Powiem szczerze, że nie wiem jak to się
mogło stać, ale gdy wczoraj wieczorem skończyłem pracę i zasiadłem przed
telewizorem, by zobaczyć, jak się mają sprawy, córka moja poinformowała mnie,
że już za chwilę będziemy oglądać telewizję TVN24, a w niej program „Czarno na
białym”, z którego dowiemy się co za swoimi wypielęgnowanymi paznokciami chowa
minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, Mariusz Kamiński. Pierwsza moja
myśl była taka, że to jest naprawdę niezwykłe, jak TVN24 na zmianę z „Gazetą Wyborczą”
raz za razem ogłaszają publikację kolejnych sensacji na temat ważniejszych
polityków wspomnianego Prawa i Sprawiedliwości, podczas gdy z drugiej strony,
daję słowo, ale ja nie słyszałem, by telewizja TVP.Info, czy nawet owa nędza,
wpolityce.pl, wpadli na pomysł by próbować zainteresować opinię publiczną tajną
historią Moniki Olejnik, czy Michała Szczerby. Czyżby nie musieli?
Obejrzałem jednak solidarnie z moim
dzieckiem ów program i proszę sobie wyobrazić, że nie dowiedziałem się z niego
ani tego, że Mariusz Kamiński w młodości doprowadził do samobójstwa koleżankę
ze szkoły, ani że w późniejszym okresie swojej kariery popadł w alkoholizm, ani
że w czasie gdy PiS nie był przy władzy otworzył sutenerski interes... nic z
tego. Okazało się, że TVN24 przygotował, cholera wie, czemu akurat dzisiaj,
materiał z którego wynika, że Mariusz Kamiński to pisowskie bydle. I tyle. No i może jeszcze to, że TVN24 zawsze musi u siebie zatrudniać przynajmniej jednego zezowatego prezentera.
O czym oni tam opowiadają, daję słowo,
że nie ma najmniejszego znaczenia, to natomiast co robi wrażenie, to
zapowiadany od początku zestaw osób, które podobno – taka jest zapowiedź – znały
Kamińskiego i się z nim przyjaźniły, a dziś opowiedzą nam o tym, jak on się
fatalnie zmienił i z bojownika o wolność i demokrację zmienił się w nazistę. A teraz uwaga. Oto przed nami materiał robiący
wrażenie próby sparodiowania jakiegoś żałosnego dokumentu z Netflixa, w którym
świadkowie oskarżenia to przede wszystkim (naprawdę, przede wszystkim)
dziennikarz tygodnika „Polityka”, Piotr Pytlakowski, o którym Wikipedia pisze
co następuje:
„Piotr
Pytlakowski jest synem Jerzego Pytlakowskiego i Sabiny z domu Wiernik
(1918–1990), która pochodziła z rodziny żydowskiej i była siostrą
pisarki Ireny Szymańskiej. Jej rodzice – Róża i Szymon – zostali
zamordowani w czasie Holocaustu. Ukończył zaoczne zawodowe studium nauk
politycznych dla dziennikarzy przy Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu
Warszawskiego. Pracował m.in. w „Nowej Wsi”, „Przeglądzie Tygodniowym”, „Gazecie
Wyborczej”, „Życiu Warszawy”, „Życiu”, a od 1997 związany jest z
tygodnikiem „Polityka”, gdzie zajmuje się dziennikarstwem śledczym i
problematyką kryminalną. Jest związany z ruchem Obywatele RP”.
A zatem mamy pierwszego świadka
oskarżenia w procesie wytoczonym przez telewizję TVN24 Mariuszowi Kamińskiemu:
jakiegoś Żyda, który najpierw ukończył „zaoczne zawodowe studium nauk
politycznych dla dziennikarzy przy Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, następnie
został dziennikarzem pisma „Nowa Wieś”, by skończyć jako dziennikarz jedynego realnie
autentycznie post-komunistycznego tygodnika „Polityka”, oraz działacz ruchu
Obywatele RP, który dziś w stacji TVN24 występuje jako ktoś kto, jako podobno
jego dawny przyjaciel, wyjaśni nam, kim
tak naprawdę jest Mariusz Kamiński.
