Być może nie
tylko ja zwróciłem uwagę na pewne nadzwyczaj ciekawe zjawisko w naszej polskiej
polityce, gdyby jednak był tu ktoś, kto nie to przegapił, wyjaśniam, w czym
rzecz. Krótko więc mówiąc, chodzi o to, że gdy poziom zidiocenia polityków
opozycji i wspierających ich mediów oraz całej bandy wszelkiej maści
celebrytów, sięgnie szczytu, wówczas ni stąd ni z owąd nadchodzi bardzo mocne
wsparcie ze strony obozu rządzącego. Jednak i tu, gdy zaczynamy się obawiać, że
tym razem przesadziliśmy i już wkrótce zaczniemy obserwować tragiczne efekty
owego wybryku, ponownie odzywaja się przedstawciele opozycji i wszystko wraca
do znanego nam już wcześniej status quo. Mówiąc o obozie rządowym, bardzo
celowo o prawicowych mediach akurat nie wspominam, bo tam akurat niezmiennie
urządują redaktorzy Sakiewicz i Karnowski z zespołem, a tak się składa, że na
to co oni ogłaszają, pies z kulawą nogą nie raczy już od dawna zwracać uwagi.
Jeśli więc po stronie włądzy dochodzi do jakichś bardziej istotnych nieszczęść,
to tam z reguły głównym bohaterem jest któryś z posłów, czy ministrów.
Gdy zatem po
całej serii wystąpień najpierw posłów Jachiry i Starczewskiego, następnie
przedłużającego się pajacowania Donalda Tuska, a wreszcie kolejnych wystąpień
byłego ministra Siemioniaka, najpierw na Facebooku, a potem kolejno w telewizji
TVN24 oraz „Gazecie Wyborczej”, ze stałą obecnością stowarzyszonych
dziennikarzy, na konferencji prasowej ministrów Kamińskiego i Błaszczaka
zaprezentowano zdjęcie jakiegoś Afgańczyka gwałcącego domową zwierzynę, by w
ten sposób dowieść, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest poważna, a
poseł Starczewski oraz jezuita Kramer nie mają racji wzywając do otwarcia
granicy, pomyśłałem sobie, że owa krowa, czy – jak się potem okazało, koń – to
jest gwódźdź do trumny Zjednoczonej Prawicy, okazało się natychmiast, że możemy
jednak spać spokojnie.
Proszę popatrzeć
co się dzieje. Oto polskie służby stwierdzając, że wśród właśnie zatrzymanych
podczas próby przekraczania granicy muzułmanów nie dość że znajdują się
potencjalni terroryści, poczuły się zmuszone dodać – tak jak byśmy tego sami
nie wiedzieli – że owi terroryści to dodatkowo jeszcze sodomici oraz pedofile,
a żeby owo doniesienie – podkreśłmy, że potrzebne jak psu na budę – brzmiało
bardziej wiarygodnie, publikują zdjęcie jakiegoś arabusa uprawiającego seks z
krową, która ostatecznie okazała się klaczą. I ja oczywiście rozumiem, że
granic trzeba strzec, a gdy na tych granicach pojawiają się potencjalni mordercy,
to strzec ich szczególnie mocno. Rozumiem też, że skoro żyjemy tak niefortunnie
w czasach bezwzględnie prowadzonej wojny propagandowej, dobrze jest tych
terrorystów pokazać na dużym i kolorowym zdjęciu, jednak już numer z jakimś
nieszczęśnikiem chędożącym konia, stanowi kompletną porażkę. Co ministrowie
Kamiński i Błaszczak sobie wyobrażali, decydując się na to zagranie? Że opinia
publiczna dozna szoku, widząc że te dzikusy wyznają zasadę: „Pies figura, byle
dziura”? A może że PiS-owi przybędzie parę punktów procentowych, gdy wyborcy
zobaczą, co muzułmanie zrobią z naszymi krowami, jeśli ich tu wpuścimy?
Przecież to jest coś absolutnie najgłupszego.
