niedziela, 15 kwietnia 2012

Cała władza w ręce Grycanek

Nie wiem jak inni, ale ja zauważyłem tu na blogach pewien dość standardowy sposób reagowania na wspomnienie o osobach, których nie lubimy, a polegający na udawaniu, że tego kogoś nie znamy. Tak jakby najlepszą metodą zademonstrowania pogardy dla kogoś kogo nie lubimy, było zapewnienie, że my tak naprawdę w ogóle nie wiemy, o kim mowa. Czasem owe demonstracje przybierają postać dość komiczną, kiedy na przykład wspominamy nazwisko Niesiołowskiego, czy Urbana, a ktoś na to przychodzi i z niewinną miną pyta: „Urban? Przepraszam, ale kto to taki, bo osobiście pierwsze słyszę”, a do tego podsyła jeszcze takie sprytne mrugnięcie, że niby wszyscy wiemy, jak naprawdę jest, tyle że tu chodziło tylko o to, by tego Urbana chytrze zdeprecjonować.
Czasem jest też tak, że tu nawet nie musi chodzić o ludzi. Przecież nawet i mnie się wielokrotnie zdarzało, że ja coś wspominałem na przykład o „Szkle Kontaktowym”, a więc czymś co, jakby nie było, za ileś tam lat, kiedy już czasy, którymi się tak zadręczamy będą mogły zostać uczciwie opisane w książkach do historii, będzie przedstawiane jako narzędzie najbardziej perfidnej i niszczącej propagandy, i bez czego prawdopodobnie nie udałoby się tak skutecznie zniszczyć aż tak wielkich grup społeczeństwa, a tu pojawiał się ktoś, kto mnie jak gdyby nigdy nic pytał „Jakie szkło? Przepraszam, ale ja telewizji nie oglądam, więc się nie znam”.
Powiem szczerze, że akurat ten typ retoryki bardzo mi się nie podoba. Przede wszystkim dlatego, że ona jest zbyt powszechna, by robiła choćby minimum tego wrażenia na jakie wydaje się liczyć, a poza tym ja jestem przekonany, że za jej popularnością stoi bardzo błędne przekonanie, że Polska byłaby wolna i szczęśliwa, gdyby jak najmniej ludzi wiedziało, kto to taki Monika Olejnik czy Grzegorz Miecugow, podczas gdy prawda wygląda dokładnie przeciwnie. Gdyby wszyscy – każdy jeden obywatel, włączając w to dzieci i starców – wiedzieli kim jest Monika Olejnik i Grzegorz Miecugow, nasze problemy dziś by już były jedynie złym wspomnieniem
I oto przyszła pora, żeby przejść do sedna rzeczy. Jest mianowicie w Platformie Obywatelskiej polityk nazwiskiem Paweł Olszewski, i ja tym razem nie wykluczam, że nazwisko to, a kto wie, czy też i nie sama postać, akurat dla wielu z nas, pozostają autentycznie obce. On wprawdzie, jak się okazuje, krąży po polskiej scenie politycznej od dobrych kilku już lat, jednak muszę przyznać, że do niedawna o jego istnieniu nawet ja nie wiedziałem. A zatem, tym bardziej uważam tu za konieczne zrobić wszystko, by on stał się osobą powszechnie znaną. A zatem zacznijmy może od zdjęcia:


Skoro już to mamy za sobą, spójrzmy, kim jest ów Paweł Olszewski. Otóż jest to człowiek, który dziś chyba pełni funkcję rzecznika Klubu Parlamentarnego Platformy, i, jak możemy zobaczyć na powyższej fotografii, wygląda mniej więcej tak, że gdyby nie miał nic do roboty, to mógłby pojechać do Hollywood zgłosić się wszystko jedno do kogo, i nie odzywając się ani słowem, za ciężkie pieniądze dostałby rolę w dowolnym filmie o Drugiej Wojnie Światowej. I nie musiałby nawet nic mówić. Wystarczyłoby, żeby patrząc tymi swoimi oczyma, udawał że strzela do małych żydowskich dzieci, albo kierował ludzi do gazu. To jest, jak widzimy, dokładnie ta twarz.
Ja akurat tego Olszewskiego od pewnego już czasu znam – przyznaję, że głównie z powodu owego szczególnego wyglądu – ale też ze względu na to co on mówi i w jaki sposób. Otóż kiedy Paweł Olszewski pokazuje się publicznie, na jego twarzy, w jego gestach, w tonie jego głosu nie ma śladu niepewności. To jest klasyczny przykład wziętego prosto z ulicy bałwana o maślanych oczach sadysty-psychopaty, który nagle, ku zaskoczeniu wszystkich, zaczyna się zachowywać jakby w ogóle nie czuł niestosowności sytuacji. To jest idealny przykład człowieka z ulicy, który wchodzi na jakieś przyjęcie, gdzie jest mnóstwo osób z takimi czy innymi zasługami i z pewną mniejszą lub większą pozycją, i zanim się rozejrzy od razu zaczyna się popisywać. Pamiętam jak zostałem zaproszony do Belwederu na spotkanie zorganizowane przez zamordowanego w Smoleńsku Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego. Stałem przed tym Belwederem i zastanawiałem się, jak tam wejść i jak się tam zachowywać, skoro nikogo nie znam. Obok mnie stał Antoni Libera – ktoś kogo znam i szanuję – ale ponieważ w końcu jakoś tak niezręcznie się pchać z ręką, to się do niego nie odezwałem, on zresztą do mnie też, i tak staliśmy, a ja nie mogłem się nadziwić, że on stoi taki sam i taki skromny i taki cichy, jakby się bał tej sytuacji mniej więcej tak jak ja. Otóż uważam, że ten Olszewski, gdyby tam był, natychmiast by zaczął zadawać szyku, jednych klepać po plecach a innych opieprzać, nie wykluczam, że podszedłby nawet do premiera Olszewskiego, szturchnął go łokciem w bok i powiedział: „Takie ładne nazwisko, a tak kompromitująca historia!”, aż w końcu ktoś by tam wszedł i się go spytał, kim on, przepraszam, jest.
Tymczasem jest tak, że jeśli ktoś sądzi, że ten Olszewski to jest zwykły psychopata bez oblicza i nazwiska, znajduje się w poważnym błędzie. Bo proszę sobie wyobrazić, że w Platformie Obywatelskiej, będąc nikim, kariery, zrobić się nie da. Przypadkową karierę można zrobić oczywiście w PiS-ie, w PSL-u, w SLD, nie mówiąc już o Ruchu Palikota. W Platformie system działa zupełnie inaczej. Jeśli komuś się w Platformie Obywatelskiej uda odnieść sukces na poziomie, który jest jakoś tam rozpoznawalny w przestrzeni publicznej, musi się być jednocześnie kimś kto prawdopodobnie ma poważne pieniądze, a pod drugie kimś kto w środowisku, które te pieniądze rozdziela – choćby i bardzo lokalnym – ma pozycję na tyle mocną, by stać najbliżej owej kasy. A to ludziom o pewnej szczególnej umysłowości może dawać wyjątkowo silne poczucie pewności siebie. Pamiętamy wszyscy scenę z Ojca Chrzestnego, kiedy to Walz mówi Hagenowi, że on zna wszystkich ważnych nowojorskich adwokatów, jednak o Hagenie nie słyszał, na co Hagen odpowiada mu: „Bo ja mam tylko jednego klienta”. Własnie o to mi chodzi, kiedy mówię o poczuciu pewności siły. I, gdyby ktoś chciał zgłaszać pretensje, od razu musze się zastrzec. Ja Olszewskiego w żaden sposób nie porównuję do Hagena. Hagen był zdecydowanie bardziej małomówny i wszędzie się starał być nieustannie uprzejmy. Olszewski natomiast jest z Bydgoszczy.
Jak ktoś chce wiedzieć więcej o tym, co Olszewski robi w Bydgoszczy, niech sobie poszuka w Internecie, a ja mogę tylko zapewnić, że informacji na ten temat znajdzie tam co niemiara. Zapewnić również mogę, że każda z tych informacji bardziej niż poprzednia i następna wskazywać będzie na to, że mam sto procent racji, kiedy twierdzę, że jak się jest politykiem Platformy Obywatelskiej i ma się tam pozycję na tyle eksponowaną, że człowieka zaproszą od czasu do czasu do telewizji i poproszą o opinie na jakikolwiek temat, a w dodatku przy wygłaszaniu tych opinii człowiek się od początku do końca zachowuje jakby chciał powiedzieć, że jak mu ktoś podskoczy, to on będzie musiał o tym powiedzieć tatusiowi.
I ja uważam, że jeśli pamiętamy o tym, że Platforma Obywatelska to partia sprawująca obecnie w Polsce władzę, i to sprawująca ją w sposób wyjątkowo agresywny, chyba bez precedensu w nowej, a możliwe że nie tylko w nowej, Polsce, wiadomość o tym, że ludzie tacy jak Paweł Olszewski odgrywają tam rolę pierwszoplanową, jest wiadomością zdecydowanie przygnębiającą. Bo przyjęcie tego jako fakt musi nas prowadzić nas do wniosku kolejnego. Ich można stąd usunąć wyłącznie silą. Inaczej się nie ruszą. Ich już nie zmienią ani błagania, ani groźby, ani obietnice. Ludzie tacy jak Paweł Olszewski nie dają nam żadnego pola manewru. Oni wyłącznie wymagają użycia brutalnej siły.
O co mi chodzi, kiedy wpadam w tak desperacki ton? Proszę mi pozwolić opowiedzieć o pewnym towarzystwie z zupełnie innej strony naszej sceny publicznej, a mianowicie o tak zwanych „Grycankach”. Podobnie jak to się ma w przypadku Pawła Olszewskiego, owe Grycanki zdobyły społeczną pozycję ani dzięki swojemu wdziękowi, ani osobistym talentom, ani pracy, ani nawet sprytowi, ale wyłącznie przez to, że mają do dyspozycji duże – najczęściej w ogóle nie swoje – pieniądze. Podobnie też, tak jak Pawel Olszewski, w miejscu w którym się znalazły im się tak spodobało, że one całkowicie zatraciły poczucie rzeczywistości i w pewnym momencie zaczęły się zachowywać w taki sposób, że między nimi a światem przyrody zapanował stan permanentnej wojny, i każdy normalny człowiek wie, że one będą ten świat swoją obecnością zatruwać tak długo, aż ktoś przyjdzie i je zwyczajnie wyprowadzi. Nie wcześniej. Kim są te Grycanki? Otóż, wbrew temu co sądzą niektórzy, one nawet nie są żoną i córkami znanego producenta lodów Grycana. Jedna z nich to jego synowa, natomiast dwie pozostałe, to jej córki. Żeby nie przeciągać, popatrzmy jak one się prezentują:


I teraz sprawa polega na tym, że każdy kto czyta kolorową prasę, wie o nich, zna ich każdy ruch i każde ich słowo. A to wszystko dzięki temu, że one sobie tę sławę kupiły. Jak widać, nie dzięki wdziękowi, urodzie, czy jakiejś szczególnej działalności, ale normalnie – za pieniądze. I nie jest tak, że one idą na jakieś przyjęcie, tam im ktoś robi zdjęcie, a następnie to zdjęcie zostaje zaprezentowane w kolorowych magazynach. Jak słyszę, one są zapraszane do telewizyjnych programów, występują na pokazach mody, ich styl i prezentowane przez nich kreacje komentowane są przez najważniejszych projektantów i przez tak zwanych trendsetters, i obecnie jest tak, że tak zwana branża traktuje je jako przykład prawdziwej rewolucji w stylu i szyku. Okazuje się, że nie ma praktycznie jednego przedstawiciela tego przemysłu, który – w każdej innej sytuacji odpowiednio bezwzględny w ocenie tego co się dzieje w tej przestrzeni – miałby śmiałość powiedzieć, że Grycanki to jakaś kpina. Wręcz przeciwnie. Każdy z nich, choćby zwykle najbardziej okrutny i bezlitosny, twierdzi, że one są absolutnie wyjątkowo szykowne.
Ja wiem oczywiście, że tu na blogu i w okolicach jest taki nastrój, że zaraz ktoś powie, że to jest pewnie taka akcja mająca na celu wmówienie społeczeństwu, że nasza Pierwsza Dama to wzór elegancji i stylu, i że wszystkie strony tej afery są zatrudnione przez Kancelarię Prezydenta. I właściwie tej możliwości nie wykluczam. Możliwe, że na samym końcu tego niezwykłego planu stoi pani Dziadzia. Ja jednak sądzę, że to nie jest wcale najważniejsze. Bez względu na to, czy tu chodzi aż o nią, czy tylko o szaleństwo paru kretynek, które zapragnęły być sławne, i a konto tego, gotowe są wydać cały majątek, to co naprawdę zatrważa, to to że to wszystko to nie jest sen. Nie śni nam się Paweł Olszewski, nie śnią nam się te trzy hipopotamy, nie śni nam się Anna Komorowska z mężem, nie śni nam się Sławomir Nowak i Zbigniew Hołdys, Janusz Palikot i Ryszard Kalisz, Hanna Gronkiewicz Waltz i Kuba Wojewódzki ze swoim kumplem Figurskim. Nam się w ogóle nic nie śni. To wszystko jest naprawdę i nas powoli oblepia.
A nam pozostaje tylko już czuwać i nie łudzić się, że gdy przyjdzie czas, to wystarczy tupnąć, a oni się wszyscy rozbiegną, jak tamte czerwone pająki od niegdysiejszego Wałęsy To w żaden sposób nie wystarczy. Pamiętajmy.
Właśnie nasz kolega Coryllus zarzucił mi, że ja cenzuruję Grycanki. Przyznaję. Ja nie chciałem być zbyt dosadny i faktycznie coś ukryłem. Jednak powodowany wyrzutami sumienia, wklejam coś jeszcze. I dziękuję za cierpliwość.


