Gdy Andrzej Duda już w sposób dla każdego w miarę przytomnego człowieka szedł do zwycięstwa i coraz więcej ludzi w Kraju nabierało pewności, że mamy do czynienia z postacią historycznie wybitną, pomyślałem sobie, że kiedy on już zostanie tym prezydentem i zacznie realizować swoje zwykłe zadania, nie będzie takiej siły, która byłaby w stanie pozbawić go naturalnej zupełnie popularności. Uważałem, że prezydent Andrzej Duda nie będzie się musiał szczególnie wysilać, by Polacy widząc go jak jest – po prostu jest – prezydentem, go pokochali. Byłem szczerze przekonany, że on będzie coś tam podpisywał, z kimś się spotykał, wygłaszał jakieś oświadczenia, wylatywał do Paryża, Berlina, czy Nowego Jorku, a następnie szczęśliwie stamtąd wracał, my będziemy to oglądali w telewizji – niechby nawet i ze złośliwym komentarzem – a obraz będzie mówił sam za siebie.
Tak sobie myślałem, spokojnie czekając na to co musi nadejść, gdy oto nagle okazało się, że nie przewidziałem czegoś, co było tak naprawdę nie do przewidzenia, a okazało się tak fatalnie proste. Oto nasze niezastąpione media wpadły na pomysł, by, skoro tak się rzeczy mają, zachowywać się jakby prezydent Duda po swoim niezwykłym zwycięstwie popadł w letarg i tym sposobem zwolnił je z jakichkolwiek obowiązków. Pamiętamy wizytę – wizytę szczególną, bo pierwszą zagraniczną – belgijskiej pary królewskiej, gdzie od początku do końca szyk, z jakim oni byli tu przyjmowani, ale też z jakim prezentowała się nasza prezydencka para, pamiętamy tę niewyobrażalną pompę… i niemal całkowite milczenie mainstreamowych mediów.
Pamiętamy niedawną, niemal tygodniową, wizytę prezydenta Dudy w Chinach i pamiętamy też zamieszczane w różnych miejscach Sieci obrazki z chińskiej telewizji, pokazujące, jak bardzo to była z ich punktu widzenia ważna wizyta, no i oczywiście pamiętamy bardzo dobrze praktycznie jedyny moment, kiedy to nasze media zainteresowały się owym wydarzeniem i pokazały prezydenta Dudę, jak łapie równowagę na oblodzonym Murze, a potem jakieś chińskie dziecko, które sądziło, że oto do Chin przybył prezydent Holandii.
No i oczywiście mieliśmy wszyscy okazję obserwować zaledwie wczoraj, jak na zaproszenie prezydenta Dudy do Polski przybywają prezydenci państw Europy Środkowej, podczas niezwykle pięknej i symbolicznie ważnej uroczystości wygłaszając niezwykle dla Polski przyjazne wystąpienia… a mainstream nabiera wody w usta i milczy, milczy, milczy.
A więc, tak to się robi w Chicago, prawda? Skoro okazuje się, że mamy do czynienia z jakością, której nie jesteśmy w stanie pokonać, powinniśmy ją przemilczeć. Udać, żeśmy jej nie zauważyli.
Ostatnio publikowane sondaże wskazują, że poparcie dla Andrzeja Dudy mocno spada i w związku z tym publiczna debata kręci się wokół tego właśnie tematu: co takiego się stało, że Polacy czują się zawiedzeni prezydenturą, na którą często sami głosowali? Otóż stało się to, że mamy do czynienia z wojną, gdzie ani nie ma żadnych reguł, a jeńców się nie bierze. W tej sytuacji, przepraszam bardzo, ale nie widzę najmniejszego powodu, by, cokolwiek się stanie, próbować się w jakikolwiek sposób emocjonalnie angażować. Mam już tylko jedno życzenie: niech zdechną. Do końca. I ostatecznie.
Mamy wtorek, pojutrze Wigilia, i nie wydaje mi się, by, jeśli ktoś nagle postanowił sobie kupić którąś z moich książek i liczył na to, że dostanie ją przed Świętami, był sens składać zamówienia. No ale po Świętach też wciąż będziemy w większości żyć. A zatem, jeśli ktoś ma ochotę, polecam naszą księgarnię pod adresem www.coryllus.pl. A tam choćby moją książkę o TymKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji. Zapraszam.
Mamy wtorek, pojutrze Wigilia, i nie wydaje mi się, by, jeśli ktoś nagle postanowił sobie kupić którąś z moich książek i liczył na to, że dostanie ją przed Świętami, był sens składać zamówienia. No ale po Świętach też wciąż będziemy w większości żyć. A zatem, jeśli ktoś ma ochotę, polecam naszą księgarnię pod adresem www.coryllus.pl. A tam choćby moją książkę o TymKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji. Zapraszam.
Zero litości dla tych zaprzańców, na bruk. Trzeba im umilić tak życie, żeby jechali na Zachód robić kariery. Już widzę te wybitne kariery pań dziennikarek w londyński Soho lub witrynach Amsterdamu, bo do niczego innego się nie nadają.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wesołych Świąt
Dużo Zdrowia