8 kwietnia, czyli dzień zapowiedzianego
początku strajku nauczycieli, a wraz z nim terminy pierwszych egzaminów naszych
dzieci, zbliżają się nieubłagalnie, a jednocześnie trwają rozmowy między
Komunistycznym Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i rządem i choć, szczerze
powiedziawszy, od początku nie wierzę w to, że do strajku – przynajmniej w
zapowiedzianej formie – w ogóle dojdzie, to, owszem, mam oko na to, co się po
obu stronach tej żałosnej awantury dzieje. Dlaczego twierdzę, że mamy do
czynienia nie dość że z awanturą, to jeszcze z awanturą śmiechu wartą? Otóż
rzecz w tym, że tak jak sam rozumiem problem, a uważam, że go rozumiem dość dobrze,
jedna i druga strona urządziła nam tu zwykłą komedię, gdzie każdy z tych
śmieszków doskonale nauczył się swojej
roli i odgrywa ją najlepiej jak tylko potrafi w jednym tylko celu: by ci, do
których te żarty są kierowane, pod koniec całego przedstawienia nagrodzili ich rzęsistymi
brawami, wznosząc znane hasło Cezarego Krysztopy: „Żądamy przekonujących i
ładnie podanych kłamstw”. Nie mam
najmniejszych bowiem wątpliwości, że zarówno rząd, jak i ci tak zwani
związkowcy – o nauczycielach już nie mówię, bo ich akurat w znacznej większości
uważam za wyjątkowo kiepskie towarzystwo, które ani nic z tego co się dzieje
nie rozumie, ani zrozumieć nigdy nawet nie chciało – robią to co robią, by tę
akurat grupę społeczną mieć bezpiecznie gnuśniejącą pod swoim butem.
To
zresztą owa gnuśność, w jakiej jest zanurzony po uszy przeciętny polski – swoją
drogą, wcale nie jestem pewien, czy tylko i czy przede wszystkim polski –
nauczyciel, jest moim zdaniem pierwszą przyczyną tego, że wspomniany teatr może
być od lat odgrywany na tak niskim poziomie, a przy tym z tak niezwykłą
skutecznością. Jestem bowiem szczerze przekonany, że gdyby jeden z drugim poczuli
choćby minimalną potrzebę objęcia rozumem sytuacji, w jaką zostali wplątani
zarówno przez Związek, jak i przez kolejne rządy, potrafiliby sami, bez
zasmarkanej uprzejmości tych cwaniaków, zadbać o to, by zarówno warunki w
jakich pracują, pensje, no a przede wszystkim społeczny szacunek były dziś
znacznie, znacznie wyższe. Niestety, jest tak, że praca nauczyciela, ale też
realizacja tak zwanego obowiązku szkolnego, to w znacznej mierze kompletna
fikcja, gdzie każdy nauczyciel oraz uczeń jest jednocześnie i katem i ofiarą, a
prawdziwe życie toczy się albo na korkach, gdzie można przynajmniej liczyć na
jakąś naukę, albo w domu, kiedy już mąż przyniesie do domu pensję i będzie
można będzie pójść na zakupy.
