomaszu Wołku, by nie wspomnieć o Jarosławie Gowinie, a gdzieś w kącie się czai duch Lecha Kaczyńskiego siedzący na kiblu z flaszką wina między nogami i wygląda jak kartofel. Z tego wszystkiego naprawdę można stracić głowę. Mam nadzieję, że mnie Państwo rozumiecie.
Wiele wskazuje na to, że wrzesień będzie stanowił przełom. Czy tak będzie naprawdę - oczywiście nie wiem. Tak czy inaczej, proszę mi tę pomoc jeszcze trochę pociągnąć. A potem się zobaczy. Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciał, żeby się to skończyło. Dziękuję.
Myślę, że popełniłeś duży nietakt nie wymieniając w czołówce tych najbardziej kulturalnych Waldemara. Jak najbardziej- Kuczyńskiego. W tej drugiej grupie można by natomiast wymienić np profesora Legutkę? Ten ostatni, jak pamiętam, za swoje chamstwo został ukarany....
OdpowiedzUsuńWszystko , z czym mamy ostatnio do czynienia,to jedno wielkie porąbanie jakieś...
@toyah
OdpowiedzUsuńMuszę się przyznać, że mnie też bardzo się nie podobał sposób w który Michał porównywał sytuację w Polsce do czasów wojny domowej i rządów Franco. Robił to w sposób niby dyskretny, ale podtekst był tak wyraźny, ze aż nachalny, czy może lepiej, bezczelny. Może dlatego miałeś pełne prawo się mocno zdenerwować i szczeliłeś mu od razu z grubej rury. Ja moim bardziej angielskim sposobem stwierdziłem, że był bym ciekaw usłyszeć gdzie dokładnie on widzi, że istnieją the 'ciekawe historyczne i polityczne' analogiczne aspekty (parallels) ale nie widzę aby miał ochoty przejść od insynuacji do konkretów. W prawdzie mówiąc nie widzę w ogóle takiej możliwości bo nie ma porównania (poza tym, że jedna strona jest spadkobiercą i kontynuatorem systemu kłamliwego i morderczego). Pod tym względem ten wpis blogowy, z pozoru neutralny, jest zwyczajnie perfidny. Ale cóż. Jak się już pozwoliło sobie wmówić kłamstwa, to zaczyna się je samemu rozpowszechniać. Smutne.
Pozdrawiam,A
Adthelad,Toyah,
OdpowiedzUsuńWpis waszego kolegi byl patriotycznie perfidny.
Przeczytalem to i odnioslem wrazenie,ze ten Pan probuje sobie cos udowodnic.
Plonne Twe nadzieje Toyahu,tu sie juz nic nie da zrobic,nawet jesli masz racje i Pan Michal sie tylko myli.
Wychodzi na to, że przyjaciel naszego Przyjaciela stał się od niemal tygodnia bohaterem tego bloga(oraz komentarzy oczywiście).
OdpowiedzUsuńA może on tak specjalnie denerwuje, wiedząc kto go czyta? Niektórzy już tak mają.
@Eliza
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo ale Kuczyński się nie nadaje. On, Bratkowski, Kutz - to jest zupełnie inny wymiar... No tak, Kutza wymieniłem. No ale to efekt mojej psychicznej choroby.
@adthelad
OdpowiedzUsuńAleż ja wiem, o co mu chodzi. On to pisze bardzo wyraźnie. Franco walczył z bezbożnym światem, podobnie walczy z bezbożnym światem Jarosław Kaczyński. I okay. Niech mu będzie. Tyle tylko, że on powinien dobrze wiedzieć, że świat jest boży, albo nie-boży. Innego nie ma i być nie może. I ja uważam, że tak naprawdę on to wie, tyle że mu się w głowie poprzewracało od tej nowoczesności i efekt jest taki, że już w ogóle przestał rozumieć, gdzie, co i jak, który to stan ja tak brzydko określiłem przy pomocy pięknego słowa "gówno".
