poniedziałek, 21 grudnia 2015

Znów lezą - tym razem życzyć nam Wesołych Świąt

W wystąpieniu podczas warszawskiej demonstracji Komitetu Obrony Demokracji, w płomiennym przemówieniu na temat miłości, tolerancji i potrzeby tworzenia narodowej wspólnoty, komik Krzysztof Materna powiedział co następuje: „Nie dzielimy ludzi na ludzi z poczuciem humoru i dobrą energią i na tych co mają złość na twarzy”. Owo wyznanie zrobiło na mnie wrażenie, ponieważ ja akurat, nawet gdyby przyszło mi stracić rozum, w życiu bym nie wystąpił publicznie i oświadczył, że my tu na tym blogu uważamy, że wszyscy jesteśmy równi i nie dzielimy ludzi na ludzi myślących samodzielnie, nastawionych krytycznie do tego, co nam się od lat sączy z telewizorów, oraz na tępych konsumentów, dla których cały świat to przestrzeń między galerią handlową, pracą i podupczeniem raz na tydzień dla uspokojenia skołatanych nerwów. Dlaczego? Dlatego mianowicie, że po pierwsze, nie lubię kłamać, a po drugie, owszem ja jestem szczerze przekonany, że podstawowy podział w społeczeństwach – i jestem pewien, że my Polacy akurat zupełnie dobrze sobie tu radzimy – jest właśnie taki: na tych, którzy pragną przede wszystkim sprawdzić się, jako człowiek, a tych, którzy autentyczną satysfakcję odczują dopiero wtedy, gdy najpierw zarobią, a potem sobie coś za to kupią.
I oto nagle okazuje się, że tu nigdy nie chodziło o coś tak płytkiego, lecz o podział znacznie bardziej dźwięczny, mianowicie o ten na współpracowników gestapo i żołnierzy Armii Krajowej. Jak się okazuje, Polska nie jest podzielona między zwolenników spokojnego rozkoszowania się ciepłą wodą w kranie, a tych, którzy życzą sobie wody zimnej, letniej, albo gorącej, zależnie od potrzeby, lecz na złodziei i Rodziny Radia Maryja.
Proszę sobie wyobrazić, że pewien nam bardzo bliski człowiek, osoba skromna, bardzo całe życie uczciwa i niezwykle porządna, oświadczył nam, że w tym roku nie przyjdzie do nas na wigilijną wieczerzę, bo – tak, tak – nie może pozwolić sobie na świąteczną gościnę u ludzi, którzy go uważają za gestapowca. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że dla kogoś, kto obserwuje tego typu zdarzenia z boku, może się to wydać czymś zabawnym i tak naprawdę nie wartym uwagi. Rzecz w tym jednak, że mamy do czynienia ze zjawiskiem o wymiarze powszechnym. Otóż człowiek ten od wielu już lat spędza swój czas samotnie, z przerwą na nas i na paru znajomych, z którymi ma kontakt głównie telefoniczny. Poza tym od rana do wieczora siedzi przed telewizorem i ogląda telewizję TVN24. Ani filmów, ani Discovery, ani Animal Planet, ani nawet kabaretów na Polsacie, ale wyłącznie TVN24. No i nie wytrzymał i nie przyjdzie do nas na Wigilię. Bo my go uważamy za gestapowca, a dowiedział się o tym ze swojej ulubionej telewizji TVN24.
Nie chcę tu w żaden sposób mówić o nim źle z dwóch powodów. Przede wszystkim, o nim akurat źle się mówić nie da. Powtórzę: to jest bardzo dobry, porządny i zdecydowanie inteligentny człowiek, tyle że ostatnie lata tak go wciągnęły w politykę, że mamy to co mamy. Drugi powód, dla którego nie chce mówić źle o nim może się streścić w tytule starej piosenki Boba Dylana „Only A Pawn In Their Game”. Bo w rzeczy samej, on, a przecież z całą pewnością nie tylko on, jest zwyczajnie pionkiem w ich grze, i z tego to właśnie powodu chcę dziś mówić nie o nim, ale głównie o tych, którzy siedzą przy tym stoliku i rozdają karty, czyli w tym akurat rozdaniu o telewizji TVN24. Wczoraj w cotygodniowej audycji „Loża Prasowa”, zamykając już jej ostatnie przed Świętami Bożego Narodzenia wydanie, prowadząca program Małgorzata Łaszcz powiedziała mniej więcej coś takiego: „I życzę wszystkim państwu, by te święta minęły z dala od tych wszystkich politycznych kłótni”. Wyobrażacie to sobie? Ta, która systematycznie, z premedytacją i z szatańską wręcz satysfakcją, przez te wszystkie lata pracowała wyłącznie nad tym, by u ludzi dobrego i uczciwych, wzbudzić taką nienawiść, by oni, skoro już wiadomo, że nie pójdą zabijać, przynajmniej w Wigilię siedzieli sami i rozżaleni w swoich domach, dziś nam wszystkim życzy spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, by nam one upłynęły z dala od politycznych swarów. To jest z pewnością wynik wart uwagi.
Dziś część mediów bardzo się emocjonuje tym, że przy jakiejś okazji piosenkarz, a ostatnio też poseł do parlamentu, Paweł Kukiz, cytując tytuł jednej ze swoich piosenek, zwrócił się do części polityków słowami: „Jak ja was, kurwy, nienawidzę”. Osobiście, jak czytelnicy tego bloga wiedzą, do Kukiza, zarówno jako piosenkarza i polityka, mam stosunek co najmniej zdystansowany. Tym razem chyba się przełamię i poszukam na youtubie, by zobaczyć, cóż to takiego on nam wyśpiewuje.

Zachęcam wszystkich do kupowania moich książek. Zbliżają się Święta i okazja jest wręcz idealna. Zapraszam do księgarni pod adresem www.coryllus.pl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...