A
zatem, jak już wspomniałem, stan rozmów między stronami tego przedstawienia
pasjonuje mnie bardzo średnio, muszę jednak przyznać, że wczoraj pojawiła się
na chwilę informacja, która, owszem, zwróciła moją uwagę i pozwoliła mi
przynajmniej przez chwilę wierzyć, że ktoś tu jednak przynajmniej na chwilę ma
ludzkie odruchy. Otóż, jak może część z nas wie, wśród sformułowanych jakiś
czas temu przez Ministerstwo Edukacji ofert dla nauczycieli pojawiło się
wyjątkowo bezczelne kuriozum w postaci obietnicy pięciu stów miesięcznie dla
tak zwanego „dobrego nauczyciela”. Ja oczywiście wiem, że szczególnie w kręgach
zaprzyjaźnionych z dyrekcją, owa propozycja wywołała entuzjazm, poza tym jednak
nic więcej, ponad zwykłe wzruszenie ramion, no i może z rzadka autentyczne
wzburzenie. Któż to bowiem jest „dobry nauczyciel”? Wedle jakich kryteriów –
poza oczywiście subiektywną opinią dyrekcji, która zawsze i wszędzie pozostaje
poza jakąkolwiek kontrolą – można ocenić, który nauczyciel jest „dobry”? Jest
dobry, bo go lubią uczniowie? A może jest dobry, bo jest lubiany w pokoju
nauczycielskim? A może jest dobry, bo jest surowy i uczniowie są grzeczni na
jego lekcjach? A może to jest ten nauczyciel, który organizuje w szkole
Walentynki oraz Hallowe’en i w tłusty czwartek przynosi pączki? A może to ten,
co zajmuje się organizacją Dnia Walki z Faszyzmem? Już wiem! To jest nauczyciel,
którego uczniowie mają same piątki? To jest ten, którego zawodostwo wyznacza
liczba laureatów olimpiad? To jest nauczyciel z najlepszymi wynikami podczas
matur?
A
co w takim razie z nauczycielami WF-u, czy muzyki? Co z nauczycielami w
podstawówkach, gdzie dzieci są najczęściej same z siebie mądre, albo głupie i
od nauczyciela nie zależy praktycznie nic poza dbaniem o dyscyplinę? A co z nauczycielami
w prowincjonalnych szkołach, gdzie olimpijczyków nie ma prawie w ogóle? A co z
tymi, co uczą w osiedlowych szkołach, gdzie muszą się zmagać głównie z
miejscową bandyterką? A co z nauczycielami w szkołach specjalnych, gdzie o
wynikach mowy być nie może? A co z nauczycielami w szkołach, które dzięki
niekompetencji dyrektora, mają renomę „słabych” i które przyjmują wyłącznie te
dzieci, dla których nie było miejsca gdzie indziej? A co ze szkołami, które,
jeszcze z powodu zamierzchłych zasług jeszcze PRL-owskiej dyrekcji cieszą się
opinią „najlepszej szkoły w mieście” i do których drzwiami i oknami walą
najzdolniejsze dzieci w całej okolicy i gdzie nawet najgłupszy, najbardziej
leniwy nauczyciel nie jest w stanie wiele popsuć? Co wreszcie z nauczycielami
naprawdę znakomitymi, pełnymi poświęcenia i o niezwykłych talentach, do tego
stopnia znienawidzonych przez dyrektora, że ten prędzej rzuci tę robotę, niż
wyznaczy go do jakiejkolwiek nagrody?
Kiedy
dowiedziałem się o propozycji owych pięciu stów dla wyróżniających się
nauczycieli, przyznam, że na myśl, że moja Dobra Zmiana mogła wpaść na coś tak
beznadziejnie głupiego, dostałem autentycznej cholery. I oto, proszę sobie
wyobrazić, właśnie wczoraj pojawiła sie informacja, że premier Szydło
zaproponowała Broniarzowi, że ona da nauczycielom jakieś tam podwyżki, pod
warunkiem, że Broniarz zrezygnuje z forsy dla „najlepszych nauczycieli”, i to
one własnie zostaną przesunięte na zwykłe wynagrodzenia. I oto, proszę sobie
wyobrazić, Broniarz odpowiedział, że mowy nie ma. On w żadnym wypadku nie
zgodzi się na to, by pozbawić dyrektorów możliwości trzymania nauczycieli za
ich tępe pyski. No i na tym rozmowy stanęły.
To było wczoraj, jeszcze przed południem i
powiem szczerze, że nie wiem co dalej z ową jedyną sensowną jak się zdaje w tym
całym oszustwie propozycją. Powiem jednak szczerze, że spodziewam się marnego
zakończenia. To już prędzej mogę oczekiwać, że oni ustalą coś wręcz przeciwnego.
