Wczoraj w Salonie24, na samym szczycie głównej strony pojawił się tekst absolutnie wyjątkowy. Zamieszczony przez praktycznie nieistniejącego tu wcześniej internautę, podpisującego się „Grow”, a zatytułowany „Waszczykowski przeprosi Sikorskiego?”, stanowił w całości przedruk z „Gazety Wyborczej” oświadczenia jakiegoś profesora z Oxfordu w sprawie wykształcenia Radka Sikorskiego. Poza tekstem oświadczenia, notka internauty Grow nie zawierała nic więcej, ani jednego zdania wstępu, czy choćby nawet informacji, że to jest przedruk z „Wyborczej”. W związku z tym, no i faktem, że notka owa przez całe popołudnie i wieczór wisiała na „jedynce”, zaroiło się pod nią od komentarzy, których liczba dziś już przekracza 300, a ponieważ ona wciąż jest eksponowana, wygląda na to, że za chwilę dojdziemy do 400 i jeszcze dalej.
Gdyby ktoś nie rozumiał, o co chodzi, powtórzę wszystko bardzo króciutko. Bloger Grow zamieszcza notkę, która stanowi wyłącznie przeklejony z „Gazety Wyborczej” tekst, administracja Salonu24 tekst ów wyróżnia nie dość, że pierwszym miejscem na swojej głównej stronie, to jeszcze trzyma go tam przez wiele, wiele godzin, jako hit dnia, banda półprzytomnych internautów dyskutuje na temat tekstu, który tak naprawdę nie istnieje, a prosty człowiek drapie się po głowie i już tylko się zastanawia, o co w tym wszystkim chodzi.
Kiedy patrzyłem, jak z godziny na godziny liczba komentarzy pod wspomnianym tekstem zaczyna bić wszelkie rekordy, a Administracja zachowuje się, jakby straciła panowanie nad rzeczywistością, przypomniałem sobie sytuację jeszcze z początku roku 2010, kiedy ja sam dopiero zaczynałem pisać w Salonie24, a blog www.toyah.pl, jeszcze nawet nie chodził mi po głowie. Otóż nie wiem, czy kiedykolwiek o tym tu wspominałem, ale pierwszym powodem, dla którego postanowiłem zwrócić się z prośbą do Igora Janke o usunięcie z Salonu24 mojego bloga o adresie toyah.salon24.pl, było to, że w pewnym momencie obok mnie – ja wiem, że dziś to jest to wiadomość nie do uwierzenia i w pewnym sensie również nie do pojęcia – pojawił się blog dziś już nie istniejący, którego nazwy i autora nie pamiętam, operujący na poziomie, w moim mniemaniu, pod każdym względem najniższym, który z niezrozumiałego dla mnie powodu był przez administrację portalu traktowany w sposób szczególny. Zupełnie jakby jego autor był osobą osobiście z państwem Janke zaprzyjaźnioną, a oni mieli świadomość, że jeśli mu tego nie dadzą, to on się zwyczajnie powiesi z rozpaczy. Powtórzę to jeszcze raz: ja zdaję sobie sprawę z faktu, że w to dziś jest bardzo trudno uwierzyć, ale pod koniec roku 2009 i na początku roku 2010 w Salonie24, pomijając oczywiście blogi czerwone, prym wiodły dwa blogi: mój i ten drugi, którego imienia autora dziś już nie pamiętam.
Na czym polegał ów prym? No, na tym, co zawsze. Każdego dnia, ile razy na stronie głównej Salonu24 dochodziło do codziennych przetasowań, o pierwsze miejsce na tak zwanym „pudle” rywalizowały – pomijając oczywiście czerwonych i zielonych zawodowców – moje teksty i teksty tego kogoś. Ponieważ ten drugi blog reprezentował poziom tak dramatycznie niski – i to już niezależnie od absolutnie skandalicznego przesłania, jakie głosił, ale ze względów czysto technicznych – że mi było zwyczajnie wstyd przebywać w tym towarzystwie i tę sytuację uznałem dla siebie za upokarzającą, zwróciłem się osobiście do Igora Janke z informacją – moja pozycja wówczas w Salonie24 była na tyle mocna, że ja miałem przywilej kontaktować się z Igorem Janke pod jego prywatnym adresem mailowym – że jeśli moja dalsza działalność w Salonie24 ma polegać na tym, że ja będę kojarzony z jakimś niedorobionym idiotą, to ja proszę o usunięcie mojego konta. Igor Janke oczywiście wyjaśniał mi, na czym polega demokracja, wolność i skromność, najpierw prosił, abym się nie obrażał, potem, bym dał im jeszcze chwilę i przez parę dni jeszcze pisał (po co im była ta chwila, tego nigdy nie odgadłem), ale stało się tak, że ostatecznie odszedłem. I zapewniam jak najbardziej szczerze, że gdyby dziś nagle miało się okazać, że na jedynce Salonu24 króluje na zmianę mój blog i blog podpisywany, jako Maia13, i że to zaczyna wyglądać na stałą już tendencję, też bym tam przestał pisać.
Powtórzę: Ja wiem, że dziś, kiedy Salon24 osiągnął znaną nam pozycję, i pewnie już niedługo stanie się spółką giełdową, to wszystko brzmi mało wiarygodnie, ale tak to wówczas wyglądało, i jeśli komuś na tym będzie szczególnie zależało, może to zawsze sobie sprawdzić.
Odszedłem więc z Salonu24, założyłem ten nasz blog pod adresem toyah.pl i kolejne miesiące upływały mi wyłącznie tu, bez żadnej konkurencji, bez zastanawiania się, co można pisać, a czego nie, co przejdzie, a na co trzeba uważać, i pewnie, gdyby nie to, że jesienią roku 2011 przyszło mi kandydować do Sejmu i uznałem za stosowne, by, jako praktycznie jedyne kampanijne zagranie, otworzyć blog pod adresem osiejuk.salon24.pl, a później go na specjalne życzenie Gabriela go tam dla wspólnego dobra utrzymać, pewnie do dziś bym pisał wyłącznie tutaj.
Ktoś się zapyta, po ciężką cholerę ja nagle postanowiłem o tym pisać. Otóż powód jest jeden. Kiedy piszę ten tekst, liczba odsłon na toyah.pl przekracza 2 miliony. Od połowy roku 2010 do dziś liczba odsłon (moje wejścia się nie liczą) przekracza właśnie 2 miliony. Jak wszyscy tu wiedzą, jestem człowiekiem niezwykle skromnym, a moje ego osiąga w porywach wielkość ziarnka maku, natomiast tym razem nie mam wyjścia, jak tylko ogłosić, że to jest wynik nie byle jaki. 2 miliony to nie w kij dmuchał. A skoro już to ogłosiłem, to pragnę podziękować wszystkim tym, którzy tamto miejsce uznali również za swoje. Dziękuję. Jestem autentycznie wzruszony. I jak zwykle, przede wszystkim zachęcam do kupowania moich książek. Adres taki jak dotychczas: www.coryllus.pl. Poza tym, mam nadzieję, że stali czytelnicy potraktują tę okazję, jako swego rodzaju urodziny i wrzucą mi coś do skarbonki. Dziękuję.
Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować i życzyć dalszych sukcesów.
OdpowiedzUsuńGratulacje i owacje na stojąco. Twoje pisanie to jest taki niby mały stateczek w internetowym oceanie ale fale robisz jak lotniskowiec.
OdpowiedzUsuń@tpraw
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i za życzenia i za to, ze tu jesteś.
@crimsonking
OdpowiedzUsuńTo teraz sobie posłuchamy Crimsonów.