Ponieważ sytuacja pozostaje praktycznie bez zmian – a kiedy mówię, że bez zmian, to tylko po to, by za bardzo nie narzekać – bardzo proszę o wspieranie tego bloga pod podanym obok numerem konta. Zachęcam poza tym do kupowania książki o liściu, której okładka tez obok jest gotowa do przyjęcia kolejnego kliknięcia. Jestem pewien, że nikt nie będzie żałował. Dziękuję.

37 komentarzy:

  1. a więc jako pierwszy :), faktycznie z tym Olszewskim coś jest na rzeczy, podobną gębę miał osławiony Palitzsch - zwlaszcza oczy - szklane galki psychola - Feyd Rautha nie przymierzając, ale nie ma co tu się za dużo rozwodzić, tam już jest całe podobne plemię, na czele z Tuskiem i Kopacz, Kierbel to generacja 2.0, model stworzony tylko do agresji, raptor, robot zaczepnoniszczący, ja fakt, że ich już można tylką siłą dostrzegłem w oczach Kopacz, Tusk w ostatnim przemówieniu też potwierdził, że wladzy raz zdobytej nie odda, zostaje tylko ulica, tylko

    OdpowiedzUsuń
  2. @Toyah
    Te trzy stwory są jak z Breugla, mogę je sobie wyobrazić, jak wbijaja mi 20-centymetrowy obcas w czoło i kręcą... To ja już wolę pyskującą Wandę Lwowną ze świeżo obejrzanego filmiku Cejrowskiego. Przy nich, wszystkich zresztą, to ludzka, wrażliwa istota, i w dodatku urodziwa.
    Do tego doszło.
    Nie dziw się, że staramy się zamykać oczy na tych ludzi albo sobie o nich żartować. To jest obrona przed natłokiem ohydy, która stara się nas dopaść wszędzie. I nie mam wątpliwości, że są to potwory z piekła rodem, które nasz naród już zżerają.