Wszystkie dotychczas zapowiedziane podwyżki zostaną odwołane, podstawowe pensje
pozostaną na dotychczasowym poziomie, natomiast „dobry nauczyciel” dostanie
miesięczny dodatek w wysokości 5 tys. zł. netto... no niech będzie, że trzech
najlepszych nauczycieli w szkole plus dyrekcja. No i wzrośnie składka na ZNP.
Przypominam uprzejmie,
że jest już do kupienia moja nowa książka. Tu: https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/imperium-czyli-gdzie-pada-cien-na-ss-mantola/
Ciekawe skąd troska autora o składki ZNP? Płacą ci, którzy należą. A niech płacą! I to dużo. Bardzo dużo.
OdpowiedzUsuń@elmapo
UsuńGdzie komentator znalazł informacje że los członków ZNP stanowi mój problem?
"No i wzrośnie składka na ZNP".
UsuńJa wypowiadam się tu niechętnie, bo w sumie, a co mi zależy, niechby i mieli więcej. Ale za co?
OdpowiedzUsuńMoje stanowisko względem nauczycieli zdeterminowane jest bowiem brakiem mojej zgody na to, że nauczyciele dali się oderwać, albo sami chętnie zrezygnowali z misji wychowawczej. No, może nie wszyscy. A może i wszyscy, gdy uwzględnić tych, którzy z wychowywaniem utożsamiają demoralizację szkolnej i akademickiej młodzieży.
Jako człowiek bezduszny i nieczuły popatrzę chwilę oczyma ekonomisty. Ta streszcza się w zasadzie racjonalności, aby maksymalizować efekt dla siebie (tu płacę) i minimalizować własny wysiłek. Coś za coś. I właśnie akurat teraz obserwujemy tu sytuację zadziwiającą.
Oto wyłazi jakiś Czaskoski z właściwymi mu przyległościami i narzuca powiększenie wysiłku nauczycieli o podjęcie na powrót obowiązków wychowawczych tyle, że z dziedziny LGBT+. Czy, dajmy na to, ten Broniarz, czy jak mu tam, stanął do walki o płacową rekompensatę za to? Wszystko jedno konkretnie za co, jednak dlaczego za darmo, gdy jeszcze pewne jest, że samemu przyjdzie za to gorzko zapłacić. A nawet jeśli ktoś lubi w tym kierunku wychowywać, to niby dlaczego bez ekwiwalentu?
Czemu tak nieekonomicznie?
Panie Krzysztofie,
OdpowiedzUsuńw polskiej oświacie jest bardzo źle.
Głównie dlatego,że wszelkie zmiany dotyczące naszej pracy,zakresu obowiązków,podstaw programowych,charakteru szkół,itd,itp.są podejmowane bez jakiegokolwiek udziału nauczycieli.Tak,jakby w ogole nie stanowili najważniejszej części tej układanki.Efektem jest całkowite rozwalanie szkół na skutek tzw.reformy Zalewskiej.Nie ma ona żadnego uzasadnienia merytorycznego,poza populistycznym podpisywanie się Januszowi,któremu bardziej podoba się ośmioklasowa podstawówka niż gimnazjum.Bo,jak wiadomo w podstawówce będę inne,grzeczniejsze,bardziej pokrętne dzieci niż te w gimnazjum.Oczywista prawda,czyż nie?
Reforma wprowadzona została bez przemyślenia,bez konsultacji,bez naszego udziału.Po to,by zmącic wodę ,po to,by nauczycieli skłócić i podzielić...
Negocjacje z Panią Szydło pokazują pogardę z jaką odnosi się ona do grupy nauczycielskiej.Najpierw sfinansowano "podwyżki" wydłużając staże i odbierając nam dodatki,a teraz szumnie je chcę nam Pani Szydło przywrócić.Z kogo ona robi idiotów?
Następnie,przeciętny Kowalski nie ma zielonego pojęcia o rzeczywistym wyglądzie pracy nauczyciela.Jest karmiony przez media-głównie reżimowe tvp- propaganda ,której zadaniem jest oczernic i zohydzić nauczyciela.Paskudne działanie.