A tak z zupełnie innej beczki, jestem pełen nadziei, że jeśli w końcu obejrzy tego Saurę, to się zorientuje, w czym rzecz.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJemu już zwyczajnie wsio pojebałoś.
@tobiasz11
OdpowiedzUsuńOn jest, wbrew pozorom, człowiekiem bardzo otwartym na argumenty. Paradoksalnie zresztą, stąd stan, w którym on się dziś znalazł.
@Eliza
OdpowiedzUsuńSkoro już jesteśmy w temacie, to ja mam dwie możliwości. Mogę więc lojalnie, po przyjacielsku i elegancko na Twój komentarz odpowiedzieć, że nic mnie to nie obchodzi. Niech on ze swoimi chorymi poglądami spieprza. No ale tak zrobić nie mogę, bo on jest w takim nastroju, że uzna to za atak. Mogę oczywiście też go zaatakować faktycznie, i powiedzieć, że ten blog i jego jakość jest dla mnie tak ważna, że nawet jeśli przez najbliższy miesiąc moje teksty będzie inspirował sam Leszek Miller, to ja jestem gotów nawet i na to pójść. No ale on wtedy obrazi się tym bardziej.
W tej sytuacji, nie napiszę nic, zwłaszcza, że Michał Dembiński jest moim bliskim kolegą od ponad już 15 lat, bardzo go lubię, wiele mu zawdzięczam, no a już szczególnie te pięć stów, które mi niedawno przesłał w ramach znanej wszystkim akcji.
@Marylka
OdpowiedzUsuńZgadza się. Tym bardziej jestem w optymistycznym nastroju. Niżej już nie zejdzie. Stąd tylko droga pod górę.
@Toyah
OdpowiedzUsuńOby. Jeśli rzeczywiście taka jest kolej rzeczy.
Wygląda na to, że mentalnej przepaści między zwolennikami PO i PiS nie da się zasypać. Ale - jak widać - od tego tematu, jakkolwiek byłby on jałowy, też nie da się uciec. A zatem kilka moich przykładów do kolekcji.
OdpowiedzUsuń1. Dla mnie jednym z pierwszych jasnych sygnałów, jaka kultura panuje u nich był sms o treści: "Precz z siepactwem. Chwała nam i naszym kolegom. Chujom precz." Cytat ten pochodzi z kręgów kulturalnych, w odróżnieniu od pospolitego chamstwa, prawda?
2. Inny przykład spośród tysięcy, to akcja (która do dziś czasem odżywa) "skończyć z chamstwem w sieci". Tylko ktoś, kto śledził liczne fora internetowe w latach 2006-2008 i nie jest ślepy, wie ile plugastwa wylało się wtedy na Kaczyńskich i PiS. Praktycznie nie było tematu, by nie pojawił się ktoś wulgarnie życzący im śmierci. I oto gdy ludzie zaczęli trochę trzeźwieć i sympatie zmieniły się na korzyść PiS, nagle "kulturalni" w gazetach i tv zauważyli problem chamstwa w sieci. Nie muszę chyba dodawać, że nigdy nie było symetrii między zwolennikami PiS i PO. Patrząc en bloc, ci pierwsi używają argumentów, a ci drudzy wyzwisk. Ale kulturalni dziennikarze oczywiście dostrzegli chamstwo skierowane przeciwko swoim pupilom z PO, SLD, GW itd. Nie muszę dodawać, że kwestia leży w ilości. Na siłę zawsze znajdzie się coś pod tezę, że PiSowcy są chamscy, a jak nie to wpisze się coś samemu... A to że Monika Olejnik w radiu Zet na antenie użyła pogardliwego określenia "pisuary", mówiąc o zwolennikach PiS pominie się całkowitym milczeniem.