    OdpowiedzUsuń
  3. @tomka
    Piękny komentarz. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Marylka
    Jak z Breugla! Jesteś wielka.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah
    Domyślałam się tego.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Marylka
    To dobrze. Czułabym się bardzo samotny w poczuciu własnej wartości.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Toyah
    Wiesz, ten ból estetyczny to jest bardzo ważny sygnał. Chyba jesteś jedynym, który to na serio porusza. Czytałam kiedyś(zdaje mi się, że u Wata, ale drugi raz nie mogłam tego znaleźć), o jego zdumieniu, jak bardzo zmienił się Lwów po wejściu Rosjan. Jak ślicznym, eleganckim i zgrabnym Polkom nagle zgrubiały nogi i upodobniły się do ruskich bab. To są te same symptomy. Tylko tam to była prawdopodobnie mimikra, a tu jest chyba świadoma kreacja.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Marylka
    Ja Ci powiem - zresztą wiesz to pewnie i beze mnie - że ja ten temat ledwo zaczepiłem, bo jakoś tak głupio czepiać się ludzi,że zaczynają źle wyglądać. I to wszystko jedno, czy ma to dotyczyć tych wszystkich słonic, co się snują ostatnio po ulicach, czy tego ukraińskiego kurewstwa błyszczącego na różnych galach, jednak kiedy to wszystko zaczyna wyglądać na zaplanowaną kreację, to ja się zaczynam tego bać. Bo to nas zaczyna przesuwać mocno w dół. I nie sposób zacząć zauważać, że to już nie tylko obejmuje kwestię wyglądu, ale całość. I tu się pojawiają tacy ludzie jak ten Olszewski, Palikot, czy Komorowski z żoną.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Toyah
    Właśnie, dobry i kulturalny człowiek nie czepia się wyglądu. Dawniej diabeł musiał przybierać piękną postać, co było dla niego bardzo kłopotliwe, dziś może otwarcie wystąpić w postaci maszkarona z Notre-Dame i mamy wpaść w zachwyt. Zresztą hard rock czy jak tam się to nazywa, od lat na to pracuje. Jakieś to wszystko razem mi się coraz bardziej zbieżne wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Toyahu,
    gratuluję fantastycznej formy i pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Marylko, Toyahu,

    Hard Rock jest - według Davida McGowana - produktem wywiadu Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.

    Opisał on to w dosyć długiej historii (21 odcinków) o sumarycznym tytule "Laurel Canyon and the Birth of the Hippie Generation" dostępnej
    tu:
    http://www.davesweb.cnchost.com/

    Hard Rock pojawił się nagle, pojawił się "dosłownie wszędzie o jednym czasie" i od samego początku był profesjonalnie organizowany. Komu te argumenty nie wystarczą, ten musi się wgryźć w opowiadanie McGowan'a - ja nie znam się na muzyce, ani tym bardziej na Wywiadzie Floty St.Zj.AP.

    Nie mogę więc ocenić prawdziwości TEJ tezy McGowan'a. Natomiast oceniam jego INNĄ tezę, tę mianowicie, że Amerykanie nigdy nie wylądowali na Księżycu - ani na jego widzialnej stronie, ani na jego czarnej stronie. McGowan ma słuszność.

    I to nas przenosi do Czerwonej Strony Księżyca, czyli do książki FYM-a pod tym tytułem (CzSK). As they say: to tell a good lie, you must tell a whopping big lie. And the story of Moon Landings is one of the very kind, no doubt about it. Linki do książki FYM-a:


    FYM ma słuszność, Toyahu. Nigdy nie było lądowania (ani upadku, ani lotu) do Smoleńska. Ktokolwiek sprzedaje historyjki o strasznej katastrofie lotniczej, ten kłamie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście że zostaje już tylko ulica, Donald sam nas o tym zapewniał już w 2006. Ja w ogóle powtarzam że ich trzeba uważnie słuchać bo oni mówią wszystko wprost, trzeba tylko słuchać.

    "- Pójdziecie z tym do Trybunału Stanu?
    - Nie, to już są dużo poważniejsze sprawy.
    - Czyli co?
    - Czyli może dojść do bardzo poważnego kryzysu nie tylko konstytucyjnego. W tym parlamencie nie ma możliwości przeprowadzenia procedury impeachmentu, czyli usunięcia prezydenta z urzędu. Natomiast prezydent, który pozwoliłby sobie na złamanie konstytucji po to, żeby jego partia wygrała wybory, stawiałby Platformę w sytuacji, w której trzeba by wypowiedzieć obywatelskie posłuszeństwo takim decyzjom.
    - Czyli?
    - Trzy kropki postawcie.
    - Co to znaczy: wypowiedzieć obywatelskie posłuszeństwo? Ludzi wyprowadzicie na ulicę?
    - ..."
    (z Donaldem Tuskiem rozmawiały: Agnieszka Kublik i Monika Olejnik 27-01-2006)

    OdpowiedzUsuń
  13. @Toyah

    Dodam, że mnie też boli estetyka FYM-owa. Abstrahuję jednak od kwestii piękna języka i jego metafor (ruskie szympansy, the moonwalker Wiśniewski) bo nie o estetykę dla obrażalskich, rozhisteryzowanych panienek (powiedzmy: czasem nawet dla emerytek z kotem i z blogiem) tu chodzi, lecz o przekaz, o samą esencję, o treść tego, co stara się mniej lub bardziej udatnie przekazać czytelnikom FYM.