Kolejno,nie ma ludzi chętnych do pracy w szkole,idzie zapaść,ale co tam,któż się przejmuje? Nie będzie miał kto dzieci uczyć za moment,ale tego gawiedź nie wie.Wie za to,że jestem nierobem,nie wyrabiam zysku!!!(długopisów nie skręcam i dołów nie kopię,to nie widać),pracuje 3 godziny dziennie i mam 3 miesiące wakacji,a i 6000 zł na konto miesięcznie spływa.
Rzygać się chce.Na ten bełkot i brak jakiegokolwiek zrozumienia i rozumowania.A te gnojki rządowe tylko podjudzają tłumaczę i szacują na nauczycieli.
@Belfer
UsuńGimnazja to była kompletna porażka. To po pierwsze. Po drugie, o jakich konsultacjach Pani mówi? Z kim? Z tą bandą nieudaczników? Proszę się ogarnąć.
Nie wiem kto to jest Janusz.
Proszę napisać,podając argumenty merytoryczne,dlaczego gimnazja były porażką.Bo jak dotąd ,jest to jedynie Pana opinia.
Usuń@Belfer
UsuńGdyby Pani uczyła w gimnazjum, lub miała dzieci w gimnazjum, nie musiałaby mnie Pani prosić o naukę... choć i tego nie jestem pewien. Biorąc pod uwagę Pani zaślepienie, obawiam się, że nawet gdyby miała tu Pani jakieś doświadczenie - choćby nawet i bardzo dramatyczne - sam fakt, że PiS gimnazja zlikwidował, kazał by Pani uważać je za prawdziwy dar z nieba.
Wciąż nie podał Pan żadnych konkretnych argumentów przeciwko gimnazjum.
UsuńSam fakt,że proszę Pana o podanie jakichś argumentów z tzw.Pana strony świadczy o tym,że chciałabym poznać Pana punkt widzenia,poparty oczywiście faktami,a nie opiniami.
Niech Pan nie gdyba,cóż ja tam sobie mogę myśleć,ale niech Pan dostarcza merytorycznych argumentów.Poproszę o 3 główne argumenty,które Pan,jako rodzic i nauczyciel przytoczyłby,żeby zobrazować mizerię gimnazjum.Odkladamy na bok sympatię,antypatie,poglądy i punkt widzenia.Tylko argumenty.
@Belfer
UsuńPani nie jest w stanie odłożyć na bok poglądów. Najlepiej o tym świadczy Pani komentarz z wczoraj z 16.30. To jest eksplozja tak nieprzytomnej wściekłości, bez śladu faktów, czy choćby próby analizy, że choćbym Pani wbił w głowę młotkiem prawdę o gimnazjach, to Pani jej nie pojmie, bo zwyczajnie nie jest Pani wystarczająco spokojna.
Ale jest jeszcze coś, co uniemożliwia rozmowę z Panią, a mianowicie Pani pycha i zarozumialstwo. W Pani wieku też byłem głupi jak but, ale przynajmniej miałem szacunek do ludzi starszych i bardziej doświadczonych i żadnego z nich nie traktowałem jak tępą masę. Pani natomiast jest przekonana, że prawdy może się Pani dowiedzieć tylko od ludzi, których poglądy podziela. To jest prawdziwy dramat.
Nie będę więc Pani nic tłumaczył, tym bardziej pod szantażem: "Żądam faktów, nie opinii".
Jednak takiej Pani nie zostawię. Ze względu na to, że jest wciąż jeszcze cała kupa ludzi, którzy w swojej nienawiści do PiS-u nagle uwierzyły, że te gimnazja to rzeczywiście był fantastyczny wynalazek, jutro na swoim blogu przypomnę stary, bo jeszcze ze słonecznych czasów rządu Platformy Obywatelskiej, tekst na temat gimnazjów.
Miało być,szczują tłuszczę.