3. Oddzielny rozdział w historii kultury elit III RP, to program "Szkło kontaktowe". Aktywnie uczestniczył on w deptaniu godności prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, a jak pamiętam, ktoś przyznał, że była to oficjalna strategia medialna PO. Ale nie będę teraz przypominał przykładów, to materiał na oddzielny wpis. Za to opowiem, co było we wczorajszym programie. Na początku zadzwonił ktoś, kto w gorzkich słowach skrytykował nepotyzm PO i PSL-u, o którym ostatnio głośno w mediach. Towarzysz Miecugow - jak wiadomo wzorcowo kulturalny - ma w zwyczaju wyrażać aprobatę lub dezaprobatę w stosunku do tych telefonów. Tu stwierdził, że rzeczywistość, w której żyje ten telewidz jest tak czarna, że pozostaje mu tylko włożyć głowę do kuchenki i odkręcić gaz (sic!). Potem program sobie leciał, aż pod koniec zadzwoniła pani, która powiedziała, że bardzo lubi "Szkło kontaktowe" i redaktora Miecugowa, ale to co powiedział o włożeniu głowy do gazu jest bardzo złe, ale może coś się panu pomyliło, przejęzyczyło. Na co Miecugow, że nieprawda, należało się. Panią trochę zamurowało, ale pozostała przy swojej opinii, że nie godzi się tak mówić, "powinien pan przeprosić tamtego pana", podsumowała. Miecugow powiedział coś w rodzaju "o nie! w żadnym razie" i dodał, że ktoś mógłby takie przeprosiny opacznie zrozumieć.
OdpowiedzUsuńPodsumowując, jest zupełnie jasne, że ja zostanę przy swoim chamstwie (tak, duchowo przyłączam się i popieram tych, którzy buczeli na zdrajcę Tuska i innych zdrajców) i nigdy nie osiągnę poziomu kultury takiego, na który wzniósł się towarzysz Miecugow i jego koledzy z mediów i polityki. Pogodziłem się z tym.
@fi.g
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy, mnie się tamten pierwszy esemes spodobał. Był szczery, uczciwy, no i bardzo czytelny w przekazie. W nim była czysta prawda. To co mnie tu interesuje, to to co się pojawia już na poziomie publicznym, gdzie oni wszyscy mówią dokładnie to samo, tyle że już z tym śliskim uśmiechem na twarzach, i perfidną elegancją w głosie. Wtedy to dopiero rusza do akcji prawdziwe zło.
Daje słowo. Kiedy taki Gowin stanie przed kamerą i z głębi swojego czarnego serca powie: "Precz z siepactwem. Chwała nam i naszym kolegom. Chujom precz", poczuję do niego sympatię. Póki co, on jest dla mnie zwykłym chamem.
@Toyah
OdpowiedzUsuńThat's the point.
Gdyby się z tym nie kryli to byłoby ok. Palikot nie tak dawno powiedział coś w rodzaju, że nadszedł właśnie czas, by Polacy wyzbyli się polskości. Powinni to bardziej nagłośnić, by była pełna jasność - kto gdzie stoi.
@Toyah
OdpowiedzUsuńA do mistrzów perfidnej elegancji należy tow. Miecugow. Klasyka to jego reakcje na telefony. Gdy ktoś ubliża Jarosławowi Kaczyńskiemu - łagodne skarcenie z uśmiechem, że troszeczkę za ostro, a gdy ktoś krytykuje Tuska - to milczenie z wymowną miną, kpina lub komentarz w rodzaju tego, który wyżej przytoczyłem (choć w tym ostatnim przypadku chyba go poniosło).
@Toyah
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci mailem coś dla Michaela.
@Toyah
OdpowiedzUsuńjak to było ostatnio w jednym z Pańskich komentarzy..?
..tekst wielki!
pozdrawiam
@tompsi
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo temat też nie taki malutki. A skoro temat duży to i tekst powinien być duży, prawda? Dziękuję bardzo za dobre słowo.