    Pod względem treści książka FYM-owa (linki podaję poniżej) jest warta uwagi, i starannej lektury. Nie odbębnienia, nie wysługiwania się Ściosem łamanym przez Rolexa, lecz własnej lektury. Ludzie wybitni, ci którzy mają odwagę, powinni się szanować, a nie wyzywać od wariatów, niechby i z obwarowaniem okresami warunkowymi. Olbrzymia intuicja na nic, gdy zderza się ona z zaplanowaną mistyfikacją urządzaną NA OCZACH WSZYSTKICH przez agendy państwowe.

    I jeszcze jedno. O wydaniu papierowym napisał już komentator "tomak". Dodam coś do tego, co on wcześniej trafnie napisał o prawach autorskich, etc. Chodzi o pewne odważne porównanie z dawnymi czasami. Nie kryję, że następująco zamierzam ośmieszyć kategoryczne domaganie się od FYM-a wydania "Czerwonej Strony Księżyca" na papierze.

    Otóż dawniej to akurat papier był nietrwały. Kto się szanował, ten kuł słowa w litej skale (petrus). A jednak! To papirusy i pergaminy (te nietrwałe) przetrwały, mimo że bez kolumny Trajana nie znalibyśmy dziś porządnego alfabetu. Powtórzę, bo to jest ważne: TAK, WYDANIE PAPIEROWE JEST ISTOTNE. Ale już tylko jako symbol, jako pomnik - tak jak ta epitomiczna Kolumna Trajana.

    Dziś piszemy Minuskułą Karolińską na papierze, nie kujemy ostrych liter zmodyfikowanego alfabetu greckiego w granitowe bloki. A jak się wtedy śmiano z pisarzy i poetów wydających swoje dzieła "na świstkach, na śmieciach, na tych egipskich odpadkach"... Popatrz! Rechot w Rzymie niósł się nie gorzej niż ten dzisiejszy nad pisarzem, który "wrzuca w pedeef" czy jak to się mówi "wrzuca do sieci".

    Tak, toyahu. JESZCZE piszemy na papierze, drukujemy na bielonym bezdrzewnym, ale to już ostatnie podrygi tego medium. Tak jak z Owidiusza przetrwało to, co trafiło na pergaminy, papirusy (czyli "te świstki") tak i dzisiaj przetrwa to, co zostanie zapisane na dyskietki, DVD, HDD - czy jak się "te nietrwałe media" nazywają. W formacie PDF, w formacie TXT, w formacie PNG.

    A teraz, bez dwóch słów, linki do FYM-owej Czerwonej Strony Księżyca:
    http://publikacje.ijuz.pl/Free_Your_Mind-Czerwona-strona-Ksiezyca.pdf
    http://www.4shared.com/office/air70MdC/Czerwona_strona_Ksiyca_-_Free_.html

    OdpowiedzUsuń
  14. @YBK
    Super! To jest fantastyczna informacja. Niech on to opublikuje w książce i podpisze to nazwiskiem.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Przemko
    Pamiętam tę rozmowę świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. @YBK
    Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że gdybym ja wykrył coś takiego i miał to tak dobrze udokumentowane, jak słyszę, że ma FYM, nie spocząłbym, zanim bym z tym doszedł do jak najszerszej publiczności, a nie chował się gdzieś pod adresami:
    http://publikacje.ijuz.pl/Free_Your_Mind-Czerwona-strona-Ksiezyca.pdf
    http://www.4shared.com/office/air70MdC/Czerwona_strona_Ksiyca_-_Free_.html
    Z skoro internet jest taki ważny, to bym kupił domenę "www.smolensk.com", albo jakoś tak i tam bym to umieścił.