OdpowiedzUsuń@Belfer
UsuńObojętne. Ten Pani komentarz jest tak fatalnie napisany, że to nie ma kompletnie znaczenia. Poza tym, jeszcze raz namawiam do ogarnięcia się zanim Pani wróci do komentowania sytuacji w oświacie. Jedyne co Pani wie na ten temat, to to że PiS jest do dupy, a Polacy to tępa tłuszcza.
Panie Krzysztofie,nie Panu oceniać mój styl,proszę większą wagę przykładać do zawartości.
UsuńPiS jest do dupy,a Pan jest wykształconym człowiekiem,który powinien rozumieć bardzo proste kwestie.W przeciwieństwie do tłuszczy właśnie.
@Belfer
UsuńI to jest własnie Pani problem, że Pani uważa, że świat dzieli się na ludzi złych i dobrych, gdzie dobrzy to co najmniej z tytułem magistra, a źli to tak zwana niewykształcona tłuszcza. Strasznie to jest niemądre.
Niczego o byciu dobrym,czy złym człowiekiem z powodu posiadanego wykształcenia nie napisałam.Napisałam tylko,że przeciętny Kowalski nie ma zielonego pojęcia o pracy nauczyciela,a jest jedynie karmiony stereotypowymi obrazami i propagandą pisu.A Pan,jak człowiek wykształcony i do tego wieloletni nauczyciel pisze,że jest Pan bandą nieudaczników.Chyba,że Pan wraz z Pana Żoną nie zalicza się do tej bandy?
UsuńI o ile zwykły Kowalski może opowiadać bzdury o szkolnictwie,o tyle Panu,po prostu to nie przystoi.
I miałby Pan na tyle odwagi,by przyznać,nawet jako gorący zwolennik pisu,że szkolnictwo w Polsce niszczą sukcesywnie,odkąd doszli do władzy.
Doskonale Pan to wie.
@Belfer
UsuńNie jestem "gorącym zwolennikiem pisu", natomiast Pani jest tak politycznie opętana, że wszystko co związane jest z PiS-em powoduje u Pani kompletne zaćmienie. Czy to jest oświata, religia, ochrona życia poczętego, służba zdrowia, kultura, naród, pamięć historyczna, patriotyzm, czy wreszcie Polska, traktuje Pani jako teren zawłaszczony przez Kaczyńskiego i jego bandę i nienawidzi go całym swoim sercem, ciałem i duszą. Ale nie tylko przecież Pani. Towarzystwo które Pani chcąc nie chcąc reprezentuje - wciąż niestety aż nazbyt liczne - nie jest w stanie spokojnie ocenić różańca powieszonego przez taksówkarza na lusterku w samochodzie, bo dla was to jest symbol PiS-u, i którego z tego właśnie powodu szczerze nienawidzicie.
Z tego powodu nie jest Pani dla mnie partnerem debaty. Podobnie jak nie jest dla mnie partnerem debaty ktoś kto ze strachu nie jest w stanie nawet normalnie oddychać.
Proszę sprecyzować.Ponieważ nie bardzo wiem jak mam się odnieść.
UsuńNie przypominam sobie,bym kiedykolwiek rozmawiała o różańcu w taksówce,patriotyzmie,narodzie.
Najpierw niech Pan doprecyzuje hasła,a ja się ustosunkuję.
@Belfer
UsuńNigdzie nie napisałem, że wspomniała Pani o różańcu. Tekst brzmiał następująco:
"Towarzystwo które Pani chcąc nie chcąc reprezentuje - wciąż niestety aż nazbyt liczne - nie jest w stanie spokojnie ocenić różańca powieszonego przez taksówkarza na lusterku w samochodzie, bo dla was to jest symbol PiS-u, i którego z tego właśnie powodu szczerze nienawidzicie"
Nawet nie umie Pani czytać ze zrozumieniem.
Czy zalicza Pan do tej bandy nieudaczników także siebie i swoją żonę?
