wtorek, 5 sierpnia 2014

Czy Daniel Olbrychski też jest już nasz?

Nie wiem, na ile się tu orientujemy, ale wśród gwiazd współczesnego polskiego kina pojawia się od czasu do czasu nazwisko niejakiego Andrzeja Saramonowicza. Kto to taki ów Saramonowicz? Otóż jest to przede wszystkim autor dwóch największych chyba komediowych przebojów ostatnich lat, a mianowicie „Testosteronu” i „Lejdis”, filmów, z których ja akurat nie widziałem ani jednego ani drugiego, ale z tego co słyszałem, swój sukces opierających głównie na gadkach o dupczeniu, prowadzonych w taki sposób, by zgromadzona publiczność miała okazję od początku do końca ryczeć ze śmiechu. Jak słyszę, oba te filmy prezentują poziom zbliżony, tyle że drugi, a więc ten gdzie świntuszą panie, jest jeszcze śmieszniejszy od debiutu, czyli od „Testosteronu”. Tyle więc o Saromonowiczu – reżyserze.
Jest jednak jeszcze jedna przestrzeń, w której Saromonowicz udziela się z równym talentem i sukcesem, a mianowicie komentarz społeczno-polityczny. Otóż od kilku już lat Andrzej Saramonowicz posiada swój profil na Facebooku, gdzie – tu znów nie mam doświadczeń osobistych, ale znajomi mi o wszystkim donoszą – zajmuje się przede wszystkim Jarosławem Kaczyńskim i rzezią w Smoleńsku. Dwa najsłynniejsze jak dotychczas wystąpienia Saramonowicza dotyczą najpierw określenia Jarosława Kaczyńskiego przy pomocy powszechnie uznanego za wulgarne i obelżywe słowa „chuj”, a następnie na publicznym przedstawieniu autorskiej hipotezy, jakoby w Smoleńsku doszło do bratobójstwa, w tym sensie, że brat Jarosław zamordował brata Lecha. I to jest drugi powód, dla którego Andrzej Saramonowicz jest osobą niezwykle popularną i szanowaną w określonych środowiskach.
I oto ostatnio, czując prawdopodobnie, że dla prawdziwego artysty zamykanie się w określonych gatunkach, a przez to ograniczanie się do jednego typu publiczności, jest czymś przede wszystkim niegodnym, a poza tym biznesowo zbyt ryzykownym, Andrzej Saramonowicz postanowił pokazać się, jako prawdziwy polski patriota i oświadczył publicznie – oczywiście na Facebooku – że: „Fakt historyczny, jakim było Powstanie, powinien wniknąć w polski krwiobieg XXI wieku wszystkimi możliwymi arteriami. […] Poza tym – taki mój subiektywny ogląd świata – wolę skatera z koszulką z Powstańcem Warszawskim niż Che Guevarą lub podobną mu gnidą. I wolę biało-czerwoną opaskę na rękawku wyfiokowanej laski z gimnazjum niż na tym samym rękawki wchłonięte już wcześniej przez pop-kulturę p…e sierpy i młoty”.
A już w dyskusji pod ową patriotyczną deklaracją, gdzie oczywiście część komentarzy krytykuje Saramonowicza za niszczenie pamięci Powstania przy pomocy kultury pop, dobija Saramonowicz wszystkich swoich ideowych przeciwników, kolejnym oświadczeniem, adresowanym bezpośrednio do jednego z nich:
Jasne, że wojna nie jest z lukru. Ale gdyby pamięć historyczna zależała od takich ludzi jak ty, to wkrótce dowiedzielibyśmy się, że Powstanie Warszawskie polegało na obronie gejowskiej tęczy na Placu Zbawiciela przez nazistowskimi hordami. Każdy buduje mity własne, tylko tobie pewne bardziej odpowiadają, a inne mniej”.
Ktoś mnie spyta, skąd ja wiem o tym, co porabia Wojciech Saramonowicz. Czy ja może śledzę jego facebookowy profil? Otóż nie. Profilu Saramonowicza nie śledzę, natomiast owszem śledzę bardzo uważnie wszelkie ruchy po tak zwanej „naszej” stronie, a prawdziwy pean na cześć Saramonowicza przeczytałem w jak najbardziej „naszym” portalu wpolityce.pl. To tam znalazłem tę relacje, i to stamtąd też się dowiedziałem, jakim to wybitnym twórcą i artystą jest ów człowiek i jaka wielka jest radość patriotycznej Polski z tego, jak to gęstnieją nasze szeregi.
Również się cieszę i czekam na kolejne odkrycia moich ulubionych niepokornych dziennikarzy. Osobiście marzę o Danielu Olbrychskim i Annie Nehrebeckiej. Tak by było sprawiedliwie – wzorem „Testosteronu” i „Lejdis”.

Wszystkich czytelników tego bloga zapraszam do odwiedzania strony www.coryllus.pl, gdzie wciąż można kupować moje dwie pierwsze „polityczne” książki po wyjątkowo atrakcyjnej cenie. To jest już reszta nakładu. Dodruk nie jest planowany. Proszę jednocześnie o wspieranie tego bloga i przy okazji dziękuje wszystkim, którzy ostatnio zechcieli nam tu tak szczodrze pomóc. Oni wiedzą.

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...