    OdpowiedzUsuń
  17. @YBK

    Pan wybaczy ale wybieram Macierewicza lamane przez Scios.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czuję się trochę wywołany do odpowiedzi, ponieważ jeszcze wczoraj pytałem kto to taki ten Mazurek.
    Z tym, że ja naprawdę nie wiem - owszem nazwisko obiło mi się o uszy, ale nic więcej. No ale z prasy to ja tylko czytam Nasz Dziennik (czasami, jak jestem u teściowej) i Najwyższy Czas! (coraz mniej regularnie).
    Co do Olszewskiego to oczywiście faceta kojarzę (trudno tę facjatę zapomnieć).
    Natomiast szkła kontaktowego nie oglądałem nigdy (dlatego, że nie mam TVN24). Nazwisko Morozowski obiło mi się o uszy, Miecugowa kojarzę.
    Zupełnie nowym zjawiskiem są dla mnie te całe Gracjanki, czy jak im tam. To zupełnie nowy, nieznany mi świat. I nie wiem (a sprawdzać mi się nie chce) czy ty sobie tego nie wymyśliłeś - gdyby nie Komorowska z domu Dziadzia tobym nie uwierzył, że coś takiego może istnieć.
    I faktycznie, czasami się szczypię, aby się upewnić, że to wszystko, to nie jest koszmarny sen. Ale niestety nie.

    OdpowiedzUsuń
  19. @karakuli
    A znasz lody Grycan? Fantastyczne. Najlepsze. Zwłaszcza czekoladowe.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Toyah
    Ten obcasik wcelowałeś specjalnie w moje oko?
    No a to nowe zdjęcie to już sadyzm.

    OdpowiedzUsuń
  21. @YBK
    Przykro mi, nie dam się w to wciągnąć.
    Spiski towarzyszą nieodłącznie polityce, ale próbując za nimi nadążyć, stajemy się uczestnikami gry i nie wiadomo już, kto jest pionkiem, a kto rozgrywającym. Mam nadzieję, że FYM zda sobie w końcu z tego sprawę.
    Mnie wystarczy, że był zamach, a winni są na widelcu.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Marylka
    No wiesz, to wszystko w ramach walki o wolne media.

    OdpowiedzUsuń
  23. @Marylka
    Mówię oczywiście o obcasiku.

    OdpowiedzUsuń
  24. @all
    Od dłuższego czasu również odnoszę wrażenie "zaplanowanego przesuwania nas w dół", jeśli chodzi o ogólną kulturę. Mój przyczynek do tego to obecny prezydent. Uważam, że jest to niezwykle przebiegły i skuteczny polityk. Jak się pewnie domyślacie służby, które rządzą Polską gardzą większością czołowych polityków, których trzymają w garści. Ale Komorowski kontroluje służby, a to już coś. Ale wracam do tematu. Otóż ten bystry człowiek moim zdaniem celowo błaźni się w czasie wizyt zagranicznych i roztacza wokół siebie aurę osoby ociężałej umysłowo i buca. Chodzi nie tylko o rodzaj przykrywki. To jest właśnie element celowego ciągnięcia nas w dół: "patrzcie Polacy, takiego prezydenta sobie wybraliście i na takiego zasługujecie".

    Spiski w polityce są, natomiast w żadnym razie nie jest spiskiem lądowanie na Księżycu. Znam temat dość dobrze od strony historycznej, fizycznej i technicznej. Jeśli nasz świat się nie skończy, to sądzę, że człowiek znowu uda się na Księżyc jeszcze za życia naszego pokolenia. Bardzo podoba mi się myśl Marylki, którą sobie gdzieś zapiszę, bo i mnie tropienie spisków czasem wciąga: "Spiski towarzyszą nieodłącznie polityce, ale próbując za nimi nadążyć, stajemy się uczestnikami gry i nie wiadomo już, kto jest pionkiem, a kto rozgrywającym."

    Wracając do głównego tematu, mam do Was pytanie odnośnie tych maszkaronów, tego występowania zła w otwarty sposób. Widziałem, jak znajoma otwierała paczkę z zamówionym ubrankiem dla dziecka, które było zapakowane w folię z nazwą "Evil" i narysowanym uśmiechniętym diabełkiem. W ogóle nie zwróciła na to uwagi, zachwycając się ubrankiem! Chodzi mi o to, że może to jest śmieszne a ja przesadzam, zwracając na takie rzeczy uwagę. Co myślicie?