Powiem więc
szczerze, że w pierwszej chwili, gdy dowiedziałem się o tej konferencji, a
następnie zobaczyłem to głupie zdjęcie, pomyślałem sobie: „No to pięknie! Teraz
nas załatwią na czysto”. Już widziałem jak Internet zaleje cała fala memów z
ministrem Kamińskim i krową w roli głównej, oraz produkowanymi z godziny na
godzinę komentarzami czołowych dziennikarzy Onetu, czy TVN-u, w których oni
będą szydzić z Prawa i Sprawiedliwości, jako partii, która postanowiła
przypieczętować swój sukces, epatując swój elektorat zwierzęcą pornografią, gdy
nagle – po raz nie wiem już który – okazało się, że nie ma po stronie władzy
takiego zidiocenia, którego by nie przebiło jeszczed większe bałwaństwo
opozycji. Proszę sobie wyobrazić, że w
sytuacji gdy oni, wydawałoby się, mieli wszystko na dłoni, owa retorsja przybrała
formę tłumaczenia nam, że to wcale nie jest takie pewne, czy to zdjęcie jest
prawdziwe, że jeden zboczeniec nie świadczy o tym, że wszyscy pozostali też są
zboczeni, czy że wreszcie że jak można tego typu szokujące sceny pokazywać
ludziom w biały dzień. Mało tego. Nagle sam niesławny portal OKO.press głosem
zaproszonego eksperta od zwierząt hodowlanych ujawnił, że po bliższym
przyjrzeniu się, rzekoma krowa wcale nie jest krową, lecz klaczą, równie
niesławna Magdalena Środa zasugerowała, że minister Kamiński owemu Afgańczykowi
sprowadził pod nos ową klacz i zapłacił mu ciężkie pieniądze, by on łaskawie
zapozował, a na sam już koniec, chyba najbardziej z nich wszystkich, „Tygodnik
Powszechny” paluszkiem którejś z pracownic, której nazwiska szukać mi się nie chce,
zwrócił nam uwagę na jak najbardziej historyczny fakt, że współżycie seksualne
ze zwierzętami to nic takiego, bo na przykład polskie chłopstwo od lat słynie z
tego, że gdy tylko zajdzie od tyłu swoje zwierzę, to nie może się powstrzymać.
A na dowód tego zacytowała bardzo historyczny dokument, ujawniający że swego
czasu ów proceder był tak powszechny, że pojawiła się propozycja by
tradycyjnych pasterzy zastąpić pasterkami, które, jak to kobiety, zawsze
gwarantowały moralny porządek.
Nic nie zmyślam.
Tak było. Gdy minister Kamiński wraz z ministrem Błaszczakiem uznali, że numer
z krową, o której obaj jeszcze nie wiedzieli że jest koniem, to będzie hit,
nawet nie spodziewali się, że już za chwilę portal OKO.press wynajmie eksperta,
który im zwróci uwagę na fakt, że na zdjęciu widzimy ewidentną klacz. Mało tego
– oni się nie spodziewali, że nie minie pół dnia, jak jeszcze ktoś inny powie
im, by się od nich odczepić, bo w końcu zoofilia to zjawisko równie popularne
jak picie kawy, czy słuchanie muzyki.
Tymczasem jest
tak, że o samym zdjęciu z krową, czy koniem – nie wiem, czy dziennikarze
OKO.press wiedzą, ale to jest bez praktycznego znaczenia – nikt już nie mówi, i
w ogóle owych pełzających w kierunku naszych granic morderców nikt nie wspomina,
natomiast, owszem, wszyscy z nieustajacym rozbawieniem wracają do kwestii
teściowej Donalda Tuska i tego, cóż ta
pani swojemu zięciowi, ciekawego powiedziała. A nie zapominajmy, że są jeszcze
Monika Olejnik z Tomaszem Siemoniakiem, Zbigniew Hołdys z Manuelą Gretkowską i,
last but not least, Michał Szczerba z Dariuszem Jońskim. No i byłbym zapomniał –
Agnieszka Holland na przyczepkę. Bardzo przepraszam, ale to jest armia, której
nawet rój meteorytów nie pokona.
Wszystkie zatem pretensje o to zdjęcie, także Twoje, sprowadzają się do tego, że min. Kamiński i kto tam jeszcze o upublicznieniu decydował, mają Polaków za ludzi o wysokiej inteligencji właściwej właśnie Polakom. Zarazem w publikacji tego zdjęcia ukryta jest perfidna pisowska prowokacja (wszak totalna wojna to wojna!) świadcząca z kolei o wysokiej inteligencji własnej i o fachowości min. Kamińskiego i jego współpracowników.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej obstawili, że kto w oparach totalnej wojny porzucił swoja polskość, to już tym samym udowodnił brak własnej inteligencji (np. ów Siemoniak, Sienkiewicz, czy inni tacy). Natomiast, kto tam jakąś tam inteligencję posiadał, to odrzucając polskość i ją precz odrzucił (np. owa Holland i inni na "h").
Właśnie brakowi inteligencji u totalsów przypisać należy ich reakcje na te publikacje. Że nie krowa, a jakoby koń, ale - jak to pysznie zauważył pewien komentator - gdyby to była koza, to w ogóle nie byłoby o czym mówić.
Jak jednak ma się ta sprawa w istocie. Otóż istotą troski min. Kamińskiego nie są penetracje seksualne, lecz penetracje wywiadowcze i podobnego rodzaju. Kto zaś (akurat ww. panów S. nie posądzam) ma jaką taką orientację, ten wie, że w środowiskach seksualnie nieuporządkowanych zachodzi szczególna aktywność rekrutacyjna.