Zanim przejdziemy do następnych
świadków oskarżenia przedstawionych nam przez TVN24, popatrzmy na samego
Mariusza Kamińskiego i wspomnijmy zaledwie fakt, że mówimy o człowieku, który,
mając zaledwie 16 lat, został umieszczony w zakładzie poprawczym za „zbeszczeszczenie
pomnika Armii Czerwonej”, a dwa lata później, gdy miał lat 18, został
aresztowany za „stawianie czynnego oporu podczas demostracji” oraz
wyrzucony z liceum, a potem zapisał się w naszej świadomości tak jak się
zapisał. A zatem z jednej strony mamy Kamińskiego, a z drugiej... Pytlakowskiego
z „Nowej Wsi”,
Pytalakowski w materiale TVN24 zajmuje
najwięcej miejsca, natomiast zdecydowanie na doczepkę pojawia się jakieś gówno
urodzone, jak sądzę, za rządów Waledemara Pawlaka, przedstawione jako
dziennikarz TVN24. Bez znaczenia.
To jednak co zrobiło na mnie wrażenie
największe, to obecność w tej bandzie trojga Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Czemu
tak? Otóż tak się składa, że ze względu na zaszłości mojej żony owa Kluzik jest
naszą bliską znajomą i ja o niej wiem więcej niż bym wiedzieć chciał. Otóż jest
tak, że owa Joanna Kluzik-Rostowska w roku 1983 zdała maturę, jak wielu jej
znajomych poszła na studia, by następnie poznać jakiegoś frajera, przerwać
naukę, wyjechać do Warszawy i tam się zacząć urządzać. Czytając jej biogram w
Wikipedii, dowiaduję się, że ona w latach 80. „współpracowała” z „Tygodnikiem Mazowsze” oraz „innymi pismami”.
A ja się zastanawiam, jak owa „współpraca” wyglądała i co z niej wynikało. Ile
ona tam tekstów opublikowała. Owszem, ja wiem, jaką karierę zrobiła
Kluzik-Rostowska po roku 1989, natomiast wcześniej, kiedy za mazanie po ruskich
pomnikach Mariusz Kamiński był wyrzucany ze szkoły i trzymany w poprawczaku, co
ona robiła? Przepraszam bardzo, ale ja nie jestem w stanie uwierzyć, że ona –
wbrew temu co opowiada w tym paszkwilu na Kamińskiego – była jego przyjaciółką,
razem z nim walczyła w Lidze Republikańskiej, a on dla niej to był – tu
szyderczy śmiech – zwykłym Mario.
Jak znam Joannę Kluzik-Rostowską, to,
przepraszam bardzo, bo to jak by nie było koleżanka, ale niech ona może się
zamknie. Ona jest byłą przyjaciółką Mariusza Kamieńskiego, a on jest dla niej
„Mario”, tak samo jak ja mogę mówić o Donaldzie Trumpie „Donnie”, czy – by
przybliżyć nieco sytuację do miejsca, w którym znalazła się Joanna
Kluzik-Rostowska – o ruskim prezydencie Putinie „Pucio”.
W czym rzecz? Otóż to truchło WSI postanawia
wypuścić materiał, który ostatecznie ma znieść ze sceny Mariusza
Kamińskińskiego, i do tej roboty wynajmuje jakiegoś Żyda z PRL-owskiego
tygodnika „Nowa Wieś” oraz Joannę Kluzik-Rostowską, a więc kogoś kto nigdy w
życiu nie wyszedł poza rolę rzepa, który się uczepił czyjejś nogawki.
Przepraszam bardzo, ale – głupio mi to mówić – faktycznie nie mamy z kim
przegrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.