    OdpowiedzUsuń
  25. @filozof grecki
    Ja oczywiście rozumiem Twoje rozterki. W końcu, to wszystko jest tak dziwne, tak szokująco egzotyczne, że normalny człowiek musi się zastanawiać, czy przypadkiem nie ma jeszcze jakichś innych odpowiedzi. Jednak nie zgadzam się z Twoją teorią. To dureń. Zwykły dureń. Po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  26. @filozof grecki
    Myślę, że to wcale nie jest śmieszne. Chyba na temat takich produktów dla dzieci już tu była mowa. Kozik miałby tu coś do powiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Toyah
    Zwykły dureń na tym stanowisku, z takimi możliwościami i w takich rękach to jednak nie byle co. Pomyśl, jak niebezpieczny okazał się Wałęsa.

    OdpowiedzUsuń
  28. @toyah
    Mogę się mylić, ale moją teorię opieram na związkach Komorowskiego z WSI i roli jaką odgrywał w aferach WSI. Przypomina się sprawa śledzenia Sikroskiego i jego żony, sprawa Szeremietiewa, a ostatnio śmierć płk Tobiasza. Poza tym rozmawiałem z osobą, która miała okazję na jakimś nieoficjalnym spotkaniu trochę go poznać. Ta osoba właśnie przekonała mnie, że bardzo się mylę lekceważąc intelekt Komorowskiego, a jego oficjalny wizerunek to przykrywka. A ten znajomy to na pewno nie zwolennik obecnych władz Polski.

    OdpowiedzUsuń
  29. @toyah
    Cała familia Olszewskich jest siebie warta - od tatusia, przez mamusię do syneczka. Zwłaszcza tatuś...

    Grycanki to nowy lans ładnie się komponują z Dziadzią.

    Jeżeli chodzi o męża Dziadzi to opinie są niejednoznaczne.
    Spotkałem się z opinią, że on taki jest, jak widać - po prostu przygłup, dodatkowo na sznurkach, jak pajacyk.

    OdpowiedzUsuń
  30. @Marylka
    Oczywiście że niebezpieczny. Ale dureń.

    OdpowiedzUsuń
  31. @filozof grecki
    Po prostu w to nie wierzę.

    OdpowiedzUsuń
  32. @raven59
    Własnie o to mi chodzi. Po sznurkach, ale dureń.

    OdpowiedzUsuń
  33. O ile się można zorientować w polskiej polityce to postaci wysuwane na pierwszą linię z reguły nic nie znaczą. Są tylko twarzami pewnego projektu. Tak jest z Tuskiem, tak było z Kwaśniewskim czy Wałęsą. Nie ma wg mnie danych do zakładania że z Komo jest inaczej. Prawdopodobnie on też jest tylko twarzą. Tylko dlaczego wybrali takiego idiotę? To jest bardzo ciekawe.
    Moja teoria jest taka, że im po prostu brakuje kadr. Zwróćmy uwagę, że taki frontman z reguły ma przy sobie kogoś blisko - oficera prowadzącego. Wałęsa miał Wachowskiego, Tusk ma Bondaryka i/albo Grasia. A kogo ma Komo? Miałem przez jakiś czas wrażenie że naszego prezydenta prowadzi Palikot. Ale i on stał się frontmanem. Może to też ten cholerny brak kadr? Palikot bowiem sprawia wrażenie bardzo inteligentnego i zimnego gracza. I takiego faceta wypuszcza się na przód żeby się zużywał? To bardzo dziwne. Wydaje mi się że ONI mocno gonią w piętkę i kopią się po czołach szukając rozwiązań w sytuacji, która im się powoli wymyka spod kontroli. Oby.

    OdpowiedzUsuń
  34. A ja właśnie myślałem że to są osoby które produkują lody.
    Dziękuję za przybliżenie tak ciekawego tematu :)
    Ale faktycznie, robi się coraz głupiej wokół, nie wiem co myśleć...

    OdpowiedzUsuń
  35. @Grzegorz
    Jestem pewien, że problemem jest brak kadr. Tylko to.

    OdpowiedzUsuń
  36. @Remo
    Stary Grycan oczywiście robi lody, i on akurat jest chyba w miarę normalny. Niestety tam doszło do tego desantu i one dały mu cały ten wizerunek. Mówią, że on już się od nich oficjalnie odciął, ale czego nie robią pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  37. @Grzegorz
    A Palikot ma Rozenka

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...