OdpowiedzUsuńJeśli tak,to jest Pan,albo bardzo szczery,albo bardzo odważny.
O Janusza i jego symbolikę niech Pan spyta np.swoje dzieci,wyjaśnią Panu.
Proszę Pana,czy rzeczywiście wierzy Pan w ten mit,że zmiana nazewnictwa szkoły z gimnazjum na podstawówkę cokolwiek polepszy?Że nagle do podstawówki pójdą zacne,dobrze wychowane,kulturalne i inteligentne dzieci?
Czy tworzenie chaosu w szkołach bez żadnego powodu,poza czystym populistycznym podejściem jest w porządku? Niech Pan nie udaje,że Pan tego nie rozumie,bo rzeczywiście pomyślę sobie,że jest Pan z bandy nieudaczników.
@Belfer
UsuńŚmiało. Ja faktycznie muszę być wyjątkowo nieudany skoro po tych wszystkich miesiącach kiedy Panią uczyłem, wypuściłem coś tak kiepskiego.
Proszę Pana,niczego Pan nie wypuścił.Siegajac wzrokiem wstecz,to Pan został opuszczony przeze mnie i moja koleżankę.Właśnie że względu na cechy,które przypisuje Pan swoim koleżankom i kolegom po fachu. I przypuszczalnie to spowodowało Pana zgorzknienie i dryfowanie w kierunku jazdy bez trzymanki.
UsuńNiech Pan napisze coś wreszcie na temat.Niech Pan wreszcie odniesie się do zawartości,a nie schodzi na wątki prywatne.Chyba,że po prostu w kwestii pierwszej nie bardzo ma Pan coś do powiedzenia.
Ale co w tym złego? Jazda bez trzymanki jest kreatywna. Konserwuje sprawność zmysłów. To jest naprawdę b. ciekawa rzecz czytać teksty pisane w takim stylu.
UsuńAha, teraz rozumiem, pani chodzi o to że ma być porządek jak w kuchennych garnakach. Nie mogę się zgodzić. Sam często robię porządki w kuchni. Żona raczej częściej gotuje. Ja zmywam i porządkuję. I powiem pani w zaufaniu, że nie da się tego porównać z pisaniem. To jest inny żywioł, taki jak jazda na rowerze. Bez trzymanki? Proszę bardzo. Za to lubię Autora.
@Belfer
UsuńRozumiem, że kiedy Pani zastanawia się, czy ja i moja żona jesteśmy nieudacznikami oraz wspomina Pani moje dzieci, to nie schodzi Pani na wątki prywatne?
@Belfer
OdpowiedzUsuńMam prosić swoje dzieci żeby mi objaśniały Pani komentarze? Jest Pani bardziej bezczelna niż się spodziewałem
"I oto, proszę sobie wyobrazić, Broniarz odpowiedział, że mowy nie ma. On w żadnym wypadku nie zgodzi się na to, by pozbawić dyrektorów możliwości trzymania nauczycieli za ich tępe pyski."
OdpowiedzUsuńTy nie rozumiesz jednego, że Broniarz, nie wiem na ile świadomie, a na ile podświadomie, ale tak nienawidzi uczniów, rodziców, szkoły i ZNP, że marzy tylko o dniu kiedy zacznie się narodowa akcja palenia szkół. Przecież jemu chodzi o wypromowanie edukacji domowej za ciężką kasę ...
@Magazynier
UsuńTo jest bardzo prawdopodobne. Nie pomyślałem o tym.
Myślałam, że to żart gdy mówili o ściąganiu emerytowanych nauczycieli. Niestety nie! Dziś znajoma od nas z duszpasterstwa, kobieta przed siedemdziesiątką, otrzymała telefon z przedszkola, w ktorym pracowała. Szukają opieki dla dzieci na pn, jak nie znajdą nie otworzą. Współczuje rodzicom, bo co w pn zrobią z dziećmi? Dobrze że w pn pracuje w prywatnym przedszkolu.
OdpowiedzUsuń